Znaczna część moich zakupów i to od wielu lat to zakupy w internecie. Szybko, łatwo i wygodnie.Najczęściej korzystam z dostawy do paczkomatu i siłą rzeczy na pierwsze miejsce wysuwa się tu InPost. W zasadzie jestem zadowolona, choć zdarzały mi się przypadki, gdy okazywało się, że mój paczkomat jest tak popularny, że przesyłka trafiała do innego, dużo dalej ode mnie. Czasami dobierałam, czasami czekałam 2 dni i odbierałam z pierwotnej lokalizacji.
Sporo zakupów internetowych robię na platformie Allegro. Ucieszyłam się więc, gdy bardzo blisko mojego domu pojawił się paczkomat Allegro Box:
Fajnie, będę miała bliżej. Poza tym jest szansa, że ruch do paczkomatów w mojej nieco się przez to rozładuje. Przed nami Black Friday, Boże Narodzenia – to generuje jednak duży paczek.
Pierwszy raz skorzystałam 2 tygodnie temu. Szybko i sprawnie.
W ostatnią niedzielę zamówiłam 2 nowe przesyłki, też do zielonego automatu Allegro. Dziś przed południem dostałam info, że obie przesyłki już czekają i mogę je odebrać. Poszłam po ok.5 godzinach. Nie było tu znanej z InPostu multiskrytki, każda przesyłka była w oddzielnej skrytce, ale zdenerwowałam się już przy pierwszej. Owszem, otworzyła się szybko i sprawnie, paczka była w środku, ale niestety porządnie zmoczona. Owszem, dzisiejszy dzień był deszczowy, ale była to raczej mżawka, a nie ulewa, poza tym były też przejaśnienia.
Nie wiem, czy to nieszczelny paczkomat, czy jakieś problemy
w trakcie dostawy, ale z mojego punktu widzenia – wyszło fatalnie. Przemoczony karton, a w środku książki (na Mikołajki dla mojej 2-letniej wnuczki). Zabrałam paczkę do domu, rozpakowałam ją. Na szczęście okazało się, że książki w środku były dodatkowo owinięte w gruby papier pakowy, który skutecznie je zabezpieczył. Nie będę ich odsyłać, choć jutro od rana pomyślę nad reklamację – dla zasady. Oczywiście nie u sprzedawcy (wysoko oceniłam i podziękowałam za ten dodatkowy papier), ale na dostawę.
Podejrzewam, że ta notka będzie miała swój ciąg dalszy.