EURO-bankruci

Mimo, że nasza drużyna już odpadła z rozgrywek, EURO 2012 jest dopiero na półmetku. Czy pomijając wyniki sportowe – jest to dla nas sukces i warto było?
Pod względem organizacyjnym wygląda na to że się udało. Pokazujemy swoją gościnność, jesteśmy życzliwi i przyjaźni wobec innych. Na pewno też wszyscy skorzystamy z infrastruktury, która została zbudowana w ramach przygotowań. To bedzie nam procentować przez wiele lat, choć trudno zyski przeliczyć na złotówki. Szacowanie kosztów jest o wiele łatwiejsze i bardziej wymierne. 
Kto na tym wszystkim zarobił? Oczywiście pomijając UEFA, ale to zupełnie inna sprawa. Wydaje się, że hotelarze, restauratorzy i właściciele pubów, przynajmniej w tych miastach, które są gospodarzami. Wielki szał kibicowania spowodował także, że wszyscy producenci i sprzedawcy eurogadżetów z pewnością też liczą zyski. 

Lista tych, którzy w swojej skali stracili jest jednak pewnie zdecydowanie dłuższa.  Na pierwszy plan wysuwają się tu chyba liczne firmy budowlane, bankrutując – nie będą raczej mile wspominać EURO 2012. Czy słusznie? Sprawa chyba nie jest tak prosta i jednoznaczna. W sytuacji, gdy euforia i ogólna mobilizacja “wszystkie ręce do budowy autostrad” zastępują rzetelny rachunek ekonomiczny – trudno liczyć na sukces. Nie wiem, na co liczyły firmy wygrywające przetargi? Że teraz podpiszemy nierealną umowę, a potem zrobi się aneks i wykażemy wyższe koszty? Niestety, chyba się nie udało, a w dodatku pociągnęły na dno wielu swoich podwykonawców. Wiele małych firm też dało się porwać emocjom i zmierzyli siły na zamiary. Czy można sę dziwić? Pracować na zlecenie firmy realizującej kontrakt państwowy? Wydawać by się mogło, że nie ma nic pewniejszego. A jednak – wiele z tych firm znalazło się na skraju bankructwa. Dokladając do tego kolejne firmy w łańcuszku – pracownicy na budowie potrzebowali przecież materiałów i narzedzi, coś przecież jedli, gdzieś mieszkali itd. – efekt domina może być tu całkiem pokaźny, choć zupełnie skryty w cieniu.
Wyraźnie wskazuje to na nasze złe prawo. Przterag, w którym liczy sie tylko iw yłącznie najniższa cena nigdy nie pozwoli na wybór najlepszej czy choćby optymalnej oferty. I potem są takie skutki.
Porażką zakończyła się także akcja wynajmu mieszkań dla kibiców na czas EURO 2012. Tu chyba zdecydowała pazerność. Mogłoby się udać, gdyby ceny nie były wywindowane do absurdalnie wysokiego poziomu. Ci, którzy mają dużo pieniędzy – wybierali raczej hotele i pensjonaty z pełną obsługą. Z mieszkań do wynajęcia mogli skorzystać fani poszczególnych drużyn narodowych, ale tylko ci, którzy szukali tańszych noclegów i ceny mogły ich odstraszyć.
Ciekawe jak wyjdzie bilans dla samorządów miast gospodarzy? Może wpływy z podatków spowodują pośrednio, że nie będzie tak źle? Gorzej chyba wyjdą na tym mieszkańcy – wysokie, nastawione na turystów ceny szokują. Widząc w Gdańsku truskawki w cenie 8zł za kilogram – zdecydowanie tracę apetyt.

Do wielkich przegranych EURO 2012 zaliczyć też można zupełnie niewidoczne maskotki tych mistrzostw. Kto pamięta ich imiona? Czy w ogóle gdzieś się pojawiają?

 maskotki EURO 2012

UEFA i jej zasady

Tak to można prowadzić interes – narzucamy własne zasady, wszyscy muszą się dostosować i jeszcze się cieszyć.
O tym, że UEFA to państwo w państwie – wiadomo do dawna. Widoczne było to wielokrotnie także w odniesieniu do naszego PZPN-u. Ostatnio okazało się, że kreatywność menedżerów tej organizacji nie zna żadnych granic. Każdy dzień przynosi tu nowe rewekacje.
Wczoraj dowiedzieliśmy się, że aby wstawić na swoim blogu/stronie internetowej link do strony UEFA – konieczne jest wcześniejsze uzyskanie pisemnej zgody organizacji.

UEFA przekroczyła granice rozsądku

Dobrze jeszcze, że nie każą sobie za to płacić, prawda?
Sama nazwa EURO 2012 również jest zastrzeżona. I zastanawiam się teraz, czy nie łąmię prawa? Na moim gdańskim blogu mam notki otagowane właśnie hasłem EURO 2012. W dodatku są związane właśnie z przygotowaniami do Mistrzostw Europy, są tam także zdjęcia stadionu. W końcu PGE Arena Gdańsk to najpiękniejszy stadion na świcie 🙂  

Dziś dla odmiany TVN24 podał, że w Strefach Kibica jedyne możliwe formy płatności to karta zbliżeniowa PayPass. Nie da się zapłacić nawet gotówką. A jak ktoś nie ma takiej karty, a chciałby się napić piwa? Będzie mógł na miejscu założyć taki pre-paid.
Do rozpoczęcia mistrzostw jeszcze tydzień. Jakie jeszcze niespodzianki ze strony UEFY nas czekają?
Dobrze, że piłka nożna mało mnie interesuje, choć trzymam kciuki za naszą reprezentację. W domu jest jeden duży telewizor i nie uda mi się uniknąć transmisji. Samo EURO 2012 ma dla mnie dość duże znaczenie – pod kątem inwestycji infrastrukturalnych w Gdańsku. One zostaną.

 

Autostradowe ryzyko biznesowe

Budujemy autostrady, spiesząc się przed EURO 2012. Już wiadomo, że Chińczycy nie dokończą budowy strategicznego odcinka autostrady A2. W tym kontekście jednak najbardziej interesuje mnie los naszych polskich podwykonawców firmy Covec. Kto im zapłaci za wykonane prace? Ostatnie obietnice mówią o tym, że w ciągu 2 tygodni mają dostać swoje pieniądze, ale jak będzie naprawdę?  Składanie pozwów gdzieś przed chińskimi sądami może być trudne nawet dla większych firm, dla tych mniejszych – praktycznie niemożliwe. 
Sama rozkręcam swoją firmę i potrafię sobie wyobrazić co można poczuć jak za swoją pracę nie otrzymuje się wynagrodzenia. Przecież ani ZUS ani fiskus nie przyjmie usprawiedliwienia, że Covec nie zapłacił. Skąd wziąć pieniądze? Co z zrobić z pracownikami i jak opłacić wszystkie rachunki? Wielka inwestycja państwowa z pewnością wydawała się doskonałym, pewnym interesem. Takim, że warto było nawet wziąć kredyt w banku i dokupić jakieś brakujące narzędzia czy materiały. I co teraz?

Wolę sobie nie wyobrażać, co ja sama zrobiłabym w takiej sytuacji. Na szczęście informatyczny profil firmy nie wymaga zakupu żadnych materiałów, ale wcale nie mam gwarancji, że kiedyś też nie trafię na niesolidnego kontrahenta. Lub takiego, którego zleceniodawca się takim okazał. Łańcuszek wzajemnych powiązań może być tu znacznie dłuższy. Pracownicy firmy budowlanej śiągnięci pod Łódź byli przecież gdzieś zakwaterowani, gdzieś się stołowali. Na swoje należności czeka z pewnością dużo więcej firm niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Czy można się ubezpieczyć od ryzyka biznesowego? Od zatorów płatniczych?

%d