Podatki w kampanii wyborczej

Tydzień temu upłynął termin składania zeznań podatkowych za ubiegły rok. Wiele osób już dostało, wiele osób czeka na zwrot podatku, ciesząc się na dodatkowy wpływ gotówki. Skrupulatnie wykorzystuje to władza, chwaląc się, że to dobry rząd daje nam pieniądze. I nie ma w tym ani słowa prawdy.
Przede wszystkim – rząd nie ma własnych pieniędzy, to nasze pieniądze. Wprawdzie to już wręcz banalne stwierdzenie, ale mimo wszystko jeszcze do wszystkich nie dociera.
Niezależnie od tego – ten zwrot podatku to nie jest żaden prezent. Wprowadzone w ubiegłym roku wszystkie kolejne  wersje Nowego/Polskiego Ładu spowodowały tak wielki bałagan w podatkach, że momentami nikt już tego nie ogarniał, a kolejne ulgi dedykowane różnym grupom tylko zwiększały zamieszanie.
Od lipca 2022r. zmniejszono stawki podatkowe do 12%, z mocą obowiązującą od stycznia 2022r. Oznacza to, że przez pół roku tj. od stycznia do czerwca płaciliśmy po prostu za wysokie podatki i teraz otrzymujemy zwrot tej nadpłaty. Czyli rząd oddaje nam to, co wcześniej zabrał. Biorąc pod uwagę poziom inflacji – 100zł rok temu było jednak więcej warte niż obecnie, więc to nie my zyskaliśmy.

Przy okazji warto też wspomnieć o mitycznym „obniżeniu podatków” przez obecną władzę.

    • „Za PO” było to:
      18% podatku dochodowego +1,25% składki zdrowotnej = 19,25%
    • Obecnie:
      12% podatku dochodowego +9% składki zdrowotnej = 21%

Rachunek jest prosty. Jedyny plus na naszą korzyść to zwiększenie kwoty wolnej od podatku – z 8 000 zł do 30 000zł.

A ekscytującym się rewaloryzacją emerytur i rent też trzeba przypomnieć, że jest ona zapisana w ustawie i zależy od przewidywanej na dany rok inflacji (zapisanej w budżecie). W tym roku to zdaje się teoretycznie ok.6% – jaką inflację mamy w praktyce każdy widzi codziennie robiąc zakupy. Ani trzynastki ani otrzymywane przez niektórych czternastki tego nie rekompensują.

 


 

Elektroniczna faktura UPC

Poprzednia notka poświęcona była UPC i  elektronicznemu rozliczeniu zamiast faktury:

Elektroniczne rozliczenie zamiast faktury

Wygląda na to, że jednak można. Za ubiegły miesiąc dosłano mi fakturę w wersji papierowej i zgodnie z obietnicą w tym miesiącu wystawiono mi elektroniczną fakturę, a nie rozliczenie. Właśnie przed chwilą ja pobrałam.
Jeśli ktoś potrzebuje również fakturę, a nie tylko rozliczenie – na wszelki wypadek radzę nie dzwonić, tylko skorzystać z formularza kontaktowego i korespondencję z UPC prowadzić drogą mailową. Ja nauczyłam się tego już wcześniej, gdy niezgodnie z ustaleniami telefonicznymi, nie wyłączono mi pakietu bezpieczeństwa, z którego w ogóle nie korzystałam, ale płacić musiałam. Próbując się wówczas odwołać do rozmowy z konsultantką infolinii i proponując odsłuchanie nagranej rozmowy – dowiedziałam się, że nie ma takiej możliwości, gdyż rozmowy są nagrywane tylko i wyłącznie w celach szkoleniowych. Cóż, czasem warto mieć jakiś ślad ustaleń, więc teraz na wszelki wypadek – nie rozmawiam, a mailuję. Efekty są.


Z Urzędem Skarbowym nie ma żartów

No to mam już za sobą pierwszą wpadkę w kontaktach z urzędami. Podobno co nie zabije – to wzmocni, ale wolałabym nie mieć więcej takich doświadczeń.
W październiku trochę posypało mi się zdrowie, dodatkowo miałam na głowie sporo spraw i mało czasu na wszystko. W efekcie dosyć póżno zabrałam się za wypełnianie wszystkich kwartlanych deklaracji i rozliczeń podatkowych. Wypełniłam VAT-7K, zabrałam się za VAT-UE i od razu spanikowałam. W kalendarzu 21, a na oświadczeniu VAT-UE wymagany termin złożenia – 15-go…
Krajowa Informacja Podatkowa odesłała mnie do mojego Urzedu Skarbowego. Zaczęłam szukać w internecie, poczytałąm o czynnym żalu (lepiej przyznać się samemu niż czekać, aż urząd wykryje, kara jest mniejsza) i stwierdziłam, że mało nadaje się to do mojej sytuacji.
VAT-UE  to nie deklaracja podatkowa, a jedynie informacja o handlu wewnątrzunijnym. Dosyć dziwny formularz i w sumie chyba bardziej statystyczny niż podatkowy. Składa się go tylko wtedy, gdy są takie zdarzenia gospodarcze, formularza „zerowego” nie składa się. Niestety, w II kwartale wystawiałam fakturę dla Google’a, więc zdarzenie zaszło. Wprawdzie faktura VAT opisana była jako NP (nie podlega), tylko na wartość netto (odpowiednią kwotę VAT odprowadza nabywca w swoim kraju), ale obowiązek VAT-UE był.
Stwierdziłam, że trudno – muszę pojechać do Urzędu Skarbowego i od razu na wejściu się przyznać. Kombinować nie umiem, mogłoby się to zresztą skończyć jeszcze gorzej. Wprawdzie w internecie znalazłam różne wzory pism o wyrażaniu czynnego żalu, ale stwierdziłam, że lepiej pójdę na żywioł. Urzędniczka w kancelarii wysłuchała mojej historii, że chorowałam, przegapiłam, będąc pewna, że to ten sam termin co VAT-7K itd. i kazała mi napisać pismo do naczelnika o zgodę na przyjęcie po terminie. Siadłam przy stoliku, napisałam to wszystko (wyrzucając całkowicie z pamięci wszystkie fachowe sformułowania znalezione w internecie) i oddałam razem z VAT-UE. 

Kilka dni temu listonosz przyniósł mi przesyłkę poleconą z US. W odpowiedzi na moje pismo Naczelnik Urzędu Skarbowego zawiadamia mnie, że w mojej sprawie nie zostanie wszczęte postępowanie karne skarbowe. Do tego jeszcze jakieś numery paragrafów.
Ulżyło mi i teraz na długo zapamiętam, jaki jest termin składania tej informacji. A za następne wypełnianie deklaracji – zabiorę się od razu po zakończeniu kwartału. Wszystko ksieguję na bieżąco, korzystam z interaktywnych formualarzy podatkowych – to tylko kwestia mobilizacji. Lepiej nie zwlekać, gdyż może się to skończyć niepotrzebnym stresem.

Zbieranie zaświadczeń – dotacja z Urzędu Pracy

Zgodnei z podpisaną umową, w ramach rozliczania się z dotacji przyznanej przez Urząd Pracy po 6 miesiącach działalności musiałam zgłosić się do Urzędu Pracy z odpowiednimi zaświadczeniami. UP chciał ode mnie zaświadczeń, że przez minione miesiące nawet na jeden dzień nie zawieszałam działaności. Mogłam chorować i być na zwolnieniu lekarskim, mogę zalegać z podatkami i składkami ZUS – nie ma to żadnego znaczenia, istotne jest tylko nieprzerwane prowadzenie DG. 
W ZUS-ie napisałam wniosek o wydanie zaświadczenia i od razu na miejscu dostałam zaświadczenie. Ponieważ kopia musiała zostać w ZUS – poszły na to 3 kartki papieru. Zaraz potem udałąm sie do Urzędu Skarbowego. Wypełniłam wniosek (w 2 egzemplarzach), zapłaciłam 17zł (!) i dowiedziałam się, że po odbiór mam się zgłosić po tygodniu. Poszłam, poczekałam jeszcz 40 minut i dostałam do ręki odpowiednie zaświadczenie. Oczywiście też pokwitowałam odbiór na kopii. W sumie wyszło to 4 kartki. Zrobiłam ksero, żeby mieć w razie czego kopię dla siebie – kolejne 2 kartki.
Urząd Pracy przyjął mi zaświadczenia, wszystko w porządku, kolejna wizyta z identycznymi zaświadczeniami po 12 miesiącach. Załatwione, odhaczone. 

Jakoś tak jednak w tym wszystkim nie potrafię znaleźć w ogóle sensu i celowości. Po co to wszystko? Rozumiem, że dostałam pieniądze i muszę dopełnić warunków umowy. Nie mogłam ich wydać na cokolwiek, faktury i dokładne rozliczenie zgodności z wnioskiem dostarczałam jeszcze styczniu.  Teraz rozliczam się tylko z tego, że prowadzę DG, poprawiając wskaźniki stopy bezrobocia. Oświadczenie nie wystarczy, potrzebne są zaświadczenia – w porządku. Tylko tak naprawdę to czy Urząd Pracy nie ma tego wszystkiego prawie u siebie? Gdybym zawieszała DG – to w ramach jednego okienka musiałabym to zrobić w Urzędzie Miasta, który odpowiednie informacje przesłałby do ZUS i US. Nie wiem jak to wyglada w innych miastach, ale w Gdańsku systemy komputerowe UM i PUP sa jakoś z sobą sprzęzone. Gdy przez internet rejestrowałam się jako osoba bezrobotna – większość danych w formularzu wypełniła się automatycznie sama. Jakim problemem byłoby więc sprawdzenie w odpowiedniej ewidencji UM całej historii i ciągłości prowadzenia firmy? Zrobiłby to jeden urzędnik zamiast trzech i zajęłoby to kilka minut. Przy okazji zaoszczędzono by też 9 kartek papieru. Ja zaoszczędziłabym 17zł i czas.

Przy okazji, będąc w Urzędzie Pracy poczytałam sobie też jakie teraz są zasady udzielania dotacji. Górny limit dotacji jest bez zmian – 6-krotność pensji. Podniesiona jest za to wysokość wymaganych środków własnych. W ubiegłym roku było to 25%, teraz już 50%. Niewiele to zmienia, gdyż i tak środki przeznaczone na dotacje już się wyczerpały i nowe nie są przyznawane. W ubiegłym roku skończyły się we wrześniu, ja sama załapałam się na dodatkowe pieniądze, które przyszły pod koniec roku.
Kiepsko to wygląda. Czy jednak cięcia budżetowe akurat tu nie spowodują od razu zwiększenia wydatków w innej pozycji?   
Koniec z aktywizacją bezrobotnych?

 

Elektroniczna faktura

Elektroniczna faktura to produkt ostatnio bardzo promowany, głównie przez operatorów telekomunikacyjnych. Chętnie zgadzamy się na nią, szczególnie w świetle argumentów ekologicznych. Jeżeli dodatkowo korzystamy z bankowości internetowej i przelewy robimy drogą elektroniczną – sam papierek faktury nie jest nam do niczego potrzebny. Przynajmniej teoretycznie.
Każdy, kto korzysta ulgi na internet z ulgi na internet w rozliczeniu podatkowym, musi liczyć się z tym, że będzie sprawdzony przez fiskusa. Wówczas problemem może być pokazanie faktury udowadniającej nasze prawo do tej ulgi. Dla osób prowadzących działalność gospodarczą – taki papierowy wydruk jest także potrzebny. Oczywiście, mając PDF można w każdej chwili wydrukować fakturę, ale wówczas to my sami ponosimy koszty papieru i zużywamy toner. Argument ekologiczny mało więc tu pasuje, bardziej wygląda to na to, że wystawca faktury swoje koszty przerzuca na nas. Jeśli sami się na to zgodziliśmy – to jeszcze pół biedy. Są jednak tacy operatorzy, którzy w ogóle nie dają prawa wyboru. Takim dostawcą usług jest UPC. Zasada działania jest prosta – każdy kto w pakiecie usług ma internet, od razu i z automatu przechodzi na system elektronicznej faktury. I często robi się problem. Mam sąsiadkę, która wprawdzie z internetu korzysta, ale drukarki nie ma, podobnie jak konta w banku (tym bardziej elektronicznego). Jak ma zapłacić rachunek? Ciekawe, ile osób jest w podobnej sytuacji? 

Ja sama ostatnio, idąc na kontrolę do Urzędu Skarbowego musiałam ściagać i drukować (!) oryginały (a nie elektroniczne kopie obrazu) faktur UPC. Może warto pomyśleć o tym już teraz? Nawet jeżeli nie wydrukujemy ich teraz – to niech sobie spokojnie leżą zapisane na dysku. Kto wie, kiedy mogą być potrzebne? Na szczęście nie uległam licznym namowom mojego operatora komórkowego i rachunki za telefon dostaję drogą tradycyjną.
A następną notkę poświęcę właśnie temu – jak ściagnac elektroniczną fakturę UPC.

Nie taki fiskus straszny….

Kilka dni temu pisałam notkę o tym, jak składając kwartalne rozliczenie VAT-u, piszę donos na samą siebie.
Igranie z VAT-em
Wyszła mi nadwyżka i wystąpiłam o jej zwrot. Od razu też nastawiłam się psychicznie na kontrolę, nie sądziłam jednak, że pójdzie to tak szybko.
Deklarację złożyłam we wtorek, a już w środę zadzwonił telefon i usłyszałam głos (całkiem zresztą miły): „Dzień dobry, tu Urząd Skarbowy…”.
Nie chodziło o pełną kontrolę, a tylko o VAT. Pani była miła i elastyczna, delikatnie sugerując jednak, że dobrze byłoby abym zjawiła się jeszcze w tym tygodniu. Chcąc mieć to od razu z głowy i prowadząc całą rachunkowość na bieżąco – umówiłam się od razu na czwartek.
W rezultacie wczoraj z fakturami w zębach stanęłam przed moim US.

Kontrola polegała na sprawdzeniu rejestru zakupów VAT, każdej z wpisanych do niego faktur oraz potwierdzeń, że zostały zapłacone. Nie było to trudne, gdyż na większości faktur był od razu napis „zapłacono” (gotówką lub kartą). Tylko część z nich to koszty stałe (m.in. internet czy telefon), opłacane przelewem. Oczywiście wydrukowane potwierdzenia zapłaty z banku też były załączone. Wprawdzie pedantką jestem tylko i wyłącznie przy rozwiązywaniu zadań z matematyki i fizyki, ale tu też mam porządek. Osobny skoroszyt, faktury poukładane chronologicznie i zgodnie z rejestrem. Każda faktura z potwierdzeniami w osobnej platikowej „koszulce”. W sumie więc samo sprawdzanie poszło szybko i sprawnie. Wszystko w porządku, odhaczone, załatwione, pieniądze wpłyną na moje konto.

Ulżyło  mi zdecydowanie. Przede wszystkim jednak pokonałam psychologiczny lęk przed fiskusem i jego kontrolami, to też ma duze znaczenie. No i skoro juz tam byłam – to przy okazji pozadawałam kilka dodatkowych pytań związanych z VAT-em. Trochę bałam się, czy mój rejestr VAT jest prawidłowy – tworzyłam go sama. A w ogóle – to moja własna aplikacja do księgowości działa na zasadzie 5 w 1. Wpisuję fakturę raz i to od razu jest ona uwzgledniana wszędzie tam gdzie trzeba – KPiR, rejestr VAT, należny podatek itd. Cóż, gdyby człowiek nie był leniwy – koło do tej pory nie zostałoby wynalezione 🙂
Kolejny raz przekonałam się też, że mam szczęście do miłych i kompetentnych urzędników i to we wszystkich urzędach, w których coś załatwiam. Czy tak jest tylko w Gdańsku?

Igranie z VAT-em

Pierwszą deklarację kwartalnego podatku od towarów i usług VAT-7K mam już złożoną. Oczywiście wyszła mi nadwyżka – faktur zakupowych i kosztowych mam sporo, mojej własnej sprzedaży póki co – niewiele. Cóż, takie są początki. Najpierw trzeba zainwestować, żeby móc później osiagać zyski. 
Wydawało mi się, że wszystko miałam przygotowane do rozliczenia, ale w sobotę okazało się, że może niekoniecznie i nie do końca. Na grupie dyskusyjnej pl.soc.prawo.podatki natknęłam się na pytanie, na które nie znałam odpowiedzi, a jednocześnie – sama sobie musiałam je zadać: czy można odliczyć sobie VAT od faktur otrzymanych przed datą rejestracji VAT? W moim przypadku – DG zarejestrowana od 3 stycznia, zgłoszenie do VAT – połowa lutego. Terminy tak różne, gdyż moje plany wyglądały zupełnie inaczej, wcale nie tego planowałam, a płatnikiem VAT zostałam niezależnie od własnych chęci:
Jak zostałam płatnikiem VAT. Unijnym.
Skoro jednak już jestem – to przynajmniej chciałam sobie ten VAT odliczyć. Najwięcej faktur zakupowych miałam akurat w styczniu, to wówczas głównie inwestowałam. Dziś rano zaczęłam więc od rana wydzwaniać do infolinii Krajowej Informacji Podatkowej i otrzymałam odpowiedź, która mnie pocieszyła. Punktem kluczowym jest tu fakt, czy przed rejestracją VAT – sama wystawiałam jakieś rachunki czy faktury. W moim przypadku – nie (to akurat wiedziałam, ze nie mogę wystawiać faktur przed terminem złożenia VAT-R), moja pierwsza sprzedaz pojawiła się dopiero w marcu. W takim przypadku – mogę sobie ten VAT odliczyć. Gdybym wystawiła coś wcześniej – musiałabym na to uzyskać indywidualna zgodę Naczelnika US.
W efekcie jednak poszłam na całość i swoim druku VAT-7K zaznaczyłąm opcję, że chcę otrzymać zwrot VAT na konto bankowe. Podobno w praktyce oznacza to, że moje szanse na kontrolę fiskusa są nieomal pewne. Gdy spytałam o to przyjmującą formularz panią w US – uśmiechnęła się i z tajemniczą miną powiedziała, że coś w tym może jest.
Wprawdzie teraz czuję się, jakbym igrała z VAT-em (i z polskim systemem podatkowym), ale zrobiłam to świadomie. Jeżeli coś robię i rozliczam nieprawidłowo i fiskus może mi to zakwestionować – to lepiej wiedzieć o tym wcześniej. Przede wszystkim – nie bedę generować ewentualnych kolejnych błędów, które po dłuższym okresie mogłyby ze mnie zrobić przestępcę karno-skarbowego.
A ja przecież mały podatnik jestem 🙂

e-PIT gotowy do wysłania

Skoro już mamy zainstalowaną aplikację e-Deklaracje:
e-PIT – pierwsze starcie
wypełniony PIT:
Wypełnianie e-PITa
– pora na zakończenie i wysyłkę.

Warto tu pamiętać, że formularz można zapisywać w trakcie wypełniania – nie jest konieczne wypełnienie całego od razu, można zrobic kilka podejść.  Przycisk Zapisz kopię roboczą jest na dolnej szarej belce programu:

e-PIT

Przy wejściu do programu, aby ponownie wejść do zapisanego formularza – wyieramy w menu głównym opcję Moje rozliczenia – widoczny jest tam nasz zapisany formularz:

e-PIT

Dużym ułatwieniem aplikacji jest automatyczne dołączanie załączników. Wystarczy  w części J formularza wpisać liczbę określającą liczbę załączników danego rodzaju i od razu jest on widoczny na kolejnej stronie formularza. Jeżeli jakiegoś załącznika nie chcemy załączyć – pole zostawiamy puste, nie wpisujemy zera! 
Z własnej praktyki moge jeszcze dodać, że w załączniku PIT/0 po wpisaniu numeru PESEL dziecka – pola na jego imię, date urodzenia itp. stają się nieaktywne. Jest to prawidłowe i zgodne z zasadami wypełniania tego załącznika.
Na samym końcu e-formularza z załącznikami jest pole autoryzujące. Wpusjemy tu kwotę przychodu z ubiegłorocznego rozliczenia.

e-PIT

Zarówno w trakcie jak i po wypełnieniu formularza jego prawidłowość możemy sprawdzić naciskając przycisk Sprawdź poprawność znajdujący się u góry każdej strony.

e-PIT 

Każdy błąd zostanie wyszczególniony i opisany w komunikacie:

e-PIT

Jeżeli wszystko jest wpisane prawidłowo – otrzymamy komunikat, że formularz jest gotowy do wysłania. Wystarczy tylko nacisnąć przycisk Dalej.

Podobno system potrzebuje do 2 godzin, aby odesłać potwierdzenie. W moim przypadku było to praktycznie od razu. W oknie Moje rozliczenia, nasz formularz pojawi się w zakładce Wysłane i przyjęte . Po przejściu do tej zakładki zobaczymy też link „Pobierz urzędowe potwierdzenie odbioru„. Klikamy i zapisujemy – to właśnie UPO czyli dowód, że nasz doroczny obowiązek wobec fiskusa został wypełniony.

UPO 

Oczywiście tu zamieściłam tylko nagłówek – cały dokument jest bardzo spersonalizowany. Ja osobiście zawsze dodatkowo jeszcze drukuję zarówno UPO jak i sam formularz. Awarie komputera się zdarzają (wiem coś o tym), a w razie kontroli – urząd i tak będzie chciał papier.
A tak na marginesie –  z rozliczenia rocznego wyszła mi nadpłata. Przelew pojawił się na moim koncie 10 dni po wysłaniu.  

 

Wypełnianie e-PITa

W ramach kontynuacji wątku elektronicznego rozliczenia z Urzędem Skarbowym – pora na wybranie i wypełnienie formularza PIT.
O samej instalacji programu e-Deklaracje pisałam tu:
e-PIT pierwsze starcie
Przy pierwszym wejściu do programu program będzie chciał utworzyć domyślny profil użytkownika czyli podatnika, którego każde rozliczenie dotyczy. Jeżeli z programu korzysta więcej osób – dodanie nowego czy zmianę profilu możemy ustawić w tym miejscu:

 e-Deklaracje

Ja swój profil do ilustracji poruszania się po aplikacji nazwałam PODATNIK TESTOWY. U góry widoczny jest załadowany akutalny profil, kliknięcie w niego powoduje otwarcie nowego okna i możliwość dodania czy zmiany profilu. Powrót do menu głównego zawsze jest z lewej strony u góry.

Przystępując do rozliczenia klikamy w Katalog Formularzy i w nowym oknie wybieramy właściwy PIT. Ja wybrałam tu PIT-37. Po załadowaniu formularza warto zwrócić uwagę na na przycisk Podświetl pola w prawym górnym rogu formularza.

e-PIT 

Gdy jest włączony – każde wymagalne pole formularza jest zaznaczone na czerwono.
Tam gdzie są rozwijalne listy – zdecydowanie lepiej jest z nich skorzystać. Pozwoli to na uniknięcie błędów.

 e-PIT

Dotyczy to także nazw administracyjnych miejscowości, gmin czy powiatów. 

Kolejne pola wypełniamy standardowo, pamiętajac o tym, że pozycje wyliczalne (czyli te które są wynikiem obliczeń) – wypełniają się same.
W części H formularza znajduje sie takze bezpośredni link do wyszukiwarki OPP (organizacji pożytku publicznego), którym możemy przekazać nasz 1% podatku. Wystarczy wpisać numer KRS. Część I służy do ich ewentualnego uszczegółowienia celu.
Jeżeli ktoś nie ma swojego pomysłu – zachęcam do pomocy Julce Formelli:
Warto pomagać

W kolejnych notkach opiszę jak dołożyć załączniki, sprawdzić, wysłać i otrzymać potwierdzenie.

e-PIT – pierwsze starcie

Do terminu złożenia rocznego zeznania podatkowego pozostało 1,5 miesiąca. Niby jest jeszcze czas, ale zabieranie się do tego na ostatnią chwilę może być niebezpieczne. Lepiej mieć wszystko przygotowane. Nawet jeżeli wiemy, że trzeba będzie dopłacić, to też warto wiedzieć – ile dokładnie. Po co mieć niemiłą niespodziankę i to zaraz po świętach, kiedy to finanse z reguły są nieco nadszarpnięte. Przy okazji warto też sprawdzić, czy na pewno mamy wszystkie rachunki np. za internet. W końcu samo wypełnienie PIT-a wcale nie jest jednoznaczne z jego natychmiastowym wysłaniem i koniecznością zapłacenia kwoty podatku.

Zarówno w sieci jak i na dołączanych do różnych gazet płytkach można znaleźć wiele różnych programów do rozliczania PIT-ów. Nie mam nic przeciwko nim, na pewno są przydatne i pożyteczne, ale z mojego subiektywnego punktu widzenia – mają 2 wady. Przede wszystkim nie można ich wysłać drogą elektroniczną, trzeba wybrać bardziej tradycyjne formy dostarczenia wydrukowanego zeznania do Urzędu Skarbowego. Drugą wadą jest też brak możliwości wyboru organizacji, którą chcielibyśmy obdarzyć 1% naszego podatku.
Tak jak w ubiegłym roku – wyślę PIT-a drogą elektroniczną. Polecam – naprawdę jest przyjazny. Formularz jest także w pełni interaktywny – wszystko sam wylicza i podstawia wymagane załączniki. 
Na stronach MF jest także obszerny poradnik, ułatwiający wypełnienie i wysłanie zeznania. Strona główna jest tu:
e-Deklaracje
Z menu po lewej stronie wybieramy „Do pobrania”. W punkcie 1 pobieralni można przejść do „Formularzy interaktywnych dla dokumentów składanych drogą elektroniczną”. Takie formularze też wszystko wyliczają same,  podstawiają potrzebne załączniki do wypełnienia (również interaktywnie) oraz można je wysłać droga elektroniczną do Urzędu Skarbowego.
Otwarcie formularza na starcie zada nam pytanie, czy będziemy go wysyłać z podpisem kwalifikowanym czy bez. 

e-PIT

 

Standardowo – wybieramy opcję pierwszą „bez podpisu kwalifikowanego”. Póki co – pełen podpis elektroniczny nie jest u nas zbyt popularny, szczególnie w przypadku osób osób fizycznych.

Ja osobiście pobieram całą aplikację e-Deklaracje w wersji Desktop. Formularze wypełnia się identycznie, jest to po prostu aplikacja do zarządzania i śledzenia naszego PITa. Sama aplikacja powoduje także automatyczne pobranie wszystkich brakujących aktualizacji poszczególnych komponentów. Instalacja rozpoczyna się po kliknięciu w obrazek w pkt.2 pobieralni:

e-Deklaracje

Mając zainstalowaną aplikację na komputerze już w ubiegłym roku – wystarczy pobrać aktualizację. Ja wprawdzie rozliczałam skorzystałam z tej formy w poprzednim rozliczeniu, ale potem padł mi komputer, teraz pracuję na innym i muszę zaczynać od początku.
Istotną sprawą jest tu też to, że aplikacja pozwala na tworzenie różnych profili. Oznacza to, że za jej pomocą na tym samym komputerze, może rozliczyć się kilka różnych osób. Przydaje się.
Samo wypełnienie formularza jest już proste, ale to już temat na kolejną notkę.