Remont? Zacznij od drzwi

Pierwszy tydzień remontu za mną. W pierwszym etapie miała być tylko łazienka i toaleta, ale konieczność wymiany rur z wodą spowodowała, że siłą rozpędu kuchnia też się załapała. Ma to swoje plusy, gdyż przy jednym bałaganie zostanie wyremontowanych więcej pomieszczeń i to tych najtrudniejszych (rury z wodą, gazowe), ale zwiększone środki finansowe potrzebne są od zaraz. Tym bardziej, że doszła konieczność wymiany instalacji elektrycznej. Budynek ma 40 lat, kiedyś nikt nie przewidywał wszystkich urządzeń, które wymagają zasilania elektrycznego. Nawet głupi czajnik z gwizdkiem został zastąpiony czajnikiem elektrycznym, a gdzie mikrofala, toster, piekarnik elektryczny, okap i inne takie? Już teraz w kuchni miałam mnóstwo przedłużaczy elektrycznych z kilkoma gniazdkami i pilnowałam, żeby jednocześnie nie włączać piekarnika i czajnika. No, a jak się robi remont – to lepiej raz, a dobrze.
Efektem ubocznym jest to, że w pokojach mam już tyle rzeczy, że czuję się jakbym miała nie kozę, ale stado kóz. Gdy to wszystko trafi na właściwe miejsca – w pokojach zrobi się taki luz, jakiego teraz nie mogę sobie nawet wyobrazić.

drzwi

Gdy zaczynaliśmy przymierzać się do remontu, pierwszą sprawą była myśl o nowych drzwiach. Szukaliśmy, wybieraliśmy, odwiedzaliśmy firmy oferujące drzwi + montaż. Problem w tym, że na tym etapie nikt nie chciał właściwie przyjąć od nas zamówienia, gdyż “drzwi to na samym końcu”.  Niby racja, ale nie do końca. Naciskałam, monter od drzwi przyszedł i wstępnie wymierzył, zostawiając wytyczne odnośnie tego, jakie otwory mają zostać. Z zamówieniem kazał się zgłosić po zakończeniu remontu. I fajnie, ale w praktyce okazało się, że póki nie będzie zamontowanych ościeżnic (czyli futryn) – nie da się do końca położyć płytek na podłogę i do tego czasu przy samym wejściu będzie musiał zostać beton. Nie pamiętam szczegółów, ale mam dobrą ekipę remontową i naprawdę duże zaufanie do jej szefa. Problem w tym, że od czasu zamówienia (po ponownym pomiarze) na nowe drzwi czeka się 4 tygodnie. A do tego czasu łazienka i toaleta pozostają niedokończone? I mniejsza już nawet o brak drzwi, ale ten beton na wejściu…
Efekt był taki, że zaczęłam szukać gotowych drzwi w marketach budowlanych. Owszem, jest wybór i udało mi się znaleźć takie, które mi się podobają, ale okazało się, że brak do nich tych nieszczęsnych ościeżnic. Oczywiście można je zamówić – trwa to ok.3, 4 tygodni. Czyli stanęłam w punkcie wyjścia.
Na szczęście udało mi się rozwiązać problem. Razem z szefem ekipy remontowej pojechaliśmy do OBI, pokazaliśmy jakie drzwi ewentualnie nam się podobają, a potem mój fachowiec porozmawiał z doradcą klienta (kompetentny i rzeczowy) i udało się. Ościeżnice się znalazły, drzwi do łazienki również. Na drzwi do toalety trzeba wprawdzie poczekać 3,4 tygodnie, ale ościeżnice są.

Ulżyło mi tak, że wczoraj wieczorem padłam i o 21.00 poszłam spać. Obudziłam się dziś o piątej rano, gdyż przypomniałam sobie, ze w poniedziałek rano przyjedzie dostawa z OBI (nie tylko drzwi, ale też płytki do kuchni i nie mam bladego pojęcia, gdzie to wszystko postawić. Kompletnie nie ma już miejsca….


Podatek od sprzedaży detalicznej

W ostatnią sobotę robiłam zakupy w osiedlowym sklepie należącym do sieci Lewiatan. Znalazłam tam takie ulotki:

w obronie polskiego handlu 

w obronie polskiego handlu 

Nie dziwię się, że właściciele małych sklepów protestują przeciwko rządowym planom wprowadzenia dodatkowego podatku. Faktycznie, to, co na początku miało być podatkiem od hipermarketów, teraz dotknie cały handel, również lokalny i jak najbardziej rodzimy. Skutki odczujemy my wszyscy, nie tylko właściciele i pracownicy sklepów.

W tym wszystkim najmniej zrozumiałe jest dla mnie to, dlaczego na cenzurowanym (czyli z najwyższą stawką podatku) są także soboty?

Nieprzyjazna e-biurokracja

e-puap

Czy elektroniczna administracja też może być nieprzyjazna? Dziś przekonałam się, że tak.
W dodatku w zupełnie dla mnie niezrozumiały sposób.

Konto na portalu e-puap założyłam 3 lata temu. Możliwość załatwienia wielu spraw urzędowych przez internet bardzo mi się podoba. Zamiast biegać po urzędach – siadam przed komputerem i załatwiam to, co chcę.
Kiedyś nawet napisałam na ten temat artykuł dla zaprzyjaźnionego portalu

Załatw sprawę w urzędzie przez internet

Przez ostatnie miesiące rzadko tam zaglądałam – jakoś nie miałam żadnych spraw urzędowych. Na początku października nagle na moją skrzynkę pocztową zaczęły spływać maile (automatyczne) o konieczności przedłużenia ważności konta na portalu e-puap. Zalogowałam się, zgodnie z instrukcją wystąpiłam o przedłużenie konta, dostałam potwierdzenie i spokojnie czekałam. Wydawało mi się, ze to czysta formalność. Konto ważne do 9 listopada 2015r. , wniosek o przedłużenie wysłany 10 października 2015r. – sprawa prosta. Niestety, okazało się, że wcale nie. Dziś, czyli 26 października otrzymałam odpowiedź – mój wniosek został odrzucony. Powód – wniosek przeterminowany.

Nie wiem, czy decyzję podjął komputer czy człowiek, podejrzewam jednak to drugie. Nie wiem na ile przed terminem powinnam wysłać taki wniosek, miesiąc to za mało? Cóż, odczekam kilka tygodni i ponownie założę sobie konto. W tej chwili nie mogę, gdyż do 9 listopada mam jeszcze ważne obecne. Nie napiszę szczegółowo, co o tym myślę, gdyż nie używam takich słów, które cisną mi się na usta.
W każdym razie na pewno już nie uważam, ze elektroniczna administracja jest przyjazna dla obywatela…


Losowo wybrany numer

Kilka dni temu odebrałam telefon z zupełnie nieznanego mi numeru 856881756. Odezwała się pani, przedstawiając się imieniem i nazwiskiem, które także kompletnie nic mi nie mówiło. Spytała, czy może zadać mi kilka pytań, na co odpowiedziałam, że nie. Kolejne pytanie było o możliwość kontaktu w innym terminie, na co również się nie zgodziłam i sama zadałam pytanie: skąd dzwoni i skąd ma mój numer telefonu? Odpowiedź, którą usłyszałam jest moim zdaniem dziwna.
Przede wszystkim, żeby dowiedzieć się jaką firmę reprezentuje – muszę wyrazić zgodę. Powołała się tu na jakiś artykuł ustawy o telekomunikacji. Wyjaśniła także, że nie ma moich danych osobowych, a numer telefonu został wybrany losowo, jako ciąg cyfr generowanych przez komputer. Nie pozostało mi więc innego, jak poinformować panią, że w takim kończymy rozmowę i rozłączyć się.

Cóż, muszę się dokładnie przyjrzeć tej ustawie. Mam wątpliwości, czy informowanie rozmówcy o tym, skąd się dzwoni jest z nią niezgodne. To raczej swoista ochrona nazwy firmy, żeby nie występowała w kontekście nękania spamem telefonicznym. Po wyrażeniu zgody na przedstawienie oferty, zawsze jest wytłumaczenie, że przecież się zgodziłam, sama i dobrowolnie.
Nie wiem tylko jak w świetle prawa wygląda na takie losowo wybrane numery? O samej firmie to nie świadczy chyba zbyt dobrze – w końcu czy nie prościej jest kupić taką gotową bazę danych? I trafiać z ofertą do konkretnych ludzi, a nie na chybił-trafił?

Wrzuciłam ten numer w Google’a – często wyszukiwany numer. W większości opisany jako firma z Białegostoku sprzedająca ubezpieczenia.

 


Jak wysłać ZAP-3?

Koniec lutego to tradycyjne już oczekiwanie na PIT-11 od pracodawców (musimy je otrzymać do końca lutego) i przygotowania do rocznego rozliczenia podatków.W internecie i na dołączanych do różnych gazet i czasopism płytkach można znaleźć różne programy do wypełnienia PIT. Ja od dawna korzystam z oficjalnej aplikacji Ministerstwa Finansów:

Podatkowe last minute

Na blogu powstał już zresztą cały cykl notek poświęconych tej aplikacji i jej możliwościom:

e-Deklaracje

W tym roku oczywiście też to zrobię.

Ostatnio jednak zdarzyło mi się, że rozliczając podatki zaprzyjaźnionej osoby, musiałam zadzwonić do Urzędu Skarbowego – 25 minut oczekiwania na połączenie z konsultantem Krajowej Informacji Podatkowej jakoś mnie nie zachwyciło i zrezygnowałam. W US poszło szybko i sprawnie i przy okazji dowiedziałam się, ze ZAP-3 (zgłoszenie aktualizacyjne podatnika) można już wysyłać również przez aplikację e-Deklaracje. Zdziwiło mnie to, ale postanowiłam sprawdzić.

Niestety, w liście dostępnych formularzy nie widzę ZAP-3:

e-Deklaracje

Gdzie więc jest? Czy komuś udało się go znaleźć?

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Finansów z dnia 13 lutego 2013r.(Dz.Ustaw 2013, poz.203) – od 1 lipca 2013 roku formularz ZAP-3 rzeczywiście można wysłać droga elektroniczną. Dlaczego więc nie widać go w aplikacji?


Czy warto dbać o starego klienta?

Od dawna już zauważyłam, że większość atrakcyjnych ofert operatorów tlekomunikacyjnych, dostawcó internetu czy banków jest skierowana w kierunku pozyskania nowych klientów. Tu akurat rywalizacja jest ostra i wystarczy jako nowy klient wyrazić zainteresowanie, aby doradcy od razu zaoferowali pełna ofertę w atrakcyjnej (przynajmniej na początku) cenie. Dbałości o tych, którzy już są klientami jakoś nie widać.
Ostatnio ostro tnę koszty w każdej dziedzinie i zabrałam się także za porządkowanie swojej umowy z UPC. Mam od nich internet i telewizję. Stwierdziłam, że płacę za dużo i muszę ograniczyć usługi, żeby płacić mniej. Weszłam na stronę UPC chcąc sprawdzić co mogłabym dostać, ale okazało się, że nie jest to takie proste. Wszystkie oferty są opatrzone gwiazdką i umieszczonm gdzieś na dole strony odnośnikeim, że dotyczy to nowych klientów.  Teoretycznie mogłabym zrezygnować  z usług, a po ofertę mógłby wystąpić mój syn, ale pojawił się problem. Wprawdzie usługi są na mnie jako osobę fizyczną, ale opłatę za internet wliczam sobie do kosztów prowadzonej DG, więc faktura musi być na mnie. Przeglądając to wszystko zaczęłiśmy więc rozważać kwestię rozbicia usług tzn. internet pozostałby w UPC, natomiast telewizję wzięłibyśmy z Cyfry+, korzystajac oczywiscie z oferty dla nowych klientów.
Zadzwiniłam do UPC i gdy w BOK-u usłyszano, że chcę rezygnować z części usług – od razu przełączono mnie do działu utrzymania. Na początek usłyszałam tam, że UPC może mi zaoferować umowę na kwotę niższą o 30zł, na 2 lata. Trochę wyższy będzie internet, tracę część programów z obecnego pakietu. Poprosiłam o czas do namysłu i umówiłam się na telefon na nastepny dzień. A następnego dnia, już uzbrojona w szczegóły oferty Cyfry+, zaczęłam się już bardziej dopytywać o terminy i formę wypowiedzenia telewizji, gdyż w sumie oferta Cyfry+ wydawała mi się to atrakcyjniejsza – mogłam mieć więcej za niższą sumę. Wóczas okazało się, że jednak wyjątkowo mogę skorzystać ze specjalnej oferty, która wprawdzie juz wygasła, ale w drodze wyjątku….  Rachunek nizszy o 35zł, wyższy internet i znacznie rozszerzony pakiet programów telewizyjnych – nie tylko te, które mam obecnie, ale gratis całe HBO (bez terminu i bez zobowiązań). Jak widać – jednak można. Umowa na rok.
Może to jest sposób na otrzymanie ciekawej oferty, nawet jeśli się nie jest nowym klientem? Wystarczy zgłosić chęć odejścia…

 

Patriotyzm na zakupach

Czy współczesny patriotyzm gospodarczy powinien polegać na tym, że zaczynamy kupować polskie produkty? 

Kupuj polskie. W obronie gospodarczego szowinizmu.

Problem takiego podejścia jest znany i dyskutowany od dawna, sama też wielokrotnie uczestniczylam w takich debatach. Zawsze do tej pory wydawało mi się, że takie podejście nie ma sensu, gdyż nawet trudno odróżnić – co to znaczy polskie? Czy w tej kategorii mieszczą się również produkty z fabryki zagranicznej, ale działającej w Polsce? Najprościej byłoby chyba przyjąć kryterium – polski to taki, który powstał na polskim miejscu pracy, czyli dał zatrudnienie komuś w naszym kraju. Czy mozna to jednak rozgraniczyć? Świat globalnej gospodarki jakoś działa ponad wszelkimi granicami, w dodatku każdy produkt ma w sobie wiele komponentów i składników, które w mniejszym lub większym stopniu i tak pochodzą z Chin.
Czy to oznacza, że i tak nie warto? Moim zdaniem – mimo wszystko tak. Idąc na zakupy i wrzucając do koszyka różne towary, część z nich w sposób oczywisty jest (a przynajmniej wydaje się) pochodzenia krajowego. Kupując je – może dajemy w ten sposób pracę sąsiadce? A ona z kolei idąc na swoje zakupy uratuje nasze własne miejsce pracy?
Brzmi to pięknie, choć idealistycznie, może nawet w pewien spośób naiwnie. Tym bardziej, że w sytuacji kryzysowej i tak wybieramy produkt tańszy, sprawę kraju pochodzenia pozostawiając jednak na drugim miejscu. Dobrze jednak, gdy da się to pogodzić.

Długi nasze powszednie….

Środa 17 listopada to Ogólnopolski Dzień bez Długów. Wydawać by się mogło, że data jest przypadkowa, ale tak naprawdę – listopad to dobry miesiąc na pewne przemyślenia. Właśnie wpadamy w okres, gdy nadchodzące święta Bożego Narodzenia powodują wzrost naszych skłonności do nadmiernego zwiększania wydatków. Kolorowe choinki, mikołaje, światełka wprowadzą nas za chwilę w nastrój, zaczniemy myśleć o prezentach, o tym, że w święta nie można oszczędzać i coś nam się od życia należy. I rzucamy się w wir zakupów. Pół biedy – jeśli za nasze oszczędności. Jeśli jednak jest ich za mało, a oferty szybkich kredytów i rat 0% kuszą na każdym kroku – to łatwo o przesadę. Czy już spłaciliśmy ubiegłoroczne kredyty? A może wpadliśmy w taką spiralę zadłużenia, że i tak nie widzimy wyjścia z naszej sytuacji? I chcemy chociaż w święta o tym nie myśleć?
Odsuwanie problemów nie jest rozwiązaniem – nie znikną same. Może warto skorzystać z porad fachowców? Nawet z beznadziejnej sytuacji jest wyjście (chociaż rzadko kiedy bezbolesne – na wygraną w totolotku lepiej nie liczyć). Sprawdźmy – jakie mamy możliwości wyjścia z klinczu. A jeśli jeszcze nie jest tak źle – to skorzystajmy z porad co zrobić, aby nie wpaść w kłopoty.

Ogólnopolski Dzień bez Długów

 

Zakupy codzienne czyli wyliczamy VAT

Debata publiczna ostatnich dni wypełniona została planowanymi od stycznia podwyżkami VAT. Niezależnie od oceny politycznej  – warto sprawdzić – jak wpłynie to na nasze finanse domowe? Policzmy.
Stawka VAT ma wzrosnąć o 1%. Jest  22% – będzie 23% – w przypadku stawki podstawowej jest to proste, chociaż pamiętajmy, że VAT oblicza się w stosunku do wartości netto. Jeżeli cena netto jakieś towaru wynosi 100zł, obecnie płacimy za nia 122zł, a od stycznia 123zł – oznacza, że jako odbiorca końcowy zapłacimy więcej o 1/122 czyli 0,82%. O tyle wzrosną nasze wydatki w stosunku do większości artykułów, nieobjętych specjalnym traktowaniem (usługi, energia,ubrania).
W przypadku stawki VAT 7% – wzrostem do 8% zostanie objęta tylko część towarów i usług.  Podrożeją leki, woda, mieszkania, ścieki, wywóz śmieci. Za to stanieje (!) żywność przetworzona: wędliny, soki, ser, makarony, masło, olej, margaryna itp. Nowy VAT na te towary wyniesie 5%. Wynika to w znacznej mierze z koniecznosci dostosowania się do uregulowań unijnych – musimy zlikwidować 3-procentową stawkę VAT, którą do tej pory stosowano do żywnosci nieprzetworzonej  (mleko, owoce, warzywa, ryby, zboża, jaja). Wszystko to wzrośnie do stawki 5%.

O ile więc wzrosną nasze wydatki? Wyraźnie widać, że zależy to od struktury naszych wydatków, nie da się tego uśrednić. Ja sprawdziłam 2 paragony z ostatniego tygodnia. Zakupy w sklepie BOMI – mam tam kartę rabatową uwzględniającą 3% rabatu (za wyjątkiem artykułów w aktualnej promocji). Paragony wyglądają tak:

Paragony i symulacja wzrostu VAT
Stawki VAT na paragonie analiza VAT
 Stawki VAT na paragonie  analiza VAT

Kliknięcie w obrazek – spowoduje jego otwarcie w powiększeniu

Wygląda na to, że za moje zakupy po nowym roku zapłacę mniej – wszystkie pozycje oznaczone kolorem czerwonym w ostatniej kolumnie – będą tańsze. Kupowałam sporo jogurtów, które łapią się do obnizki VAT-u z 7% na 5%.
Z innymi rachunkami bedzie zdecydowanie gorzej. Patrząc na rachunek za energię elektryczną do zapłacenia w tym miesiącu (za 2 miesiące):
234,48 (netto) + 51,59 (VAT) = 286,07
Za rok o tej porze zapłacę:
234,48 (netto) + 53,93 (VAT) = 288,41
Różnica niby niewielka – 2,34zl . Dokładając jednak do tego inne opłaty – tu złotówka, tam dwie można będzie to odczuć.
Dla tych, którzy szczegółowo zapisują wydatki – proponuję przeprowadzenie symulacji. Wystarczy zwykły arkusz Excela. Jak to zrobić – opisałam na swoim innym blogu (Excel, Access, VBA...) w notce:
Wyliczamy nowy VAT