Dzień Admina

Piątek 29 lipca to Dzień Admina. Z tej właśnie okazji cała oferta księgarni internetowej Helion została obniżona o 20% . Promocja trwa 28 i 29-go lipca.

Promocja Helionu

To świetna okazja do uzupełnienia domowej biblioteki.

Kliknij okładkę,aby przejść do książki lub odśwież stronę, aby wyświetlić inne pozycje.

 
 
 

 

 

 

 

 

A może książka w wersji elektronicznej?

 

Kontekst też ma znaczenie

Nie wiem czy to reguła, ale zauważyłam osatnio jakiś zastój na rynku reklamowym. Wakacje? Sezon urlopowy w pełni, na czasie są  więc praktycznie tylko ofery związane z szeroko rozumianą branżą turystyczną. Ja sama też mam zamiar ruszyć z własną kampanią reklamą dopiero po wakacjach, a do tego czasu muszę przygotować pełną ofertę. Szczerze mówiąc – miałam nadzieję, że o tej porze roku będę bardziej zaawansowana. Za to jednak zdobyłam nowe doświadczenia, co też nie jest bez znaczenia.

Sporo ostatnio myślałam o promocji i reklamie. I życie podpowiedzialo mi , że kontekst też ma znaczenie. Ważne jest nie tylko to co i jak reklamujemy, ale także – gdzie. Będąc na spacerze na gdańskim Starym Mieście, patrząc na tłumy turystów na Długim Pobrzeżu zastanawiałam się nad tym, co widać na przeciwległym brzegu Motławy. Niestety, ale widok Wyspy Spichrzów nie jest najlepszą wizytówką Gdańska:
Wyspa Spichrzów
Najbardziej jednak zdziwiła mnie umieszczona tam reklama Pracowni Konserwacji Zabytków.

reklama

reklama

W kontekście tych ruin – jakoś mało przekonująca wydaje mi się reklama konserwacji zabytków.

Bankowa względność czasu

O tym, że czas jest pojęciem względnym – wiadomo od dawna i to nie tylko znawcom teorii Einsteina. Wygląda na to, że również data w kalendarzu to sprawa bardzo umowna. Ja dziś rano zdobyłam na to wygenerowane elektroniczne potwierdzenie, niewymagające podpisu ani stempla.
Myślałam, że bank Millennium niczym mnie już nie zaskoczy i kolejnych tematów na notki nie będę miała, a jednak…
Dziś rano – postanowiłam przygotować sobie środki na przypadającą na jutro spłatę karty kredytowej, a przy okazji – przygotować jeden przelew z jutrzejszą datą realizacji. Wiedząc już, że w niedzielę bank lubi pospać dłużej:
A Millennium znowu śpi…
do komputera siadłam ok. godziny jedenastej. Najpierw przelałam pieniądze z konta oszczędnościowego na osobiste, nastepnie zdefiniowałam przelew na jutro. Gdy ponownie zajrzałam na stronę startową – okazało się, że to wszystko to już historia – przelew został wykonany z data 25 lipca. Co ciekawe – również przelew z konta oszczędnościowego na osobiste został wykonany z taką datą. W moim kalendarzu – na wszelki wypadek sprawdziłam – jest dziś dopiero niedziela 24 lipca. Bank Millennium wyprzedza czas?

Zbieranie zaświadczeń – dotacja z Urzędu Pracy

Zgodnei z podpisaną umową, w ramach rozliczania się z dotacji przyznanej przez Urząd Pracy po 6 miesiącach działalności musiałam zgłosić się do Urzędu Pracy z odpowiednimi zaświadczeniami. UP chciał ode mnie zaświadczeń, że przez minione miesiące nawet na jeden dzień nie zawieszałam działaności. Mogłam chorować i być na zwolnieniu lekarskim, mogę zalegać z podatkami i składkami ZUS – nie ma to żadnego znaczenia, istotne jest tylko nieprzerwane prowadzenie DG. 
W ZUS-ie napisałam wniosek o wydanie zaświadczenia i od razu na miejscu dostałam zaświadczenie. Ponieważ kopia musiała zostać w ZUS – poszły na to 3 kartki papieru. Zaraz potem udałąm sie do Urzędu Skarbowego. Wypełniłam wniosek (w 2 egzemplarzach), zapłaciłam 17zł (!) i dowiedziałam się, że po odbiór mam się zgłosić po tygodniu. Poszłam, poczekałam jeszcz 40 minut i dostałam do ręki odpowiednie zaświadczenie. Oczywiście też pokwitowałam odbiór na kopii. W sumie wyszło to 4 kartki. Zrobiłam ksero, żeby mieć w razie czego kopię dla siebie – kolejne 2 kartki.
Urząd Pracy przyjął mi zaświadczenia, wszystko w porządku, kolejna wizyta z identycznymi zaświadczeniami po 12 miesiącach. Załatwione, odhaczone. 

Jakoś tak jednak w tym wszystkim nie potrafię znaleźć w ogóle sensu i celowości. Po co to wszystko? Rozumiem, że dostałam pieniądze i muszę dopełnić warunków umowy. Nie mogłam ich wydać na cokolwiek, faktury i dokładne rozliczenie zgodności z wnioskiem dostarczałam jeszcze styczniu.  Teraz rozliczam się tylko z tego, że prowadzę DG, poprawiając wskaźniki stopy bezrobocia. Oświadczenie nie wystarczy, potrzebne są zaświadczenia – w porządku. Tylko tak naprawdę to czy Urząd Pracy nie ma tego wszystkiego prawie u siebie? Gdybym zawieszała DG – to w ramach jednego okienka musiałabym to zrobić w Urzędzie Miasta, który odpowiednie informacje przesłałby do ZUS i US. Nie wiem jak to wyglada w innych miastach, ale w Gdańsku systemy komputerowe UM i PUP sa jakoś z sobą sprzęzone. Gdy przez internet rejestrowałam się jako osoba bezrobotna – większość danych w formularzu wypełniła się automatycznie sama. Jakim problemem byłoby więc sprawdzenie w odpowiedniej ewidencji UM całej historii i ciągłości prowadzenia firmy? Zrobiłby to jeden urzędnik zamiast trzech i zajęłoby to kilka minut. Przy okazji zaoszczędzono by też 9 kartek papieru. Ja zaoszczędziłabym 17zł i czas.

Przy okazji, będąc w Urzędzie Pracy poczytałam sobie też jakie teraz są zasady udzielania dotacji. Górny limit dotacji jest bez zmian – 6-krotność pensji. Podniesiona jest za to wysokość wymaganych środków własnych. W ubiegłym roku było to 25%, teraz już 50%. Niewiele to zmienia, gdyż i tak środki przeznaczone na dotacje już się wyczerpały i nowe nie są przyznawane. W ubiegłym roku skończyły się we wrześniu, ja sama załapałam się na dodatkowe pieniądze, które przyszły pod koniec roku.
Kiepsko to wygląda. Czy jednak cięcia budżetowe akurat tu nie spowodują od razu zwiększenia wydatków w innej pozycji?   
Koniec z aktywizacją bezrobotnych?

 

Nasz droga kawa

Kilka dni temu wybrałam się na zakupy do „Reala”. Dawno już tam nie byłam i szczerze mówiąc – zaskoczyły mnie ceny. Niby robię zakupy nieomal codziennie, ceny znam, ale zawsze do tej pory wydawało mi się, że w hipermarketach jest dużo taniej. Czy to juz przeszłość? Na osiedlu mam „Bomi” – kiedyś różnica w cenach była zdecydowanie widoczna, teraz już nie. Co się dzieje?
Najbardziej zaskoczyła mnie cena kawy. Kupuję najczęściej na osiedlowym ryneczku – oryginalny niemiecki Jacobs Kroenung lub Idee Kaffee:
Kawa z dobrym kodem paskowym
Kiedyś kosztowała 15/16 zł za 0,5 kg, w Realu polski Jacobs kosztował 11-13 zł. Gdy teraz na półce zobaczyłam cenę 21,99zł sytwierdziłam, że nie stać mnie na nią. Poszłam na rynek i kupiłam kilka paczek po 18zł. I poczułam sie dziwnie – do tej pory płaciłam drożej za lepszy towar. A teraz? Wyglada na to, że rzeczywiscie jestem za biedna, aby kupować byle co.

Indeksy, zlecenia, giełda

Co to jest indeks giełdowy? A zlecenie z limitem? Jak jest różnica pomiędzy notowaniami ciągłymi i jednolitymi? I czy ta wiedza jest mi potrzebna?
Cały czas testuję nowy portal społecznościowy Domu Maklerskiego BZ WBK – giełdokrację. Coraz bardziej mi się podoba, choć zaglądając do zamieszczonych tam materiałów edukacyjnych – jestem lekko przerażona. Czy ja naprawdę muszę to wszystko wiedzieć? Czy wkuwanie teorii z zupełnie nieznanej dziedziny wiedzy ma sens? Przejrzałam materialy szkoleniowe, zapamiętałam kilka haseł i póki co – dałam sobie spokój. Wrócę do nich wtedy, gdy będę będę szukała fachowej odpowiedzi na konkretne pytanie i nie uzyskam jej od innych giełdokratów.

Społeczność giełdokracji to naprawdę bardzo fajnie rozbudowany moduł portalu i moim zdaniem – może mieć znaczący wpływ na jego sukces w sieci. Dyskusje pomiędzy użytkownikami, możliwość sprawdzenia jak i dlaczego inwestują inni, zadawania pytań – to świetna możliwość zbudowania świetnej bazy wiedzy i to w bardzo praktycznym wydaniu. Moim zdaniem – właśnie w ten sposób można się najwięcej nauczyć, tym bardziej, że zawsze można zerknąć do materiałów edukacyjnych i uzupełnić brakujące szczegóły. 
Jak na każdą społeczność przystało – w świecie giełdokracji też można robić karierę i obrastać w wirtualne bogactwo (z możliwością wymiany na giełdogadżety w świecie jak najbardziej realnym). Szkoleniowiec, inwestor, analityk lub redaktor – a może wszystko razem? W każdej z tych dziedzin można osiagać coraz wyższy poziom umiejetności. Wystarczy tylko wykazać się wykazać się odpowiednią aktywnością w danej dziedzinie, zdać test,  zdobyć pozytywne komentarze. Tu wszystko przede mną. Póki co – próbowałam zdać pierwszy test ze znajomości giełdy. Wynik był z góry do przewidzenia – kompletna klapa. Najgorsze w tym jest to, że nawet nie wiem ile błędów popełniłam. Wynik jest zero-jedynkowy: albo zdałam czyli odpowiedziałm na wszystkie pytania albo oblałam. Podeszłam raz i na jakiś czas dam sobie spokój. Tym bardziej jednak doceniam tych, którzy mogą się pochwalić tu sukcesami.
Próbuję też swoich sił jako inwestor, typując spółki, których akcje pójdą w górę lub w dół. Po rejestracji dostałam 50 punktów na start, teraz mam 38. Chyba nie świadczy to najlepiej o moim wyczuciu rynku akcji, choć raz trafiłam zyskując całe 9 punktów. Tu wszystko przede mną, choć nie chcąc zbankrutować – obstawiam zakłady na wzrost/spadek zdecydowanie ostrożniej. No i zaczynam zaglądać do wiadomosci biznesowych na różnych portalach i czytać doniesienia z giełdy w prasie. W moim przypadku popularyzacja wiedzy o giełdzie jest więc z pewnością sukcesem. Wcześniej raczej mało mnie to interesowało. Swoje przemyślenia opisuję w Bogu Inwestora. Tu akurat czuję się zdecydowanie pewniej i lepiej. Niestety, etap testów charakteryzuje się tym, że inni giełdokraci bardziej koncentrują się na sprawdzaniu funkcjonalności portalu niż interakcji z innymi. Oznacza to, że czytelników raczej nie mam tam wielu, komentarzy i pozytywnych ocen tym bardziej.
I tak się nie poddaję – traktuję to jako zabawę o bardziej długofalowym charakterze. A po okresie testów i pełnym udostępnieniu portalu w sieci będę mogła poczuć się jak giełdokrata-weteran, z doświadczeniem i praktyką.

Efektem ubocznym mojego udziału w projekcie jest to, ze giełdą zainteresował się przy okazji mój osobisty syn. Zastanawia się nad założeniem konta w biurze maklerskim i zainwestowaniem w akcje. Nie wiem, czy jest to powód do radości, ale jak się trochę poduczy…

Zachęcam do przeczytania innych notek związanych z giełdokracją.

Giełdokracja – pierwsze starcie

Jak juz pisałam we wcześniejszej notce
Ciekawe pomysły w sieci
dostałam propozycję testowania nowego portalu społecznościowego DM BZ WBK – Giełdokracja. Na etapie testów dostęp do niego mają tylko zalogowani użytkownicy. Dostałam login i hasło, weszłam, założyłam konto i od razu na starcie wystraszyłam się. Co ja tu robię? Przecież mam tak mgliste pojęcie o giełdzie, że na pewno nie dam sobie rady. A jednak… W końcu gdyby portal był przeznaczony tylko i wyłącznie dla giełdowych specjalistów – to rekrutacja zespołu testerów wygladałaby zupełnie inaczej i na pewno nie byłoby mnie w tym gronie. Jeżeli jednak ma popularyzować wiedzę o giełdzie – to musi też uczyć, więc może warto się zainteresować? Po fachowe książki w tej dziedzinie i tak nie siegnę, gdyż jakoś nie mam motywacji, a przede wszystkim zasobów, które mogłabym zainwestować ryzykując. Tym bardziej, że moja ignorancja powoduje, że poziom ryzyka byłby jednak stanowczo za wysoki. Tu jednak mam okazję czegoś się nauczyć i to w całkiem lekkiej formie.  W najgorszym wypadku okaże się po prostu, że nie dałam sobie rady  i lepiej dać sobie spokój. Moja miłość własna pewnie trochę ucierpi, ale już dawno temu stwierdziłam, że nie w każdej dziedzinie muszę osiągnąć poziom mistrzowski.

Założyłam konto, uzupełniłam swoje dane personalne, ustawiłam opcje i wysłałam zapytanie o weryfikację do administratora (taka opcja jest dostępna w ustawieniach). Odpowiedzi jeszcze nie mam i pewnie dlatego mój profil (marzatela) jest widoczny jako kompletny w 90%. Wszystkie pola mam uzupełnione. Cóż, poczekam.     

Ciekawe pomysły w sieci

Na jesieni ubiegłego roku testowałam kartę internetową banku BZ WBK. Mam ją do dziś i co jakiś czas z niej korzystam. Wygodnie i bezpiecznie.
Ostatnio dostałam podobną propozycję, choć dotyczącą zupełnie odmiennego produktu: giełdy. W pierwszej chwili przestraszyłam się, gdyż na giełdzie nie znam się w ogóle. Zainteresowałam się jednak z całkiem prostego powodu: pomysł nietypowy, ciekawy i w dodatku popularyzujący wiedzę o giełdzie i to trochę przez zabawę. Odezwała się moja dusza hazardzisty (na szczęscie kontrolowana).
Wprawdzie cierpię ciągle na brak czasu, ale każdy potrzebuje chwili odpoczynku.
Moja ulubioną rozrywką są gry komputerowe strategiczno-ekonomiczne. Lubię bogacić się, choćby wirtualnie. Dlatego spodobała mi się nowa propozycja Domu Maklerskiego BZ WBK i cieszę się, że mogę brać udział w testach portalu. Wprawdzie widzę własne braki wiedzy, sporo muszę się jeszcze nauczyć, ale to całkiem ciekawy sposób zdobywania wiedzy. Wciągam się.

Giełdokracja to portal popularyzujący poznawanie giełdy i rządzących nią mechanizmów. Odnosi się do prawdziwej giełdy i jej bieżących notowań. Stanowi swoisty portal społecznościowy ludzi zainteresowanych giełdą. Są fora ogólne, ale każdy może założyć własne forum, czy dołączyć do prowadzonego przez innego użytkownika. Można zadać pytanie i liczyć na odpowiedź innych użytkowników. Poprzez własną aktwyność na portalu – można zdobywać kolejne poziomy reputacji jako analityk, inwestor, szkoleniowiec czy redaktor. Jest też wewętrzna poczta, za pomocą której można kontaktować się z innymi użytkownikami portalu. Można takze prowadzić włąsny Blog Inwestora.
Przede wszystkim jednak giełdokracja to kopalnia wiedzy  giełdzie i spółkach na niej notowanych. Znajdziemy tam wszystkie kluczowe informacje. No i oczywiście – możemy obstawiać notowania poszczególnych spółek. I zdobywać (lub tracić) punkty.

Wciaga mnie to coraz bardziej i będę o tym jeszcze pisać, Fakt, że tak się umówiłam, ale nie tylko dlatego. Giełdokracja naprawdę mnie wciaga i coraz bardziej mi się podoba.
I dlatego zakładam nowy cykl notek otagowanych hasłem: giełdokracja.

Wzrastające zadłużenie francuskiego fiskusa

Pod koniec czerwca na moim koncie bankowym znowu pojawił się dziwny przelew z Las Vegas w stanie Nevada. Tym razem jednak już nie zastanawiałam się nad tym, czy przypadkiem w chwili jakieś pomroczności jasnej nie zagrałam w jakimś wirtualnym kasynie. Jako dumna posiadaczka notowanych na paryskiej giełdzie 40 akcji France Telecom, podobnie jak w ubiegłym roku, dostałam dywidendę.
Było to do przewidzenia. Większościowym udziałowcem jest tu francuski rząd, a  w dzisiejszych czasach łatanie dziur budżetowych jest praktykowane w wielu krajach. Zgodnie z otrzymaną kilka dni temu informacją z BNP Paribas w Paryżu – na jedną akcję przypada 0,8€ dywidendy. Otrzymałam więc w sumei 32€, ale od razu potrącono mi podatek w wysokości 8€. Niestety, jak to już pisałam w ubiegłym roku – podatek od zysków kapitałowych we Francji to 25%:
Francuski Belka bierze więcej
Jak to rozliczyć w Polsce – już też wiem. W tej chwili nie trzeba robić nic – dopiero przy wypełnianiu zeznania rocznego za 2011 rok:
Wypełnianie PIT-a, a dywidenda spółki zagranicznej
I znowu ten sam problem – w Polsce powinnam zapłacić 19% podatku, Francja pobrała mi 25%, a w ramach umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania mogę odliczyć tylko 15%. Mam więc pełne prawo zwrócić się francuskeigo fiskusa o zwrot nadpłaty w wysokości nadpłaconych 10% podatku czyli o 3,2€. Nawet dokładając do tego 5,6€ z ubiegłego roku i tak chyba nie opłaca się nawet szukać procedury jak to się robi. Póki co – mam więc gest.
Niemniej jednak zadłużenie Francji wzrosło i jakaś rezerwa budżetowa na ten cel pownna być przewidziana. Tym bardziej, że obecnych i byłych pracowników grupy kapitałowej TP jest więcej i wielu z nich ma akcje FT.

 

A Millennium znowu śpi…

Wprawdzie mamy lipiec, ale pogoda typowo jesienna. Zimno, mokro, w górach spadł śnieg. Sennie. Taka aura ma chyba wpływ także na systemy bankowości internetowej – bank Millennium zdecydowanie jeszcze śpi. Co mi po banku, w którym próba wykonania przelewu wewnętrznego, w ramach tego samego banku kończy się komunikat, że być może zostanie zrealizowany do jutra, do godz.12.00? A do tego czasu – nigdzie nie bedzie widoczny ślad tego przelewu? Nawet saldo się nie zmieniło?
Czy nie byłoby uczciwie wywiesić na witrynie stosownej informacji – w jakich godzinach internetowy bank Millennium jest czynny, a w jakich mogę sobie ewentualnie tylko poogladać? Wówczas nie próbowałabym w niedzielę o godz.9.00 wykonywać żadnych głupich przelewów, nawet wewnętrznych. Tym bardziej, że to już chyba stałą tendencją w tym banku. Podobnie jak kompletnie nieprzydatne odpowiedzi infolinii.
Nawet na tym blogu mam juz małą historyjkę związaną z (nie)dostęnością systemu Millennium:

O której godzinie bank chodzi spać?

Co bank robi w niedzielę?