Pisz i zarabiaj? Lepiej uważać

W czasach kryzysu, gdy zaczyna brakować środków na wszystko, człowiek staje się mniej wybredny. Ze mną też tak jest – chcąc zarobić parę groszy, chwytam się różnych zajęć. 
O zarabianiu w internecie pisalam niedawno kilka notek – zarabianie w sieci.  
Wczoraj dostałam od koleżanki przesłany skądś tam mail z linkiem i komentarzem, że ona się do tego nie nadaje, ale może ja będę zaintaresowana? Kliknęłam, weszłam. Zapowiadao się ciekawie – serwis zdalnej pracy w internecie. Na pierwszej stronie informacja o zarabianu w internecie – za wpisy na blogach, forach itp. wysokie zarobki, szybkie wypłaty. Atrakcyjne stawki.

zarabianie w sieci

Skojarzyło mi się to z jakimś zmasowanym PR-em i pisaniem opinii mających np. wykreować pozytywny wizerunek w internecie kogoś, kto za to zapłacił, a nie dlatego, że jest tego wart. Pierwsze wątpliwości natury etycznej już się pojawiły – cenię swoją niezależność. Nawet pisząc teksty opisujace jakiś produkt – zawsze wyraźnie zaznaczam, że biorę udział w testowaniu, nie lubię udawać anonimowego głosu internauty. 
Sprawdzałam jednak dalej, chcąc poznać szczegóły. Wystarczyło podać adres mailowy jako login – już jest się zarejestrowanym użytkownikiem. Na ekranie pokazuje się wygenerowane automatycznie hasło dostępu, nie ma żadnego potwierdzania. Nie ma także opcji odzyskiwania hasła.  

Po zarejestrowaniu się – nikt nie chciał ode mnie żadnych danych osobowych, wystarczł tylko adres mailowy, mogłam od razu przystąpić do pracy. Zasady banalnie proste – biorę zlecenie (nie ma możliwości wyboru) i dopóki go nie wykonam, nie mogę dostać następnego.
Pierwsze zlecenie – to 10 wpisów na wybranych forach i serwisach internetowych o tematyce erotycznej. Lista takich przykładowych forów też była podana. Treść wpisu obojętna (choć jako pomoc podano przykładowe), istotne było to, żeby w treści znalazł się link do pewnej strony internetowej, jak się okazało – pornograficznej w pełnym tego słowa znaczeniu. Za wykonanie zlecenia – 170zł.
Cóż, niewinną panienką nie jestem, na widok porno nie rumienię się, ale jakoś mało widzę siebie w roli osoby flirtującej na portalu randkowym i wpisującej tekst w stylu “chcesz zobaczyć moje zdjęcie, to wejdź tu …” . Strony porno są w sieci, pewnie nawet mają sporo odwiedzin, ale wchodzić tam powinno się świadomie, a nie w wyniku tego, że ktoś nas oszukał. Zupełnie kłóci się to z moim systemem wartości. 

Cóż, na to zlecenie nie mam ochoty, a nowego nie dostanę przed wykonaniem tego. Być może tracę okazję na zarobienie pieniędzy, ale niezależnie od powyższych dylematów, pozostaje jeszcze kwestia podstawowa: wiarygodność samego portalu. Próbowałam sprawdzić domenę – bez skutku. Żadnych informacji – kto jest właścicielem. Jedyny kontakt to adres mailowy, numer GG i Skype. I to już na pewno budzi czujność i bardzo poważne obawy. I trudno mi uwierzyć, że jakiś tajemniczy ktoś płaci za wykonane zlecenia. Może jestem przewrażliwiona, ale oszustów i to nie tylko w sieci jest sporo. Lepiej nie pakować się w takie niejasne interesy. 

 

Zarabianie w sieci – płatne teksty

Czy na pisaniu artykułów w internecie da się zarobić? Nazywa się to copywriting i stanowi coraz bardziej popularna i rozwijająca się dziedzinę internetowego biznesu. Wszystko to wynika poprzez potrzeby związane z pozycjonowaniem stron w internecie. Powstaje coraz więcej firm świadczących takie usługi, a tym samy wzrasta zapotrzebowanie na teksty, które odpowiednio wykorzystane na pozycjonowanej stronie, podnoszą jej “wyszukiwalność” w różnych wyszukiwarkach internetowych.

Ja trafiłam w internecie na stronę, za pomocą której można sprzedać i kupić dowolny artykuł.

Kupujący artykuły – mogą kupić tu artykuły o określonej długości, z konkretnej dziedziny i zawierające konkretne słowa kluczowe. Jest także wyszukiwarka artykułów. Można też wystawić własne zlecenie – narzucając własny temat, słowa kluczowe i inne warunki, a następnie wybrać jednego z autorów chętnych do realizacji tego zlecenia w określonym terminie.
Sprzedający artykuły mogą napisać artykuł o dowolnej treści i długości. Stawki nie są zbyt wygórowane – 3zł za 1000 znaków ze spacjami. Portal pobiera z tego 10% – czyli za każdy sprzedany artykuł autor dostaje 2,70zł. Oczywiście jest to stawka podstawowa – za każdy dłuższy artykuł, będący wielokrotnością 1000 znaków,  należność jest wielokrotnością 3zł.
Dodatkowo, portal ma tez funkcję programu partnerskiego czyli rejestracja za poleceniem danego uczestnika skutkuje, że osoba polecająca otrzymuje 5% wartości zleceń tego, kogo poleciła. Jeżeli więc kogoś to zainteresuje – proszę uprzejmie o kliknięcie w baner powyżej lub w link:
Polecam giełdę tekstów textmarket
Pójdzie to na moje konto, wiec własną wdzięczność dodaję za darmo.
Obsługa portalu jest bardzo prosta, ale gdyby ktoś potrzebował dodatkowej pomocy – to chętnie pomogę. Ja sama dość intensywnie piszę. Do tej pory udało mi się sprzedać 3 artykuły. Piszę dalej – po napisaniu artykułów o długości w sumie 100 000 znaków, można stawać do aukcji na konkretne zlecenia. Jeszcze trochę mi zostało… 
Zobaczymy, co z tego wyjdzie dalej. W każdym razie każdy grosz się liczy, przynajmniej dla mnie. Jakoś trzeba związać koniec z końcem.  

 

 

 



Zarabianie w sieci – Programy Partnerskie

Programy Partnerskie są bardzo prostym sposobem na zarabianie w sieci. Wystarczy mieć swoją własną stronę internetową czy blog, podpisać umowę, umieścić link polecający do danego PP i liczyć na prowizję od zakupów dokonanych z naszego polecenia. Proste, prawda?
Taką formę współpracy stosuje coraz więcej firm działających w internecie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło Programy Partnerskie i zobaczymy całą wielką listę możliwości. Z pewnością nie wszystkie z nich są warte polecenia, ale można się im przyjrzeć.
Ja korzystam z dwóch programów partnerskich księgarni internetowych:

  • Grupa Wydawnicza Helion

    Program Partnerski

    Księgarnie internetowe:
    informatyczna –  Helion,
    biznesowa – Onepress
    osobowść i psychologia – Sensus
    poradnictwo –
    Septem
    e-booki – Ebookpoint

    Umowę podpisuje się jedną – dla całej grupy wydawniczej. Za każdą ksiażkę zakupioną poprzez link polecający otrzymuje się 5% ceny netto (bez VAT). W przypadku e-booków prowizja wynosi 15%.  Zarobki są kumulowane i rozliczane wspólnie dla wszystkich ksiegarni. Wypłata – po uzbieraniu kwoty co najmniej 50zł. Ponieważ moja umowa jest zawarta na firmę – wystawiając fakturę doliczam do tego jeszcze VAT. 
    Sprawdziłam sama na sobie – działa. Z czystym sumieniem mogę też polecić program innym, tym bardziej, że sama korzystam z wydawanych przez GW Helion książek i to od dawna. Są naprawdę na wysokim poziomie. 

  • Księgarnia katolicka Tolle

    Program Partnerski

    Z tego programu korzystam na moim blog katolickim. Póki co – jeszcze nie uzbierałam kwoty możliwej do wypłaty, ale powoli zbliżam się do kwoty 100zł, która na to pozwala. 
    Zakres książek sprzedawanych przez księgarnię jest bardzo szeroki. Proste materiały promocyjne, przyjazny interfejs. Póki co – testuję.

Cóż, ciężkie czasy i jakoś trzeba sobie radzić. Liczy się każdy grosz. 

 

 

 



Zarabianie w sieci – reklamy AdTaily

Kontynuując cykl o róznych możliwościach zarabiania w internecie tym razem pora na AdTaily. Jest to system reklam bardzo popularnych w blogosferze, ale nie tylko.

AdTaily

 

Reklamy AdTaily wyświetlane w specjalnych boxach, implementacja kodu – bardzo prosta. Standardowa reklama (obrzek lub tekst) jest ograniczona wymiarami 125×125 pikseli.
Właściciel strony sam ustala cenę wyświetlania reklamy na jego stronie. Reklamy można kupować zarówno bezpośrednio poprzez widget jak i przez sklep AdTaily. W ten sposób kupowane są reklamy wyśwetlane przez dzień (lub określoną liczbę dni). Dodatkowo widoczne są tu też reklamy opłacane za kliknięcie. Mają one niższy priorytet, jeżeli brakuje miejsca w widgecie – pierwszeństwo mają reklamy wykupione na dzień.
Istnieje też możliwość wstawienia bezpłatnych reklam społecznych (wybierając w ich galerii) czy też włączenia reklam własnych.
Wypłata środków następuje po zgromadzeniu co najmniej 100zł – przelewem na konto PayPal. Czy się opłaca? Cóż, wszystko zależy od popularności strony czy blogu. Im większa liczba użytkowników, tym większe szanse na zdobycie reklamodawcy.
Grosz do grosza i powoli się coś tam na koncie jednak się zbiera.

Serwis cały czas się rozwija, choć zdarzają się też zmiany mało sympatyczne dla blogerów:
Małe nie jest już piękne?
Trzeba jednak przyznać, że wsłuchuje się w głos Wydawców i potrafi korygować włąsne rozwiązania:
AdTaily i mały wydawca
Z moich osobistych doświadczeń wynika, że są otwarci na nowe pomysły i szybko reagują na wszelkie ewentualne błędy i niedogodności. To bardzo duży plus.

  

 

 

A tu ebook (bez zabezpieczeń):

Publikuj i zarabiaj

Kilka dni temu dostałam maila z propozycją publikacji artykułów na nowym portalu 
Czytam online
Portal wystartował praktycznie kilka dni temu, trochę artykułów już tam jest. Zasada działania całkiem prosta: każdy autor pisze artykuł na dowolny wybrany przez siebie temat i publikuje go na portalu. Dostęp do artykułów jest płatny – autor sam wycenia swoją wartość w portalowych “wyświetlaczach”. Wyświetlacze można kupić za pomocą SMS-a  (koszt 10 – to brutto 2,46zl) lub przelewem bankowym (100 kosztuje 12,30zł) . Autor dostaje z tego 70% (od wartości netto). Wszystkie prawa autorskie pozostają u autora, portal prosi tylko o niepublikowanie tej samej treści w innym miejscu za darmo. To chyba akurat podpowiada logika. Skoro tu chcę opłatę za dostęp do stworzonej przez siebie treści – to publikując to samo np. na blogu – mam mniejsze szanse na płatną sprzedaż.

W ramach testowania  – założyłam sobie konto i opublikowałam swój pierwszy artykuł:
Pliki Microsoft Office i ich rozszerzenia
Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Póki co, ostrożnie się przyglądam, zastanawiając się, czy płacenie za treść w internecie ma w ogółę szanse powodzenia? Wprawdzie wcześneij czy później świat pewnie pójdzie w tym kierunku, ale czy już jesteśmy na to gotowi? Do tej pory w sieci wszystko było za darmo, na kliknięcie myszką. Z drugiej jednak strony – taką treśc, często bardzo wartościową ktoś tworzy i wrzuca do sieci. Czy jakoś nie powinien zostać wynagrodzony? Tym bardziej, że system mikropłatności np. na blogach jest praktycznie niezauważalny i to nie tylko ze względu na ustawę z czasów II RP zakazującej takiej formy zbierania drobnych datków.
Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. O czym na pewno będę donosić na blogu.

Jakby co – to moje artykuły będą tu:
marzatela na czytamonline
Moje artykuły będą raczej związane z działem Technologie .
Oczywiście nadal będę prowadzić swój blog “informatyczny” – za darmo:
Excel, Access, VBA…

Kto jeszcze spróbuje swoich sił? Dostęp dla autorów nie jest regmentowany i tylko na zaproszenie, każdy może sie zarejestrować tu:
Pisze onnline

 

%d