Zmotywowany pracownik poczty

Jak skutecznie i tanim kosztem zmotywować pracownika? Wyznaczając mu konkretne cele premiowe i rygorystycznie pilnować osiąganych wskaźników. Metoda ta jest często stosowana w dużych firmach i korporacjach – z różnymi efektami. W mojej pamięci utkwił np. przypadek silnie nastawionego na cel pracownika firmy telekomunikacyjnej, dla którego brak komputera nie stanowił przeszkody i mało uświadomionemu klientowi sprzedał neostradę pod kalkulator.
Od pewnego czasu zaczynam mieć wrażenie, że podstawą premiowania doręczycieli paczek przesyłanych za pośrednictwem Poczty Polskiej jest wskaźnik skutecznych doręczeń. Nie wiem, czy jest to zasada obowiązująca w całej Polsce, ale w Gdańsku na pewno. Ostatnio na jednym z lokalnych forów dyskusyjnych natknęłam się na poświęconą temu zjawisku dyskusję. Okazuje się, że gdańscy doręczyciele ostatnio wprost stają na głowie, aby nie odwozić przesyłek do urzędów pocztowych. Wystarczy, że w danych adresowych jest podany numer telefonu – dzwonią, umawiają się i dostarczają – bez względu na porę dnia. Firmy kurierskie sie nie umywają.
Mam tu też swoje doświadczenia. Ostatnio kilkakrotnie kupowałam książki w internecie. Płaciłam kartą, wybierałam bezpłatną dostawę pocztą i czekałam na paczkę. I oczywiście – gdy doręczyciel przyjeżdżał – nigdy nie było mnie w domu. Za to w sąsiednim mieszkaniu – była sąsiadka, która bez problemu zgadzała się na odebranie mojej przesyłki. Oczywiscie zawsze mi ją oddawała, gdy tylko przychodziłam do domu. Za pierwszym razem w skrzynce pocztowej znalazłam dodatkowo informację, że moja paczka została została zostawiona w mieszkaniu nr (…) , odebrana przez p.( ….). Kolejne przesyłki również pozostawiane u tej sąsiadki – takiej informacji były juz pozbawione. Na szczęście – z wszystkim sąsiadami żyję dobrze i tak naprawdę – to nawet wygodniej jest mi odebrać od sąsiadki niż stać w kolejce na poczcie. Jeśli jednak jest to regułą zawsze i wszędzie – to mam wątpliwości czy jest to dobra metoda. Mimo wszystko ludzie są różni i trudno zakładać, że wszędzie trafi się na uczciwych. A jeśli jakaś paczka nie dotrze do właściwego adresata? Kto będzie ponosić koszty? I w jaki sposób udowodniono by mojej sąsiadce, że odebrała paczkę? Ekspertyza grafologiczna kosztuje i to sporo.
No i jest jeszcze jedna kwestia. Zamawiając książki z księgarni internetowej Helion – nie obawiam się, że ktoś mnie z tego powodu obgada (chociaż akurat ta moja sąsiadka plotkarą nie jest). Gdybym jednak zamawiała jakieś towary bardziej dyskretne? Potem nic dziwnego, że “wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi…”.

Cóż, z pewnością jakiś patent na likwidację kolejek do pocztowego okienka to jest. Czy jest zjawisko o zasięgu ogólnokrajowym czy tylko nasza lokalna inicjatywa? Jak to wygląda?

%d