Choinka. Żywa czy sztuczna?

Jaka choinka – żywa czy sztuczna? Zdania są podzielone i to również biorąc pod uwagę aspekt ekologiczny. Z jednej strony – wyrzucony na śmietnik plastik rozkłada sie przez wiele, wiele lat, z drugiej – co roku wycinamy żywe drzewko. Można się więc spierać co do racji i podjąć decyzję na podstawie innych aspektów. Co wychodzi taniej? Oczywiście świeże drzewko. Ładna, porównywalnej wielkości sztuczna choinka jest co najmniej kilkakrotnie droższa. Dużym plusem jest jednak to, że płacimy raz i mamy spokój na ładnych kilka lat. Większy wydatek jednorazowy w rozliczeniu długofalowym okazuje się więc ekonomicznie bardziej racjonalny. Warto więc zainwestować.
Ja sama mam z tym jednak problem. W moim domu rodzinnym choinka zawsze była żywa. Ten niepowtarzalny zapach nie da się niczym zastapić. Fakt, że kiedyś sztuczne choinki były naprawdę bardzo sztuczne, sztywne – po prostu brzydkie i kiczowate. Teraz można dostać już naprawdę ładne. Kilka lat temu chciałam się już złamać i kupić, ale zaprotestował mój syn. Cóż, to moja wina. “Od maleńkości” przyzwyczaiłam go, że wszystko co związane z choinką – jest u nas celebrowane. Musiał być zawsze przy zakupie i decydował, która mu się najbardziej podoba. Choinka jest ustawiana i ubierana zawsze w Wigilię rano – nigdy wcześniej. Żadnego sztucznego śniegu – na gałązkach rozciągam watę, świetnie imitującą śnieg. Sztucznego zapachu nie potrzebuję – jest naturalny. I może na  tym właśnie polega problem? Sztucznych kwiatów też nie cierpię…
Jednym słowem – choinka tylko żywa. Świerk. Podobają mi się jodły i świerki kaukaskie, ale jak na moją kieszeń – trochę za drogie. Tym bardziej, że mimo stojaka z wodą – w moim mieszkaniu nie ma dobrego klimatu i choinka szybko zaczyna gubić igły.

A na zakończenie – mała historyjka. Mam psa boksera. Kilka lat temu, gdy był szczeniakiem – szybko i pojętnie nauczył się, że wszelkie sprawy fizjologiczne załatwia się na zewnątrz, nigdy w domu. Wiedział to doskonale i na jego pierwsze Boże Narodzenie mieliśmy tylko obawy, czy nie będzie skakać na choinkę. Okazało się jednak, że skoro w domu pojawiło się drzewko – to wiadomo po co. Siłą odciągnęłiśmy go od oznaczania swojego terenu…. Wprawdzie nigdy więcej tego juz nie zrobił, ale co roku patrzę na niego podejrzliwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d