Ten wpis po raz pierwszy pojawił się na moim blogu w 2009 roku. jeszcze na Bloxie.
Mamy grudzień, a to świetna okazja, aby rozpocząć zabawę z Kalendarzem Adwentowym. Oczywiście pod warunkiem, że w domu są małe dzieci.
Mój syn już dawno z tego wyrósł, a w wieku przedszkolnym co roku kupowałam mu Kalendarz Adwentowy. Jest ich teraz wszędzie pełno i nie są drogie, więc warto. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę wszystkie możliwości do wykorzystania. Sprawdziłam doświadczalnie – pozwala w prosty sposób nauczyć dziecko liczenia. A także rozpoznawania cyfr – na zasadzie: poszukaj takiego samego znaczka. W pewien sposób też wychowuje, gdyż rozkłada przyjemność na kolejne dni oczekiwania na Boże Narodzenie. W żadnym wypadku nie pozwalajmy dzieciom wyjeść wszystkich czekoladek od razu!
Najfajniejsze są takie kalendarze, gdy w poszczególnych okienkach nie są proste kostki czekolady, a małe figurki np. saneczki, krasnal, piłka itp.itd. Ja od razu nawiązywałam do tematu i rozmawialiśmy np. o tym, że jak spadnie śnieg – to pójdziemy na sanki lub – spróbujmy policzyć ile piłek znajdziemy w domu.
Może brzmi to nieco infantylnie, ale więzi buduje się w dużej części na drobiazgach, właśnie w takich codziennych wspólnych przeżyciach.
Naprawdę polecam. Koszt nieduży, a odpowiednio celebrowane wspólne przeżycia – bezcenne. I nie zapłaci się za nie żadną kartą, VISA też nie pomoże.
Wracam do niego, gdyż temat kalendarza adwentowego jest u mnie znowu aktualny. Moja wnuczka ma 2,5 roku i też odkrywa te uroki. Akurat tak się złożyło, że ostatnie dni znowu nie chodzi do żłobka, codziennie ja do niej biegam, więc i odkrywanie kolejnych okienek kalendarza jest moim udziałem. Choć teraz to wygląda zupełnie inaczej. Cóż, dziecko od początku wychowywane na diecie bezcukrowej i bezsolnej (takie czasy, szanuję prawo syna i synowej do ustalania reguł), więc kalendarz adwentowy z czekoladkami na każdy dzień odpada. Choć kalendarz adwentowy ma – 24 pudełeczka z różnymi związanymi z Bożym Narodzeniem elementami. Utrwalamy więc znajomość cyferek, odszukujemy pudełeczko na dany dzień i wyjmujemy kolejną dekorację. Robi się z tego mały rytuał, co mnie akurat cieszy. Mam nadzieję, że zapamięta te chwile na długo.