Jak zachwiałam budżetem państwa…

Nie opłaca się być zbyt pazernym – można wówczas więcej stracić niż zyskać. Niestety, wyraźnie widać, że o tej zasadzie zapomina nasz minister finansów. Co z tego, że w budżecie wpisano wysokie przychody z mandatów, skoro kierowcy się zbuntowali i w ramach protestu nie będą przekraczać prędkości w zasięgu działania fotoradarów?
Zdecydowanie bardziej w cieniu, bez spektakularnych akcji, zagrożona jest także inna pozycja budżetowa: wpływy z akcyzy na papierosy.

 papierosy

Cena paczki papierosów jest już tak wysoka, że nie da się już normalnie palić. Biorąc pod uwagę, że składa się ona głównie z różnego rodzaju podatków i akcyzy – główne zasługi odstraszania od palenia ma więc minister Rostowski. Ostrzegający przed zgubnymi skutkami palenia minister zdrowia był jednak zbył mało przekonujący, sięgający do kieszeni palaczy minister finansów ma efekty i to bardzo wymierne. Choć budżetowe skutki takich działań mogą być mało korzystne.
Rząd zarżnął kurę znoszącą złote jaja?
Skoro po raz pierwszy od wielu lat wpływy z opodatkowania papierosów spadną i to wg szacunków – o 1 miliard złotych? Ciekawe, gdzie minister poszuka brakujących wpływów?

Ja sama też się do tego przyczyniłam. Kolejna podwyżka akcyzy od stycznia tego roku podziałała na mnie dopingująco. Z dnia na dzień przeszłam na e-papierosa i jestem z tego bardzo zadowolona. Koszty są nieporównywalnie niższe.
Swoją drogą – gdy zawsze mówiłam, że nie mogę rzucić palenia w trosce o budżet państwa – wydawało mi się, że żartuję. Jak jednak widać – efekty są jak najbardziej wymierne i poważne. Ledwo rzuciłam palenie i już budżet państwa jest zagrożony.


Skarpeta najbezpieczniejsza?

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku skarpeta do przechowywania oszczędności jest całkowicie archaicznym, wręcz śmiesznym pomysłem. Współczesną normą są środki zgromadzone na koncie bankowym, a na co dzień korzystanie z “plastikowego pieniądza”. Jak się jednak okazuje, w samym środku Unii Europejskiej i w majestacie prawa można zabrać komuś część oszczędności i wrzucić do wspólnego kotła.
Cały czas wściekam się, gdy niby “czasowo” zabierane są moje środki przeznaczone na emeryturę – zamiast do OFE trafiają na wirtualne konto w ZUS. Ciśnienie mi podskakuje, gdy słyszę o planach całkowitej likwidacji OFE, tym bardziej, że w ogóle nie widać pomysłu na rozwiązanie kompleksowe. Cel pod tytułem “zasypać dziurę w ZUS” zadziała jednorazowo, pomoże na krótką chwilę, jednocześnie generując zwielokrotnione problemy na przyszłość. Wygląda jednak na to, że nie ma nic bezpiecznego. Bardzo boleśnie przekonują się o tym Cypryjczycy, którym z kont właśnie znika 6-10% zgromadzonych środków. Prywatnych, ciężko zarobionych i już wcześniej opodatkowanych. Takie rozwiązanie może być bardzo inspirujące dla innych i kto wie, czy w ślad za Cyprem nie pójdą inne kraje UE? Obawiam się, że również nasz minister Rostowski nie pogardziłby taką metodą.


Jak to wpłynie na zaufanie do bankowych depozytów? Gwarantowane przez państwo, ale całkowicie niezabezpieczone przed tym państwem. Gdybym miała jakieś oszczędności, zaczęłabym się już bać. I pewnie, co najmniej w ramach dywersyfikacji, część środków przełożyłabym do skarpety. Wygląda na to, że byłyby bezpieczniejsze niż w banku.
Może to też całkiem niezły pomysł na biznes? Dzierganie skarpet na bezpieczne oszczędności? Powinny się dobrze sprzedawać w całej Europie.

skarpeta


Małżeństwo? Czy to się opłaca?

Demografia oraz prawa wynikające z zawarcia związku małżeńskiego to ostatnio bardzo modne tematy. Pomijając kwestie prawne szeroko omawiane w ramach debaty politycznej na temat związków partnerskich, warto się jednak zastanowić, czy na pewno się to opłaca? Moim zdaniem można mieć wątpliwości. Nasza polityka prorodzinna to w dużej mierze tylko szumne słowa, a nie konkretne korzyści promujące rodzinę.

Mam znajomych prowadzących mały osiedlowy sklepik. Są po ślubie, mają jedno dziecko. Działalność gospodarcza jest zarejestrowana na niego. Oczywiście ona pracuje tam równie ciężko, ale żona w takich przypadkach jest traktowana jako darmowa siła robocza. Z punktu widzenia prawa – żona to osoba współpracująca z przedsiębiorcą, a nie pracownik. Oznacza to, że nie dostaje ona formalnej pensji, której koszty można zaliczyć jako koszty DG. Płaci też pełne składki ZUS – tak jak mąż. Gdyby nie mieli ślubu, a żyli w wolnym związku – mogłaby dostawać pensję liczoną jako koszt (a więc obniżającą podatek). Płaciłaby tez znacznie mniejsze składki na ZUS. W dodatku zaoszczędzilyby także na podatku dochodowym. Teraz rozliczają się wspólnie. Bez ślubu jednak ona mogłaby się rozliczać jako matka samotnie wychowująca dziecko. Gdyby maiła wysoką pensję – jego koszty byłyby dużo większe (a więc też płaciłby mniejszy podatek dochodowy), a ona sama – uciekłaby z podatkami przez dziecko. W odatku on miałby szersze możliwości manewru w zakresie wyboru formy opodatkowania DG. Teraz nie ma wyjścia – tylko rozliczenie na zasadach ogólnych pozwala na na wspólne rozliczenie małżonków.
Oczywiście dochodzą jeszcze “drobiazgi” typu pierwszeństwo w przyjęciudziecka do przedszkola dla osób samontnie wychowujacych dziecko itp. A gdyby chcieli wziąć kredyt – to jak głosi reklama pewnego banku – mogą to zrobić nawet z panem organistą.
Owszem, pozostaje kwestia braku wspólnoty majątkowej. Nieszczęścia chodzą po ludziach. Na dobrą sprawę jednak – testementem można zapisać wszystko na dziecko – jako pierwsza grupa podatkowa uniknie podatku od spadku. Wszystko inne można załatwić u notariusza.
Jednym słowem – młodym ludziom zdecydowanie nie opłaca się formalizować związku. Jeśli już brać ślub – to tylko na starość. Polityka prorodzinna wcale nie jest taka piękna, jak mogłoby się wydawać.  


 

Baby nie tylko przy kawie

8 marca to taki dzień, kiedy wszyscy mówią o kobietach, składają życzenia, podkreślają naszą bardzo ważną rolę. Jutro wszystko wróci do normy. To normalka i od dawna się do tego przyzwyczaiłyśmy. I jakoś sobie radzimy w tym świecie.

Właśnie więc dziś, w Święto Kobiet, chciałabym zachęcić wszystkich (nie tylko kobiety – a co tam, my jesteśmy tolerancyjne) do zajrzenia na pewien “babski” portal.

 Baby przy kawie

Każdy znajdzie tu coś dla siebie, gdyż na portalu jest obecna bardzo szeroka tematyka – od finansów, edukacji, pracy, urody i zdrowia aż do dzieci (i to od poczęcia – o ciąży jest też sporo). Wielką jego siłą, składająca się na popularność portalu są także fora dyskusyjne. Wzajemna wymiana doświadczeń i porad – to jest to, co my kobiety lubimy najbardziej.

A więc kubki z kawą w dłoń i zapraszam na babkie spotkanie przy kawie. Gwarantuję, że warto.

Baby przy kawie

 

Co by tu jeszcze opodatkować….

Kurcząca się w kryzysie gospodarka, deficyt budżetowy i silna pozycja ministra finansów to mieszanka wybuchowa. Obrywa zawsze podatnik, który patrząc na podstawę swojego opodatkowania własnym oczom nie wierzy, że ma takie przychody. Tym bardziej, że progi podatkowe już od ładnych kilku lat są stałe.
Media donoszą o nowych kuriozalnych pomysłach fiskusa na ściagniecie podatków – a to od korzyści z karty wielkiej rodziny, a to od slużbowego laptopa czy samochodu. Ostatnio dużo się też mówi o konieczności opodatkowania cahbacku czyli zwrotu części kwoty wydanej na zakupy określoną kartą płatniczą czy z przelewem z konta. Usługa bardzo popularna, występuje w ofercie wielu banków, a więc dotyczy wielu podatników. Póki co – trwa spór, gdyż banki nie mają najmniejszej ochoty na wystawianie swoim klientom PIT-8C. Fiskus na wszelki wypadek wyjaśnia, że nieznajomość prawa nie zwalnia od koniecznosci jego stosowania i oczekuje, że w naszych zeznaniach podatkowych pojawią się odpowiednie kwoty. Na formularza PIT-36 – to tam jest miejsce na wpisanie przychodów z innych źródeł.
Sprawa jest rozwojowa – w końcu są takze różnego rodzaju programy lojalnościowe, zbieranie punktów, bonifikat itp. itd. W końcu czy kupując w sklepie towar w promocji – też nie mam dodatkowych przychodów? Gdyby promocji nie było, zapłaciłabym więcej. Mam zysk, nieopodatkowany. Czy już powinnam się czuć podatkowym przestępcą?

W tym wszystkim najbardziej mnie wścieka, że nasz system podatkowy staje się z każdym krokiem coraz bardziej skomplikowany. I coraz mniej przyjazny podatnikowi.

%d