Co ZUS wie o moich spadkobiercach?

Dyskusja na temat wyższości ZUS nad OFE i/lub odwrotnie trwa w najlepsze. Mam wprawdzie bardzo poważne podejrzenia, że z jednej strony dyskutują ekonomiści, publicyści, blogerzy itp. czyli szeroko pojęta opinia publiczna, a z drugiej strony – rząd i jego eksperci. Te dwa światy są zupełnie niezależne, choć pewnie i tak później będzie można ogłosić, że konsultacje społeczne się odbyły….
Osobiście nie mam najmniejszych złudzeń – decyzja zapadła i nasze składki zgromadzone na kontach emerytalnych w ZUS zostaną znacjonalizowane. Z tego co czytałam, mimo że ustawa jeszcze nie przeszła przez parlament, przedstawiony przez ministra Rostowskiego budżet na 2014 rok opiera się o założenia, że środki z OFE przechodzą do ZUS.Trudno, klamka zapadła.
Zastanawiam się jednak, jak to formalnie wyjdzie w praktyce i budzą się we mnie kolejne wątpliwości. Tym bardziej, że już obecne rozwiązania nie skłaniają do optymizmu pod tym względem.

Gdy 7 lat temu zmarł mój mąż – jako osoba wskazana odziedziczyłam jego zgromadzone w OFE składki. Połowa została przekazana na moje konto emerytalne w OFE, druga połowa została wypłacona mi w gotówce. Tak to funkcjonuje i podobno nawet przejęcie środków przez ZUS niczego tu nie zmienia. A jak to wygląda już teraz?
Na wiosnę 2011 roku, jeszcze za czasów Fedak składka przekazywana do OFE została znacznie ograniczona – o część obligacyjną. Ta część składki jest podobno gromadzona w ZUS na zupełnie oddzielnych subkontach i podobno też podlega dziedziczeniu. Zastanawiam się tylko – skąd ZUS wie, komu chcę te środki przekazać? Mnie o to nie pytał. Czy mój spadkobierca będzie musiał więc przynieść zaświadczenie z OFE, kogo upoważniłam do pobrania moich środków na wypadek śmierci? Jakieś to dziwne. A może ZUS liczy na to, że większość zapomina i wcale nie zgłasza się po te pieniądze? Patent niezły, ale teoretycznie tych składek z każdym miesiącem jest coraz więcej. Wcześniej czy później spadkobiercy zaczną się zgłaszać, ciekawe, czy ZUS jest na to przygotowany?


Co dalej z systemem emerytalnym?

Przy wprowadzaniu reformy emerytalnej umawialiśmy się, że rezygnujemy z systemu emerytur opartym na solidarności pokoleń i przechodzimy na system kapitałowy. Zasada “ile sobie uzbierasz – tyle będziesz miał” była podstawą tych ustaleń. Niestety, reformę wprowadzono i zapomniano o niej na długie lata. Przede wszystkim kolejne rządy i to niezależnie od opcji politycznych nie zadbały o to, aby zgodnie z założeniami reformy zasypywać dziurę w ZUS dochodami z prywatyzacji. Same OFE też nie okazały się cudownym rozwiązaniem – wysokie koszty własne skutecznie obcinają wysokość zgromadzonych tam środków.
Niezależnie od tego jednak co myślimy o samych OFE i zarządzających nimi – przyzwyczailiśmy się do myśli, że są to nasze własne, gromadzone na przyszłość pieniądze. Wczoraj okazało się, że wcale tak nie jest – państwo właśnie ogłosiło, że je zabiera.
Co myślę o tym – opisałam na swoim blogu politycznym:
Kreatywna księgowość czyli “przesunięcie” obligacji
W tej chwili najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie – co dalej z naszymi emeryturami? Jakoś zupełnie nie widzę ani nie słyszę całościowej wizji jak ma wyglądać nasz system emerytalny, a chyba właśnie od tego debata publiczna powinna się zacząć. Wiadomo, że z przyczyn demograficznych nie da się już wykorzystać tu solidarności pokoleń. Dużo na ten temat mówiło się przy okazji podwyższania wieku emerytalnego. Jak jednak ma funkcjonować system kapitałowy skoro ZUS nie ma najmniejszych możliwości pomnażania naszych środków, gdyż musi je od razu wydać na bieżące wypłaty świadczeń? Zmiana własnościowego podejścia do składek emerytalnych zostaje w prosty sposób zastąpiona ich nacjonalizacją i politycznymi obietnicami waloryzacji. Niestety, ale przy takim podejściu trudno mieć zaufanie do własnego państwa. Tym bardziej, ze jest to rozwiązanie tylko na tu i teraz – przejęcie przez ZUS (też obciążony wysokimi kosztami własnego funkcjonowania) całej rzeszy emerytów wywoła tylko powiększenie istniejącej dziury budżetowej w przyszłości. Z punktu widzenia rządu – takie rozwiązanie pewnie pozwoli na odtrąbienie sukcesu w postaci zmniejszenia w tym roku zadłużenia finansów publicznych, jednak z punktu widzenia przyszłych emerytów – niczego nie załatwia.

Może czas najwyższy na przeprowadzenie nowej, porządnej reformy emerytalnej? Może warto zastanowić się nad wariantem kanadyjskim? O tym wszystkim trzeba dyskutować i to w znacznie szerszym gronie niż ministerialne gabinety. I nie mam tu na myśli wielkiej nagonki na OFE i straszenie ryzykiem inwestycyjnym w opozycji do bezpiecznej emerytury państwowej. Przecież jeżeli zdecyduję się na pozostanie w OFE – to i tak większość zgromadzonych tam przeze mnie środków zostanie zabrana do ZUS-u, a pozostanie tylko część “akcyjna”. Oznacza to, że ZUS i tak będzie wypłacać mi emeryturę, a ryzyko giełdowe dotyczyć będzie tylko niewielkiej części. Być może, że będę miała pecha i stracę, ale być może, że środki te urosną i moja dodatkowa emerytura będzie całkiem zauważalna.

Aż się prosi tu o debatę pod hasłem naczelnym “nic o nas bez nas” – emerytury dotyczą wszystkich, a w porównaniu z politykami patrzymy na to w znacznie dłuższej perspektywie niż tylko bieżące potrzeby budżetu, dotrwanie do końca kadencji czy wygrane wybory.



Składka emerytalna czyli co?

Co to jest składka emerytalna? Odpowiedź na to pytanie ma kluczowe znaczenie do zrozumienia tego, co dzieje się z naszymi emeryturami.
W czasach PRL-u sprawa była oczywista. Składka emerytalna – teoretyczna i niewidzialna – poprzez budżet państwa trafiała do ZUS-u. Oczywiście nie po to, aby coś tam było składowane czy inwestowane, ale po to, aby była gotówka na wypłatę bieżących świadczeń emerytalnych.
Reforma emerytalna zmieniła to wszystko. Przede wszystkim przeszliśmy na system kapitałowy – czyli nasze składki miały być gromadzone w II filarze w OFE. Obowiązuje tu zasada, że ile sobie uzbieramy, tyle będziemy mieć. Teoretycznie moglibyśmy to nawet robić sami, ale państwo woli dopilnować, żebyśmy naszych pieniędzy nie przehulali już teraz, zostając na starość z niczym. Oznacza to, że nasze składki są wprawdzie pobierane przez ZUS, ale jest on tu tylko pośrednikiem i musi przekazać je do OFE. Jak więc można twierdzić, że to OFE generują dług państwa? Równie nietrafny jest zarzut, że to OFE są winne temu, że państwo emituje obligacje. Państwo  jest zadłużone, potrzebuje pieniędzy na wypłatę bieżących emerytur, więc wystawia weksle, a OFE są ustawowo zmuszone do do ich wykupu. Problem jednak w tym, że wynikająca z konieczności wypłacania bieżących emerytur dziura w ZUS powinna być już dawno temu zasypana wpływami z prywatyzacji. Czy nie takie właśnie były założenia?

OFE mają sporo wad i jest sporo powodów do ich krytyki. Jednak raczej nie za, za co atakują je politycy. Wprawdzie wygodnie jest zrzucać na kogoś winę za własne błędy i zaniedbania, ale jest to po prostu nieuczciwe. W tym starciu staję po stronie prof.Balcerowicza.
Zgadzam się też z jego stwierdzeniem, że wyborcy PO nie darują swojej partii skoku na ich pieniądze.


Co dalej z naszymi emeryturami?

Wskaźniki demograficzne w naszym kraju są jakie są, na pewno nie nastrajają optymistycznie, szczególnie w kontekście systemu emerytalnego. Wiadomo już, że nasze dzieci i wnuki nie będą w stanie zarobić i na siebie i na nasze emerytury. O własną emeryturę musimy zadbać sami – ta mantra jest powtarzana już od dłuższego czasu. Tylko jak to zrobić w praktyce?
ZUS się nie liczy – to będą grosze oparte głównie na budżetowej kroplówie (słowo kroplówka nie odzwierciedla skali). II filar OFE? Wizja emerytury pod palmami to już przeszłość. Z jednej strony politycy już się przymierzają do skoku na kasę, a z drugiej strony – okazuje się, że same OFE trochę inaczej widzą nasze emerytury niż my sami. Przede wszystkim – okazuje się, że pod słowem ubezpieczeniem mogą kryć się różne pojęcia. Zawsze wydawało mi się, że przy ubezpieczeniu – obie strony ponoszą ryzyko. Jestem ubezpieczona, płacę składki, a nigdy nie doszło do żadnej szkody, więc tylko wkładając – płacę. Z drugiej strony – jeżeli po zapłaceniu np. 2 składek na ubezpieczenie mieszkania – spali się – traci ubezpieczyciel, a ja jestem na plusie, gdyż dostałam więcej niż wpłaciłam. Czy tak samo mogłyby działać również OFE? Teoretycznie tak – przechodząc na emeryturę jej wysokość jest obliczana jako teoretyczna liczba miesięcy jej pobierania. Mogę umrzeć po 3 miesiącach, a mogę po 20 latach – emeryturę z OFE dostanę. Jest tylko jeden problem: dziedziczenie środków. Aspekt ten jest często pokazywany jako wielki plus OFE, ale w gruncie rzeczy podważa ideę ubezpieczenia. Przecież przeprowadzając się czy zmieniając samochód – też nikt mi nie zwraca składek. Emerytura z pewnością musi być dożywotnia, gdyż za chwilę może się okazać, że istotnym elementem naszego systemu emerytalnego będą zasiłki z MOPS-u. Czy na pewno o to chodzi?

Nie da się ukryć, że system emerytalny jest u nas sprawą bardzo polityczną. Wprowadziliśmy pierwszy krok reformy, ale potem kolejne rządy jej nie dokończyły, nie sprecyzowały zasad i mamy to, co mamy. Problem jest coraz poważniejszy i coraz pilniejszy. Teraz już nie da się uciec. Znając życie – mam poważne obawy, że czeka nas jednak mniej lub bardziej jawny “skok na kasę”. ZUS na chwilę może złapie oddech, ale potem będzie tylko gorzej. Dla każdego przyszłego emeryta oznacza to jednak to, że myśląc o emeryturze nieco większej niż głodowa, na państwo nie można liczyć. Trzeba się samemu o to zatroszczyć. Tylko jak to zrobić? Czasy ciężkie, ledwo starcza na bieżące potrzeby i nie ma z czego odkładać. A jednak chyba nie ma na co czekać…

Osobną kwestią pozostaje kwestia – gdzie oszczędzać? W III filar chyba już nikt nie wierzy. IKE czy IKZE mogą stać się takim samym łupem jak II filar. Najprościej pewnie byłoby odkładać na koncie oszczędnościowym w banku, ciułając po trochu z myślą o starości. Przy odpowiedniej samodyscyplinie miałoby to sens. Przynajmniej do momentu, gdy nie zobaczyliśmy, co zrobiono z oszczędnościami w bankach na Cyprze. Zaufanie do banków spadło. Tu też pozostaje skarpeta?
Wygląda na to, że standardowe życzenia 100 lat! wcale nie muszą być tak radosne i pełne optymizmu.



 

 

%d