Moją ulubioną siecią sklepów jest RTV EURO AGD. Mam taki w pobliżu i kupuję tam większość sprzętu do domu. Ostatnio zauważyłam jednak, ze coś dziwnego stało się tam z obsługą. Zmienił się system motywacji i przestało im zależeć? Nie oczekuje cudów, ale minimum wiedzy o sprzedawanym asortymencie powinno być raczej standardem.
Ostatnio zdecydowałam się na zakup kuchenki mikrofalowej. Poszukiwania zaczęłam w internecie – koncentrując się na tym, co jest mi naprawdę potrzebne i całkowicie odpuszczając sobie wszelkie fontanny i inne wodotryski, z których i tak nie będę korzystać, więc po co mam płacić? Moje wymagania były proste: pojemnośc 20 litrów, sterowanie elektroniczne, gril. Na stronie internetowej RTV EURO AGD sprawdziłam dostępność w sklepach i udałam się na oględziny. Samo zdjęcie to nie wszystko – lubię dotknąć, otworzyć i przyjrzeć się szczegółom wykonania. W sklepie podjęłam decyzję – konkretny model firmy LG. Poszukałam sprzedawcy (wcześniej jakoś nie było reakcji w stylu „w czym mogę pomóc” – może i dobrze, często mnie to drażni w sklepach). Niestety, okazało się, że model stojący na półce jest ostatni. Sprzedawca poradził, abym sprawdziła za kilka dni – może będzie dostawa. Na zakup egzemplarza z ekspozycji nie bardzo chciałam się zdecydować.
Po tygodniu okazało się, że nic się nie zmienilo, ale przyciśnięta do muru sprzedawczyni sprawdziła w komputerze, że w magazynie centralnym też nie ma tego modelu, a najbliższy sklep, w którym jest dostępna to Wrocław, czyli dość daleko od Gdańska. Mówi się trudno, ale przecież w dzisiejszych czasach wybór sprzetu jest ogromny – na jednym modelu świat się nie kończy. Moja stara mikrofala od dłuższego czasu stała nieczynna, a jest to jednak urządzenie przydatne w kuchni. Ponownie przejrzałam wystawione modele i stwierdziłam ciekawostkę. W zupełnie innym miejscu na półce stały obok siebie dwie identyczne kuchenki mikrofalowe. Modele prawie takie same, jak ten, który chciałam kupić. Jedyna różnica to kolor – nie srebrny, tylko biały. Nawet oznaczenia modelu różniły się tylko literkami „s” i „b” na końcu. Obie kuchenki stały obok siebie. Na każdej z nich była kartka z indformacją o parametrach, modelu i cenie. Różniły się tylko ceną – o 20 zł. Ponownie odszukałam sprzedawczynię (nie bez trudu) i poprosiłam o wyjaśnienie. Nie było łatwo – ekspedientka nie znalazła odpowiedzi, chociaz prawidłowa cena była ta niższa. Potwierdziła mi jednak, że w stosunku do tej mojej „pierwszej” – różni się tylko kolorem obudowy. Te białe na wystawie to były także ostatnie sztuki, ale na szczęście w magazynie centralnym było ich więcej i trzy dni później – w końcu sfinalizowałam w końcu zakup.
Do tej pory jednak nie mogę zrozumieć – dlaczego to ja sama nieomal siłą musiałam walczyć o możliwość zakupu? Dlaczego dwóch różnych sprzedawców nie zaproponowało mi innej mikrofali? Od początku byłam klientką zdecydowaną na zakup. Ciekawe, co usłyszałabym, gdybym wcześniej nie sprawdziła co chcę i zadała pytania w stylu „jaką kuchenkę mikrofalową może mi pan polecić?”. I dlaczego nikt nie pilnuje – co stoi na półce i z jakim opisem? Sprzedawcom nie zależy? A może to ostatnie upały działają rozleniwiająco?
Like this:
Like Loading...