Kto rano wstaje….

…temu UPC nie działa.
Cóż, zawsze miałam naturę skowronka, nie sowy. Wstaję wcześnie, za to wieczorami wcześnie padam. Dziś obudziłam się wyjątkowo wcześnie, gdyż o 4.00. W kompletnych ciemnościach – niestety, dni są już coraz krótsze – zobaczyłam jak mój dekoder UPC się resetuje.  W wszysko byłoby fajnie, gdyby nie to, że od tej pory nic się nie zmieniło tzn. włącza się, ładuje i wyłącza. Niezaleznie od braku dostępu do jakiegolkwiek programu – restartujący się dekoder uniemożliwia dostęp nawet do tego, co mam nagrane. Już prawie 3 godziny. Można zadzwonić, ale o tej godzinie tylko i wyłącznie w celu wysłuchania automatu. Podobno technicy będą od godz.7.00.

Awarie się zdarzają – to jest akurat normalne. Choć ja mam wrażenie, że w UPC ostatnio są coraz częściej. Jak nie telewizja – to internet. Przez całe lato – co najmniej raz w tygodniu reklamowałam problemy z dostępem do sieci. Tydzień temu – był technik – na części kanałów telewizyjnych miałąm pikselozę, części nie było wcale. Dobry odbiór był tylko na tych, których nie oglądam. Podciągnął sygnał na szafce, wymienił mi dekoder. Jak widać – przez tydzień było dobrze.

Chyba muszę zajrzeć do umowy i zacząć egzekwować odszkodowania za brak dostępu do opłacanych usług. Z czasów pracy w dawnej firmie pamiętam, że to z reguły działao najbardziej mobilizująco.

aktualizacja:
Jestem już po rozmowie z serwisem. I jeszcze bardziej wściekła. technik przyjdzie jutro w godz.12.00 do 15.00. Czyli cały dzisiejszy dzeiń jestem bez dostępu do telewizji, a co najmniej połowę jutrzejszego stracę na czekanie na naprawę.
I owszem, wiem, że telewizja to złodziej czasu i można bez niej żyć. Problem polega na tym, że pracując przy komputerze – mam włączony TVN24 i wiem, co się dzieje na świecie.
Poza tym – nie cierpię ograniczeń, Telewzior moze być wyłączony, gdyż ja tak chcę, a nie dlatego, że nie mogę go włączyć.

Czarna dziura międzybankowa

Co można zrobić widząc, że pieniądze wpadły do czarnej dziury i nikt nie jest w stanie ich zlokalizować? Kwota niemała (kilkadziesiat tysięcy) i od prawie 2 tygodni nie wiadomo gdzie się podziały. I powoli brakuje mi pomysłów, gdzie jeszcze mogę interweniować.
W firmie, w której pracowałam do połowy ubiegłego roku, byłam także członkiem Pracowniczego Programu Emerytalnego. Pracodawca co miesiąc odprowadzał tam jakiś procent mojej pensji, sama też dokładałam po 50zł miesięcznie. Zarządzajacy tymi środkami fundusz pieniadze inwestował, co roku dostawałam informację ile środków mi przybyło i ile urosło. Po odejściu z firmy pieniadze pozostały i dalej były inwestowane, ale nie przybywała już żadna dodatkowa składka. Postanowiłam coś z tym zrobić i w kwietniu tego roku założyłam konto IKE w banku Millennium, a następnie u byłego pracodawcy złożyłam wniosek o dokonanie opłaty transferowej. Kilka dni temu otrzymałam list, w którym moje dawne PTE poinformowało mnie, że taki transfer został dokonany. Ponieważ nadal nie widziałam tych pieniędzy na swoim koncie – zaczęłam wydzwaniać i ich szukać. Fundusz Emerytalny potwierdził, że środki zostały przekazane, a kwestionariusz rozliczenia i informacja o przekazaniu środków (kwestionariusz informacyjny członka PPE) wysłana także do Millennium. Millennium w kwestii pisma się nie wypowiada, a pieniędzy nie ma i mam czekać. Tyle dowiedziałam się przez telefon. Dziś wybrałam się więc do oddziału i dalej wyjaśniałam sprawę, dodatkowo pokazując oryginały wszystkich dokumentów. Pani się przejęła, zaczęła wydzwaniać, a efekt końcowy był taki, że mam czekać. Na pytanie na co i jak długo – nie potrafiła mi odpowiedzieć. Owszem, skserowała dokumenty, poweidziała, że bankową pocztą prześle je dalej, będzie monitorowała sprawę i zadzwoni do mnie, ale wyraźnie odebrałam to jako działania pozorne. Też nie wie – gdzie są moje pieniądze…

Gdzie teraz mam ich szukać? Zeskanowałam komplet dokumentów i przesłałam jako załącznik mailem zaadresowanym zarówno do PTE TP SA, jak i Millennium TFI. Opisałam całą sprawę i poprosiłam o wuyjaśnienie i odpowiedź – gdzie są te pieniądze. Póki co – zero odpowiedzi. Wysłałam także maila do Macieja Samcika w GW – bez odzewu. Kiedyś wystarczyło wspomniec o nim, aby reakcja banku było natychmiastowa:
Potęga czwartej władzy
Klątwa czarnej dziury? Wyliczyłam, ze przy stopie wzrostu 5% (aktualny standard IKE) – dziennie tracę 12zł od moich środków. Kto na nich zarabia?
Powoli nie mam już pomysłów co mogę zrobić dalej?

Potęga czwartej władzy

Podobno wszystko dobre, co się dobrze kończy, ale nerwy i tak to zżera. W dodatku zupełnie niepotrzebnie. W poprzedniej notce opisywałam jakie problemy miałam z ustanowieniem blokady na lokacie w banki Millennium:
Bank centralnie sterowany
Gdy tydzień temu poszłam do banku po potwierdzenie tej blokady okazało się, że niestety nadal go nie ma. Od podpisania umowy z Urzędem Pracy mijał prawie miesiąc i za chwilę miałabym duże szanse na utratę dotacji. “Moja” zaprzyjaźniona już pani z oddziału Millennium od rana już wydzwaniała i pisała maile do Warszawy, wiec gdy przyszłam – pozostało mi tylko stwierdzić, że wszystkie inne sprawy są dla mnie mniej ważne, spokojnie poczekam. Szczerze mówiąc żal mi jej było – świecić oczami za bank i jego zatory, w dodatku nie mając na to żadnego wpływu. A Ważna Pani w Bardzo Ważnym Departamencie banku w pewnym momencie zaczęła rzucać słuchawką i przestała odczytywać maile. Niestety, tłumaczenie, że są tylko 2 osoby obsługujące te blokady na całą Polskę (pracy tyle, że nie ma czasu na załadowanie taczek) nie przekonało mnie jako klientki banku. Załatwianie mojej sprawy trwało prawie miesiąc, a to oznacza, że nie jest to nagła, losowa i trudna do przewidzenia sytuacja. Jeżeli jakaś komórka sobie nie radzi – można było już zdecydowanie wcześniej wdrożyć procedury naprawcze. Czy naprawdę duży bank w XXI wieku nie potrafi sobie z tym poradzić?
Stojąc przy bankowym okienku, całkowicie zdesperowana rzuciłam myśl, że zwrócę się o pomoc do prasy. Pomyślałam o dziennikarzu GW Macieju Samciku, który na swoim blogu Subiektywnie o finansach (czytam regularnie) wielokrotnie opisywał problemy klientów z różnymi bankami. “Moja pani” od razu podchwyciła myśl i w kolejnym mailu (wysyłanym także DW kolejnych przełożonych) dołożyła kilka innych tytułów prasowych, którymi straszy klientka. I stał się cud – media u nas są jednak potęgą i działają na wyobraźnię każdego. Po 10 minutach drukarka drukowała już skan potwierdzenia, na miejscu przybito mi jeszcze kilka pieczątek stwierdzających zgodność z oryginałem i wyszłam z kwitem w ręku.
Następnego dnia o świcie byłam już w Urzędzie Pracy. A tu już aż do bólu życzliwie i sprawnie i to wcale nie dlatego, że jestem aktualną rekordzistką w potwierdzaniu blokady na swoich własnych środkach zabezpieczających przyznaną dotację. Zmiana numeru konta lokaty wymagała aneksu do umowy (szybko i sprawnie) i następnego dnia miałam juz dotację na koncie 🙂
A ponieważ minął już miesiąc od podpisania umowy, zgodnie z którą do 23 stycznia muszę pokazać faktury potwierdzające na co wydałam pieniądze – przyjazny Urząd Pracy zaoferował mi pomoc. Gdybym widziała, że nie jestem w stanie wyrobić się w tym terminie – mogę się zgłosić i poprosić o aneks wydłużający termin rozliczenia. Czy tak nie powinno być w każdym banku? W Millennium na pewno.

Moja zaprzyjaźniona pani z oddziału Millennium dzwoniła do mnie upewnić się, czy wszystko w porządku i czy urząd przjął mi to potwierdzenie. Miło z jej strony. Najmniej w tym wszystkim zawiniła, nie ma na to wpływu, a musiała się tłumaczyć i przepraszać za funkcjonowanie banku. Skojarzenia z moja dawną firmą, też opierajacą się na tworzeniu nowych Bardzo Ważnych Departamentów, zabierających dla siebie coraz więcej uprawnień i coraz bardziej niewydolnych w codziennym załatwianiu spraw klientów nasuwają mi się same.
Cóż, jak widać są instytucje, w których jedynym czynnikiem motywującym jest zainteresowanie mediów. Kłania się Bareja…

%d