Zmagania z zimą i mrozami
Za oknem biało i mroźnie. W blasku słońca niektóre miejsca wyglądają bajecznie, ale jak na długie zimowe spacery – to jednak mrozy są trochę zbyt ostre. Zniechęcające jest już kilkanaście stopni poniżej zera, a cóz dopiero mówić, gdy słupek rtęci spada w okolice -30 stopni jak dzisiejszej nocy. Ponieważ jednak życie się toczy i nie mamy możliwości zapaść w sen zimowy – jakoś trzeba sobie radzić. Jak? Oto jest pytanie.
Kilka oczywistości, które przychodzą mi do głowy:
-
ubieramy się ciepło, najlepiej na cebulkę. Przebywając na mrozie – chronimy przede wszystkim głowę, tracimy przez nią ok20% ciepła. Wprawdzie od dziecka nie lubię czapek, ale może warto chronić to co pod włosami?
-
ciepłe buty, rękawiczki, szalik – to dodatki skutecznie wspomagające nasze zmagania z zimnem. Pilnujmy jednak, aby nie zamokły, gdyż efekt może być zupełnie przeciwny
-
odsłonięte część ciała dobrze jest nasmarować tłustym kremem. Usta – bezbarwną pomadką ochronną
-
wchodząc do ciepłego pomieszczenia (sklepu, autobusu) – dobrze jest nieco się “odpatulić” – zdjąć rękawiczki, rozluźnić szalik itp. Za chwilę wyjdziemy ponownie na mróz i lepiej zminimalizować gwałtowną różnicę temperatur
-
czekajac np. na tramwaj czy autobus – zamiast nieruchomo stać w miejscu – lepiej podreptajmy, potupmy – będzie cieplej
-
dbajmy o ciepło w domach. Wymaga to większych kosztów, ale przemarznięcie zdrowu na pewno nie służy
-
zwróćmy uwagę na to, co jemy. Broniący się przed wychłodzeniem organizm potrzebuje więcej energii. Ja w tym okresie często gotuję zupy (z wkładką miesną) – ładnie i szybko rozgrzewają nas od środka
-
pomagajmy sobie nawzajem. Dziś rano widzialam z okna jak na osiedlowym parkingu sąsiedzi biegali z z klemami, nawzajem pomagając sobie w odpaleniu samochodów. To też rozgrzewa 🙂
O czym jeszcze zapomniałam? Jak radzić sobie z mrozem?