Nowe stawki ZUS

Dzisiejszy dzień spędziłam na wyszukiwaniu nowych stawek ZUS. W piątek mija termin wpłaty składki za styczeń 2012.
Prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą, korzystam ze stawek preferencyjnych dla początkujących. Podstawą do obliczeń jest 30% minimalnego wynagrodzenia – obecnie wychodzi to 450zł.

 

  1. skladka zdrowotna
    składka jednakowa dla wszystkich – 254,55zł
  2. składka społeczna
    • ubezpieczenie emerytalne – 19,52% x 450zł = 87,84zł
    • ubezpieczenie rentowe – 6% x 450zł = 27zł
    • ubezpieczenie chorobowe (dobrowolne) – 2,45% x 450zł = 11,03zł
    • ubezpieczenie wypadkowe – 1,67% x 450zł = 7,52zł

            W sumie więc wychodzi 133,39zł

Nie trzeba składać nowego formularza ZUS-DRA, waloryzacja jest automatyczna.

W przyszłym miesiącu bedzie więcej.  Z 6% do 8% wzrasta składka rentowa – zamiast więc 27zł będzie 36zł.



Z Urzędem Skarbowym nie ma żartów

No to mam już za sobą pierwszą wpadkę w kontaktach z urzędami. Podobno co nie zabije – to wzmocni, ale wolałabym nie mieć więcej takich doświadczeń.
W październiku trochę posypało mi się zdrowie, dodatkowo miałam na głowie sporo spraw i mało czasu na wszystko. W efekcie dosyć póżno zabrałam się za wypełnianie wszystkich kwartlanych deklaracji i rozliczeń podatkowych. Wypełniłam VAT-7K, zabrałam się za VAT-UE i od razu spanikowałam. W kalendarzu 21, a na oświadczeniu VAT-UE wymagany termin złożenia – 15-go…
Krajowa Informacja Podatkowa odesłała mnie do mojego Urzedu Skarbowego. Zaczęłam szukać w internecie, poczytałąm o czynnym żalu (lepiej przyznać się samemu niż czekać, aż urząd wykryje, kara jest mniejsza) i stwierdziłam, że mało nadaje się to do mojej sytuacji.
VAT-UE  to nie deklaracja podatkowa, a jedynie informacja o handlu wewnątrzunijnym. Dosyć dziwny formularz i w sumie chyba bardziej statystyczny niż podatkowy. Składa się go tylko wtedy, gdy są takie zdarzenia gospodarcze, formularza “zerowego” nie składa się. Niestety, w II kwartale wystawiałam fakturę dla Google’a, więc zdarzenie zaszło. Wprawdzie faktura VAT opisana była jako NP (nie podlega), tylko na wartość netto (odpowiednią kwotę VAT odprowadza nabywca w swoim kraju), ale obowiązek VAT-UE był.
Stwierdziłam, że trudno – muszę pojechać do Urzędu Skarbowego i od razu na wejściu się przyznać. Kombinować nie umiem, mogłoby się to zresztą skończyć jeszcze gorzej. Wprawdzie w internecie znalazłam różne wzory pism o wyrażaniu czynnego żalu, ale stwierdziłam, że lepiej pójdę na żywioł. Urzędniczka w kancelarii wysłuchała mojej historii, że chorowałam, przegapiłam, będąc pewna, że to ten sam termin co VAT-7K itd. i kazała mi napisać pismo do naczelnika o zgodę na przyjęcie po terminie. Siadłam przy stoliku, napisałam to wszystko (wyrzucając całkowicie z pamięci wszystkie fachowe sformułowania znalezione w internecie) i oddałam razem z VAT-UE. 

Kilka dni temu listonosz przyniósł mi przesyłkę poleconą z US. W odpowiedzi na moje pismo Naczelnik Urzędu Skarbowego zawiadamia mnie, że w mojej sprawie nie zostanie wszczęte postępowanie karne skarbowe. Do tego jeszcze jakieś numery paragrafów.
Ulżyło mi i teraz na długo zapamiętam, jaki jest termin składania tej informacji. A za następne wypełnianie deklaracji – zabiorę się od razu po zakończeniu kwartału. Wszystko ksieguję na bieżąco, korzystam z interaktywnych formualarzy podatkowych – to tylko kwestia mobilizacji. Lepiej nie zwlekać, gdyż może się to skończyć niepotrzebnym stresem.

Autostradowe ryzyko biznesowe

Budujemy autostrady, spiesząc się przed EURO 2012. Już wiadomo, że Chińczycy nie dokończą budowy strategicznego odcinka autostrady A2. W tym kontekście jednak najbardziej interesuje mnie los naszych polskich podwykonawców firmy Covec. Kto im zapłaci za wykonane prace? Ostatnie obietnice mówią o tym, że w ciągu 2 tygodni mają dostać swoje pieniądze, ale jak będzie naprawdę?  Składanie pozwów gdzieś przed chińskimi sądami może być trudne nawet dla większych firm, dla tych mniejszych – praktycznie niemożliwe. 
Sama rozkręcam swoją firmę i potrafię sobie wyobrazić co można poczuć jak za swoją pracę nie otrzymuje się wynagrodzenia. Przecież ani ZUS ani fiskus nie przyjmie usprawiedliwienia, że Covec nie zapłacił. Skąd wziąć pieniądze? Co z zrobić z pracownikami i jak opłacić wszystkie rachunki? Wielka inwestycja państwowa z pewnością wydawała się doskonałym, pewnym interesem. Takim, że warto było nawet wziąć kredyt w banku i dokupić jakieś brakujące narzędzia czy materiały. I co teraz?

Wolę sobie nie wyobrażać, co ja sama zrobiłabym w takiej sytuacji. Na szczęście informatyczny profil firmy nie wymaga zakupu żadnych materiałów, ale wcale nie mam gwarancji, że kiedyś też nie trafię na niesolidnego kontrahenta. Lub takiego, którego zleceniodawca się takim okazał. Łańcuszek wzajemnych powiązań może być tu znacznie dłuższy. Pracownicy firmy budowlanej śiągnięci pod Łódź byli przecież gdzieś zakwaterowani, gdzieś się stołowali. Na swoje należności czeka z pewnością dużo więcej firm niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Czy można się ubezpieczyć od ryzyka biznesowego? Od zatorów płatniczych?

Nie taki fiskus straszny….

Kilka dni temu pisałam notkę o tym, jak składając kwartalne rozliczenie VAT-u, piszę donos na samą siebie.
Igranie z VAT-em
Wyszła mi nadwyżka i wystąpiłam o jej zwrot. Od razu też nastawiłam się psychicznie na kontrolę, nie sądziłam jednak, że pójdzie to tak szybko.
Deklarację złożyłam we wtorek, a już w środę zadzwonił telefon i usłyszałam głos (całkiem zresztą miły): “Dzień dobry, tu Urząd Skarbowy…”.
Nie chodziło o pełną kontrolę, a tylko o VAT. Pani była miła i elastyczna, delikatnie sugerując jednak, że dobrze byłoby abym zjawiła się jeszcze w tym tygodniu. Chcąc mieć to od razu z głowy i prowadząc całą rachunkowość na bieżąco – umówiłam się od razu na czwartek.
W rezultacie wczoraj z fakturami w zębach stanęłam przed moim US.

Kontrola polegała na sprawdzeniu rejestru zakupów VAT, każdej z wpisanych do niego faktur oraz potwierdzeń, że zostały zapłacone. Nie było to trudne, gdyż na większości faktur był od razu napis “zapłacono” (gotówką lub kartą). Tylko część z nich to koszty stałe (m.in. internet czy telefon), opłacane przelewem. Oczywiście wydrukowane potwierdzenia zapłaty z banku też były załączone. Wprawdzie pedantką jestem tylko i wyłącznie przy rozwiązywaniu zadań z matematyki i fizyki, ale tu też mam porządek. Osobny skoroszyt, faktury poukładane chronologicznie i zgodnie z rejestrem. Każda faktura z potwierdzeniami w osobnej platikowej “koszulce”. W sumie więc samo sprawdzanie poszło szybko i sprawnie. Wszystko w porządku, odhaczone, załatwione, pieniądze wpłyną na moje konto.

Ulżyło  mi zdecydowanie. Przede wszystkim jednak pokonałam psychologiczny lęk przed fiskusem i jego kontrolami, to też ma duze znaczenie. No i skoro juz tam byłam – to przy okazji pozadawałam kilka dodatkowych pytań związanych z VAT-em. Trochę bałam się, czy mój rejestr VAT jest prawidłowy – tworzyłam go sama. A w ogóle – to moja własna aplikacja do księgowości działa na zasadzie 5 w 1. Wpisuję fakturę raz i to od razu jest ona uwzgledniana wszędzie tam gdzie trzeba – KPiR, rejestr VAT, należny podatek itd. Cóż, gdyby człowiek nie był leniwy – koło do tej pory nie zostałoby wynalezione 🙂
Kolejny raz przekonałam się też, że mam szczęście do miłych i kompetentnych urzędników i to we wszystkich urzędach, w których coś załatwiam. Czy tak jest tylko w Gdańsku?

Igranie z VAT-em

Pierwszą deklarację kwartalnego podatku od towarów i usług VAT-7K mam już złożoną. Oczywiście wyszła mi nadwyżka – faktur zakupowych i kosztowych mam sporo, mojej własnej sprzedaży póki co – niewiele. Cóż, takie są początki. Najpierw trzeba zainwestować, żeby móc później osiagać zyski. 
Wydawało mi się, że wszystko miałam przygotowane do rozliczenia, ale w sobotę okazało się, że może niekoniecznie i nie do końca. Na grupie dyskusyjnej pl.soc.prawo.podatki natknęłam się na pytanie, na które nie znałam odpowiedzi, a jednocześnie – sama sobie musiałam je zadać: czy można odliczyć sobie VAT od faktur otrzymanych przed datą rejestracji VAT? W moim przypadku – DG zarejestrowana od 3 stycznia, zgłoszenie do VAT – połowa lutego. Terminy tak różne, gdyż moje plany wyglądały zupełnie inaczej, wcale nie tego planowałam, a płatnikiem VAT zostałam niezależnie od własnych chęci:
Jak zostałam płatnikiem VAT. Unijnym.
Skoro jednak już jestem – to przynajmniej chciałam sobie ten VAT odliczyć. Najwięcej faktur zakupowych miałam akurat w styczniu, to wówczas głównie inwestowałam. Dziś rano zaczęłam więc od rana wydzwaniać do infolinii Krajowej Informacji Podatkowej i otrzymałam odpowiedź, która mnie pocieszyła. Punktem kluczowym jest tu fakt, czy przed rejestracją VAT – sama wystawiałam jakieś rachunki czy faktury. W moim przypadku – nie (to akurat wiedziałam, ze nie mogę wystawiać faktur przed terminem złożenia VAT-R), moja pierwsza sprzedaz pojawiła się dopiero w marcu. W takim przypadku – mogę sobie ten VAT odliczyć. Gdybym wystawiła coś wcześniej – musiałabym na to uzyskać indywidualna zgodę Naczelnika US.
W efekcie jednak poszłam na całość i swoim druku VAT-7K zaznaczyłąm opcję, że chcę otrzymać zwrot VAT na konto bankowe. Podobno w praktyce oznacza to, że moje szanse na kontrolę fiskusa są nieomal pewne. Gdy spytałam o to przyjmującą formularz panią w US – uśmiechnęła się i z tajemniczą miną powiedziała, że coś w tym może jest.
Wprawdzie teraz czuję się, jakbym igrała z VAT-em (i z polskim systemem podatkowym), ale zrobiłam to świadomie. Jeżeli coś robię i rozliczam nieprawidłowo i fiskus może mi to zakwestionować – to lepiej wiedzieć o tym wcześniej. Przede wszystkim – nie bedę generować ewentualnych kolejnych błędów, które po dłuższym okresie mogłyby ze mnie zrobić przestępcę karno-skarbowego.
A ja przecież mały podatnik jestem 🙂

Firmowe cięcie kosztów

Cięcie kosztów w każdej firmie jest działaniem standardowym, wiadomo. Pewne koszty są stałe i nie da się ich zmniejszyć, ale są również takie, które można ograniczyć. Ja postanowiłam się przyjrzeć mojej drukarce i kosztom materiałów eksploatacyjnych do niej. Mam urządzenie wielofunkcyjne HP Deskjet F735. Wprawdzie tonery do niej są stosunkowo tanie (oryginalne HP ok.34zł), ale potrzebne są 2 (czarny i kolorowy), do tego dochodzi jeszcze papier. Stwierdziłam, że pora ograniczyć drukowanie wszystkiego.
Swoją firmową ksiegowość opieram o własną aplikację napisaną w Accessie. W każdej chwili mogę wydrukować całą Księgę Przychodów i Rozchodów (lub tylko potrzebne strony). Faktury zbieram w formie papierowej i wkładam je do segragatora. Część faktur mogłabym otrzymywać drogą elektroniczną, ale oznaczałoby to, że w przypadku kontroli – musiałabym je sama drukować. Skany faktur dołączam do aplikacji. Korzystam z bankowości elektronicznej więc wszystkie potwierdzenia ściągam sobie z systemu w formie PDF-a i bez drukowania dołączam do aplikacji. Oczywiście robię też kopie zapasowe aplikacji.
Ściagnęłam sobie także wersję elektroniczną druku ZUS-DRA. Jeżeli nie ma żadnych zmian – nie trzeba ich składać do ZUS-u, choć trzeba je mieć.  No więc mam – w wersji elektronicznej, jako załączniki w aplikacji. Skończył się I kwartał, przymierzam się do pierwszego rozliczenia VAT-u. W ramach ograniczania kosztów – skorzystam z oryginalnego druku z US, a swoją kopię zamiast kserować – zeskanuję.

A swoja drogą – to tyle się mówi o ekologii i oszczędzaniu papieru. Jak jednak mają sobie radzić przeciętni, prywatni odbiorcy faktur?  Z bankowości elektronicznej przecież nie wszyscy korzystają? Operatorzy telekomunikacyjni czy dostawcy internetu zachęcają do korzystania z faktur elektronicznych. UPC idzie w ogóle na całość i każdemu kto ma internet – faktury udostępnia tylko i wyłącznie w formie elektronicznej. Jak je opłacić? Wydrukować i pójść z nimi na pocztę? A jeśli ktoś nie ma drukarki?  
Firmy tną koszty. Przerzucając je na klientów?

Jak zostałam płatnikiem VAT. Unijnym.

Od momentu założenia własnej firmy wyraźnie odczuwam, że brakuje mi szkolenia z podstaw obsługi administracyjno-urzędowej. Owszem, dużo się już nauczyłam, ale w znacznej mierze były to przypadkowe odkrycia. Pewna wiedza przydałaby mi się zdecydowanie bardziej jeszcze przed rozpoczęciem działalności, gdyż nawet żeby zadać pytanie – trzeba wiedzieć o co pytać. Niewiedza lub wedza uzyskana zbyt późno kosztuje.
Na szczęście na samym starcie dowiedziałam się, że optymalny dla mnie sposób opodatkowania to rozliczenie na zasadach ogólnych. W żadnym innym wypadku nie mogłabym się rozliczyć razem z synem (współmałżonków też to dotyczy). Za to już po fakcie odkryłam błąd popełniony w momencie rejestracji. Wiadomo, że w zakresie planowanej działalności warto jest wpisywać szeroki zakres działalności (numery PKD). Oczywiście też tak zrobiłam, a niedługo potem okazało się, że o jeden było to o jeden numer PKD za dużo. Piszę to więc ku przestrodze innym: wpisanie w zakresie działalności jakiejkolwiek doradztwa – nie pozostawia wyboru w zakresie być lub nie płatnikiem VAT. Ja początkowo planowałam skorzystać z podmiotowego zwolnienia z VAT (czyli póki co – nie być VAT-owcem), ale okazało się że to niemożliwe – właśnie przez doradztwo. Na szczęście dowiedziałam sie o tym jeszcze przed wystawieniem pierwszej faktury. Zdążyłam się zgłosić w US z formularzem VAT-R i zarejstrować się jako czynny płatnik VAT.
Tydzień później dodatkowo trafiłam na informację, że chcąc zgodnie z prawem wystawić fakturę VAT dla Google za reklamy (czasem ktoś klika w reklamy i parę € mi sie uzbierało) – nie wystarczy być płatnikiem VAT, trzeba być europejskim. Niby róznica nie jest wielka – numer NIP pozostaje bez zmiany, tylko na  początku przybywa PL, ale też trzeba to zgłosić. Kolejny formularz VAT-R, tym razem w wersji aktualizacyjnej.
Ciekawe jakie jeszcze niespodzianki mnie czekają?

A tak na marginesie – polecam każdemu rozpoczynającemu własną działalność systematyczne zaglądanie na grupę dyskusyjną w usenecie: pl.soc.prawo.podatki. Grupa prężnie działa i można się wiele nauczyć. Chociażby tego, czego trzeba poszukać, aby nie popełnić błędu.
Niezależnie od tego – w kwietniu będę po raz pierwszy rozliczać kwartalny VAT. Dojrzewam powoli do tego, aby złożyć donos na samą siebie. Jeżeli coś robię źle – to może lepiej wiedzieć to na początku? Jest też opcja, że wystąpię o zwrot VAT-u. Na początku dużo inwestowałam, jestem na plusie, wiec teoretycznie mogłabym. Podobno to zawsze działa – US od razu wzywa na kontrolę.

Klient żąda, a SYSTEM i tak rządzi

Apokaliptyczna wizja świata rządzonego przez bezduszne maszyny i komputery to dobry temat na scenariusz horrorów zaczynajacych się od słów “w dalekiej przyszłości…”.  Czy jednak na pewno? Ja ostatnio mam wrażenie, że pierwsze oznaki tego, że rządzi nami SYSTEM już mamy. Przynajmniej u mojego Operatora.
W ubiegłym roku przegrałam:
Pokonał mnie SYSTEM

W styczniu tego tego roku, już po założeniu DG,  zgłosiłam się do salonu, aby zmienić dane klienta na firmę oraz rozszerzyć zakres mojego abonamentu. SYSTEM szwankował, miałam różne problemy, ale w końcu się udało. Pod koniec stycznia miałam oprócz telefonu komórkowego z limitem przesyłania danych także modem zdalnego dostępu do internetu (Business Everywhere). Modem ma swoją oddzielną kartę SIM z przypisanym numerem.
Po zalogowaniu się na swoje konto w portalu, bez problemu mogłam się przełączać pomiedzy numerami i kontrolować stan wykorzystania usług przypisanych do obydwu numerów. Niestety, tylko do czasu. Na początku lutego SYSTEM stwierdził, ze dosyć tej zabawy. Owszem, nadal mogę sobie sprawdzić zarówno ilość minut jak i wykorzystanie pakietu przesyłanych danych, ale tylko przypisanych do mojego numeru telefonu. Numer przypisany do modemu nadal jest widoczny w ramach konta, ale usługa Business Everywhere zniknęła z opisu, a link “przełącz się do numeru” jest nieaktywny. Spędziłam sporo czasu na próbach wyjasnienia sprawy telefoniczne, słałam maile, złożyłam też oficjalną reklamację. Wszyscy po kolei zgadzali się ze mną, że dzieje się coś dziwnego, nie powinno tak być, a potem i tak dostawałam odpowiedzi w stylu “SYSTEM nie pozwala”. 
Zaparłam się. Na otrzymany tydzień temu mail:

 Witam

W nawiązaniu do rozmowy z 10 marca informuję, że usuga orange on-line dla numeru  xxxxxxxxx niestety jest niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.

 

 odpisałam pytaniem jakie mam możliwości kontroli stanu konta jeżeli zacznę z tego numeru słać SMS-y lub nawet przełożę kartę SIM do telefonu i zacznę rozmawiać. Odpowiedź dostałam wczoraj:

Witam,  

Dziękuję za nadesłaną korespondencję.

Uprzejmie informuję, że stan konta można sprawdzać pod numerem *200.
Koszt połączenia 0,18 zł (0,22 zł z VAT)

Cóz, ja początkująca bizneswomen jestem i koszty odgrywaja dla mnie bardzo duże znaczenie. Już i tak płaciłam dodatkowo za połączenia z BOK-iem. Jak widać SYSTEM się ceni i za wszelkie kontakty z sobą każe sobie płacić. Ciekawe jaką odpowiedź dostanę za tydzień, gdyż zadałam kolejne pytanie: o możliwość bezpłatnego sprawdzenia stanu konta, również w opcji ewentualnej zmiany numeru na bardziej tolerowany przez SYSTEM.

Cóż, klient żąda, a SYSTEM i tak rządzi.

 

Szkoła życia w własnej firmie

Pracując na etacie – wydawało mi się, że jestem zabiegana i mam za mało czasu na wszystko. Teraz widzę, że wówczas miałam przynajmniej wolne weekendy, a teraz jako właścicielka firmy – całkowicie zawiesiłam Kodeks Pracy. Nie stać mnie na to, a poza tym – mam za dużo rzeczy na głowie.
Przede wszystkim – cały poprzedni miesiąc poświęciłam na naukę rachunkowości. Oszczędzam, więc zrezygnowałam z wynajęcia firmy do prowadzenia ksiegowości. Na szczęscie mam jednak blisko siebie fachowców, którzy chętnie odpowiadają na wszystkie dręczące mnie pytania, które teraz już umiem zadawać. To postęp , gdyż wcześniej nie znając problemu – nawet nie wiedziałam o co i jak pytać. Wiedzę zdobywam różnymi kanałami. Jestem obłożona książkami. Nieustannie polecam: “Jak prowadzić księgę przychodów i rozchodów” – wiele praktycznych przykładów, ułatwiajacych zrozumienie problemu.



Zaglądam też na portale związane z biznesem i gospodarką. Tu polecam portal eGospodarka.pl – korzystanie jest bezpłatne. Wystarczy się zarejestrować, aby otrzymac dostęp np. do wzorów druków itp. Przydatne.
Na bieżąco śledzę też poświęcone prawu i podatkom grupy dyskusyjne w Usenecie. Owszem, to internet i każdy może tam wpisywać dowolne bzdury, ale przeważają tam jednak sensowne wypowiedzi. Poza tym i tak staram się sprawdzać różne rady w innych źródłach. Własnie tu zdobyłam wiedzę, która dotknęła mnie osobiście. W sowich planach miałam skorzystanie z podmiotowego zwolnienia z VAT, ale okazało się to niestety niemożliwe. Zasada jest prosta: jeżeli w ramach PKD prowadzonej działalności mamy jakiekolwiek doradztwo (ja mam) – z automatu stajemy się podatnikiem VAT. Na szczęście nie zdążyłam wystawić żadnej faktury,  złożyłam VAT-R i póki co – jestem w zgodzie z obowiązującymi przepisami, a pzrynajmniej mam taka nadzieję. Mimo wszystko jednak szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej.
Niezależnie od tego – na co dzień wymieniam się uwagami z moimi koleżankami, które też na poczatku roku założyły DG, choć w zupełnie innych dziedzinach. Takie wspólne opisywanie swoich problemów też się przydaje.

A aktualnie tworzę dla własnych potrzeb aplikację w stylu 5w1. Opartą o Accessa aplikację służącą do wystawiania i rejestracji faktur wychodzących i otrzymywanych, będącą jednocześnie księgą przychodów i rozchodów, rejestrem VAT oraz wyliczającą należny podatek. I to jest najlepsza szkoła własnego biznesu. Żeby zaimplementować jakieś rozwiązanie w ramach aplikacji – muszę wpierw sprawdzić dokładnie – co mówią przepisy. Ostatnio tak szukałam zasad zaokrąglania kwot oraz tego, czy w przypadku sumowania zakrąglonych kwot na fakturze VAT – ważniejsze są liczby w pionie czy poziomie.

Tych, którzy planują założenie własnej firmy – zachęcam do śledzenia moich notek w katalogu Moja Firma.

 

DG i wybór sposobu opodatkowania

Podatki każdy musi płacić – to oczywista oczywistość. Zakładając własną działalność gospodarczą – mamy jednak większy wybór, gdyż sami możemy wybrać formę opodatkowania z jakiej chcemy skorzystać. Mozliwości są takie:

  • zasady ogólne czyli opodatkowanie wg skali podatkowej z dwiema stawkami podatkowymi 18% i 32%
  • podatek liniowy ze stawką 19%
  • ryczałt ewidencjonowany
  • karta podatkowa

Deklarację o naszym wyborze składamy w Urzędzie Skarbowym, jeszcze przed rozpoczęciem działalności. Nie jest to decyzja nieodwracalna. Co roku, w terminie do 20 stycznia możemy zmienić sposób opodatkowania na dany rok. Ja sama wybrałam opodatkowanie na zasadach ogólnych. Jest to jedyna forma opodatkowania, która umożliwia rozliczenie wspólne z współmałżonkiem. Wszystkie inne pozbawiają nas tej możliwości. Z mojego punktu widzenia, jako matki samotnie wychowującej dziecko – nie mam więc wyboru.
Ponieważ moja firma dopiero startuje, zaistnienie w sieci wymaga czasu – kokosów się nie spodziewam. Mam więc zamiar skorzystać z podmiotowego zwolnienia VAT. I wszystko co robię – zapisywać w Podatkowej Księdze Przychodów i Rozchodów.

I tak naprawdę – moja wiedza na temat rachunkowości jest tak mizerna, że aż strach się bać. Staram się jednak nie poddawać, choć ból głowy to powoduje. Moja ulubioną lekturą jest aktualnie książka, która polecam każdemu rozpoczynającemu działalność gospodarczą. W prosty sposób wyjaśnia materię bardzo skomplikowaną:



 

%d