Sprzątanie po psie

Znowu przyszła wiosna i na wierzch wyszło to, co raczej mało estetycznie wygląda, a już na pewno nie zachęca do szukania pierwszych wiosennych woni.

psie kupy

Oczywiście problem jest całoroczny, ale właśnie teraz – najbardziej widoczny. W gęstej trawie jakoś niknie, przynajmniej na pierwszy rzut oka, choć wdepnąć w takie coś jest znacznie łatwiej. 

Pies jak każdy zwierzak ma swoje potrzeby fizjologiczne, o które trudno mieć pretensje. Za to od właścicieli można już wymagać, aby dopilnowali samych siebie i pousuwali twarde dowody tego, że karmią swoje psy.
Też mam psa i wychodzę z nim na spacery. Schylam się sprzątając po nim i korona z głowy wcale mi nie spada. Na rynku do tego celu są ładne i wygodne torebki papierowe, ale oszczędzając i tnąc koszty w każdej dziedzinie, robię to bezkosztowo. W domu zawsze i tak jest multum woreczków po zakupach wszelkiego rodzaju. Nie wyrzucam ich tylko odkładam i sięgam po nie wychodząc z psem na spacer. Też jest wygodnie, a kilka lat praktyki spowodowało, że jest to już dla mnie norma.
Szkoda tylko, że jestem taka osamotniona. Wprawdzie ja sama nie afiszuję się z tym, ale też i nie ukrywam. Jakoś jednak nigdy nie zauważyłam, żeby sprzątał też ktoś inny. I to mimo, że na moim osiedlu już kilkakrotnie były przeprowadzane akcje rozdawania bezpłatnych woreczków na psie odchody. Ostatnio w całym Gdańsku pojawiły się takie bezpłatne automaty, na moim osiedlu rownież. Czy to coś zmieni?

Niedawno czytałam, ze w Czechach takie sprzątanie psich kup wchodzi w zakres robót publicznych, obowiązkowych dla każdego bezrobotnego. Podobno liczba bezrobotnych zmalała. Ciekawe, jak takie rozwiązanie przyjęłoby się u nas?
Osobiście popieram bardziej działania w stylu: zostawiłeś śmieci w jednym miejscu, posprzątaj trzy. Ilość śmieci, w tym psich kup,  mogłaby gwałtownie zmaleć.

 

 

 

Wstydliwy problem psich kup

W wielu naszych domach psy są po prostu członkami rodzin. W mojej też króluje pies marki bokser. Mają swoje różne potrzeby – fizjologiczne również. I tu robi się problem, coraz bardziej nagłaśniany. Na spacery z psem trzeba wychodzić. Czy po kazdym z takich specrów muszą zostawać widoczne ślady?
Mam swoje zasady. Poczucie estetyki również. Przechodząc obok górki na podwórku, gdzie dzieciaki z okolicznych bloków szaleją na sankach – często na widuję znaczące ślady bytności psiaków również. Na białym śniegu z daleka są widoczne, ale na pędzących sankach slalom pomiędzy psimi kupami może być trudny. A wpaść w takie coś to raczej nic miłego. Minimum empatii potrzebne od zaraz?
Sprzątam po swoim psie. Czasem walcząc z nim, gdyż sam instynktownie próbuje przysypać to piaskiem. Jak sprzątnąć takie odchody? Najprościej – kupić piękne, ładne torebki specjalnie do tego celu. Wiąże się to jednak z kosztami. Skoro tniemy koszty – to może tu też da się coś zrobić? Ja wykorzystuję wszystkie możliwe woreczki plastikowe jakie trafiają do domu. Wprawdzie staram się ograniczać ich zużycie, ale i tak jest tego sporo. W woreczku jest przecież nawet chleb. Zamiast wyrzucać – odkładam na półeczkę, na którą sięgam przed wyjściem z psem. Wykorzystuję do tego nawet zużyte worczki śniadaniowe. Może to mało eleganckie, ale bezkosztowe i skuteczne. Tylko zawsze potem mam problem – gdzie to wyrzucić? Brakuje mi jakiś specjalnych pojemników, wrzucam więc do stojących na osiedlu koszy. Jakoś jednak zawsze mam wrażenie, że to nie najlepszy pomysł. Alternatywy jednak nie widzę.

%d