Metoda kasowa jako sposób na płynność finansową

Metoda kasowa to całkiem dobry sposób na poprawienie kondycji finansowej firmy, przede wszystkim jej płynności finansowej. W znaczny sposób korzystnie wpływa na jej działalność. Wiadomo, że państwo zawsze jest pierwsze w kolejce po należne mu wpływy, wszystkie inne należności i wierzyciele dostają to, co zostanie.

Na dzień dzisiejszy z metody kasowej mogą korzystać tylko firmy mające status Małego Podatnika. Uzyskują go ci, których przychody wynikające ze sprzedaży w poprzednim roku nie przekroczyły kwoty 1 200 000 euro  – po przeliczeniu na złotówki w roku 2012 jest to kwota
5 324 000zł. Mając taki status można wystąpić do US z informacją o wyborze kasowej metody rozliczania podatku VAT. Metoda ta polega na tym, że podatek VAT płaci się wówczas nie w momencie wystawienia faktury, a w momencie otrzymania za nią środków (choć nie później niż w terminie 90 dni od daty wystawienia). Proste i logiczne. Wykonałam usługę, wystawiłam fakturę, ale kontrahent ociąga się z płatnością. Konto puste, a podatek trzeba zapłacić w pierwszej kolejności. Na zapłacenie własnych faktur kosztowych już nie starcza i w efekcie zator płatniczy powiększa się o kolejne ogniwo w łańcuchu.
To dobrze, że zgodnie z zapowiedziami rządowymi, metoda kasowa będzie mogła być stosowana przez wszystkich. W jakiś sposób poprawi to z pewnością płynność finansową firm. Jeżeli dojdzie jeszcze do również zapowiadanych zasad, że jako koszt można księgować tylko faktury opłacone – powinno to zmobilizować wszystkich. Takie działanie dyscyplinujące może mieć duże znaczenie w stosunku do tych, którzy nie płacą, choć mogą. Ci, którzy nie płacą, gdyż nie mają, tylko pogorszą swoją sytuację. Niemniej jednak gospodarka bardziej płynna finansowo na pewno szybciej będzie się rozwijać, a wzrost koniunktury korzystnie wpłynie na wszystkie firmy.

Ja sama nie stosuję metody kasowej, choć teoretycznie mogłabym. Do limitu ograniczającego status Małego Podatnika dzieli mnie tak wiele, że nie miałabym problemu. I zatory płatnicze też mnie dotykają, niestety. Gdy zaczynałam, nie chciałam jednak komplikować sobie życia i wolałam trzymać się zasady księgowania faktur w momencie ich wystawienia. Prostsze rozliczenia. I wprawdzie też czekam na zaległe płatności, ale mam w zapasie nadpłatę VAT, więc póki co – nie muszę nic wpłacać.
Inna  sprawa, że chętnie bym płaciła VAT, gdybym miała więcej zleceń i uczciwych kontrahentów. Niestety, jest kiepsko, albo jeszcze gorzej. Będąc z natury optymistką, teraz jestem na skraju załamania psychicznego. Jedyne chwile radości mam wtedy, gdy wchodzę na wagę. Choć mojej „diety odchudzającej” nie życzę nikomu….

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *