Urząd Pracy przyjazny petentowi

Od pożegnania się z firmą minęło już 5 tygodni. Póki co – jeszcze ani przez maleńką chwilę nie poczułam, że był to błąd. Nie żałuję podjętej decyzji. Przygotowania do otwarcia własnej firmy trwają, choć z samą rejestracją czekam do momentu, gdy wszystko będę miała w najdrobniejszych szczegółach opracowane.
W międzyczasie zaczęłam się więc uczyć logiki poruszania się w Urzędzie Pracy. Pierwsze podejście było falstartem – pisałam o tym tu:
Urząd Pracy – pierwsze starcie
Za drugim razem poszło lepiej:
Urząd Pracy w wersji wirtualnej
W ubiegłym tygodniu zgłosiłam się na umówioną rejestrację. Poszło szybko i sprawnie. Niejako przy okazji – spytałam o szkolenia i od razu zostałam skierowana do innego pokoju. Spytałam tam o możliwości szkolenia z zakresu całej otoczki formalno-prawno-podatkowej przy zakładaniu własnej firmy. Okazało się, że jest coś takiego: “ABC przedsiębiorczości”. Wprawdzie tylko 20 godzin, ale mam nadzieję, że dostanę podstawy, które pozwolą mi na samodzielne uszczegółowienie. Trudno wgryzać się w temat, jeżeli nie wie się nawet, że taki w ogóle istnieje. O dziwo – tu też poszło szybko. Mimo, że ledwo co złożyłam papiery na rejestrację – mogłam od razu wypełnić wniosek o to szkolenie.
Na wczorajszy poniedziałek dostałam termin zgłoszenia się po odbiór decyzji i wizytę u pośrednika pracy. Mam papier – zostałam uznana jako osoba bezrobotna. Na okres 6 miesięcy przyznano mi 120% ustawowego zasiłku. Nie znam dokładnie zasad obliczania, ale z tego co wiem – te procenty wynikają ze stażu pracy.
Kolejne kroki skierowałam do pośrednika – tu wizyty są obowiązkowe. Wzięłam numerek i cierpliwie czekałam na swoją kolej. Stanowisk dużo, oczekujacych także i początkowo wydawało mi się, że panuje tam kompletny chaos. Część osób z numerkami, część bez – wygłądało jakoś mało czytelnie. Logikę poznałam dopiero po wizycie u pośrednika. Ci z numerkami – są pierwszy raz. Losowo trafiają do danego pośrednika. Każda kolejna wizyta jest już jednak zawsze do tego samego stanowiska, umawiana na konkretny dzień – to były właśnie te osoby bez numerków.
Ja trafiłam na bardzo sympatyczną panią – będe pod jej opieką. Wyraźnie ożywiła się, gdy powiedziałam jej o moich planach założenia firmy i o szkoleniu, na które się zapisałam. Dostałam pierwszą pochwałę za kreatywność i aktywną postawę. Pogadałyśmy trochę o możliwościach szkoleń, zasadach przyznawania dotacji na zakładanie firmy (dla zainteresowanych – można się ubiegać po 3 miesiącach od rejestracji) Kolejną, obowiązkową wizytę wyznaczyła mi za 3 miesiące (standardowo jest miesiąc), ale w każdej chwili, gdy tylko będę miała taką potrzebę – mogę się do niej zgłosić.
W sumie miło i sympatycznie. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, ze Powiatowy Urząd Pracy w Gdańsku jest dla mnie przyjazny. Ciekawe, czy takie samo wrażenie miałabym, gdybym wystąpiła z postawą “mam wysokie kwalifikację, proszę znaleźć mi atrakcyjną, dobrze płatną pracę”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d