Automatyczne odnowienie sukbskrypcji

Nikt z nas nie lubi być zmuszany do zakupu, szczególnie gdy odbywa się automatycznie i za naszymi plecami. Ja ostatnio nabrałam się i bardzo mi się to nie podoba.
Wiadomo,  że komputer podłączony do sieci musi mieć aktualny program antywirusowy – to oczywistość. Sama od kilku lat korzystam z McAfee i nie mam większych zastrzeżeń. Jako osoba prywatna wykupuję oprogramowanie na 3 komputery (wszystkie wykorzystywane). Gdy rok temu zakładałam firmę, kupiłam nowego laptopa. Zainstalowana była tam wersja testowa również McAfee – zarejestrowałam i wykupiłam ją na rok, tym razem na firmę. Niestety, okazało się, że nie ma możliwości (w każdym razie ja nie znalazłam) otrzymania faktury. Trudno, moja strata, w koszty nie wrzuciłam. Już w tym momencie jednak wiedziałam, że coś z tym muszę zrobić, gdyż z pewnością nie ma sensu opłacania dwóch oddzielnych antywirusów (każdy na 1-3 komputerów) i to w dodatku bez możliwości wliczenia w koszty DG. W czerwcu wygasała mi licencja na komputerach “prywatnych”. Na miesiąc przed terminem nie tylko otrzymywałam maile z informacją o tym, że wkrótce nie będę mogła aktualizować bazy wirusów, ale dodatkowo po sam program wyrzucał taki komunikat co najmniej raz dziennie. Opłaciłam ponownie, gdyż doszłam do wniosku, że będę rezygnować z tej wersji “firmowej”. W styczniu planowałam jej odinstalowanie i poszukanie możliwości zakupu na fakturę. Teoretycznie mam też możliwość wykupienia czwartej licencji na McAfee “prywatne”. Też bez faktury, ale za to dużo taniej.
Niestety, spotkała mnie niemiła niespodzianka. 20 grudnia – na miesiąc przed wygaśnięciem subskrypcji otrzymałam maila od firmy McAfee. Poinformowano mnie, że nastąpiło automatyczne jej odnowienie i z konta mojej karty kredytowej pobrano 199zł.
Wściekłam się, gdyż absolutnie nie pasuje to do moich planów. Oczywiście od razu złożyłam reklamację i zgłosiłam, że rezygnuję, ale póki co – mogę tylko czekać. Pieniądze z karty kredytowej zeszły, a ja od 10 dni nie mam żadnej odpowiedzi od McAfee (pomijając standardową automatyczną odpowiedź na wypełniony formularz). Zraziłam się i to porządnie. Teraz już na pewno nie będę rozważać zakupu w tej firmie, poszukam innego antywirusa.

Ciekaw mnie tylko, czy McAfee ostatnio zmieniło swoje standardy działania czy tylko ja miałam takiego pecha? W każdym razie – nie polecam, choć sam antywirus jest całkiem niezły.

Z Urzędem Skarbowym nie ma żartów

No to mam już za sobą pierwszą wpadkę w kontaktach z urzędami. Podobno co nie zabije – to wzmocni, ale wolałabym nie mieć więcej takich doświadczeń.
W październiku trochę posypało mi się zdrowie, dodatkowo miałam na głowie sporo spraw i mało czasu na wszystko. W efekcie dosyć póżno zabrałam się za wypełnianie wszystkich kwartlanych deklaracji i rozliczeń podatkowych. Wypełniłam VAT-7K, zabrałam się za VAT-UE i od razu spanikowałam. W kalendarzu 21, a na oświadczeniu VAT-UE wymagany termin złożenia – 15-go…
Krajowa Informacja Podatkowa odesłała mnie do mojego Urzedu Skarbowego. Zaczęłam szukać w internecie, poczytałąm o czynnym żalu (lepiej przyznać się samemu niż czekać, aż urząd wykryje, kara jest mniejsza) i stwierdziłam, że mało nadaje się to do mojej sytuacji.
VAT-UE  to nie deklaracja podatkowa, a jedynie informacja o handlu wewnątrzunijnym. Dosyć dziwny formularz i w sumie chyba bardziej statystyczny niż podatkowy. Składa się go tylko wtedy, gdy są takie zdarzenia gospodarcze, formularza “zerowego” nie składa się. Niestety, w II kwartale wystawiałam fakturę dla Google’a, więc zdarzenie zaszło. Wprawdzie faktura VAT opisana była jako NP (nie podlega), tylko na wartość netto (odpowiednią kwotę VAT odprowadza nabywca w swoim kraju), ale obowiązek VAT-UE był.
Stwierdziłam, że trudno – muszę pojechać do Urzędu Skarbowego i od razu na wejściu się przyznać. Kombinować nie umiem, mogłoby się to zresztą skończyć jeszcze gorzej. Wprawdzie w internecie znalazłam różne wzory pism o wyrażaniu czynnego żalu, ale stwierdziłam, że lepiej pójdę na żywioł. Urzędniczka w kancelarii wysłuchała mojej historii, że chorowałam, przegapiłam, będąc pewna, że to ten sam termin co VAT-7K itd. i kazała mi napisać pismo do naczelnika o zgodę na przyjęcie po terminie. Siadłam przy stoliku, napisałam to wszystko (wyrzucając całkowicie z pamięci wszystkie fachowe sformułowania znalezione w internecie) i oddałam razem z VAT-UE. 

Kilka dni temu listonosz przyniósł mi przesyłkę poleconą z US. W odpowiedzi na moje pismo Naczelnik Urzędu Skarbowego zawiadamia mnie, że w mojej sprawie nie zostanie wszczęte postępowanie karne skarbowe. Do tego jeszcze jakieś numery paragrafów.
Ulżyło mi i teraz na długo zapamiętam, jaki jest termin składania tej informacji. A za następne wypełnianie deklaracji – zabiorę się od razu po zakończeniu kwartału. Wszystko ksieguję na bieżąco, korzystam z interaktywnych formualarzy podatkowych – to tylko kwestia mobilizacji. Lepiej nie zwlekać, gdyż może się to skończyć niepotrzebnym stresem.

Winny ustawodawca?

Całkiem niedawno opisywałam na blogu problemy z likwidacją konta w Pracowniczym Funduszu Emerytalnym Telekomunikacji Polskiej:
Emerytura na całą wieczność
Niezależnie od napisania tamtej notki – wysłałam też maila do funduszu. Wprawdzie w ubiegłym roku na pismo wysłane listem poleconym reakacji nie było, ale tym razem dostałam odpowiedź. W prosty sposób wytłumaczono mi, że: 

(…) Ustawodawca nie przewidział sytuacji, w której członek funduszu nie żyje, a na jego rachunku w funduszu pozostają środki. Dlatego też fundusz wysłał informację roczną na nazwisko i adres Pani męża.(…)

Cóż, skoro ustawodawca nie przewidział… Może faktycznie potrzebna jest jakaś specjalna ustawa, w której uregulowane zostaną zasady korespondowania z osobami zmarłymi? 
Jakim jednak cudem udało się znaleźć sposób na rozwiązanie identycznego problemu w ING? Tam też likwidowałam konto zmarłego męża, też później ZUS przelał jakąs kwotę z rozliczenia. ING jednak w swoich bazach danych miał odpowiednią informację o likwidacji konta i bez problemu potrafił przysłać pismo do mnie jako osoby uposażonej. Załączono odpowiedni druczek dyspozycji tych środków, który wystarczyło wypełnić i dostarczyć.
Dlaczego nie potrafią tego w TP SA?

A może to skutek uboczny współczesnego systemu zarządzania? Liczą się proceudry, zgodnie z którymi postępujemy, a gdy coś wykracza poza schemat, ignorujemy i robimy dalej swoje? Cóż, takich przypadków może być coraz więcej. W końcu szkoła uczy rozwiązywania testów sprawdzajacych poszczegółne etapy nauki, na logiczne myślenie nie ma tu miejsca. 

%d