Indianie zbierają chrust…

Zapowiedzi synoptyków są okrutne: zima w tym roku będzie ciężka. Podobno Indianie zbierają chrust, a od dwana wiadomo, ze oznacza to mróz i śnieg. Podobno pierwszy atak zimy ma się zacząc już w połowie października, a pierwsze nocne przymrozki – już za chwilę.
Oznacza to, że na przygotowania do zimy zostało juz bardzo mało czasu….
Pora zdjąć z balkonu pelargonie. Rozrosły mi się i będę miała problem z ich przechowaniem. Pora zrobić też przegląd zimowej odzieży. Po poprzedniej zimie kozaki wymagały naprawy, ale załatwiłam to już na wiosnę – czekają. Muszę jednak zrobić małe przemeblowanie w szafach – na pierwszy plan muszą już trafić te cieplejsze.
W ramach przygotowań do Wszystkich Świętych już teraz muszę wsadzić na rabatce wrzośce (wytrzymują mi całą zimę) i wkopać cebulki krokusów. Nie cierpię sztucznych kwiatów, a na tej rabatce zawsze coś może mi rosnąć.
Na szczęście odpada mi problem zakupu węgla. Mieszkając w bloku ciepło mam z elektrociepłowni. W ten sposób mniej dotknie mnie też wchodząca dziś w życie podwyżka cen gazu.
Mam też zapas podstawowych leków na przeziębienie. Po co z katarem biegać po aptekach? Wieczorami pijamy już herbatę z cytryną. Swoją drogą – to ceny cytryn są powalające – powyżej 9zł. Już dawno nie pamiętam takiej ceny. 
Pozostaje mi tylko znalezienie jakiejś robótki na długie zimowe wieczory i czekanie na zimę.

Ciężkie życie na przednówku

Wprawdzie śnieg jeszcze nie stopniał do końca, a na najbliższy tydzień zapowiadany jest kolejny atak zimy, to jednak coś powoli zaczyna się zmieniać. Dni są już odczuwalnie dłuższe, a w powietrzu czuć pierwsze zapachy nie tyle może wiosny, ale przedwiośnia tak. Powoli wkraczamy w okres historycznie nazywany przednówkiem. Stare zapasy się kończą, nowych jeszcze nie ma. Trudny okres? W dzisiejszych czasach nie ma to już zbyt wiele sensu. Współczesne technologie przechowywania żywności zapewniają, że wiele warzyw i owoców dostęnych jest przez cały ro. Choć z pewnoscią teraz są droższe – przechowywanie też kosztuje.
A jak z finansami? Ci, którzy zaciągnęli w grudniu kredyty – pewnie teraz zaciskają pasa, gdyż trzeba je spłacać. A za 5 tygodni – już kolejne święta.
Właśnie teraz jest dobry okres na planowanie. Już teraz warto pomyśleć o tym, że wiosna może przyjść nagle, trzeba się więc do niej przygotować. Pora przejrzeć szafy – sprawdzić co trzeba wywietrzyć, co oddać do czyszenia. Jak z obuwiem? Kupujemy nowe czy wyciągamy z ubiegłego roku? Kurtki, płaszcze?
A może warto się zastanowić co z rzeczy zimowych w przyszłym roku nie będzie się już nadawać do noszenia? Teraz jest szansa, aby na wyprzedaży zimowego asortymentu kupić tanio to, co za dobre pół roku będzie kosztować już więcej. Ja w ubiegłym roku kupiłam w ten sposób kozaki. W tym roku przydały się i to bardzo.
No i pora pomyśleć o tym, że trzeba posiać pierwsze kwiatki na balkon. Wyjdzie taniej niż kupowanie później gotowych rozsad. A poza tym – satysfakcja z roślinek wyhodowanych z małych ziarenek tez jest zdecydowanie większa.  

Kosztowna zima

Tegoroczna zima jest bardzo “zimowa”. Nie ma w tym nic dziwnego – w naszej części świata śnieg i mróz w styczniu są zjawiskami normalnymi, to raczej poprzednie lata były nietypowo ciepłe. Przyzwyczailiśmy się? W każdym razie – w tym roku jest już normalnie. A to oznacza, że koszty przejścia przez zimę będą zdecydowanie wyższe niż w ubiegłych latach. Jak sobie z tym poradzić?
Kilka dni temu dostałam rozliczenie ogrzewania za poprzedni sezon. Mam niewielką nadpłatę – 54zł. W przyszłym roku z pewnością już tak nie bedzie. W mojej spółdzielni zaliczki na ogrzewanie płaci się przez cały rok, w grudniu następuje odczyt podzielników ciepła i rozliczenie. Jeśli kwota nadpłaty lub niedopłaty jest wysoka – korekcie ulega także miesięczna stawka czynszu (w skład którego wchodzi także zaliczka na ogrzewanie). Taki układ jest chyba najlepszy, przynajmniej dla większości odbiorców. Zróżnicowana sezonowo stawka opłat (gdy za ogrzewanie płacę wtedy, gdy z niego korzystam) wymagałaby jednak dużej dyscypliny finansowej i odkładania w miesiącach letnich tego, co będzie do zapłacenia zimą. Statystycznie rzecz biorąc – mogłoby to spowodować jednak zaległości i niedopłaty u wielu mieszkańców. 

Jak w praktyce obnizyć koszty ogrzewania? Pisałam o tym kilka miesiecy temu:
Jak oszczędzać i nie marznąć
Gdy za oknem jest kilkanaście stopni mrozu trudno jednak mówić o oszczędzaniu ciepła. Nawet nie ruszając zaworów termostatycznych – oczywiste jest, że kaloryfery muszą grzać więcej, aby utrzymać temperaturę pomieszczenia. Nie można dać się tu jednak zwariować – kaloryfery są dla mnie, a nie ja dla kalaryferów. Płacenie rachunków nie jest miłe, ale marznięcie we własnym domu – jeszcze gorsze. Trudno, oszczędzać trzeba będzie na czymś innym. Oczywiście, że nie muszę siedzieć  w krótkim rękawie, mogę założyć sweter, ale nie warto popadać w przesadę. Zdecydowanie warto jednak pilnować ogrzewania w części wspólnej – zamykania okien, drzwi na klatce schodowej.  Te koszty są mniej widoczne, ale jednak są. Poza tym wyziębiona klatka schodowa mało korzystnie wpływa na temperaturę w mieszkaniach.

Skoro już o zimie mowa – to jestem pod pozytywnym wrażeniem zarządców mojego osiedla. Nie wiem jak są motywowani i rozliczani są pracownicy, ale mimo obfitych opadów śniegu – chodniki przed blokami są odsnieżone. Widac tu także myślenie długofalowe. Z pewnością łatwiej jest odśnieżyć chodnik niż tylko posypać udeptany śnieg piaskiem z solą. Temperatura wczesniej czy później będzie dodatnia i taka warstwa śniegu w prosty sposób zmieni się po prostu w przykryty wodą lód. Skuwanie takiego czegoś będzie już z pewnością dużo trudniejsze i bardziej pracochłonne. No i przy okazji – oszczędzamy na soli. Moim zdaniem to dobry przykład inwestowania własnej pracy.  Szkoda tylko, że w innych miejscach mojego miasta nie zastosowano tej metody. Nie lubię białych nacieków soli na butach.  

%d