1,5% podatku czyli OPP

Przed nami ostatni miesiąc na rozliczenie podatku dochodowego za 2024 rok. Na szczęście teraz jest to już całkiem proste, nie trzeba się bawić w wypełnianie żadnych papierowych formularzy i zanoszenie ich do US czy wysyłanie pocztą. Choć jeśli trzeba dopłacić – boli jak wcześniej.

Tak jak w poprzednich latach o przeznaczeniu części naszego podatku możemy zdecydować sami. Wystarczy wybrać jakąś organizację pożytku publicznego i wpisać jej numer KRS do PIT.
Aktualny spis takich OPP jest tu:

Wykaz OPP

Kogo wybrać? Ja z reguły co roku mam wątpliwości – jest wielu potrzebujących, tylu czyniących dobre rzeczy, wartych wsparcia, a nas to przecież nic nie kosztuje.
Czym się kierować?

Ja w tym roku wybrałam pod wpływem po wpływem impulsu. Na Facebooku wpadł mi w oczy post jednego z kolegów z czasów szkolnych, w którym prosi o pomoc dla swojego syna.

Mam syna w tym wieku i potrafię sobie wyobrazić, że też robiłabym wszystko. Zadziałało to na mnie. Moje 1,5% podatku poszło na ten cel.

A wy co wybieracie? Ktoś ma jakieś ciekawe cele? Jeśli nie, to zachęcam o przekazanie na ten cel jak na grafice.
Warto pomagać.

Rozliczenia podatkowe

Jaka jest najlepsza pora na rozliczenie rocznego PIT-a?  Podobno zasada jest prosta: ci, którzy muszą dopłacić, robią to jak najpóźniej, liczący na zwrot – jak najszybciej.
Ja z reguły robię to mniej więcej w połowie marca. Mam dochody z dwóch różnych źródeł, więc gdyby miała się zdarzyć jakaś niespodzianka i musiałabym coś dopłacić, wolę wiedzieć o tym wcześniej.

W tym roku zrobiłam to i wysłałam 9 marca. Oczywiście elektronicznie – od wielu lat tak robię,  e-deklaracje były moją ulubioną aplikacją. Teraz jest to jeszcze prościej, nawet wpłacane przeze mnie zaliczki podatku zaciągnęły się do PIT-a.
W rozliczeniu wyszło mi 114zł do zwrotu. Wygląda na to, że Urząd Skarbowy szybko sobie poradził z weryfikacją – już po 10 dniach, 19 marca zwrot pojawił się na moim koncie.
Miło.

Przekierowanie przesyłki kurierskiej

Z usług różnych firm kurierskich korzystam bardzo często. Sporo zakupów robię w sieci i wprawdzie zdecydowanie preferuję dostawę do paczkomatów, to jednak nie zawsze jest to możliwe.  W takich przypadkach najczęściej staram się korzystam z przekierowania do punktów doręczeń, gdyż na ogół trudno jest siedzieć cały dzień w domu w oczekiwaniu na kuriera.

Kilka dni temu w jednym ze sklepów internetowych zamówiłam sensory do monitorowania glikemii (jestem diabetyczką). Do wyboru miałam 2 firmy kurierskie: DPD i FedEx. DPD mi ostatnio podpadł i to poważnie:
DPD – zdecydowanie nie polecam
wybrałam FedEx. I też się zawiodłam.
Po nadaniu przesyłki przez nadawcę, otrzymałam wszystkie niezbędne informacje do jej monitorowania. Zaraz potem – takie samo info od FedExu, łącznie z linkiem do przekierowania. SMS też dotarł.  Ponieważ następnego dnia wiedziałam, że będę poza domem, zaczęłam sprawdzać możliwości przekierowania.  Znalazłam w pobliżu mojego domu sklepik Kolportera, w którym znajduje punkt odbioru m.in.FedExa. Niestety, mojej przesyłki nie mogłam przekierować ani do tego, ani do żadnego innego punktu, w ogóle nie było takiej opcji. Tego akurat się nie czepiam – sensory z refundacją NFZ, ściśle sprawdzane i pilnowane, być może nadawca wykluczył taką opcję. Mogłam za to przekierować paczkę pod inny adres. Zrobiłam to wskazując adres syna (mieszka przy  s sąsiedniej ulicy, na tym samym osiedlu) – pracuje zdalnie w domu, więc bez problemu mógł odebrać.
Potwierdzenie o przekierowaniu przesyłki przyszło szybko – mailem i SMS-em.

Następnego dnia wyszłam z domu już bardzo wcześnie rano.
W południe na chwilę wpadłam do domu i kilka minut później do drzwi zadzwonił kurier z paczką. Był zdziwiony pytaniem o przekierowanie – na etykiecie miał mój adres (cóż, etykietę wypełniał nadawca paczki) i tym się kierował..
Po co więc te wszystkie przekierowania drogą elektroniczną?
Co stałoby się z przesyłką, gdybym wróciła 10 minut później?
Czy to na pewno jeszcze rynek klientów?

Rynek klientów czy kurierów?


Segregacja tekstyliów

Od stycznia tego roku obowiązują nowe zasady segregacji odpadów. Teraz wszelkiego rodzaju tekstylia nie mogą już trafiać do pojemnika ze śmieciami zmieszanymi tylko … – no właśnie, gdzie? Tak naprawdę to dokładnie nie wiadomo.
Zaczęłam się interesować sprawą już miesiąc temu i patrząc na moje doświadczenia z Gdańska oraz widząc doniesienia medialne z różnych miejsc w Polsce – sprawa jest kompletnie nieprzygotowana. Nigdzie nie widać też żadnych informacji na ten temat – ja musiałam zadać sobie trochę trudu, aby się dowiedzieć cokolwiek na ten temat. Mieszkam na dużym osiedlu w Gdańsku i nigdzie nie trafiłam na jakiekolwiek ogłoszenia czy to służb miejskich czy spółdzielni mieszkaniowej. Brakuje nawet ogólnikowego odsyłania do PSZOK-ów (Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych), a tu tez wcale nie jest to takie proste.

W Gdańsku są 2 takie punkty – obydwa na obrzeżach miasta. Nie mając samochodu – praktycznie nie da się tam dotrzeć.
Owszem, przed moim blokiem stoi kontener PCK – zawsze przepełniony, opróżniany dość rzadko. Poza tym zawsze wydawało mi się jednak, że to miejsce na rzeczy, które można jeszcze wykorzystać, są po prostu do użytku. Przecież nie wrzucę tam dziurawych butów, kaloszy z pękniętą podeszwą, torebki z zepsutym zamkiem, porwanej koszuli nocnej, zaplamionego obrusu czy kilku pojedynczych skarpetek. Co mam z tym zrobić? Tu odpowiedzi brak.

Ja i tak mam szczęście. Skontaktowałam się na FB z radną z mojego osiedla (owszem, zawsze reaguje i odpowiada) i dowiedziałam się, że planowany jest nowy PSZOK także u mnie na osiedlu. To dla mnie dobra wiadomość, a biorąc pod uwagę, że już gdzieś w mieście zaczynają się pojawiać takie terenowe punkty, wierzę, ze za chwile wystarczy spacer, aby oddać problematyczne odpady. Przy okazji tez będę miała okazję pozbyć się odpadów typu igły do penów, paski do glukometrów itp. zużyte materiały znane każdemu diabetykowi.

Jak to jednak będzie w innych miejscowościach? Czy wszystkie gminy poradzą sobie z problemem? Moim zdaniem za 2, 3 miesiące najpóźniej pojawią się pierwsze doniesienia medialne, że jakiejś wspólnocie mieszkaniowej karnie podwyższono opłaty za śmieci, gdyż w śmieciach zmieszanych znaleziono szmatę i stare trampki. Jeszcze wiele awantur z pewnością tu będzie.
Niestety, takie są skutki wdrażania dyrektyw unijnych kompletnie bez przygotowania.

 

Blue Monday

No to mamy dziś przypadający na trzeci poniedziałek stycznia Blue Monday czyli najbardziej depresyjny dzień w roku.
Wpływają na to głównie:

    • jeszcze krótkie dni, mało słońca
    • minęła już świąteczna euforia i dni wolne, wróciła codzienność
    • już wiadomo, że noworoczne postanowienia raczej trudno się udaje zrealizować
    • nadeszły pierwsze terminy rat do zapłaty, a w grudniu często i chętnie je braliśmy
    • do wypłaty jeszcze daleko

Wprawdzie ostatnio coraz częściej się mówi, że Blue Monday został wyznaczony przez pseudonaukowców i jest to tylko marketingowy chwyt reklamowy, ale właściwie – to coś w tym jest.  Może warto spróbować jakoś osłodzić sobie dzisiejszy dzień?

U mnie na szczęście świeci dziś słoneczko, więc może nie będzie tak źle?

Likwidacja sklepu

Niedaleko mojego domu jest likwidowany sklep. Taki osiedlowy spożywczak, w sieci Lewiatan. Niby zwykły sklep, a jednak naprawdę mi żal, zresztą sądząc po komentarzach na osiedlowej grupie na Facebooku – jest nas więcej. Przede wszystkim świetna obsługa, naprawdę super. Ludzie życzliwi, sympatyczni. Owszem, dobre zaopatrzenie (choć w Lidlu czy Biedronce ceny są niższe), ale to nie tylko to. Świetne stoisko mięsne – na każde święta np. prosiłam o zamówienie wołowiny i przygotowanie 10 dużych, rozbitych kawałków na zrazy. Umawiałam się kiedy przyjść i odbierałam przygotowane, naprawdę porządnie rozbite. Gdy w innych sklepach prosiłam o rozbicie kotletów, to były one przepuszczone 2, 3 razy przez maszynkę i już.
Niby drobiazg, ale świadczy o tym, że można naprawdę przyjaźnie traktować klienta. Kupuję tam od dawna, wielu klientów podobnie jak ja, zawsze się uśmiecha, zwracając się do obsługi Pani Iwonko, Panie Jurku itd. Naprawdę sympatyczna atmosfera.

Mieszkam na dużym osiedlu w Gdańsku. W trochę dalszej odległości są inne sklepy, więc zakupy można tam robić. Lidl też jest. A jednak to już nie to.
Ten mój sklep nie bankrutuje, po prostu właścicielka jest już zmęczona, osiągnęła wiek emerytalny i postanowiła w końcu odpocząć. Szkoda, że nie ma komu przekazać sklepu. Nie wiem, co tam będzie później, choć od lat 90-tych był tam zawsze jakiś spożywczak. Nawet jeżeli nadal tak będzie to bez tego samego zespołu pracowników na pewno nie będzie to już to samo.
Szkoda.

 

Zakupy w sieci

Zakupy w internecie to już nasza codzienność. Z pewnością znaczny wpływ na to miała pandemia, ale jakoś się przyzwyczailiśmy i zostało. Jeszcze kilka lat temu w mojej bliskiej okolicy był tylko jeden paczkomat InPostu, teraz oprócz tego jest też Allegro Box, Orlen, DPD. W wielu sklepach na osiedlu są też dodatkowe punkty odbioru przesyłek. Szybko i wygodnie, tym bardziej, że z kurierami nie mam ostatnio zbyt dobrych doświadczeń.

Korzystam głównie z Allegro. Mam wykupiony Smart, więc wszystkie dostawy są za darmo, a wiele artykułów jest tam naprawdę w całkiem atrakcyjnych cenach. Przy okazji tu:
Moje polecajki
– to, co kupiłam i z czystym sercem mogę polecić każdemu.
Na Allegro kupuję dużo i często.Może dlatego nigdy nie zdecydowałam się na Allegro Pay? Z tego co czytałam, płaci się za zakupy dopiero po 30 dniach, albo jeszcze później – w ratach. Nie znam szczegółów, ale z pewnością już oprocentowanych. No i trzeba pilnować terminów. Cóż, wolę tu stosować zasadę, że kupuję wtedy, gdy mam na to środki, albo rezygnuję z zakupów. Tak jest bezpieczniej. Nie przekonuje mnie nawet kwota 100zł, którą mogę otrzymać po pierwszym zakupie w ten sposób.

Generalnie nie wierzę w żadne cudowne okazje, a tym bardziej – darmowe prezenty. To jest główną przyczyną omijania szerokim łukiem platformy Temu. Ostatnio co chwilę spotykam w sieci reklamy tego sklepu – niektóre oferty są naprawdę bardzo atrakcyjne cenowo i wyglądają bardzo ładnie. Widziałam też reklamę z tabletami za 0zł. Z pewnością można się zainteresować, ale jakoś instynktownie mnie odrzuca. Spotykane w sieci opinie są różne – wielu zadowolonych klientów, ale również sporo narzekających. Opinie mieszane – albo terminowo, albo nie, jakość dobra lub fatalna itp. Podobno są problemy z reklamacjami. Najgorsze jest chyba jednak bezpieczeństwo przekazywanych danych. Zbierają dużo, nie wiadomo kto je przetwarza i czy na pewno nie zostaną wykorzystane do innych celów. W dodatku nie znam nikogo, kto byłby klientem Temu i mógłby podzielić się swoją własną opinią. Anonimowe opinie w internecie raczej nie są tu wiarygodne – takie opinie można podobno kupić w każdym sklepie z opiniami.


Oszuści nie świętują

Końcówka starego i początek nowego roku to z reguły czas, gdy zajęci jesteśmy pakowaniem prezentów, strojeniem choinki, gotowaniem potraw na świąteczne dni czy przygotowywaniem kreacji na zabawę Sylwestrową. Zabiegani i rozkojarzeni łatwiej możemy stracić czujność i dać się nabrać oszustwom.
W Wigilię o godz.14;23 dostałam maila. Adresat wiadomości: Zespół nazwa.pl, a w treści informacja o tym, że moja domena wygasła i żeby strona nie zniknęła z sieci (a także nie została przejęta przez kogoś) oraz nie utracić dostępu do skrzynki pocztowej – konieczne jest natychmiastowe działanie. Wystarczy kliknąć w link i opłacić usługi. Na dole pełna ładna stopka z nazwa.pl. 
Cóż, korzystam z hostingu w nazwa.pl, moje domeny też są tam wykupione. I faktycznie – domena mojej firmy jest ważna do 3 stycznia. Czyli prawie wszystko się zgadza. Jednak prawie robi wielką różnicę. 

Mój program antywirusowy przerzucił maila do śmieci z ostrzeżeniem:

kliknij, aby powiększyć

Sam mail przyszedł z jakiegoś dziwnego adresu, na skrzynkę, która nie jest ustawiona jako kontakt w Panelu Klienta w nazwa.pl.  No i ten adres linku, gdzie mam zapłacić:

kliknij, aby powiększyć

Nie wchodziłam tam, nie chcąc spędzić świąt na czyszczeniu komputera – kto wie, co by się tam zainstalowało.
Generalnie nie mam zwyczaju klikania w linki w mailu. Nawet, gdy dostaję prawdziwe rachunki np. za energię elektryczną, telewizję kablową itp. – nie wchodzę w zamieszczone tam linki, tylko otwieram przeglądarkę i loguję się na konto klienta. 
A następnego dnia rano dostałam mail z faktura proforma, tym razem naprawdę z nazwy. Po zalogowaniu – w panelu klienta weszłam do faktur i opłaciłam domenę.
Dodatkowo opisałam sytuację i z załączonym mailem – wysłałam do nazwa.pl Za chwilę Sylwester – kto wie, ile maili podobnych do tego zostanie rozesłanych?

 

Dobra klawiatura

Tym razem coś dla tych, którzy dużo czasu spędzają przy komputerze.

KLAWIATURA PODŚWIETLANA BIUROWA DO BIURA LED LOW PROFILE SLIM CICHA

Kupiłam sobie kilka miesięcy temu i jestem naprawdę bardzo zadowolona. Pracuję na laptopie, dość już wysłużonym. Ostatnio zaczęły się problemy, gdyż niektóre klawisze zaczęły się lekko zacinać. Podłączyłam dodatkową klawiaturę, ale strasznie mnie irytowała – wysokie, głośne klawisze, nie czułam się komfortowo. Zaczęłam szukać czegoś innego i udało mi się. Znalazłam dokładnie to, czego potrzebuję. Klawisze niskie, lekko się wciskają. Klawiatura podświetlona – super! Podświetlenie białe, nie żadne kolorki. No i bardzo duży plus z mojego widzenia: klawisz Print Break. To akurat rzadkość (na laptopie nie mam). Nieoceniony przy testowaniu kodu VBA, szczególnie, gdy coś się zapętli.
Polecam.

 

 

Puzzle dla przedszkolaka

Tym razem prezent dla przedszkolaka czyli puzzle z Bluey

TREFL Puzzle 4w1 Bluey i jego świat

oraz

TREFL Puzzle Wesoły Bluey

Moja wnuczka ma 3,5 roku, chodzi do przedszkola. Puzzle uwielbia, Bluey też ogląda (kanał Disney Junior). Taki komplet jak powyżej dostała na Mikołajki i bardzo się ucieszyła.
Polecam.