Śledzenie przesyłek pocztowych

Kilka miesiecy temu pisałam notkę o śledzeniu przesyłek pocztowych w internecie:
Poczta wkracza w XXI wiek? 
Pisałam tam o stronie pozwalającej na sprawdzenie, czy nasza przesyłka np. paczka czy list polecony już dotarła do adresata, a jeżeli nie – to gdzie jest aktualnie.
Pisząc tamtą notkę narzekałam, że na moim pokwitowaniu jest wpisana tylko końcówka numeru i nie da się jej w ten sposób sprawdzić. Wygląda jednak na to, że stronę znalazłam za szybko, gdyż sama procedura jeszcze nie była wdrożona. Za to teraz już chyba tak. Wolno i z pewną bezwładnością, ale udało się.

Ostatnio dostalam kilka listów poleconych. Na kopertach pojawił się nowy element – bloczek z nalepkami.

list polecony

Wpisanie widocznego tu numeru (na moim przykładzie część cyfr zamazalam) na stronie:

 Śledzenie przesyłek – Tracking – Poczta Polska 

pozwala na sprawdzenie – co dzieje się z przesyłką.
Gdy ostatnio wysyłałam paczkę i list polecony – po jednym z takich pasków z kodem trafiło na pokwitowanie. Później wystarczyło wpisać numer na stronie i wiedziałam, kiedy przesyłak zostałą doręczona.
Wprawdzie sama strona śledzenia przesyłek nie jest zbyt atrakcyjna, ale funkcjonalność działa, a w gruncie rzeczy – to jest najważniejsze. 


 

Poczta wkracza w XXI wiek?

Lepiej późno niż wcale. Poczta Polska w końcu dostrzegła, że mamy XXI wiek. Wprawdzie internet pojawił się już w poprzednim stuleciu, ale w końcu został dostrzeżony. To, co jest normą u innych operatorów – nagle pojawiło się także na poczcie.
W sieci pojawiła się strona internetowa:

Poczta Polska – Śledzenie przesyłek

Wprawdzie jest to dopiero wersja testowa, ale jest. Pierwszy krok został zrobiony. Teraz tylko pora na kolejne. Wysyłałam ostatnio list polecony i postanowiłam sprawdzić – kiedy został doręczony. Niestety, nie udało mi się. Wyszukiwarka żada 13- lub 20-znakowego oznaczenia przesyłki, na moim potwierdzeniu nadania jest tylko 9 cyfr. Pełen numer był pewnie na kopercie, ale jako nadawca – nie mam go. Sprawdziłam kilka starszych pokwitowań przesyłek – też jest tylko króki numer.
Następnym razem wymuszę w okienku wpisanie pełnego numeru. Ciekawe, czy panie w okienkach wiedzą, że Poczta Polska świadczy taka usługę? Jakoś mam bardzo poważne obawy, że nie…

 

Zmotywowany pracownik poczty

Jak skutecznie i tanim kosztem zmotywować pracownika? Wyznaczając mu konkretne cele premiowe i rygorystycznie pilnować osiąganych wskaźników. Metoda ta jest często stosowana w dużych firmach i korporacjach – z różnymi efektami. W mojej pamięci utkwił np. przypadek silnie nastawionego na cel pracownika firmy telekomunikacyjnej, dla którego brak komputera nie stanowił przeszkody i mało uświadomionemu klientowi sprzedał neostradę pod kalkulator.
Od pewnego czasu zaczynam mieć wrażenie, że podstawą premiowania doręczycieli paczek przesyłanych za pośrednictwem Poczty Polskiej jest wskaźnik skutecznych doręczeń. Nie wiem, czy jest to zasada obowiązująca w całej Polsce, ale w Gdańsku na pewno. Ostatnio na jednym z lokalnych forów dyskusyjnych natknęłam się na poświęconą temu zjawisku dyskusję. Okazuje się, że gdańscy doręczyciele ostatnio wprost stają na głowie, aby nie odwozić przesyłek do urzędów pocztowych. Wystarczy, że w danych adresowych jest podany numer telefonu – dzwonią, umawiają się i dostarczają – bez względu na porę dnia. Firmy kurierskie sie nie umywają.
Mam tu też swoje doświadczenia. Ostatnio kilkakrotnie kupowałam książki w internecie. Płaciłam kartą, wybierałam bezpłatną dostawę pocztą i czekałam na paczkę. I oczywiście – gdy doręczyciel przyjeżdżał – nigdy nie było mnie w domu. Za to w sąsiednim mieszkaniu – była sąsiadka, która bez problemu zgadzała się na odebranie mojej przesyłki. Oczywiscie zawsze mi ją oddawała, gdy tylko przychodziłam do domu. Za pierwszym razem w skrzynce pocztowej znalazłam dodatkowo informację, że moja paczka została została zostawiona w mieszkaniu nr (…) , odebrana przez p.( ….). Kolejne przesyłki również pozostawiane u tej sąsiadki – takiej informacji były juz pozbawione. Na szczęście – z wszystkim sąsiadami żyję dobrze i tak naprawdę – to nawet wygodniej jest mi odebrać od sąsiadki niż stać w kolejce na poczcie. Jeśli jednak jest to regułą zawsze i wszędzie – to mam wątpliwości czy jest to dobra metoda. Mimo wszystko ludzie są różni i trudno zakładać, że wszędzie trafi się na uczciwych. A jeśli jakaś paczka nie dotrze do właściwego adresata? Kto będzie ponosić koszty? I w jaki sposób udowodniono by mojej sąsiadce, że odebrała paczkę? Ekspertyza grafologiczna kosztuje i to sporo.
No i jest jeszcze jedna kwestia. Zamawiając książki z księgarni internetowej Helion – nie obawiam się, że ktoś mnie z tego powodu obgada (chociaż akurat ta moja sąsiadka plotkarą nie jest). Gdybym jednak zamawiała jakieś towary bardziej dyskretne? Potem nic dziwnego, że “wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi…”.

Cóż, z pewnością jakiś patent na likwidację kolejek do pocztowego okienka to jest. Czy jest zjawisko o zasięgu ogólnokrajowym czy tylko nasza lokalna inicjatywa? Jak to wygląda?

Internetowi nie udowodnią?

Stałam wczoraj w długiej kolejce na poczcie. Czynne jedno okienko, załatwające wszystko od zakupu znaczka poprzez wysłanie paczki do zapłacenia rachunku. Ja miałam w ręku awizo na odbiór przesyłki poleconej, nie miałam więc szansy udania się do innej placówki pocztowej. Zdziwiłam się jednak, że większość osób stojących w kolejce stałam tam po to, aby opłacić rachunki.  W dzisiejszych czasach wydawać by się mogło, że jest tyle róznych możliwości, że akurat długa kolejka do pocztwoego okienka jest raczej ostatnim miejscem do uiszczania opłat. Jak widać jednak nie.
Przesyłkę odebrałam. Były to dokumenty z mojej dawnej firmy z podpisaną zgodą na cesję telefonu komórkowego. Służbową komórkę mam od wielu lat, dostałam ją jeszcze w czasach analogowej Centertela i nawet przechodząc na GSM – nuemr zachowałam. Przyzwyczaiłam się i teraz odchodząc z firmy – chcę zabrać go z sobą. Zgodę dostałam, z podpisanymi dokemntami cesji muszę zgłosić się do najbliższego salonu operatora i tu zaczynają się problemy. Opróćz dowodu osobistego – muszę dostarczyć jakąś opłaconą fakturę związaną z moim miejsce zamieszkania: energia, gaz, telefon stacjonarny czy kablówka. Skąd ja to wezmę? Oczywiście, rachunki dostaję i oczywiście je płacę, ale przecież nie na poczcie. Mam konto w banku Millennium, zdefiniowane numery kont bankowych. Gdy dostaję fakturę do zapłacenia – sprawdzam kwotę i wysyłam przelew przez internet. Oznacza to jednak, że na tych rachunkach nie ma żadnego stempelka poświadczającego zapłatę. Oczywiście, mogę sobie wydrukować potwierdzenie przelewu, ale w treście tego przelewu nie wpisuję nigdy numeru konkretnej faktury, a jedynie numer klienta.
Operator pewnie przewidział taka sytuację, tym bardziej, że sam zachęca do elektronicznych faktur czy polecenia zapłaty. Alernatywnie mogę więc dostarczyć wyciąg z konta (może być internetowy) z okresu ostatnich 3 miesięcy. To rozwiązanie mało mi się podoba. Rozumiem, że pewnie chce się zabezpieczyć przed rozmiatymi oszustami, ale nie widzę powodu, aby udostępniać komuś zupełnie obcemu całą historię moich wpływów i płatności. To już jednak zbytnia ingerencja w moją prywatność. I nie chodzi tu o to, że coś do ukrycia, czego się wstydzę – bardziej chodzi mi tu o zasadę. Co więc zrobić? W przyszłym tygodniu dostanę fakturę z UPC – drogą elektroniczną. Wydrukuję ją i pójdę zapłacić w okienku – mimo wszystko jednak raczej bankowym niz pocztowym. I dopiero udam się do salonu operatora.
A swoją drogą – zastanawiam się jak poradzi sobie moja znajoma, która też odeszła z firmy tez od 1 czerwca i też zabrała z sobą telefon. Mieszka z rodzicami, rachunki za media pewnie są więc na nich. Czy nie ma innego wyjścia niż pokazanie wyciągu z konta? A gdyby nie miała konta – czy nie miałaby szans na zawarcie umowy?  

Jak bezpiecznie płacić rachunki?

Rachunki płacimy wszyscy. Mało to przyjemne, ale konieczne i nie da się od tego uciec. Pilnujemy terminów, wpłacamy pieniądze, dostajemy pokwitowanie i śpimy spokojnie. Czy jednak zawsze to wystarczy?
Media doniosły wczoraj o oszustwach firmy Operator Pocztowy PAF, która zdefraudowała pieniądze za opłacane za jej pośrednictwem rachunki. Sprawa w prokuraturze juz się toczy. Zawiadomienie złożył obecny, nowy zarząd firmy – po wynikach kontroli finansowej.
PAF oszukał klientów
Cóż, nieuczciwi ludzie mogą się trafić w różnych firmach. Nie wiadomo jak długo trwał proceder wyprowadzania pieniędzy ze spółki,  ale wygląda na to, że ludzi oszukanych mogą być tysiące. O podobnych sytuacjach w różnego rodzaju agencjach w ciagu ostatnich lat słyszeliśmy już kilkakrotnie. Nie wiem jak się skończyły tamte postępowania, ale szanse na odzyskanie własnych pieniędzy są w takich przypadkach na ogół mizerne. A na bieżąco – skutkuje upomnieniami i koniecznością ponownego zapłacenia zaległego już rachunku. Nieuczciwośc pośrednika finansowego nie skutkuje zawieszeniem roszczeń w stosunku do nas.
Jak się zabezpieczyć przed taką sytuacją? Skoro pokwitowanie dokonanej wpłaty wcale nie jest dowodem, że nasze należności zostały uregulowane? Cóż, trzeba uważać – gdzie wpłacamy pieniądze. Choć na czym takie uważanie miałoby konkretnie polegać? Komu można zaufać? Może lepiej omijać wszystkie punkty i agencje finansowe? Jednak bieganie z rachunkami po siedzibach i biurach obsługi klienta poszczególnych odbiorców rachunków wymaga sporo czasu i stania w kolejkach, mało więc nadaje się jako rozwiązanie dla człowieka pracującego. Poczta? Cóż, w tej chwili już raczej nie słychać o złej famie tej instytucji związanej z przetrzymywaniem pieniędzy dłuzej niż potrzeba do obrotu finansowego, ale kolejek nie unikniemy. Jeszcze kilka lat temu banki przy przyznawaniu kredytu uprzedzały, że opłacając rachunek na poczcie – musimy to zrobić z wyprzedzeniem tygodniowym. W dowolnym banku będzie szybciej, ale tu z kolei zaporą są niesamowicie wysokie opłaty dla klientów “z ulicy”.
Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest więc konto w banku i opłacanie rachunków przelewem lub poleceniem zapłaty. Szybko, pewnie i bezpiecznie. Konta bankowe wcale nie są tylko dla ludzi bogatych, zeby mieli gdzie trzymać oszczędności. Owszem, do tego też, ale nawet żyjąc “od pierwszego do pierwszego” – możemy z korzyścią dla nas gospodarować finansami. I opłacać rachunki – szybko i wygodnie. Szczególnie, że w dzisiejszych czasach – dla większości pracodawców też jest to wygodna forma wypłacania wynagrodzeń.
Banki prześcigają się teraz w ofertach – warto przyjrzeć się szczegółom i wybrać taki, który oferuje dla nas najkorzystniejsza ofertę. Ja sama korzystam z Millennium – przyzwyczaiłam się, choć w tej chwili z pewnością znalazłabym korzystniejsza ofertę. Pisałm o tym jakiś czas temu:
Proste bankowanie na co dzień 

%d