Potęga czwartej władzy

Podobno wszystko dobre, co się dobrze kończy, ale nerwy i tak to zżera. W dodatku zupełnie niepotrzebnie. W poprzedniej notce opisywałam jakie problemy miałam z ustanowieniem blokady na lokacie w banki Millennium:
Bank centralnie sterowany
Gdy tydzień temu poszłam do banku po potwierdzenie tej blokady okazało się, że niestety nadal go nie ma. Od podpisania umowy z Urzędem Pracy mijał prawie miesiąc i za chwilę miałabym duże szanse na utratę dotacji. “Moja” zaprzyjaźniona już pani z oddziału Millennium od rana już wydzwaniała i pisała maile do Warszawy, wiec gdy przyszłam – pozostało mi tylko stwierdzić, że wszystkie inne sprawy są dla mnie mniej ważne, spokojnie poczekam. Szczerze mówiąc żal mi jej było – świecić oczami za bank i jego zatory, w dodatku nie mając na to żadnego wpływu. A Ważna Pani w Bardzo Ważnym Departamencie banku w pewnym momencie zaczęła rzucać słuchawką i przestała odczytywać maile. Niestety, tłumaczenie, że są tylko 2 osoby obsługujące te blokady na całą Polskę (pracy tyle, że nie ma czasu na załadowanie taczek) nie przekonało mnie jako klientki banku. Załatwianie mojej sprawy trwało prawie miesiąc, a to oznacza, że nie jest to nagła, losowa i trudna do przewidzenia sytuacja. Jeżeli jakaś komórka sobie nie radzi – można było już zdecydowanie wcześniej wdrożyć procedury naprawcze. Czy naprawdę duży bank w XXI wieku nie potrafi sobie z tym poradzić?
Stojąc przy bankowym okienku, całkowicie zdesperowana rzuciłam myśl, że zwrócę się o pomoc do prasy. Pomyślałam o dziennikarzu GW Macieju Samciku, który na swoim blogu Subiektywnie o finansach (czytam regularnie) wielokrotnie opisywał problemy klientów z różnymi bankami. “Moja pani” od razu podchwyciła myśl i w kolejnym mailu (wysyłanym także DW kolejnych przełożonych) dołożyła kilka innych tytułów prasowych, którymi straszy klientka. I stał się cud – media u nas są jednak potęgą i działają na wyobraźnię każdego. Po 10 minutach drukarka drukowała już skan potwierdzenia, na miejscu przybito mi jeszcze kilka pieczątek stwierdzających zgodność z oryginałem i wyszłam z kwitem w ręku.
Następnego dnia o świcie byłam już w Urzędzie Pracy. A tu już aż do bólu życzliwie i sprawnie i to wcale nie dlatego, że jestem aktualną rekordzistką w potwierdzaniu blokady na swoich własnych środkach zabezpieczających przyznaną dotację. Zmiana numeru konta lokaty wymagała aneksu do umowy (szybko i sprawnie) i następnego dnia miałam juz dotację na koncie 🙂
A ponieważ minął już miesiąc od podpisania umowy, zgodnie z którą do 23 stycznia muszę pokazać faktury potwierdzające na co wydałam pieniądze – przyjazny Urząd Pracy zaoferował mi pomoc. Gdybym widziała, że nie jestem w stanie wyrobić się w tym terminie – mogę się zgłosić i poprosić o aneks wydłużający termin rozliczenia. Czy tak nie powinno być w każdym banku? W Millennium na pewno.

Moja zaprzyjaźniona pani z oddziału Millennium dzwoniła do mnie upewnić się, czy wszystko w porządku i czy urząd przjął mi to potwierdzenie. Miło z jej strony. Najmniej w tym wszystkim zawiniła, nie ma na to wpływu, a musiała się tłumaczyć i przepraszać za funkcjonowanie banku. Skojarzenia z moja dawną firmą, też opierajacą się na tworzeniu nowych Bardzo Ważnych Departamentów, zabierających dla siebie coraz więcej uprawnień i coraz bardziej niewydolnych w codziennym załatwianiu spraw klientów nasuwają mi się same.
Cóż, jak widać są instytucje, w których jedynym czynnikiem motywującym jest zainteresowanie mediów. Kłania się Bareja…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d