Sortowanie śmieci coraz popularniejsze?

Na temat ustawy śmieciowej i jej skutków pisałam już kilka razy. Moje notki pojawiły się zarówno na tym blogu:

Jak związać koniec z końcem – ustawa śmieciowa

jak i w wydaniu lokalnym:

Moje miasto Gdańsk – ustawa śmieciowa

Za nami pierwszy miesiąc funkcjonowania ustawy. W różnych miejscowościach różnie to wygląda, ale powoli się przyzwyczajamy. Ja osobiście nie narzekam – na moim osiedlu jest całkiem dobrze. Śmieci są segregowane, głownie w podziale na mokre (czyli wszystko to co nadaje się na kompost) oraz suche (cała reszta). W dodatku nie tylko nie słychać większych narzekań, ale mam wrażenie, że walor edukacyjny też przynosi rezultaty. Niezależnie od podstawowych pojemników na śmieci, przed blokiem stoją też pojemniki “tematyczne” na plastik, makulaturę oraz szkło. Stoją już od bardzo dawna i widać było, że sporo osób z nich korzysta. Od miesiąca jednak robią niezwykła karierę – jeszcze nigdy tak dużo osób z nich nie korzystało. Harmonogram ich opróżniania się nie zmienił, a wyraźnie widać, że jest to stanowczo za mało.

segregowanie śmieci 

Spodobało nam się i częściej korzystamy z tych kontenerów? Jestem zdecydowanie za. Choć z pewnością potrzebne są dodatkowe pojemniki, gdyż takie widoki nie są zbyt atrakcyjne.
No, ale w końcu te śmieci to zgodnie z nową ustawą – własność gminy Gdańsk. Chyba muszę podesłać maila do odpowiednich służb.


Czy na śmieciach można oszczędzić?

Właśnie dotarła do mnie informacja o wysokości czynszu, uwzględniająca nową opłatę za wywóz śmieci. Będę płacić ok.10zł miesięcznie więcej.
W mojej spółdzielni zapadła decyzja, że śmieci będą segregowane. Jak w całym Gdańsku – system dualny czyli podział na śmieci suche i mokre.

Czy można tu zaoszczędzić? Jest ryczałt obliczany od m2 powierzchni mieszkania, więc nie da się tu nic zmniejszyć. W dodatku bardzo łatwo wpaść w wyższą stawkę opłaty śmieciowej za odpady niesegregowane. Odpowiedzialność zbiorowa może być tu problemem – w każdej społeczności znajdzie się ktoś, kto ma problem z przystosowaniem się do innych. Tym bardziej, że do tej pory śmieci prosto i łatwo wrzucało się do zsypu na półpiętrze, a teraz nie tylko, że trzeba będzie segregować, to jeszcze wynosić na zewnątrz. Jedna osoba, która się wyłamie może być zarzewiem konfliktu.

Ja jestem na etapie poszukiwania porządnych pojemników na śmieci. Wprawdzie śmieci segreguję od dawna, ale makulaturę składam w szafce, a plastik w worku. Szkło wynoszę pojedynczo – idąc np. po zakupy czy z psem na spacer – biorę słoik i wrzucam do kontenera przed blokiem. Teraz chyba pora na bardziej zorganizowane sortowanie. Oglądałam w internecie różne kosze do segregowania śmieci. Te, które mi się podobają, odstraszają ceną. Szukam dalej.


O co chodzi z tymi śmieciami?

Wchodząca od 1 lipca ustawa śmieciowa w mniejszym lub większym stopniu dotknie każdego z nas. Śmieci produkujemy wszyscy i oprócz tego, że je wyrzucamy, musimy także płacić za ich wywożenie.
Z czego się to wszystko wzięło i dlaczego teraz mamy takie wielkie zamieszanie? Sprawa jest prosta: dyrektywa unijna zobowiązuje nas zmiany podejścia do wytwarzanych przez nas śmieci. Za dużo ich składujemy, a za mało utylizujemy. Zgodnie z harmonogramem już w bieżącym roku na wysypiska powinna trafić co najwyżej połowa śmieci, a cała reszta – albo odzyskana w formie surowców wtórnych, albo spalona w specjalistycznych spalarniach. Wprawdzie w porównaniu z innymi państwami UE formalnie produkujemy zadziwiająco mało śmieci – tylko ok. 300kg na osobę rocznie (średnia w Unii to ok. 500kg), ale chyba świadczy to o tym, że utylizujemy odpady sposobem chałupniczym. Bardziej prawdopodobne jest to, że podrzucamy je w różne ustronne miejsca na zasadzie skoro można wywieźć do lasu, to po co przepłacać za wywóz śmieci na wysypisko?

Wchodząca w życie ustawa śmieciowa ma zlikwidować to zjawisko. Od lipca nie będziemy już płacić za wywóz śmieci – staje się to obowiązkiem miasta/gminy, w której mieszkamy. Śmieci będą od nas odbierane bezpłatnie, ale za to pojawia się nowy, obowiązkowy parapodatek śmieciowy. W różnych miejscowościach wprowadzone zostały różne rozwiązania naliczania takiej opłaty. Przeważa wyliczenie na podstawie stawki od mieszkańca lub od m2 użytkowanej powierzchni, choć zdarzają się także lokalne rozwiązania uzależniające opłatę np. od ilości zużywanej wody. Niezależnie więc od ilości wyprodukowanych przez nas śmieci – opłata będzie stała.
Czy jest to sprawiedliwe? Wątpliwości m.in. budzi wiarygodność oświadczeń o ilości osób mieszkających w danym lokalu. Wystarczy zataić sublokatora lub wręcz wyprzeć się niektórych członków rodziny, aby zapłacić mniej. Podobno w Warszawie odnotowano dziwny spadek liczby mieszkańców – sądząc po deklaracjach śmieciowych większość mieszkańców stolicy to bezdzietni single. Protesty są także w miastach, gdzie przyjęto powierzchniową podstawę naliczania stawek. Osoba samotna mieszkająca w domu czy dużym mieszkaniu zapłaci sporo, mimo, że śmieci pewnie ma mało.

Dużym problemem, który zadziała z opóźnieniem, okaże się pewnie także kwestia segregacja śmieci. Stawki opłaty są uzależnione od tego, czy chcąc płacić mniej, zadeklarujemy ich segregację. Jeżeli jednak po kilku miesiącach okaże się, że deklaracje sobie, a życie sobie, może nastąpić zmiana stawki na wyższą. W przypadku mieszkańców domów wielorodzinnych sprawa może być poważna. Wystarczy jeden sąsiad, który nie będzie segregować śmieci, a zapłacą więcej wszyscy. Źle to wróży naszym kontaktom międzyludzkim i może zwiastować wiele awantur na szczeblu jak najbardziej lokalnym.

Ja mieszkam w dużym bloku. Śmieci segreguję. I sama jestem ciekawa – jak to będzie wyglądało za miesiąc.



%d