Darmowe bony do sklepów internetowych

Bonbonier.pl wystartował całkiem niedawno, ale widac, że się rozwija w bardzo fajnym tempie. Coraz więcej partnerów, coraz więcej osób zaczyna korzystać z bonów.
O tym, jak to działa pisałam już we wcześniejszych notkach:
Bonbonier
Teraz jest jeszcze ciekawiej, gdyż zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami pojawiły się również bezpłatne bony. Na początek dostrzegłam takie:

Bonbonier

 bon do Merlina

Wartość każdego z tych bonów można zwiększyć, płacąc za niego kwotę zmniejszoną o 10zł. W końcu jak gratis – to gratis.
Nic, tylko obdarowywać znajomych. Zachęcam.

Bonbonier i jego bony

O tym, czym jest bonbonier pisałam już tu:
Bonbonier czyli zrzucamy się na prezent
Cały czas testuję portal i coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. Tym bardziej, że lista partnerów portalu coraz bardziej się wydłuża – dla samych testów jest ograniczona, choć sukcesywnie powiększana.
Jest połowa lata, więc hnadlowcy pewnie już myślą o Bożym Narodzeniu. Skoro tak, to ja też ulegam i zaczynam się bawić w Swiętego Mikołaja. I rozdaję prezenty.

Bonbonier.pl  po zalogowaniu podaje listę zbliżajacych się urodzin Facebookowych przyjaciół. W najbliższym zasięgu nie ma tego zbyt wiele lub dotyczy znajomych z nieco bardziej odległych zakątków świata. 

Bonbonier

Na szczęście jest dostęp do pełnej listy znajomych – ikonka u góry. W dodatku widać, kto ze znajomych też korzysta z serwisu Bonbonier, więc może jest szansa na rewanż? Póki co – to moje bony to 0zł.
Ja postanowiłam być bardziej hojna i wybrałam bon do Manufaktury Czekolady. Wakacyjna odrobina słodkości może być całkiem fajnym prezentem.

 Manufaktura Czekolady

Tak wygląda bon – wystarczy kliknąć, aby go zakupić. Pewną niedogodnością jest to, że nie można samemu ustalić wartości bonu. Owszem, chcąc zrobić większy prezent – można go zwięszyć, ale tylko jako wielokrotność ceny podstawowej. Czyli tak jak w tym przypadku – można podarować bon 25zł, 50zł, 75zł itd.

Bonbonier

Oczywiście pamiętając o społecznościowym charakterze portalu – darując komuś bon możemy opłacić tylko jego część, licząc na to, że inni znajomi się dorzucą. Ja na dobry początek zaszalałam i postanowiłam opłacić całość.
Efekt był widoczny od razu na FB:

Bonbonier

I już.

Bonbonier czyli zrzucamy się na prezent

 Bonbonier

Ostatnio zostałam poproszona o przetestowanie nowego portalu Bonbonier.pl. Lubię takie testy, możliwość wcześniejszego zajrzenia na nowy portal . I to w dodatku z możliwością oceny funcjonalności – świetna sprawa.

Bonbonier.pl jest portalem silnie zintegrowanym z Facebookiem. Logowanie odbywa sie właśnie za pomocą profilu Facebooka. W pewnej części ma też dostęp do przechowywanych tam informacji, a konkretnie – do listy znajomych i datach ich urodzin (pod warunkiem, że są udostępnione). System sortuje te informacje, pokazując, kto z naszych znajomych w najbliższym czasie będzie obchodzić urodziny. Oczywiście dostęp do pełnej listy naszych znajomych również jest możliwy.

Po co to wszystko? Po to, żeby móc obdarować takiego znajomego prezentem. Niby nic nowego i odkrywczego, ale jednak jest różnica. Dawno nie zaglądałam na Naszą Klasę, ale pamiętam, że kiedyś była tam również podobna funkcjonalność tzn. można było zapłacić i podarować znajomemu prezent w postaci jakiegoś wybranego przez nas obrazka. Kiedyś kilka takich prezentów nawet dostałam, ale jakoś nie uważałam tego za żadną rewelację.
Pod tym względem Bononier jest zupełnie inny. Prezentami nie są żadne mniej lub bardziej kolorowe gify widoczne w profilu, ale bony na zakupy w konkretnych sklepach. To z pewnością może być zdecydowanie atrakcyjniejsze – zarówno dla obdarowujących jak i obdarowywanych.
Przede wszystkim jednak bardzo ciekawym i nowatorskim pomysłem jest fakt wykorzystania siły portalu społecznościowego. Do proponowanego przez nas prezentu mogą dorzucić się także inni znajomi – jednym słowem przygotowujemy zrzutkę na prezent dla znajomego. W dodatku w takiej wysokości – jakiej chcemy, wolne datki w pełnej okazałości.
W praktyce wygląda to tak, że jako organizator takiej akcji wybieramy znajomego, decydujemy się na bon do konkretnego sklepu (na etapie testów dostępnych jest kilka sklepów, lista później będzie zdecydowanie dłuższa) i kupujemy bon. No prawie kupujemy. Wybierając np. bon za 50zł – decydujemy – ile chcemy za niego zapłacić. Jeżeli będzie to np. 10zł (płatność bezpieczna przez PayU) – to brakująca kwota 40zł może zostać uzupełniona właśnie przez innych znajomych.  W takiej wysokości – w jakiej chcą. 

Jednym słowem – póki co, pomysł mi się całkiem podoba. Idę dalej testować szczegóły i możliwości. O czym oczywiście napiszę w kolejnych notkach. 

 

Komunikacja miejska

Benzyna droga, korki na ulicach – czy to wystarczające argumenty, aby zacząć korzystać z komunikacji miejskiej? Pewnie, własnym samochodem jest wygodniej, ale już ani taniej ani szybciej. Przynajmniej w codziennym poruszaniu się po większości dużych miast. W Gdańsku na pewno.
Jednym z newsów dzisiejszego dnia jest podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej w Warszawie. I oczywiscie – jak przy każdej podwyżce – pasażerowie narzekają. Zupełnie normalne i oczywiste – nikt nie chce płacić więcej. Inna sprawa, że warszawski system biletów jest nieco dziwny i skomplikowany:
Warszawa podniosła ceny biletów
Z pewnością bilety 1-cio czy 20-minutowe mają sens, ale tylko wtedy, gdy autobusy nie stoją w korkach i teoretyczny czas przejazdu mniej więcej pokrywa się z tym, co jest w praktyce.
W Gdańsku (a właściwie w Trójmiejście) jest to prostsze: bilet jednoprzejazdowy -2,80zł, bilet ważny godzinę – 3,40zł. Ja korzystam dużo z komunikacji miejskiej, ale żeby wyszło taniej – kupuję bilet miesięczny. Koszt 102zł – całodobowo, cała sieć ZTM Gdańsk. Zdecydowanie bardziej się opłaca.

Ostatnio na Facebooku pojawiła się akcja “Oddaj bilet”:
Nowy pomysł gapowiczów
Tak naprawdę – to ten pomysł chyba wcale nie jest taki najnowszy, słyszałam o podobnych akcjach w innych miastach. Mając bilet miesieczny – nie wezmę w niej udziału, ale i tak mi się nie podoba. Nie chcę rozważać aspektów prawnych czy etycznych – bardziej liczy się prosty rachunek. Wiadomo, że komunikacja miejska jest dotowana. Jeżeli mniej osób zacznie kupować bilety – trzeba będzie zwiększyć dotację i zabraknie na coś innego. A za chwilę cena samych biletów tez wzrośnie. Czy więc ci, którzy teraz jednak kupują i kasują bilety – nie działąją na własną niekorzyść?

%d