Tylko do końca lipca okazja na zakup książek (również biznesowych) w atrakcyjnej cenie:
Warto zajrzeć.
Prowadzę DG, płacę rachunki, robię zakupy i staram się jakoś przetrwać na co dzień.
Wczoraj rano odebrałam telefon. Nieznany mi numer z katowickiej strefy numeracyjnej. Miła pani przedstawiła się imieniem i nazwiskiem, podała, że dzwoni z firmy Eniro (nazwa firmy też nic mi też nie mówiła) i spytała, czy może mi zająć chwilę czasu. Na milę zapachniało mi to jakimś telemarketingiem, na który jestem uczulona.
Raz się sparzyłam:
i teraz twardo trzymam się zasady, że przez telefon nie zawieram żadnych umów.
Odbierając telefon byłam właśnie w drodze do klienta i nie bardzo miałam możliwości na spokojną rozmowę, pani jednak była miła, próbowałam więc dowiedzieć się, o co chodzi. No i słyszałam, że chodzi o szkolenia – mają sporo zapytań i chętnie przekierowaliby je do mnie.
Muszę przyznać, że zainteresowało mnie to, więc poprosiłam o telefon później lub przesłanie maila ze szczegółami.
Zanim ponownie zadzwoniła – zdążyłam sprawdzić firmę w internecie. Firma Eniro zajmuje się m.in. zdobywaniem klientów dla Panoramy Firm. Cóż, nie pamiętam dokładnych słów, jakich użyła, ale na początku odniosłam wrażenie, że jest to firma prowadząca szkolenia, a ponieważ mają zbyt dużo zleceń do możliwości – chcieliby część przesłać do mnie. Pewnie nie za darmo, ale to akurat zrozumiałe. Zasugerowałam się? Pewnie trochę tak, w każdym razie zaciekawiła mnie i zamiast od razu zrezygnować z rozmowy – zgodziłam się na ponowny kontakt.
Ta druga rozmowa była już prostsza. Wprawdzie zaczęła się dopytywać dokładnie o profil mojej firmy i zakres oferowanych usług, ale wiedząc o co chodzi – sama zapytałam, czy chodzi o umieszczenie wizytówki w Panoramie Firm. Oczywiście potwierdziła, a ja podziękowałam za ofertę – nie jestem zainteresowana.
Swoją drogą – praca takiego telefonicznego sprzedawcy usług z pewnością nie należy do najmilszych. Była miła i uprzejma, a i tak nic nie sprzedała. Zaciekawiła mnie na początku, ale w tym przypadku przełożyło się to tylko na to, że straciła więcej czasu.
Przez ostatnie dni, na swoje różne konta mailowe dostaję informację, że PKO zablokowało moje konto bankowe. Teraz już wpada to do folderu Wiadomości-śmieci, ale pierwszy mail trafił do normalnej skrzynki pocztowej.
Cóż, wygląda to na typowy falstart – tłumaczenie maszynowe bardzo często generuje błędy gramatyczne i stylistyczne, a to sprawia, ze taki mail od razu wydaje się podejrzany.
Kolejne maile miały już nieco inną treść. Dostałam polecenie: zaktualizować swoje dane, informację o tym, że na moje konto nastąpiło wiele nieudanych prób logowania i dla mojego bezpieczeństwa konto zostało zablokowane itp. W jednym z maili była też prośba o przygotowanie hasła jednorazowego, gdyż będzie potrzebne do weryfikacji.
Sądząc z doniesień medialnych oraz ilości maili, które trafiły do mnie – jest to akcja masowa. Maile trafiają na przypadkowe skrzynki pocztowe, pewnie z nadzieją, że ktoś kliknie w podstawiony w mailu link i zaloguje się do swojego konta w iPKO. Cóż, statystycznie rzecz biorąc – na pewno będą takie przypadki. Oznacza to, że trzeba i warto ciągle nagłaśniać sprawę, ostrzegając przed fałszywymi mailami. Zresztą trzeba przyznać, że PKO BP też to robi. Na prawdziwej stronie logowania do iPKO jest komunikat:
I tak na wszelki wypadek – krótki filmik z instrukcją jak sprawdzać takie dziwne maile, nie tylko z banku.
PS. Nie mam konta w PKO BP.