Dzień Księgowego

Każdy prowadzący własną firmę wie doskonale, jak ważny jest księgowy/księgowa. Nasz system podatkowy nie jest niestety ani prosty ani oczywisty ani przyjazny dla podatnika. Prowadząc rozliczenia finansowe firmy trzeba mieć naprawdę dużą wiedzę i to ciągle uzupełnianą i aktualizowaną.
Ja sama nie korzystam z usług żadnego biura rachunkowego, sama prowadzę swoją rachunkowość, ale w moim przypadku nie jest to zbyt skomplikowane. KPiR, tylko podstawowa stawka VAT i działalność daleka od zakresu objętego np. odwróconym VAT-em. Gdy zaczynałam – byłam obłożona książkami, korzystałam też z porad sąsiadki (księgowej z wieloletnim stażem). Sama zrobiłam też program do rachunkowości (aplikacja Access), co też wymusiło poznanie zasad. No i cały cas, również teraz – zaglądam na specjalistyczne portale i grupy dyskusyjne. Póki co – daje radę, choć z pewnością nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie

16 lipca (czyli w najbliższą niedzielę) obchodzimy Dzień Księgowego.

Dzień Ksiegowego


Dzwonię do pani…

Ostatnio kilka razy w miesiącu odbieram telefon od przedstawicieli firm współpracujących z PTK Centertel. Oczywiscie zawsze z superatracyjną ofertą. Wczoraj dowiedziałam się, że w ramach uznania dla wieloletniego klienta Orange przyznano mi świetną ofertę: za darmo połączenia do wszystkich, darmowe SMS-y oraz MMS-y oraz telefon z wodotryskiem za 1zł. Oczywiście wyglądało to wszystko wspaniale, ale już raz się tak nabrałam, mam odruch i więcej nie chcę. Rok temu skończyło się dobrze, ale na powtórkę nie mam najmniejszej ochoty:

Satysfakcja klienta Orange

Przerwałam więc miłej pani informując, że raz się sparzyłam w kontakatach telefonicznych z przedstawicielami firm współpracujących z operatorem i od tej pory – wszystkie sprawy załątwiam tylko i wyłącznie osobiście odwiedzając salon firmowy. Cóż, pani się zmartwiła i powiedziała, że przykro jej z powodu takich moich doświadczeń, ale chciała mi tylko dołożyć nowy numer…. 

Mam wrażenie, że ci dzwoniący konsultanci są po jakimś specjalnym szkoleniu. Móią dużo, bardzo atracyjnie przedstawiajac ofertę, zupełnie nie wspominając o tym, że chodzi o nową usługę. Przez całą rozmowę miałam zdecydowane wrażenie, że chodzi o modyfikację moich obecnych usług. Można się nabrać, co w przypadku firmy może być bolesne – tu nie działa 10-dniowy okres wypowiedzenia umowy zawieranej na odległość jak w przypadku klientów indywidualnych.
Nie potrzebuję drugiego telefonu. Ten, który mam obecnie w pełni mi wystarcza, a z dwoma telefonami nie mam zamiaru biegać. W dodatku prowadząc jednoosobową działalność gospodarczą – trudno byłoby mi uzasadnić przed fiskusem wliczenie w koszty dwóch telefonów. Po co mi dodatkowe kłopoty? Pazerna nie jestem i nie rzucam się na wszystko oflagowane “superoferta”.
A we wrześniu i tak kończy mi się umowa. Wówczas pójdę do salonu i zobaczę, co opertor ma mi do zaoferowania.

Urzędnik zamiast komputera?

W ostatnim czasie sporo się mówiło o wzrastającej liczbie urzędników wszystkich szczebli. Niezależnie od przyczyn takiego zjawiska – skutki są odczuwalne w wielu miejscach.
Nie mam nic przeciwko urzędnikom, wprost przeciwnie – na ogół walczę z obiegowymi opiniami o “bandzie urzędasów pijących kawkę i robiącym na złość petentom”.  Moje osobiste doświadczenia są zupełnie inne. Ostatnio zakładałam działalność gospodarczą, trochę biegałam po urzędach i mam bardzo pozytywne wrażenia. Wszędzie trafiałam na urzędników kompetentnych, miłych i chętnych do pomocy. Nie sądzę, aby Gdańsk był pod tym względem wyjątkowy. Być może, w stosunku do innych miast, mamy tylko lepiej zinformatyzowane urzędy samorządowe? Wiele spraw można załatwić online.

Nie podoba mi się jednak kilka rozwiązań i bardzo poważne podejrzenia, że to pomysły wychodzące ze szczebla centralnego. Mamy XXI wiek, komputer i to podłączony do internetu to norma dnia codziennego. Tam, gdzie tego nie ma – należy zrobić wszystko, aby stworzyć potrzebną infrastrukturę. Stadardem urzędowej biurokracji powinien być komputer w sieci, a tylko tam gdzie tego nie ma – czasowo można dopuścić stosowanie dokumentów w formie papierowej.
Chwilami mam natomiast wrażenie, że w niektórych dziedzinach wręcz się cofamy.

Jeszcze kilka lat temu, wchodząc na stronę NFZ bez problemu można było wpisać swój PESEL i sprawdzić, czy na pewno figurujemy w bazie osób ubezpieczonych. Komu to przeszkadzało? Podobno zaprotestował GIODO i NFZ zlikwidował dostęp. Dlaczego jednak nie wprowadzono rozwiązania umożliwiającego autoryzowany dostęp dla placówek służby zdrowia?
Jeszcze całkiem niedawno w systemie funkcjonowały legitymacje ubezpieczeniowe. Pracodawca przybijając pieczątkę – potwierdzał prawo do ubezpieczenia pracownika. Zostały zlikwidowane, a w zamian nie wprowadzono nic innego. I pogorszyło się wszystkim. Prowadząc samodzielną DG po potwierdzenie dla siebie i dla syna musiałam się zgłosić do ZUS-u. Wypełniłam druczek, pani wydrukowała mi 2 poświadczenia, każde w 2 egzemplarzach. W sumie poszło na to 5 kartek papieru formatu A4, z czego 3 zostały w urzędzie.
Dowiadywałam się także jak to wygląda w dużych firmach. Moja siostra pracuje w ogólnoplskiej korporacji, z profesjonalną siecią korporacyjną. Gdy potrzebuje ZUS-RMUA – dostaje go mailem. Wystarczy tylko wydrukować. Gdy zrobią to wszyscy pracownicy – zużycie papieru i tonerów z pewnoscią wzrośnie. Najboleśniej jednak z pewnością odczują to małe firmy, zatrudniające kilkudziesięciu pracowników. Tu koszty będą odczuwalne.
Kto to wymyślił? Jakieś lobby producentów papieru? Tylko oni na tym korzystają, wszyscy inni tracą.

Czy uda się kiedyś zmienić powszechną mentalność w stylu liczy się tylko papier? Miesiąc temu na stronie gdańskiego oddziału NFZ znalazłam błąd w spisach telefonów placówek świadczących usługi medyczne. Na podany na stronie adres wysłałam maila pokazujacego ten błąd. Mail nieoficjalny, nawet nie podawałam żadnych swoich danych osobowych. Po kilku tygodniach dostałam odpowiedź, ktoś zadziałał i poprawił błąd, pełne uznanie. Martwi mnie tylko to, że w odpowiedzi na mój mail, ktoś napisał pismo (pewnie na komputerze), wydrukował je, podpisał i sądząc z nagłówka – oficjalnie zarejestrował w jakims wykazie. Następnie pismo zostało zeskanowane i mailem przesłane do mnie.Szczegóły tu:
Pochwała gdańskiego NFZ
Czy ktoś tu jeszcze szuka oszczędności?

Pokonał mnie SYSTEM …

Pewna partia polityczna swego czasu szukała wszędzie skutków działania UKŁADU i chyba przegapiła to, że tak naprawdę rządzi nami nie UKŁAD, a SYSTEM. W końcu mamy XXI wiek – nowe technologie są górą. Wie o tym każdy, kto ma konto w banku, korzysta z usług operatora telefonicznego,czy dostawcy internetu. “System nie pozwala” jest odpowiedzią defintywną, nieodwołalną i kończącą wszekie dyskusje.
Też się o tym przekonałam i czując się pokonana – poddałam się.
Od wielu już lat korzystałam ze służbowego telefonu komórkowego. Przyzwyczaiłam się do numeru, więc odchodząc z firmy z końcem maja br. – zabrałam go z sobą. Na początku czerwca z dokumentami cesji zgłosiłam się do salonu Operatora, podpisałam umowę – telefon stał się mój. Pierwszy rachunek wywołał u mnie zgrzyt zębów – w ramach cesji okazało się, że mój plan taryfowy jest bardzo niekorzystny. Dodatkowy problem pojawił się, gdy okazało się, że nie mogę podpiąć swojej karty Payback. Prawo to przysługuje tylko klientom indywidualnym, a ja mam plan taryfowy Firma. I nic nie da się zrobić. Pisałam o tym tu:
System dopadnie nas wszędzie?
Ostatnio zupełnie na serio zabrałam się za wyprostowywanie tego. Tym bardziej, że gdy próbowałam przedłużyć umowę przez internet – SYSTEM informował, że przez internet nie mogę i musze skontaktować się z konsultantem. No i zaczęłam wydzwaniać. Odsyłana z miejsca na miejsce w końcu trafiłam na konsultantkę, która zajęła się mną nieco dogłębniej i zgłosiła do wsparcia technicznego problem. Miał byc rozwiązany w terminie do 72 godzin – czyli do piątku, w okolicach południa. Oczywiście nie zmieniło się nic. Zrezygnowałam z dalszej drogi telefonicznej i w sobotę wybrałam się do salonu. Sympatyczny konsultant posprawdzał wszystko i potwierdził – niby jestem klient indywidualny, ale jednak biznesowy i dlatego podstawiają mi się jedynie plany taryfowe dla klientów firmowych. I zaczął wydzwaniać. Efekt? Podniosło mu się ciśnienie i zostaliśmy w punkcie wyjścia. SYSTEM nie pozwala na zmianę abonenta firmowego na indywidualnego. Czy można go oszukać? Można. Mogłabym zrezygnować z numeru abonamentowego, przejść z tym samym numerem na kartę, a po trzech miesiąch – z powrotem na abonament. Te 3 miesiące to też wymagania systemowe.
Poddałam się. Zamiast taryfy Delfin (dla klientów indywidualnych) zmieniłam plan na taryfę Korzyści Optymalne (dla firm), podpisałam nową umowę i dostałam nowy aparat. Cóż, podobno oferty biznesowe są korzystniejsze. Póki co – to bacznie się przyglądam.
Jedno trzeba przyznać – już po kilku godzinach SYSTEM wysłał mi SMS-a, że mój nowy plany taryfowy już jest aktywny.

%d