W świątecznym nastroju

W świątecznym nastroju życzę wszystkim, abyśmy odrywając się od codziennych problemów i kłopotów – umieli się docenić to co ważne i niepowtarzalne w tych dniach (i nie prezenty mam na myśli). A po świętach – abyśy nie obudzili się z kacem i tym dosłownym i tym spowodowanym dziurą w kieszeni.

Życzenia są tu:

To co najważniejsze do zapamiętania

Philips i ja – rozstrzygnięcie konkursu

Zgodnie z zapowiedziami – konkurs “Philips i ja” został zakończony. 
Wszystkie nadesłane zgłoszenia można przeczytać tu:
Strona 1
Strona 2

Zwykle w takich przypadkach mówi się, że wszystkie przysłane prace są ciekawe i godne nagrody. Brzmi to banalnie, ale jak to powiedzieć inaczej? Dylemat naprawdę miałam poważny. Jak wybrać 3 z 11 zgłoszeń konkursowych? Skoro wszystkie są ciekawe, pomysłowe? Decyzję trzeba jednak podjąć – do Philipsa mogę przekazać dane tylko 3 osób. Choć kto wie,  czy ktoś się nie zainteresuje także innymi?

W konkursie “Philips i ja”, trzy równorzędne nagrody w postaci głośników do laptopa otrzymują:

(tu oczywiście dźwięk fanfar)

kopciuszek – za opis laktatora (zgłoszenie nr 1). Mnie przekonuje i nie kupię go teraz tylko dlatego, że nie potrzebuję. Zapamiętam jednak wybierając na prezent dla młodej mamy.
Janek– za opis blendera (zgłoszenie nr 5). Faktycznie, kuchnia wcale nie jest tylko dla kobiet. Ja sama tam szczęścia raczej nie szukam. Blendera nie mam, chyba muszę się za nim rozejrzeć.
Daria– za opis prostownicy (zgłoszenie nr 6). Dziewczyny mają ciężkie życie, prawda?

Kopciuszka i Darię muszę jeszcze poprosić w mailu o adres, zeby przesłać do Philpsa.
Wszystkim dziękuję 🙂

Niespodziewana wpadka techniczna czyli antyspam działa

Podobno przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. Jednym z moich przyzwyczajeń jest odczytywanie poczty nie ze strony, a ściaganie jej progamem pocztowym na komputer. Oczywiscie robię to tylko na swoim komputerze. Zaglądając do poczty w pracy – robię to własnie w przeglądarce. Przy okazji zagladając do spamu – reguły poczty Agorowej są czasem dziwne.
Wprawdzie od dziś cieszę się w pełni zasłużonym urlopem (czyli wszystkimi przedświatecznymi radościami z przygotowań), ale instynkt zadziałał. Zajrzałam do SPAMU poprzez przeglądarkę (Outlook nie ściąga) i znalazłam tam kilka zgłoszeń konkursowych…  

Oczywiście od razu je ściągnęłam i wrzuciłam na strone konkursową. Poprzedni raz zaglądałam tam w piatek, więc chyba nic mi nie umknęło, ale na wszelki wypadek – jeżeli ktoś nie znajduje swojego zgłoszenia na stronach konkursowych – to prosze pilnie o ponowienie!

A strony konkursowe są już dwie (tu zadziałało ograniczenie bloxowe):

Philips i ja – strona 1

Philips i ja – strona 2

A sam konkurs (aktywny dziś do północy) – jest tu:
Philips i ja – konkurs z nagrodami

Philips i ja – ostatnie godziny

Konkurs “Philips i ja” zbliza sie do finiszu. Na prace konkursowe czekam juz tylko do północy. Wszystkie dotychczas przysłane są na stronie konkursowej:
Philips i ja – strona konkursu
A tych, którzy rzutem na taśmę chcieliby wziąć udział zapraszam tu:
Philips i ja czyli konkurs z nagrodami

Zachęcam do udziału 🙂

Ogłoszenie wyników jutro.

Firmowe spotkania opłatkowe

Ostatnie dni przed świętami to także zwyczajowe spotkania opłatkowe firmowe. Czy to fajny i godny propagowania zwyczaj? Cóz, to wszystko zależy od ludzi.
Firma, w której od lat pracuję podlega ciągłym reorganizacjom, zmianom struktury (wiosna w kalendarzu jest rzadziej) i cięciom kosztów, głównie osobowych. Dziesięć lat temu tworzyłam od podstaw nowy zespół, ściśle selekcjonując ludzi Udało się – bylismy naprawdę bardzo zgraną grupą. Organizowane przez nas spotkanie przed świętami były naprawdę udane. Większość tego – co na stole – było “domowej roboty”. Z odpowiednim wyprzedzeniem wieszaliśmy na tablicy kartkę, na której zapisywaliśmy co kto przyniesie. Zawsze pierwsza na liście była jedna z naszych koleżanek, która nieodmiennie wpisywała na listę “opłatek”.  Ja z reguły robiłam makowiec. Było uroczyście, podniośle, a jednocześnie – ciepło i przyjacielsko.
Kolejna reorganizacja całkowicie przebudowała struktury, z dziesięciu osób zrobiła się setka i to rozrzucona w różnych lokalizacjach na terenie całego województwa. I już się tak nie dało. Pojawiły się za to oficjalne spotkania wszystkich pracowników z dyrektorem – na sali konferencyjnej, z opłatkiem, kawą, ciastami. Nic specjalnego, ale symbol był. Choć tak naprawdę – to życzenia składane praktycznie obcym ludziom, znanym tylko z widzenia – robią się bardzo sztampowe i mało szczerej treści sobą niosą.
W ubiegłym roku, po kolejnej reorganizacji doszło już do sytuacji kuriozalnej. Owszem, przyszedł kryzys, dyrektorskie fundusze także zostały obcięte, ale rozesłanie maila – robimy spotkanie, jak każdy zrzuci się po 10zł zostało potraktowane jak zdecydowane przegięcie i całkowicie zbojkotowane przez pracowników.  W tym roku jakoś w ogóle nie słychać, żeby ktoś coś organizował.
A tak w ogóle – to moja firma w tym roku w ogóle jakoś kiepsko się spisała. Po raz pierwszy od kiedy pamiętam – z funduszu socjalnego nie bedzie żadnych podarków dla dzieci pracowników. Kiedyś były to słodycze, później bony, ale zawsze coś było. W tym roku za to każdy pracownik dostanie w zależności od dochodów 100-300zł, płatne w styczniu. Ja na tym skorzystam, gdyż moje osobiste, już studiujące dziecko i tak się nie łapało z racji wieku, ale ci, którzy mają kilkoro dzieci – tracą.
A od poniedziałku idę na urlop i zabieram się do przygotowania domowego opłatka. I mam tylko nadzieję, że maile z życzeniami świątecznymi nie zapchają mi tak od razu służbowej skrzynki pocztowej.

No i oczywiscie przypominam o trwającym konkursie “Philips i ja“. Na stronie konkursowej jest w tej chwili 5 zgłoszeń. Zachęcam do wzięcia udziału.

Znane marki: Philips.

Konkurs “Philips i ja” trwa w najlepsze. Dotychczas przysłane prace są już na stronie konkursowej. Do poniedziałku czekam na kolejne wpisy. Dlaczego pojawił się na tym blogu? Sprawa jest prosta – dostałam mailem propozycję i odpowiedziałam na nią pozytywnie głównie dlatego, że w moich oczach Philips stanowi solidną markę. Wcale nie dlatego, ze jestem bardzo zachwycona jakimś konkretnym produktem tej firmy, ale z bardzo dobrych doświadczeń z serwisem Philipsa. Moim zdaniem – to bardzo ważna sprawa. Nie wystarczy złapać klienta, zachęcić do zakupu, a potem niech się dzieje co chce. O wizerunek firmy trzeba dbać, także w ramach obsługi posprzedażnej.
Rzadko oglądam telewizje online. Najczęściej, nawet widząc jakąś ciekawą pozycję w programie – okazuje się, że właśnie jestem w pracy, albo program jest nadawany w godzinach, kiedy ktoś rano wstający do pracy śpi (ja dodatkowo jestem typem skowronka, a  nie sowy). Od wielu już lat stosujemy więc w domu zasadę, że interesujące nas programy nagrywamy na magnetowid. Przewinęło się przez nasz dom kilka i to różnych firm. Ostatni zepsuł się niespełna cztery lata temu i pojawiła się konieczność zakupu nowego. Fundusze były ograniczone. Najważniejsza była dla nas funkcja timera – magnetowid musi sam włączyć się o określonej porze na konkretny program, nagrać co potrzeba i wyłączyć się. Udało się znaleźć urządzenie 2w1 tzn. magnetowid wraz z odtwarzaczem DVD, właśnie Philipsa.  Działało bez problemu dopóki się nie zepsuło. Problem trochę nietypowy, gdyż magnetowid nadal włączał nagrywanie prawidłowo, ale mniej więcej po 20 minutach, nadal nagrywając – przestawał odbierać sygnał z anteny (a konkretnie kabla telewizji kablowej). Nagrywał mi się czarny obraz. Z początku myślałam, że to jakieś problemy z kablówką, ale kiedyś trafiłam na moment nagrania i okazało się, że sygnał w kablu jest.  Nie było wyjścia – trzeba było szukać serwisu. Od pomysłu do wykonania minęło trochę czasu i okazało się, że to już ostatni dzwonek, gdyż kończy się gwarancja. Zdążyłam na 2 tygodnie przed jej końcem. W serwisie od razu pokiwali głową, sceptycznie widząc możliwość naprawy. Po 3 dniach dostałam telefon, że magnetowid nie będzie naprawiany i mam się zgłosić po odbiór nowego, dokładnie takiego samego. Z nową, roczną gwarancją. Nie była już  potrzebna – działa do tej pory bez problemu. Choć od 1,5 roku mam telewizję cyfrową (z możliwością nagrywania) – magnetowid jest nadal podłączony. Odtwarzamy tam na filmy na DVD.
A ja od tej pory mam dobre zdanie firmie Philips. Szczególnie w porównaniu z kiepskimi doświadczeniami z serwisem innej, znanej marki. Ale to już temat na osobną notkę.

Philips i ja czyli konkurs z nagrodami.

Święta już za 10 dni. Oznacza to, że właśnie rozlega się ostatni dzwonek na zakup świątecznych prezentów. Pora wpadać w panikę? Spróbujmy sobie pomóc nawzajem i podzielić własnymi doświadczeniami. Żeby jednak było ciekawiej – zróbmy to w formie konkursu i to z nagrodami. 
Sponsorem konkursu i dystrybutorem nagród jest firma Philips.

Philips rozdaje prezenty

Konkurs to odpowiedź na hasło:

“Philips i ja”

Każdy chętny w krótkiej formie opisuje swoje doświadczenia z użytkowania dowolnego produktu firmy Philips (na szczęście wybór jest naprawdę bardzo bogaty).  Coś, co naprawdę warto polecić innym. Może znajdzie się to pod czyjąś choinką? Każda wypowiedź konkursowa znajdzie się na specjalnej konkursowej  podstronie tego blogu “Philips i ja“.

Pozostałe zasady są też proste:

  • na wszystkie wypowiedzi czekam do godz.24.00 dnia 21 grudnia 2009r.
  • teksty konkursowe proszę przesyłać na adres mailowy:
    marzatela@gazeta.pl ,umieszczając w temacie maila “Philips i ja”
  • trzy naciekawsze wypowiedzi zostana nagrodzone
  • ogłoszenie wyników konkursu w dniu 22 grudnia – na moim blogu
  • autorzy nagrodzonych wypowiedzi zostaną oczywiście powiadomieni także drogą mailową.

Ufundowane przez firmę Philips nagrody to zestawy głosników do laptopa. Dokładnie takie jak na zdjęciu i pod linkiem:

Na wszelkie pytania – chętnie odpowiem.
A więc do dzieła – Philps i ja to….

Choinka. Żywa czy sztuczna?

Jaka choinka – żywa czy sztuczna? Zdania są podzielone i to również biorąc pod uwagę aspekt ekologiczny. Z jednej strony – wyrzucony na śmietnik plastik rozkłada sie przez wiele, wiele lat, z drugiej – co roku wycinamy żywe drzewko. Można się więc spierać co do racji i podjąć decyzję na podstawie innych aspektów. Co wychodzi taniej? Oczywiście świeże drzewko. Ładna, porównywalnej wielkości sztuczna choinka jest co najmniej kilkakrotnie droższa. Dużym plusem jest jednak to, że płacimy raz i mamy spokój na ładnych kilka lat. Większy wydatek jednorazowy w rozliczeniu długofalowym okazuje się więc ekonomicznie bardziej racjonalny. Warto więc zainwestować.
Ja sama mam z tym jednak problem. W moim domu rodzinnym choinka zawsze była żywa. Ten niepowtarzalny zapach nie da się niczym zastapić. Fakt, że kiedyś sztuczne choinki były naprawdę bardzo sztuczne, sztywne – po prostu brzydkie i kiczowate. Teraz można dostać już naprawdę ładne. Kilka lat temu chciałam się już złamać i kupić, ale zaprotestował mój syn. Cóż, to moja wina. “Od maleńkości” przyzwyczaiłam go, że wszystko co związane z choinką – jest u nas celebrowane. Musiał być zawsze przy zakupie i decydował, która mu się najbardziej podoba. Choinka jest ustawiana i ubierana zawsze w Wigilię rano – nigdy wcześniej. Żadnego sztucznego śniegu – na gałązkach rozciągam watę, świetnie imitującą śnieg. Sztucznego zapachu nie potrzebuję – jest naturalny. I może na  tym właśnie polega problem? Sztucznych kwiatów też nie cierpię…
Jednym słowem – choinka tylko żywa. Świerk. Podobają mi się jodły i świerki kaukaskie, ale jak na moją kieszeń – trochę za drogie. Tym bardziej, że mimo stojaka z wodą – w moim mieszkaniu nie ma dobrego klimatu i choinka szybko zaczyna gubić igły.

A na zakończenie – mała historyjka. Mam psa boksera. Kilka lat temu, gdy był szczeniakiem – szybko i pojętnie nauczył się, że wszelkie sprawy fizjologiczne załatwia się na zewnątrz, nigdy w domu. Wiedział to doskonale i na jego pierwsze Boże Narodzenie mieliśmy tylko obawy, czy nie będzie skakać na choinkę. Okazało się jednak, że skoro w domu pojawiło się drzewko – to wiadomo po co. Siłą odciągnęłiśmy go od oznaczania swojego terenu…. Wprawdzie nigdy więcej tego juz nie zrobił, ale co roku patrzę na niego podejrzliwie.

Mroczna strona świątecznych kredytów

Sezon wielkich świątecznych zakupów trwa w najlepsze. O kupowaniu prezentów pisałam tu:
Planowanie światecznych zakupów
Koszty oczywiście rosną, tym bardziej, że trudno oprzeć się wszechobecnym pokusom i okazjom. Czy to jednak problem? Kiedy kończa się pieniądze – z pomoća przychodzą banki i rózne instytucje finansowe. Superpromocje świątecznych kredytów, raty 0% itp. itd. – do wyboru i koloru. Słuchając reklam – chwilami mam wrażenie, że banki dużo dopłacają do tego, żebyśmy mogli spełnić wszystkie swoje zachcianki i sfinansować nasze mniejsze i większe potrzeby. Prawda jest jednak niestety bardziej brutalna – banki nie tylko nie dopłacają, ale całkiem nieźle na nas zarabiają. Banalnym stwierdzeniem wydaje się przypominanie o dokładnym czytaniu umowy, szczególnie tego – co drobnym druczkiem i z gwiazdkami, przezorności nigdy jednak dość. Warto tez pamiętać, że szybkie formalności kredytowe – na dowód i w ciągu 15 minut tak naprawdę działa przeciwko nam. Zawsze lepiej to przespać i decyzję podjąć na chłodno i z namysłem, bez kolorowych nęcących światełek i nastrojowych kolęd w tle. Nie dawajmy sie ponieść chwili, za którą potem trzeba będzie przez wiele chwil płacić.
Jednym słowem – myśląc o świętach – nie zapominajmy o 18 stycznia 2010r. Tego właśnie dnia wypada trzeci poniedziałek stycznia – najbardziej depresyjny dzień roku. O świętach już zapomnieliśmy, postanowienia noworoczne już zdążyły się okazać nie takie łatwe i proste do wykonania, a przede wszystkim – dociera do nas rata kredytów, które własnie musimy zacząć spłacać.
Jeszcze teraz możemy tego uniknąć. Tym bardziej, że ciepła, bliskości i rodzinnego nastroju pod choinką i tak nie da się kupić ani za gotówkę, ani na raty.

Gdzie na zakupy?

Pierwszy weekend grudniowy to moment, gdy wielu z nas rzuci się do sklepów na zakupy. Szczególnie, że w niedzielę Mikołajki, a tradycja zobowiązuje. Poza tym to dobry moment, żeby zrobić po prostu świąteczne zakupy. Owszem, na karpia i owoce jeszcze za wcześnie, ale mak, cukier czy groszek konserwowy nie zestarzeją się przez 3 tygodnie. Najprościej i najtaniej zrobimy to.. No właśnie, gdzie? “Polityka” opublikowała kilka dni temu ranking hipermarketów:
Ranking hipermarketów
Pod uwagę wzięto wysokość cen, kolejki do kas, porządek na półkach. Pierwsze miejsca w zestawieniu zajmuje Auchan i Real. Co ciekawe – również ceny okazały się tam niższe niż np. w Biedronce czy Lidlu. Czyżby sklepy dyskontowe miały tylko opinię “taniości”, niekoniecznie znajdujacą pokrycie w rzeczywistości?

Mieszkając w Gdańsku mam dostęp do sklepów wielu sieci handlowych. A ponieważ aktualnie nie mam samochodu i skazana jestem na komunikację miejską – dla mnie dodatkowym czynnikiem decydującym o tym, gdzie wybiorę się na zakupy jest równiez odległość. Do Auchan raczej się nie wybiorę, gdyż musiałabym przejechać na drugi koniec miasta. Za to do Reala mam klika przystanków tramwajem. W ten weekend sieć Real ma jeszcze dodatkową promocję: za każde wydane 100zł – bon na 10zł. Oznacza to, że w prosty sposób możemy wyciągnąc do 10% bonifikaty. Opłaca się, prawda?
Jak przygotowac się do zakupów opisywałam tu:
Idziemy na zakupy
Na pewno warto jednak wstać wcześniej i być w sklepie już rano. Mniejsze kolejki, towary na półkach jeszcze poukładane, a więc spokojnie możemy się porozglądać i kupic to co chcemy, a nie to – co nam wpadło w rękę. 

A pamiętając o tych, którym na te święta i nie tylko nie udaje się zupełenie związać końca z końcem – zwróćmy uwagę na wolontariuszy, którzy będą zbierać towary dla tych najbardziej potrzebujących.  Banki żywności zapowiedziały  swoje akcje w całej Polsce.

%d