O której godzinie bank chodzi spać?

W połowie lat dziewiećdziesiątych ubiegłego wieku byłam dumną posiadaczką konta osobistego w banku PKO BP. Miałam książeczkę czekową i właśnie czekami płaciłam zarówno za zakupy w sklepach (oczywiście tylko nielicznych, w spożywczaku na podwórku nie dało się). O kartę do bankomatu nie występowałam, gdyż jedyny znany mi wówczas bankomat PKO BP znajdował się pośrodku sali kasowej jednego z oddziałów banku i był dostępny tylko w jego godzinach pracy. No i oczywiście ponieważ nie był podłączony do sieci – można było wypłacić pieniadze, stanu konta nie dało się już sprawdzić.

Od tamtego czasu wiele sie zmieniło, również w dziedzinie bankowości. Przymajmniej tak mogłoby się wydawać.
Od pewnego czasu zaskakuje mnie system bankowości internetowej Millennium. Wspomnienia wracają. Pierwszy raz zdarzyło się to w marcu tego roku:
Co bank robi w niedzielę?
Wydawało mi się jednak, że to jakaś jednorazowa wpadka, ale ostatnio doszłam do wniosku, że tren nie tylko się utrzymuje, ale również pogłębia. W ostatnię środę, o godz.21.20 usiadłam przed komputerem, żeby zdefiniować kilka przelewów z datą realizacji na dzień następny. I okazalo się, że nic z tego. Owszem, przelew przygotowałam, nawet dostałam przesłany SMS-em kod autoryzacyjny. Zaraz potem jednak okazało się, że w póżnych godzinach nocnych (!) wyslanie przelewu nie jest możliwe. Najlepiej nacisnąć przycisk Anuluj, albo nacisnąć OK, żeby spróbować wysłać przelew następnego dnia do godz.12.00. Do tego czasu żadne szczegóły transakcji nie będą widoczne w systemie.
Zaryzykowałam i nacisnęłąm OK. I faktycznie – ani śladu, stan środków też się nie zmienił. Następnego dnia po zalogowaniu czekał na mnie radosny komunikat systemu – udało się, przelew został zrealizowany.  

Mam jakieś dziwne wrażenie, że w Millennium zaczyna dziać się coś dziwnego. Co ciekawe – bank ten chwali się,  że system ten w 2010 po raz kolejny został uznany za najlepszą bankowość internetową dla klientów indywidualnych. Czy w tym roku też liczą na nagrodę?
Moje skojarzenia uparcie trafiają na piękny bankomat dostępny tylko w godzinach pracy banku.  

Winni zawsze są inni?

Poprzednia moja notka opisywała problemy z odnalezieniem pieniędzy w banku Millennium:
Czarna dziura międzybankowa
Udało mi nawet zainteresować sprawą media (podziękowania dla Macieja Samcika oraz dziewczyn z wyborcza.biz)
Pieniądze się w końcu znalazły i tak jak podejrzewalam – od początku maja były w Millennium. W piątek pod wieczór dostałam maila z TFI Millennium. Pieniądze były,ale nie można było ich zaksiegować, gdyż nie dotarł kwestionariusz transferowy i jest to wyłączna wina PTE TP SA.
Być może byłoby to wiarygodne, gdyby nie fakt, że do mnie jakoś ten kwestionariusz dotarł i trzymajac go w rękach – wydzwaniałam i odwiedzałam oddział. W dodatku, ponieważ PTE mnie uprzedziło, że jest to ważny dokument, (proponowali, że mogą go dodatkowo wysłać do Millennium np. faksem), w swoich rozmowach podkreślałam ten aspekt. W odpowiedzi słyszałam tylko “proszę czekać”. A swoim mailu TFI poinformowało mnie jeszcze, ze sami z siebie rozpoczęli interwencję – tylko, że było to po  2 dniach od mojej interwencji.

Od soboty widzę już te środki na swoim koncie IKE. Cieszę się, że w końcu wszystko się wyjaśniło, ale jako klientka Millennium czuję się zawiedziona. Tym bardziej, że to już druga “żółta kartka”.
Każdemu mogą się zdarzyć błędy i potknięcia, nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Czasem jednak trzeba się umieć przyznać do własnych błędów – to budzi większy szacunek niż uparte zwalanie winy na innych.

Czarna dziura międzybankowa

Co można zrobić widząc, że pieniądze wpadły do czarnej dziury i nikt nie jest w stanie ich zlokalizować? Kwota niemała (kilkadziesiat tysięcy) i od prawie 2 tygodni nie wiadomo gdzie się podziały. I powoli brakuje mi pomysłów, gdzie jeszcze mogę interweniować.
W firmie, w której pracowałam do połowy ubiegłego roku, byłam także członkiem Pracowniczego Programu Emerytalnego. Pracodawca co miesiąc odprowadzał tam jakiś procent mojej pensji, sama też dokładałam po 50zł miesięcznie. Zarządzajacy tymi środkami fundusz pieniadze inwestował, co roku dostawałam informację ile środków mi przybyło i ile urosło. Po odejściu z firmy pieniadze pozostały i dalej były inwestowane, ale nie przybywała już żadna dodatkowa składka. Postanowiłam coś z tym zrobić i w kwietniu tego roku założyłam konto IKE w banku Millennium, a następnie u byłego pracodawcy złożyłam wniosek o dokonanie opłaty transferowej. Kilka dni temu otrzymałam list, w którym moje dawne PTE poinformowało mnie, że taki transfer został dokonany. Ponieważ nadal nie widziałam tych pieniędzy na swoim koncie – zaczęłam wydzwaniać i ich szukać. Fundusz Emerytalny potwierdził, że środki zostały przekazane, a kwestionariusz rozliczenia i informacja o przekazaniu środków (kwestionariusz informacyjny członka PPE) wysłana także do Millennium. Millennium w kwestii pisma się nie wypowiada, a pieniędzy nie ma i mam czekać. Tyle dowiedziałam się przez telefon. Dziś wybrałam się więc do oddziału i dalej wyjaśniałam sprawę, dodatkowo pokazując oryginały wszystkich dokumentów. Pani się przejęła, zaczęła wydzwaniać, a efekt końcowy był taki, że mam czekać. Na pytanie na co i jak długo – nie potrafiła mi odpowiedzieć. Owszem, skserowała dokumenty, poweidziała, że bankową pocztą prześle je dalej, będzie monitorowała sprawę i zadzwoni do mnie, ale wyraźnie odebrałam to jako działania pozorne. Też nie wie – gdzie są moje pieniądze…

Gdzie teraz mam ich szukać? Zeskanowałam komplet dokumentów i przesłałam jako załącznik mailem zaadresowanym zarówno do PTE TP SA, jak i Millennium TFI. Opisałam całą sprawę i poprosiłam o wuyjaśnienie i odpowiedź – gdzie są te pieniądze. Póki co – zero odpowiedzi. Wysłałam także maila do Macieja Samcika w GW – bez odzewu. Kiedyś wystarczyło wspomniec o nim, aby reakcja banku było natychmiastowa:
Potęga czwartej władzy
Klątwa czarnej dziury? Wyliczyłam, ze przy stopie wzrostu 5% (aktualny standard IKE) – dziennie tracę 12zł od moich środków. Kto na nich zarabia?
Powoli nie mam już pomysłów co mogę zrobić dalej?

e-PIT gotowy do wysłania

Skoro już mamy zainstalowaną aplikację e-Deklaracje:
e-PIT – pierwsze starcie
wypełniony PIT:
Wypełnianie e-PITa
– pora na zakończenie i wysyłkę.

Warto tu pamiętać, że formularz można zapisywać w trakcie wypełniania – nie jest konieczne wypełnienie całego od razu, można zrobic kilka podejść.  Przycisk Zapisz kopię roboczą jest na dolnej szarej belce programu:

e-PIT

Przy wejściu do programu, aby ponownie wejść do zapisanego formularza – wyieramy w menu głównym opcję Moje rozliczenia – widoczny jest tam nasz zapisany formularz:

e-PIT

Dużym ułatwieniem aplikacji jest automatyczne dołączanie załączników. Wystarczy  w części J formularza wpisać liczbę określającą liczbę załączników danego rodzaju i od razu jest on widoczny na kolejnej stronie formularza. Jeżeli jakiegoś załącznika nie chcemy załączyć – pole zostawiamy puste, nie wpisujemy zera! 
Z własnej praktyki moge jeszcze dodać, że w załączniku PIT/0 po wpisaniu numeru PESEL dziecka – pola na jego imię, date urodzenia itp. stają się nieaktywne. Jest to prawidłowe i zgodne z zasadami wypełniania tego załącznika.
Na samym końcu e-formularza z załącznikami jest pole autoryzujące. Wpusjemy tu kwotę przychodu z ubiegłorocznego rozliczenia.

e-PIT

Zarówno w trakcie jak i po wypełnieniu formularza jego prawidłowość możemy sprawdzić naciskając przycisk Sprawdź poprawność znajdujący się u góry każdej strony.

e-PIT 

Każdy błąd zostanie wyszczególniony i opisany w komunikacie:

e-PIT

Jeżeli wszystko jest wpisane prawidłowo – otrzymamy komunikat, że formularz jest gotowy do wysłania. Wystarczy tylko nacisnąć przycisk Dalej.

Podobno system potrzebuje do 2 godzin, aby odesłać potwierdzenie. W moim przypadku było to praktycznie od razu. W oknie Moje rozliczenia, nasz formularz pojawi się w zakładce Wysłane i przyjęte . Po przejściu do tej zakładki zobaczymy też link “Pobierz urzędowe potwierdzenie odbioru“. Klikamy i zapisujemy – to właśnie UPO czyli dowód, że nasz doroczny obowiązek wobec fiskusa został wypełniony.

UPO 

Oczywiście tu zamieściłam tylko nagłówek – cały dokument jest bardzo spersonalizowany. Ja osobiście zawsze dodatkowo jeszcze drukuję zarówno UPO jak i sam formularz. Awarie komputera się zdarzają (wiem coś o tym), a w razie kontroli – urząd i tak będzie chciał papier.
A tak na marginesie –  z rozliczenia rocznego wyszła mi nadpłata. Przelew pojawił się na moim koncie 10 dni po wysłaniu.  

 

Wypełnianie e-PITa

W ramach kontynuacji wątku elektronicznego rozliczenia z Urzędem Skarbowym – pora na wybranie i wypełnienie formularza PIT.
O samej instalacji programu e-Deklaracje pisałam tu:
e-PIT pierwsze starcie
Przy pierwszym wejściu do programu program będzie chciał utworzyć domyślny profil użytkownika czyli podatnika, którego każde rozliczenie dotyczy. Jeżeli z programu korzysta więcej osób – dodanie nowego czy zmianę profilu możemy ustawić w tym miejscu:

 e-Deklaracje

Ja swój profil do ilustracji poruszania się po aplikacji nazwałam PODATNIK TESTOWY. U góry widoczny jest załadowany akutalny profil, kliknięcie w niego powoduje otwarcie nowego okna i możliwość dodania czy zmiany profilu. Powrót do menu głównego zawsze jest z lewej strony u góry.

Przystępując do rozliczenia klikamy w Katalog Formularzy i w nowym oknie wybieramy właściwy PIT. Ja wybrałam tu PIT-37. Po załadowaniu formularza warto zwrócić uwagę na na przycisk Podświetl pola w prawym górnym rogu formularza.

e-PIT 

Gdy jest włączony – każde wymagalne pole formularza jest zaznaczone na czerwono.
Tam gdzie są rozwijalne listy – zdecydowanie lepiej jest z nich skorzystać. Pozwoli to na uniknięcie błędów.

 e-PIT

Dotyczy to także nazw administracyjnych miejscowości, gmin czy powiatów. 

Kolejne pola wypełniamy standardowo, pamiętajac o tym, że pozycje wyliczalne (czyli te które są wynikiem obliczeń) – wypełniają się same.
W części H formularza znajduje sie takze bezpośredni link do wyszukiwarki OPP (organizacji pożytku publicznego), którym możemy przekazać nasz 1% podatku. Wystarczy wpisać numer KRS. Część I służy do ich ewentualnego uszczegółowienia celu.
Jeżeli ktoś nie ma swojego pomysłu – zachęcam do pomocy Julce Formelli:
Warto pomagać

W kolejnych notkach opiszę jak dołożyć załączniki, sprawdzić, wysłać i otrzymać potwierdzenie.

Wypełnianie PIT-a – przychody z Google AdSense

Zabierając się do wypełniania zeznania podatkowego za rok 2010 rozłożyłam przed sobą całkiem pokaźny plik dokumentów, które powinny znaleźć swoje odzwierciedlenie w moim formularzu PIT-36. Kwoty wprawdzie niewielkie, ale tym bardziej nie warto się narażać i je pomijać.
Jednym z takich dodatkowych źródeł moich ubiegłorocznych dochodów są 2 przelewy z Google AdSense za reklamy włączone na blogu. Wprawdzie tu nikt mi żadnego PIT-a nie przysłał, ale przelewy na konto wpłynęły. Jak je rozliczyć? Oczywiście zaczęłam od internetu, ale to co udało mi się wyguglać – wprowadzało jeszcze większy mętlik. Część informacji w sieci odwoływała się jeszcze do rozliczeń w dolarach, część już w euro, ale w międzyczasie jakieś zmiany następowały także w naszym prawie podatkowym. Zasadniczą sprawą była kwestia odprowadzenia zaliczki. Sięgnęłam do źródła czyli zadzwoniłam do Krajowej Informacji Podatkowej i tu natknęłam się na pierwszą niespodziankę: nie ma już takiego obowiązku. Od tego momentu z rezerwą zaczęłam podchodzić do tego co znajdowałam w sieci – wygladało na to, że większość informacji jest już nieaktualna. W ubiegłym, a także na początku tego roku,  w różnych odstępach czasu dzwoniłam tam kilkakrotnie i za każdym razem otrzymując nawzajem wspolne informacje – uznałam je za pewne. Tym bardziej, że odpowiedzi nie były z głowy, ale konsultanci sprawdzali je gdzieś tam w swoich systemach.
Nie wiem jak długo te przepisy będą obowiązywać, ale w rozliczeniu roku 2010 i w roku 2011 zasady rozliczania przychodów z Google Adsense są dla mnie zrozumiałe.

Jako osoba fizyczna (DG założyłam dopiero w tym roku) korzystam tu z formularza PIT-36 wraz z załącznikiem PIT/ZG.
W ustawieniach konta Google AdSense wyszukuję wydane płatności (drukuję je na wszelki wypadek, zeby w razie czego mieć jakąś podkładkę). Do obliczeń biorę kwotę w walucie płatności czyli w PLN. Ponieważ miałam 2 płatności – dodaję je do siebie. W moim przypadku wychodzi to razem 665,69zł. Po odliczeniu 20% jako kosztów uzyskania przychodów otrzymuję:
665,69zł – 133,14zł=532,55zł
Taką kwotę wpisałam do poz. 24 części C formularza PIT/ZG. Jako podatek zapłącony za granicą wpisałam oczywiscie zero. Ponieważ korzystam z interaktywnego formularza aplikacji e-Deklaracje – kwota ta przeniosła się automatycznie do formularza PIT-36 (część H poz.168).
I już. Reszta poszła automatycznie, zmniejszając po prostu moją kwotę podatku.

Wypełnianie PIT-a – dywidenda spółki zagranicznej

Ostatnio moją “ulubioną” lekturą jest wszystko, co jest związane z podatkami. Źródeł jest dużo, często wzajemnie sprzecznych. Nawet niezastąpiony Dr Google plącze się w odpowiedziach. Mam wrażenie, że wynika to nie tylko ze znaczego skomplikowania naszego systemu podatkowego, ale również z faktu licznych zmian i aktualizacji, dodatkowo robiących  z niego niesamowitą gmatwaninę przepisów. W efekcie więc istotna jest nie tylko sama informacja, ale również jej aktualność.
W ubiegłym roku pisałam notki na temat rozliczenia dywidendy spółki zagranicznej. Ponieważ hasło to skierowało na mój blog sporo osób – widać, że problem jest szerszy. Właśnie wypełniam zeznanie roczne za rok 2010, więc postanowiłam uporządkować moja znajomość tematu i opisać jak to robię. Swoje informacje czerpałam głównie z licznych rozmów z Krajową Informacją Podatkową. Miałam to szczęście, że za każdym razem były spójne.

Do końca maja ubiegłego roku byłam pracownikiem Telekomunikacji Polskiej, wchodzącej w skład Grupy Kapitałowej France Telecom. Z automatu uczestnicząc w programie Next Reward otrzymałam 40 akcji FT. Są one notowane na giełdzie w Paryżu, a więc zarządzanie nimi wydaje się być skomplkowane. Firma jednak zadbała o wszystko i całkowicie za moimi plecami  (bez wyrażania zgody czy upoważnień) założono mi konto w banku BNP Paribas w Paryzu. Od wiosny ubiegłego roku zaczęłam znajdować w skrzynce pocztowej informacje z tym związane – jak się logować, wyciągi z konta, zaproszenie na walne zgromadzenie akcjonariuszy itp. Pod koniec czerwca ub.r. na moim koncie osobistym w polskim banku nagle zobaczyłam dziwny przelew z Las Vegas w stanie Nevada – przyszła dywidenda z akcji FT. Od tego momentu zaczęłam sprawdzać czy, jaki i kiedy podatek muszę zapłacić. Tym bardziej, że kilka dni później dostałam rozliczenie z mojego paryskiego banku z informacją o pobranych podatkach we Francji. We wrześniu była podobna akcja – druga część dywidendy. Teraz nadszedł moment, gdy trzeba się z tego rozliczyć. Jak to zrobić? Ja robię to tak:

Konieczny jest PIT-36. Mimo, że są to dochody z zagranicy, to jednak jest to podatek od akcji, więc nie ma potrzeby wypełnia załącznika PIT/ZG. Moje obliczenia wygladają tak:

Przychód z 21 czerwca 2010 to:
40 akcji * 0,80 € dywidendy na akcję = 32€
Od tej kwoty odprowadzono podatek w wysokości 25% czyli 8€. W Polsce powinnam zapłacić 19% podatku z 32€ czyli 6,08€. Przeliczając to na złotówki (tylko taką walutę można wpisać do PIT-a) i przyjmując kurs z dnia poprzedzającego wpływ środków na moje konto wyszło mi:
6,08€ * 4,0732zł=24,77zł

Przychód z 6 września 2010 to:
40 akcji * 0,60 € dywidendy na akcję = 24€
Od tej kwoty odprowadzono podatek w wysokości 25% czyli 6€. 19% podatku od 24€ to  4,56€. Po przeliczeniu na złotówki wychodzi:
4,56€ * 3,9635zł=18,07zł

Dodając obie kwoty podatku:
24,77zł + 18,07zł=42,84zł – otrzymujemy kwotę, którą wpisujemy do poz.197 część K formularza PIT-36.

Polska i Francja podpisały jednak umowę o unikaniu podwójengo opodatkowania, przyjmując poziom 15%. Oznacza to, że część podatku pobranego we Francji można sobie odliczyć. Przeprowadzając obliczenia analogicznie jak poprzednio otrzymujemy:
15%*32€*4,0732zł=19,55zł
15%*24€*3,9635zł=14,27zł
Po dodaniu otrzymujemy kwotę 33,82zł – wpisujemy ją do poz.199 cz.K w PIT-36. 
Kurs € brałam z tabeli NBP – link tu: archiwum kursów średnich NBP
Z moich obliczeń wynika jasno, że w tej pozycji mam niedopłatę w wysokości 9,02zł – w Polsce. Za to we Francji, która pobrała mi 25% zamiast 15% – mam nadpłatę w wysokości 5,6€. Teoretycznie rzecz biorąc – mogłabym wystąpić o zwrot tego nadpłaconego podatku, ale tym razem sobie daruję. Zbyt mała kwota, aby warto było się szarpać.

e-PIT – pierwsze starcie

Do terminu złożenia rocznego zeznania podatkowego pozostało 1,5 miesiąca. Niby jest jeszcze czas, ale zabieranie się do tego na ostatnią chwilę może być niebezpieczne. Lepiej mieć wszystko przygotowane. Nawet jeżeli wiemy, że trzeba będzie dopłacić, to też warto wiedzieć – ile dokładnie. Po co mieć niemiłą niespodziankę i to zaraz po świętach, kiedy to finanse z reguły są nieco nadszarpnięte. Przy okazji warto też sprawdzić, czy na pewno mamy wszystkie rachunki np. za internet. W końcu samo wypełnienie PIT-a wcale nie jest jednoznaczne z jego natychmiastowym wysłaniem i koniecznością zapłacenia kwoty podatku.

Zarówno w sieci jak i na dołączanych do różnych gazet płytkach można znaleźć wiele różnych programów do rozliczania PIT-ów. Nie mam nic przeciwko nim, na pewno są przydatne i pożyteczne, ale z mojego subiektywnego punktu widzenia – mają 2 wady. Przede wszystkim nie można ich wysłać drogą elektroniczną, trzeba wybrać bardziej tradycyjne formy dostarczenia wydrukowanego zeznania do Urzędu Skarbowego. Drugą wadą jest też brak możliwości wyboru organizacji, którą chcielibyśmy obdarzyć 1% naszego podatku.
Tak jak w ubiegłym roku – wyślę PIT-a drogą elektroniczną. Polecam – naprawdę jest przyjazny. Formularz jest także w pełni interaktywny – wszystko sam wylicza i podstawia wymagane załączniki. 
Na stronach MF jest także obszerny poradnik, ułatwiający wypełnienie i wysłanie zeznania. Strona główna jest tu:
e-Deklaracje
Z menu po lewej stronie wybieramy “Do pobrania”. W punkcie 1 pobieralni można przejść do “Formularzy interaktywnych dla dokumentów składanych drogą elektroniczną”. Takie formularze też wszystko wyliczają same,  podstawiają potrzebne załączniki do wypełnienia (również interaktywnie) oraz można je wysłać droga elektroniczną do Urzędu Skarbowego.
Otwarcie formularza na starcie zada nam pytanie, czy będziemy go wysyłać z podpisem kwalifikowanym czy bez. 

e-PIT

 

Standardowo – wybieramy opcję pierwszą “bez podpisu kwalifikowanego”. Póki co – pełen podpis elektroniczny nie jest u nas zbyt popularny, szczególnie w przypadku osób osób fizycznych.

Ja osobiście pobieram całą aplikację e-Deklaracje w wersji Desktop. Formularze wypełnia się identycznie, jest to po prostu aplikacja do zarządzania i śledzenia naszego PITa. Sama aplikacja powoduje także automatyczne pobranie wszystkich brakujących aktualizacji poszczególnych komponentów. Instalacja rozpoczyna się po kliknięciu w obrazek w pkt.2 pobieralni:

e-Deklaracje

Mając zainstalowaną aplikację na komputerze już w ubiegłym roku – wystarczy pobrać aktualizację. Ja wprawdzie rozliczałam skorzystałam z tej formy w poprzednim rozliczeniu, ale potem padł mi komputer, teraz pracuję na innym i muszę zaczynać od początku.
Istotną sprawą jest tu też to, że aplikacja pozwala na tworzenie różnych profili. Oznacza to, że za jej pomocą na tym samym komputerze, może rozliczyć się kilka różnych osób. Przydaje się.
Samo wypełnienie formularza jest już proste, ale to już temat na kolejną notkę.

Podatnik lubi kolejki?

W ubiegłym tygodniu byłam w Urzędzie Skarbowym – potrzebowałam jakieś druczki. Na widok tego co zobaczyłam – zdziwilam się. W urzędzie była olbrzymia kolejka do okienka, gdzie przyjmowano PIT-y. Szczerze mówiąc – nie rozumiem tego.
Domyślam się, że na początku marca swoje rozliczenia podatkowe składają ci, którzy liczą na zwrot nadpłaconego podatku. Każdy chce swoje pieniadze dostać jak najszybciej. Kolejny szczyt będzie pewnie pod koniec kwietnia, kiedy do US ruszą ci, którzy muszą dopłacać. Jaki jest jednak cel składania osobistego składania PIT-u? Tracenia czasu na stanie w długiej kolejce? Na pewno nie chodzi tu o ewentualne spojrzenie urzędniczym okiem na prawidlowość wypełnienia, gdyż przed osobnym okienkiem do informacji w sprawie rocznych zeznań podatkowych były 2 czy 3 osoby. Czy nie prościej jednak wysłać pocztą? Efekt jednak będzie taki sam – papierowe zeznanie podatkowe będzie musiało zostać wprowadzone do komputera. Pokwitowanie nadania listu poleconego do US, z dopiskiem oznaczającym symbol rozliczenia (np. PIT-36 czy PIT-37) ma taką samą wagę jak stempel US na kopii formularza. Warto tu  pamiętąc, że w kontaktach z każdym urzędem mało się liczy, ze “pani w okienku mi powiedziała” – ważne są dokumenty i potwierdzenia na piśmie.

Metodę wysyłania PIT-u pocztą skutecznie stosowałam przez wiele lat. W ubiegłym roku po raz pierwszy spróbowałam drogi elektronicznej i spodobało mi się. Interaktywny formularz na stronie Ministerstwa Finansów
e-Deklaracje
jest naprawdę łatwy do obsługi. Podobnie jak wszystkie wersje programów do rozliczania PIT-ów – też wszystko wylicza sam. Zaznaczenie jakiegoś załącznika powoduje, że aplikacja od razu podstawia jego elektroniczną interaktywną wersję.
Plusem takiego rozwiązania jest to, że po wysłaniu drogą elektroniczną – od razu jest on w systemie komputerowym fiskusa. Omijamy wszystkie kolejki i oszczędzamy czas. Po co więc się męczyć?
Jutro zabieram się za moje podatki – drogą elektroniczną. Polecam.

Co bank robi w niedzielę?

Bankowość elektroniczna w dzisiejszych czasach jest już standardem. Opłacanie rachunków przez internet jest łatwe i proste, oczywiscie przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności.
Ja mam zwyczaj, że definiuję przelewy kilka razy w miesiącu, blokując potrzebną kwotę i wybierając datę realizacji. Ponieważ zawsze robię to z kilkudniowym wyprzedzeniem – wyznaczonego dnia wychodzą pierwszą sesją Elixiru. Metoda działa, ale od pewnego czasu zauważyłam dziwne zjawisko. Kilka tygodni temu przygotowywałam przelew w niedzielę, z datą realizacji na najbliższy poniedziałek. I stała się rzecz dziwna – zaraz po potwierdzeniu pieniądze zniknęły mi z konta, pojawiła się natomiast transakcja zrealizowana z datą poniedziałkową. Zdziwiło mnie to na tyle, że zadzwoniłam na infolinię. Konsultant oczywiście nie potrafił niczego wyjaśnić i zaproponował mi tylko złożenie reklamacji. Odpuściłam sobie, gdyż jeden dzień różnicy nie jest aż tak wielkim problemem. Niedawno robiłam przelewy w sobotę i wszystko zadziało bez problemu, wszystkie byly widoczne w opcji przelewów do realizacji w terminie późniejszym.
W ostatnią niedzielę znowu chciałam zrobić przelew z datą realizacji na poniedziałek. Wpisałam wszystkie potrzebne dane, autoryzowałam przelew i na ekranie zobaczyłam komunikat, że przelew nie może być teraz wysłany. Mogę nacisnąć Anuluj, aby wycofać dyspozycję lub OK, żeby spróbować (!) zrealizować przelew następnego dnia do godz.12.00. Dodatkowo poinformowano mnie, że do tej pory dyspozycja nie będzie widoczna w systemie. Wybrałam opcje drugą, nacisnęlam OK. I rzeczywiście – stan konta nie zmienił się, nie było też żadnego innego śladu po wykonanej dyspozycji.
W poniedziałkowe przedpołudnie, gdy ponownie zalogowałam się do systemu – czekał na mnie komunikat, że przelew udało się zrealizować. Faktycznie, odpowiednia kwota zeszła mi z konta, mogłam też pobrać potwierdzenie.

Tylko teraz zastanawiam się – co takiego w nIedziele dzieje się w banki Millennium, że bank przechodzi w stan uśpienia? Serwery mają wolne? Czy przychodzi sprzątaczka i włączając odkurzacz, wyłącza im zasilanie?

%d