Zbieranie zaświadczeń – dotacja z Urzędu Pracy

Zgodnei z podpisaną umową, w ramach rozliczania się z dotacji przyznanej przez Urząd Pracy po 6 miesiącach działalności musiałam zgłosić się do Urzędu Pracy z odpowiednimi zaświadczeniami. UP chciał ode mnie zaświadczeń, że przez minione miesiące nawet na jeden dzień nie zawieszałam działaności. Mogłam chorować i być na zwolnieniu lekarskim, mogę zalegać z podatkami i składkami ZUS – nie ma to żadnego znaczenia, istotne jest tylko nieprzerwane prowadzenie DG. 
W ZUS-ie napisałam wniosek o wydanie zaświadczenia i od razu na miejscu dostałam zaświadczenie. Ponieważ kopia musiała zostać w ZUS – poszły na to 3 kartki papieru. Zaraz potem udałąm sie do Urzędu Skarbowego. Wypełniłam wniosek (w 2 egzemplarzach), zapłaciłam 17zł (!) i dowiedziałam się, że po odbiór mam się zgłosić po tygodniu. Poszłam, poczekałam jeszcz 40 minut i dostałam do ręki odpowiednie zaświadczenie. Oczywiście też pokwitowałam odbiór na kopii. W sumie wyszło to 4 kartki. Zrobiłam ksero, żeby mieć w razie czego kopię dla siebie – kolejne 2 kartki.
Urząd Pracy przyjął mi zaświadczenia, wszystko w porządku, kolejna wizyta z identycznymi zaświadczeniami po 12 miesiącach. Załatwione, odhaczone. 

Jakoś tak jednak w tym wszystkim nie potrafię znaleźć w ogóle sensu i celowości. Po co to wszystko? Rozumiem, że dostałam pieniądze i muszę dopełnić warunków umowy. Nie mogłam ich wydać na cokolwiek, faktury i dokładne rozliczenie zgodności z wnioskiem dostarczałam jeszcze styczniu.  Teraz rozliczam się tylko z tego, że prowadzę DG, poprawiając wskaźniki stopy bezrobocia. Oświadczenie nie wystarczy, potrzebne są zaświadczenia – w porządku. Tylko tak naprawdę to czy Urząd Pracy nie ma tego wszystkiego prawie u siebie? Gdybym zawieszała DG – to w ramach jednego okienka musiałabym to zrobić w Urzędzie Miasta, który odpowiednie informacje przesłałby do ZUS i US. Nie wiem jak to wyglada w innych miastach, ale w Gdańsku systemy komputerowe UM i PUP sa jakoś z sobą sprzęzone. Gdy przez internet rejestrowałam się jako osoba bezrobotna – większość danych w formularzu wypełniła się automatycznie sama. Jakim problemem byłoby więc sprawdzenie w odpowiedniej ewidencji UM całej historii i ciągłości prowadzenia firmy? Zrobiłby to jeden urzędnik zamiast trzech i zajęłoby to kilka minut. Przy okazji zaoszczędzono by też 9 kartek papieru. Ja zaoszczędziłabym 17zł i czas.

Przy okazji, będąc w Urzędzie Pracy poczytałam sobie też jakie teraz są zasady udzielania dotacji. Górny limit dotacji jest bez zmian – 6-krotność pensji. Podniesiona jest za to wysokość wymaganych środków własnych. W ubiegłym roku było to 25%, teraz już 50%. Niewiele to zmienia, gdyż i tak środki przeznaczone na dotacje już się wyczerpały i nowe nie są przyznawane. W ubiegłym roku skończyły się we wrześniu, ja sama załapałam się na dodatkowe pieniądze, które przyszły pod koniec roku.
Kiepsko to wygląda. Czy jednak cięcia budżetowe akurat tu nie spowodują od razu zwiększenia wydatków w innej pozycji?   
Koniec z aktywizacją bezrobotnych?

 

Jak zostałam płatnikiem VAT. Unijnym.

Od momentu założenia własnej firmy wyraźnie odczuwam, że brakuje mi szkolenia z podstaw obsługi administracyjno-urzędowej. Owszem, dużo się już nauczyłam, ale w znacznej mierze były to przypadkowe odkrycia. Pewna wiedza przydałaby mi się zdecydowanie bardziej jeszcze przed rozpoczęciem działalności, gdyż nawet żeby zadać pytanie – trzeba wiedzieć o co pytać. Niewiedza lub wedza uzyskana zbyt późno kosztuje.
Na szczęście na samym starcie dowiedziałam się, że optymalny dla mnie sposób opodatkowania to rozliczenie na zasadach ogólnych. W żadnym innym wypadku nie mogłabym się rozliczyć razem z synem (współmałżonków też to dotyczy). Za to już po fakcie odkryłam błąd popełniony w momencie rejestracji. Wiadomo, że w zakresie planowanej działalności warto jest wpisywać szeroki zakres działalności (numery PKD). Oczywiście też tak zrobiłam, a niedługo potem okazało się, że o jeden było to o jeden numer PKD za dużo. Piszę to więc ku przestrodze innym: wpisanie w zakresie działalności jakiejkolwiek doradztwa – nie pozostawia wyboru w zakresie być lub nie płatnikiem VAT. Ja początkowo planowałam skorzystać z podmiotowego zwolnienia z VAT (czyli póki co – nie być VAT-owcem), ale okazało się że to niemożliwe – właśnie przez doradztwo. Na szczęście dowiedziałam sie o tym jeszcze przed wystawieniem pierwszej faktury. Zdążyłam się zgłosić w US z formularzem VAT-R i zarejstrować się jako czynny płatnik VAT.
Tydzień później dodatkowo trafiłam na informację, że chcąc zgodnie z prawem wystawić fakturę VAT dla Google za reklamy (czasem ktoś klika w reklamy i parę € mi sie uzbierało) – nie wystarczy być płatnikiem VAT, trzeba być europejskim. Niby róznica nie jest wielka – numer NIP pozostaje bez zmiany, tylko na  początku przybywa PL, ale też trzeba to zgłosić. Kolejny formularz VAT-R, tym razem w wersji aktualizacyjnej.
Ciekawe jakie jeszcze niespodzianki mnie czekają?

A tak na marginesie – polecam każdemu rozpoczynającemu własną działalność systematyczne zaglądanie na grupę dyskusyjną w usenecie: pl.soc.prawo.podatki. Grupa prężnie działa i można się wiele nauczyć. Chociażby tego, czego trzeba poszukać, aby nie popełnić błędu.
Niezależnie od tego – w kwietniu będę po raz pierwszy rozliczać kwartalny VAT. Dojrzewam powoli do tego, aby złożyć donos na samą siebie. Jeżeli coś robię źle – to może lepiej wiedzieć to na początku? Jest też opcja, że wystąpię o zwrot VAT-u. Na początku dużo inwestowałam, jestem na plusie, wiec teoretycznie mogłabym. Podobno to zawsze działa – US od razu wzywa na kontrolę.

Zakładanie DG czyli urząd da się lubić

Myśląc wcześniej o założeniu własnej działalności gospodarczej byłam przekonana, że czekają mnie cieżkie i długie godziny spędzone w urzędach. Życie pokazało, że się myliłam – to wszystko stereotypy. Nie wiem, czy to tylko gdańska specyfika, ale naprawdę jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem funkcjonowania administracji, zarówno samorządowej jak i państwowej. Szybko, sprawnie, kompetentnie.
Idąc w środę do ZUS-u byłam pewna, że będzie to wyjątek potwierdzajacy regułę i dopiero tam się zacznie. I znowu pudło. Nie miałam z sobą wypełnionego żadnego druczku, poszłam tam na zasadzie – “w ciągu 7 dni od rozpoczęcia DG miałam się zgłosić, proszę mi powiedzieć – co mam wypełnić”. Urzędniczka usłyszawszy to mile się uśmiechnęła, wyciągnęła odpowiednie formularze i od razu na miejscu, korzystając z jej uwag – wypełniłam je. I już – to wszystko. Od wejścia do wyjścia z budynku minęło 30 minut. Wyszłam ubezpieczona i ja i moje osobiste dziecko. Jak tu narzekać?
Dla zainteresowanych – aktualna wysokość składek jest tu:
Serwis ZUS – Składki
Ja na starcie korzystam z preferencyjnych warunków. Na pewno na początek, aby się rozkręcić – ma to duże znaczenie.

Zimny prysznic za to czekał na mnie w salonie operatora komórkowego. Najpierw 40 mnut oczekiwania w kolejce, a potem…  Wydawało się, że niby nic skomplikowanego: przepisanie numeru z prywatnego na firmę, zmniejszenie na nim limitu na komórkę i zakup modemu ze zdalnym dostępem do internetu. System chodził tak jak chodził – po każdym kliknięciu był czas na wypicie kawy (skąd ja to znam?). Tony papieru, wielki chrzest bojowy mojej firmowej pieczątki i w końcu się udało. Prawie. System nie pozwolił na dopisanie internetu do istniejącego konta abonenckiego. Będę dostawać osobne faktury i to z różnymi okresami rozliczeniowymi.
Wyszłam stamtąd po 2,5 godzinie i to z bólem głowy.

Zdecydowanie bardziej wolę urzędy 🙂

DG i wybór sposobu opodatkowania

Podatki każdy musi płacić – to oczywista oczywistość. Zakładając własną działalność gospodarczą – mamy jednak większy wybór, gdyż sami możemy wybrać formę opodatkowania z jakiej chcemy skorzystać. Mozliwości są takie:

  • zasady ogólne czyli opodatkowanie wg skali podatkowej z dwiema stawkami podatkowymi 18% i 32%
  • podatek liniowy ze stawką 19%
  • ryczałt ewidencjonowany
  • karta podatkowa

Deklarację o naszym wyborze składamy w Urzędzie Skarbowym, jeszcze przed rozpoczęciem działalności. Nie jest to decyzja nieodwracalna. Co roku, w terminie do 20 stycznia możemy zmienić sposób opodatkowania na dany rok. Ja sama wybrałam opodatkowanie na zasadach ogólnych. Jest to jedyna forma opodatkowania, która umożliwia rozliczenie wspólne z współmałżonkiem. Wszystkie inne pozbawiają nas tej możliwości. Z mojego punktu widzenia, jako matki samotnie wychowującej dziecko – nie mam więc wyboru.
Ponieważ moja firma dopiero startuje, zaistnienie w sieci wymaga czasu – kokosów się nie spodziewam. Mam więc zamiar skorzystać z podmiotowego zwolnienia VAT. I wszystko co robię – zapisywać w Podatkowej Księdze Przychodów i Rozchodów.

I tak naprawdę – moja wiedza na temat rachunkowości jest tak mizerna, że aż strach się bać. Staram się jednak nie poddawać, choć ból głowy to powoduje. Moja ulubioną lekturą jest aktualnie książka, która polecam każdemu rozpoczynającemu działalność gospodarczą. W prosty sposób wyjaśnia materię bardzo skomplikowaną:



 

Tajemnice druku EDG-1

Formularz EDG-1 czyli “Wniosek o wpis do ewidencji działalności gospodarczej” to jedyny druk, który wypełniamy przy zakładaniu działalności gospodarczej. Ponieważ stanowi on typowe 3 w 1 – składamy go w jednym okienku. Wzór można znaleźć w wielu miejscach. Jest też tu:
EDG-1
Wypełnienie też nie jest żadną filozofią, ale może kilka uwag komuś się przyda?

  • 01 Rodzaj wniosku
    Druk jest uniwersalny – do założenia, zmiany, zawieszenia czy likwidacji DG. Znaczkiem X w odpowiednim polu zaznaczamy nasz wybór.
  • 02 Nazwa i adres organu ewidencyjnego
    W zależności od miejsca rejestracji – prezydent miasta, burmistrz lub wójt. Koniecznie z adresem.
  • 03 Właściwy naczelnik Urzędu Skarbowego
    Nasz US.
  • 04 Urząd Statystyczny
    W moim przypadku jest to Urzad Statystyczny w Gdańsku.
  • 05 Nazwa i adres jednostki ubezpieczeń społecznych
    Tu istotny jest podział terytorialny, odnoszący sie do adresu zakładu głównego czyli siedziby firmy.

Cała część I formularza – to dane osobiste osoby zakładającej działalnośc gospodarczą.

W części II

  • 10 Oznaczenie przedsiębiorcy, którego wniosek dotyczy
    Nazwa firmy to obowiązkowo imię i nazwisko właściciela – to podstawa. Wszystkie inne nazwy są tylko dodatkiem np. Dekoracje Okienne “Zazdroska” – Matylda Nowak
  • 11 Nazwa skrócona
    Tu już wpisujemy nazwę marketingową. Odnosząc się do poprzedniego przykładu mogłoby to być np. Dekoracje Okienne “Zazdroska”
  • 12 Data rozpoczęcia działalności
    Dzień, z jakim chcemy wystartować. Ja rejestrowałam firmę 28 grudnia, działalność rozpoczynam z dniem 3 stycznia
  • 13 Rodzaje działalności gospodarczej
    Druk już częściowo nieaktualny. Obecnie nie ma już obowiązku wpisywania starych symboli PKD 2004.
    Praktyka wskazuje, że warto wpisywać szeroki zakres rodzajów działaności. Nigdy nie wiadomo jak nam się firma rozwinie, a po co bawić się w skąłdanie druków aktualizujących, skoro można od razu? Jak wyszukać potrzebne nam symbole PKD 2007? Najprościej skorzystać  z wyszukiwarki:
    Wyszukiwarka klasyfikacji

 wyszukiwarka PKD

 Wpisując szukaną frazę w pole formularza – domyślnie pojawia się lista zawierająca wpisywany ciąg znaków:

wyszukiwarka PKD 2007 

Gdy wybierzemy któryś z tematów, wystarczy nacisnąć przycisk Szukaj i pojawią się odpowiadające im numery PKD.

 wyszukiwarka PKD 2007

Szczegółowy opis danej klasyfikacji zobaczymy po wybraniu linku znajdujacego sie pod numerem PKD.

  • 17 Przewidywana liczba pracujących
    Właściciel firmy to też osoba pracująca, więc musi być co najmniej 1.

Pozostałe punkty są już raczej proste, żadnej filozofii. Problematyczny może byc tylko sposób opodatkowania, ale to już temat na osobną notkę.

Zakładanie własnej firmy – jedno okienko w praktyce

Od czasów wprowadzenia jednego okienka zakładanie własnej działalności gospodarczej podobno jest dużo łatwiejsze. Wierzę na słowo nie mając bladego pojęcia jak wygladało to wcześniej.
W każdym razie dziś rano zjawiłam się w Gdańskim Urzędzie Miasta. Jak na metropolię przystało – “jednych okienek” było więcej, kolejki żadnej. Złożyłam wypełniony wniosek EDG-1 i miła pani wklepała do komputera co trzeba. Dostałam zaświadczenie o zarejestrowaniu działalności gospodarczej oraz płytę DVD “Asystent gdańskiego przedsiębiorcy” (każdy rejestrujacy ją dostaje). A na końcu dowiedziałam się, że jeszcze przed rozpoczęciem działalności gospodarczej muszę zgłosić się w Urzędzie Skarbowym, a w ciągu 7 dni od rozpoczęcia – w ZUS-ie. Zdaje się, że to jedno okienko zrozumiałam zbyt doslownie.
Od razu widzę też, że zapętlę się czasowo. Działalność rozpoczynam od 3 stycznia 2011 – czyli najbliższego poniedziałku. Do skarbówki zdążę dojść – wybieram się jutro rano. Jeżeli do ZUS-u muszę się zgłosić w przeciągu 7 dni od rozpoczęcia działalności – pozostaje mi tylko przyszły tydzień (i to krótszy, gdyż czwartek jest dniem wolnym). Problem jednak w tym, że idąc do ZUS-u nie będę mieć jeszcze firmowego rachunku bankowego. A do banku nie mogę pójść zanim nie dostanę numeru REGON – standardowo pocztą po 14 dniach od zgłoszenia (wysyłanego przez UM po rejestracji).  Wyraźnie widać, że mści się teraz ten stracony przez bank Millennium miesiąc.  
Cóż, jako początkująca biznewomen – jakoś sobie z tym pewnie poradzę. W najgorszym przypadku – podam numer mojego konta osobistego, a za 2 tygodnie go zaktualizuję.
Na firmowe zakupy w tym tygodniu też się jeszcze nie wybieram. Wprawdzie stracę przez wyższą stawkę VAT (a póki co – nie chcę byc płatnikiem) , ale podobno różne urzędy skarbowe w różny sposób patrzą na wydatki księgowane przed data rozpoczęcia działalności. Może załapię się za to na jakieś poświąteczne promocje? A wolny czas wykorzystam na opisywanie swoich doświadczeń związanych z zakładaniem firmy? Następna notka będzie o wypełnianiu zgłoszenia rejestracji firmy EDG-1.

Potęga czwartej władzy

Podobno wszystko dobre, co się dobrze kończy, ale nerwy i tak to zżera. W dodatku zupełnie niepotrzebnie. W poprzedniej notce opisywałam jakie problemy miałam z ustanowieniem blokady na lokacie w banki Millennium:
Bank centralnie sterowany
Gdy tydzień temu poszłam do banku po potwierdzenie tej blokady okazało się, że niestety nadal go nie ma. Od podpisania umowy z Urzędem Pracy mijał prawie miesiąc i za chwilę miałabym duże szanse na utratę dotacji. “Moja” zaprzyjaźniona już pani z oddziału Millennium od rana już wydzwaniała i pisała maile do Warszawy, wiec gdy przyszłam – pozostało mi tylko stwierdzić, że wszystkie inne sprawy są dla mnie mniej ważne, spokojnie poczekam. Szczerze mówiąc żal mi jej było – świecić oczami za bank i jego zatory, w dodatku nie mając na to żadnego wpływu. A Ważna Pani w Bardzo Ważnym Departamencie banku w pewnym momencie zaczęła rzucać słuchawką i przestała odczytywać maile. Niestety, tłumaczenie, że są tylko 2 osoby obsługujące te blokady na całą Polskę (pracy tyle, że nie ma czasu na załadowanie taczek) nie przekonało mnie jako klientki banku. Załatwianie mojej sprawy trwało prawie miesiąc, a to oznacza, że nie jest to nagła, losowa i trudna do przewidzenia sytuacja. Jeżeli jakaś komórka sobie nie radzi – można było już zdecydowanie wcześniej wdrożyć procedury naprawcze. Czy naprawdę duży bank w XXI wieku nie potrafi sobie z tym poradzić?
Stojąc przy bankowym okienku, całkowicie zdesperowana rzuciłam myśl, że zwrócę się o pomoc do prasy. Pomyślałam o dziennikarzu GW Macieju Samciku, który na swoim blogu Subiektywnie o finansach (czytam regularnie) wielokrotnie opisywał problemy klientów z różnymi bankami. “Moja pani” od razu podchwyciła myśl i w kolejnym mailu (wysyłanym także DW kolejnych przełożonych) dołożyła kilka innych tytułów prasowych, którymi straszy klientka. I stał się cud – media u nas są jednak potęgą i działają na wyobraźnię każdego. Po 10 minutach drukarka drukowała już skan potwierdzenia, na miejscu przybito mi jeszcze kilka pieczątek stwierdzających zgodność z oryginałem i wyszłam z kwitem w ręku.
Następnego dnia o świcie byłam już w Urzędzie Pracy. A tu już aż do bólu życzliwie i sprawnie i to wcale nie dlatego, że jestem aktualną rekordzistką w potwierdzaniu blokady na swoich własnych środkach zabezpieczających przyznaną dotację. Zmiana numeru konta lokaty wymagała aneksu do umowy (szybko i sprawnie) i następnego dnia miałam juz dotację na koncie 🙂
A ponieważ minął już miesiąc od podpisania umowy, zgodnie z którą do 23 stycznia muszę pokazać faktury potwierdzające na co wydałam pieniądze – przyjazny Urząd Pracy zaoferował mi pomoc. Gdybym widziała, że nie jestem w stanie wyrobić się w tym terminie – mogę się zgłosić i poprosić o aneks wydłużający termin rozliczenia. Czy tak nie powinno być w każdym banku? W Millennium na pewno.

Moja zaprzyjaźniona pani z oddziału Millennium dzwoniła do mnie upewnić się, czy wszystko w porządku i czy urząd przjął mi to potwierdzenie. Miło z jej strony. Najmniej w tym wszystkim zawiniła, nie ma na to wpływu, a musiała się tłumaczyć i przepraszać za funkcjonowanie banku. Skojarzenia z moja dawną firmą, też opierajacą się na tworzeniu nowych Bardzo Ważnych Departamentów, zabierających dla siebie coraz więcej uprawnień i coraz bardziej niewydolnych w codziennym załatwianiu spraw klientów nasuwają mi się same.
Cóż, jak widać są instytucje, w których jedynym czynnikiem motywującym jest zainteresowanie mediów. Kłania się Bareja…

Koniec z aktywizacją bezrobotnych?

Nasza polska gospodarka powoli, ale jednak rośnie. Ciągle ocieramy się o konstytucyjny próg ostrożnościowy deficytu budżetowego, dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie, ale podobno damy radę. Optymizm jest tak wielki, że i walkę z bezrobociem odkładamy do lamusa. Wprawdzie wskaźnik w październiku wyniósł 11,5% (w październiku 2009 – 11,1%), ale minister Rostowski uważa, że nie jest to wielki problem i zapowiada cięcia funduszy na aktywizację osób bezrobotnych.
Rząd tyłem do bezrobocia
Urzędnicy alarmują (moim zdaniem słusznie), że spowoduje to tylko wzrost wydatków na pomoc społeczną. W skali globalnej oszczędności więc nie będzie wcale, a gospodarce służą raczej ci, którzy są aktywni na rynku pracy, a nie ci, którzy wyciągają ręce tylko po zasiłek. Czy nie lepiej dawać wędkę niż finansować rybę?

Wygląda na to, że ja sama załapałam się rzutem na taśmę i korzystam z funduszy aktywizujących bezrobotnych jako jedna z ostatnich. Chodzę na kurs “Pozyskiwanie i rozliczanie funduszy europejskich”, mam już przyznaną dotację z Urzędu Pracy, umowa podpisana, w przyszłym tygodniu pieniądze powinny być już na moim koncie. Jednocześnie jestem świadkiem jak z takiej możliwości korzystają też inni i jakie przynosi to rezultaty. Moim zdaniem – nie są to wyrzucone pieniądze. Mimo wszystko mam więc nadzieję, że ministerstwo wycofa się z tego pomysłu i pieniądze na aktywizację bezrobotnych jednak będą.
Na wszelki wypadek jednak – wszystkim zainteresowanym radziłabym się pospieszyć. W tym miesiącu pieniadze jeszcze są, a co będzie w przyszlym? Może lepiej nie ryzykować? W gdańskim Urzędzie Pracy termin składania wniosków o dofinansowanie rozpoczęcia działalności gospodarczej jest do 10-go każdego miesiąca. Oznacza to, że na te grudniowe został jeszcze tylko tydzień czasu. A jeszcze trzeba umówić się z doradcą…
Moje doświadczenia z kontaktów z Urzędem Pracy przy zakładaniu własnej firmy opisuję na tym blogu, w kategorii Moja firma.  
Może komuś się przyda, zapraszam.

Formalności czas rozpocząć

Wyglada na to, że moje “wakacje” dobiegają końca. Wprawdzie były bardzo pracowite, cały czas jeszcze chodzę na kurs pozyskiwania i rozliczania środków unijnych, ale wygląda na to, że już wkrótce pożegnam się ze statusem osoby bezrobotnej. Jak już pisałam wcześniej – na początku października składałam wniosek do Urzędu Pracy o dofinansowanie rozpoczęcia działalności gospodarczej:
Szkolenie z urzędologii czyli zadawanie głupich pytań
W ubiegłym tygodniu otrzymałam informację, że przyznano mi dotację. Mam już założoną specjalną lokatę w banku jako zabezpieczenie (alternatywa w stosunku do poręczenia osoby fizycznej) . To na wypadek, gdybym nie wytrzymała przez rok. W tym tygodniu umowa ma być gotowa do podpisu. Potem jeszcze oczekiwanie na potwierdzenie blokady przez bank (w Millennium podobno trwa to tydzień i przyznane środki trafią na moje konto. W tym momencie tracę status osoby bezrobotnej (choć szkolenie będę mogła dokończyć). I dopiero wtedy będę mogła zacząć rejestrację DG w urzędach.
Już się boję, ale zaczynam tworzyć harmonogram tego, co i w jakiej kolejności muszę zrobić. I trzymam kciuki sama za siebie.

Wniosek o fundusze unijne – cd.

Kontynuując poprzednią notkę
Fundusze unijne – wypełnianie wnosku
ciąg dalszy moich refleksji związanych z wypełnianiem wniosku o dofinansowanie dzialalnosci gospodarczej.
Część IV – działania podjęte na rzecz uruchomienia działalności.
Tu na szczęście nie miałam więszych problemów. Podstawą mojej firmy będzie komputer, internet i ja. Nie potrzebuję żadnego biura, magazynu itp. Ponieważ jednak coś trzeba było tam wpisać – wpisałam lokal własny – a konkretnie pokój w mieszkaniu. Z posiadanych urządzeń wpisałam drukarkę (a właściwie urządzenie wielofunkcyjne)  i router. Koncesji (np. na alkohol nie potrzebuję), a wszystkie wymagane licencje kupię razem z oprogramowaniem. Pracowników póki co nie planuję zatrudniać (choć nie wykluczam cichej eksploatacji własnego osobistego syna). Jest tam też punkt związany z dodatkowymi kwalifikacjami i doświadczeniem zawodowym. Warto tu wpisać jak najwięcej, oczywiście pod kątem umiejetności najbardziej przydatnych z punktu widzenia planowanej firmy.
Część V wniosku to kalkulacja kosztów potrzebnych do rozpoczęcia działalności. Wpisujemy wszystko to – co jest nam potrzebne na start. Warto pamiętać, że oprócz rzeczy jak najbardziej materialnych (w moim przypadku m.in. komputer i akcesoria do niego, oprogramowanie) – do wydatków koniecznych można zaliczyć także np. koszty rejestracji firmy czy domeny internetowej. Ponieważ wymagany wkład własny wynosi 25% – każdą z poszczególnych pozycji podzielilam proporcjonalnie: 1/4 kwoty moja, 3/4 – unijne.
Cżęść VI – specyfikacja i harmonogram zakupów. Tu wpisujemy harmonogram wydawania przyznanych środków. Wpisujemy tu kwoty wykazane wcześniej jako do sfinansowania z funduszu. Ponieważ ja wszystkie pozycje podzieliłam proporcjonalnie – to tu też musiałam wpisać je wszystkie. Termin zakupu – listopad, kwoty – 75% brutto. Istotnym aspektem jest tu konieczność wydania środków w ciągu 30 dni od podpisania umowy. Harmonogram musi to uwzględniać. Na końcu dopisujemy uzasadnienie celowości zakupów. W moim przypadku – sprawa była prosta: komputer + oprogramowanie. W dodatku musi być kupowane razem – jednostkowo nie ma sensu. Remontu generalnego mieszkania nie podjęłabym się uzasadniać, więc nie wpisywałam.
Część VII – charakterystyka ekonomiczno-finansowa przedsięwzięcia. Mały haczyk może tkwić tu zaraz na początku: szacowana wartość przychodów. Wprawdzie w samym formularzu wpisuje się po prostu kwotę, ale ten punkt był akurat szczegółowo omawiany podczas rozmowy z doradcą. Lepiej nie brać kwot z kapelusza – trzeba mniej więcej wiedzieć czego się spodziewamy. Z pewnością pomiędzy pierwszym i dwunastym miesiącem będą znaczne różnice – spodziewane przychody trzeba więc jakoś uśrednić. Podobnie z wydatkami, choć tu mogą być bardziej stałe.
Znaczącą pozycją w tej części wniosku jest składka ZUS. W celu jej obliczenia – najlepiej sięgnąć do źródła czyli ZUS-u. Ładnie rozpisane są na tej stronie:
ZUS – ubezpieczenia społeczne
W moim przypadku – mogę skorzystać z obniżonej składki. Jest to moja pierwsza firma, nigdy wcześniej nie prowadzilam działalności gospodarczej, więc spełniam wszystkie kryteria.
Na końcu formularza znajdują się oświadczenia. Znaczna ich część dotyczy otzrymanych wcześniej środków de minimis czyli otrzymanego wsparcia publicznego. Chodzi tu o środki na wsparcie działaności nieprzekraczające 200 tys. euro w ciągu ostatnich 3 lat. Firmy nie miałam, ze wsparcia nie korzystałam, wieć wszędzie wpisywałam 0.

A od dziś – zaczynam kurs właśnie funduszom unijnym (pozyskiwaniu i rozliczaniu) poświęcony. Mam nadzieję, że zdobędę wiedzę. Z pewnością będę sie nią dzielić na blogu.

%d