Nasze życie cyfrowe

Latem ubiegłego roku zablokował mi się smartfon. Nie wiadomo dlaczego – nagle przestał kompletnie reagować na wszystko. Nie można było nic zrobić – nawet wyłączyć czy uruchomić ponownie. Próbowałam zadzwonić do siebie z telefonu stacjonarnego – komunikat, że abonent jest niedostępny.
Po mniej więcej godzinie zaczęłam rozważać możliwości wyjęcia karty SIM, może nawet baterii. Nie wiem jakim cudem, ale udało się go w końcu odblokować synowi – też właściwie nie wiadomo jak, nagle jakby się obudził. Od tamtej pory działa bez problemów.

Kosztowało mnie to trochę nerwów. Akurat tego dnia musiałam wysłać plik JPK. Komputer działa, internet stacjonarny jest, ale wysłać się nie da, gdyż logując się przez e-PUAP, musiałabym wpisać w celu potwierdzenia otrzymany SMS-em kod weryfikacyjny. 
Przy okazji zaczęłam się też zastanawiać, jak wiele elementów życia jest już w telefonie. I jaką mam alternatywę, jeśli telefon zgubię, zostanie mi skradziony lub po prostu  spadnie i rozbije się?
Bez telefonu nie mogę:

    • zrobić przelewu w banku – tu potwierdzenie przez SMS, a tym samym odpadają także zakupy online
    • odczytać  poziomu cukru – mam założony sensor i odczyt glikemii jest na smartfonie,
    • zalogować się do e-PUAP, a tym samym np. nie mogę wysłać JPK, deklaracji PiT czy VAT.
    • wejść na Internetowe Konto Pacjenta,
    • wyjąć przesyłkę z paczkomatu

Oczywiście na smartfonie mam znacznie więcej aplikacji, ale nie są one niezbędne do życia. Są jednak elementy, gdzie jestem raczej konserwatystką: nie mam aplikacji mObywatel tylko analogowy, plastikowy dowód osobisty. Bankuję też nie przez aplikację tylko na komputerze.
Oczywiście, do tego niezbędny jest internet. Tu już trudniej się zabezpieczyć przed awarią. Choć w razie czego oprócz internetu stacjonarnego mam też alternatywę w telefonie komórkowym. Biorąc jednak pod uwagę, że żyjemy w bardzo niespokojnych czasach – kto wie, czy internet globalny nie stanie się też jakimś polem działań wojny hybrydowej? Na to nie mam wpływu.

Jednak z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy telefon to był aparat analogowy z tarczą telefoniczną, podłączony przez parę przewodów miedzianych do centrali telefonicznej.
I do dziś zdecydowanie wolę czytać książki w formie papierowej.
Starzeję się…


2 komentarze do “Nasze życie cyfrowe”

  1. Paczkę odbierzesz, bo również mailem przychodzi kod, natomiast wyłudzanie przez rząd numerów telefonów to żenada. Kiedyś kod przychodził mejlem i było OK.

    W banku wolałbym kartę kodów, ale żaden bank już chyba tego nie oferuje. Za to mamy SMS albo potwierdzenie transakcji w bankowości internetowej bądź w aplikacji.

    1. Fakt, kod InPostu przychodzi tez mailem.
      Karty kodów nigdy nie miałam, Millennium od początku preferowało SMS, przyzwyczaiłam się.
      A SMS w ePuap? Cóż, odświeża w ten sposób książkę telefoniczną Pegasusa. Inna bajka, że każdy obywatel musi mieć w ten sposób telefon komórkowy.
      Logując się do Internetowego Konta Pacjenta od dłuższego czasu omijam stronę zachęcającą mnie do podania numeru telefonu, żeby SMS-em otrzymywać numery recept. Nie podaję, a jakoś wszystkie przychodnie potrafią mi same wysłać takiego SMS-a z numerem recept.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d