Reklama źródłem bojkotu

Okres przedświąteczny to wielkie żniwa dla handlowców. Zaczyna się już na początku listopada, a kończy wyprzedażami na przełomie grudnia i stycznia. Chętnie z tego korzystamy, kupując dużo więcej i chętniej niż w innych porach roku, nawet reklamy nie są nam potrzebne. Choć oczywiście reklam wokół jest mnóstwo – każda przypomina nam o konieczności kupienia prezentów oraz obfitego zaopatrzenia stołu. To nie pora na oszczędności i nawet brak pieniędzy nie jest żadną wymówką. Zresztą reklamy banków i różnego rodzaju firm pożyczkowych tu też wskazują proste rozwiązania: nie masz pieniędzy na prezenty – weź kredyt, pożyczkę, wystąp o kartę kredytową. 

Reklam wokół nas jest już tak dużo, że w większości przestajemy zwracać na nie uwagę. Chcąc się wybić – trzeba stworzyć reklamę zdecydowanie wyróżniającą się na tle innych. Nie jest to łatwe, czasem jednak zdarza się, że z pomocą przychodzi ogłoszony bojkot konsumencki. Gdy ten bojkot jest ogłaszany z przyczyn ideologicznych – nagle prosta i zwyczajna reklama robi się sławna.
Na okres przedświąteczny ogłoszono póki co bojkot:

  • Empiku – za wyemitowanie reklam telewizyjnych z Adamem Darskim (Nergalem) oraz Marią Czubaszek. Uzasadnienie proste: Święta Bożego Narodzenia to święta katolickie, silnie zakorzenione w tradycji i kojarzące się z rodziną, więc ani satanista Nergal ani aborcjonistka Czubaszek nie mają prawa do tych świąt….
    Na Facebooku powstała nawet specjalna grupa “Nie kupuję w Empiku”. 
  • Lidla – za to, że w reklamie mowa jest nie o Świętach Bożego Narodzenia, a o “tych wyjątkowych dniach”. Portal Fronda publikuje nawet wzór maila z protestem.

Każdy ma prawo do swoich poglądów, a także wyboru sklepów, w których wydaje swoje pieniądze.Obawiam się jednak, że tego typu akcje są kompletnie bezsensowne. Przede wszystkim, patrząc z punktu widzenia wiary – to nie zakupy decydują o tym, jak przeżywamy święta. Próby siłowego wprowadzania sacrum do galerii handlowych nie są dobrym pomysłem i skutkują tym, że coraz bardziej zaczną się kojarzyć tylko z komercją. Na pewno o to chodzi? Pomijam już fakt, że taki bojkot, nagłaśniając daną reklamę, może wywołać efekt zupełnie przeciwny od zamierzonego. Z punktu widzenia Empiku czy Lidla nie obawiałabym się spadku sprzedaży. Z punktu widzenia inicjatorów tych bojkotów – zastanowiłabym się, czy za chwilę nie pojawi się kolejna kontrowersyjna reklama, której celem będzie świadoma prowokacja, obliczona na bojkot.
Za chwilę okaże się, że zabraknie niebojkotowanych sklepów i w ogóle nie będzie gdzie zrobić przedświątecznych zakupów.

A skoro o reklamie mowa – to tu reklama książek o reklamie:

Lidl kontra Biedronka

 Lidl  Biedronka

Lidl i Biedronka to dwie sieci rywalizujących z sobą dyskontów. Bywam i tu i tu i często sie zastanawiam, który z nich wygrywa? Lidl ostatnio prowadzi intensywną kampanię reklamową w mediach, ale Biedronka zdecydowanie “poprawiła” swoje sklepy i produkty w nich oferowane. Nowy wystrój “Biedronki” na moim osiedlu rzeczywiście jest bardziej przyjazny.

Powszechna opinia głosi, że obydwa dyskonty to sklepy dla biednych ludzi. Rzeczywiście większość towarów jest tam tańsza niż w innych sklepach. Jakoś jednak wcale nie mam wrażenia, że to obciach tam kupować. Na moje własne dobre samopoczucie bardziej działa zadowolenie, ze udało mi sie coś kupić taniej i trochę zaoszczędzić. Wprawdzie ostatnio mam bardzo ciezki pod względem finansowym okres, ale zarówno w Lidlu jak i w Biedronce bywałam często, również wtedy, gdy całkiem dobrze sobie radziłam.
Za to zraziłam się do Reala. Już dawno tam nie byłam, odstraszyły mnie znacznie podniesione ceny. Wprawdzie są promocje i rabaty za zakupy zrobione wcześniej, ale mimo wszystko – nie jest to żadna atrakcja. W dodatku sieć ta przestała dawać bony towarowe za punkty zebrane na karcie Payback. Dla mnie to też był magnes przyciągający do Reala.
Za to ostatnio całkeim podoba mi się Intermarche. Wprawdzie niektóre artykuły są tam niezbyt tanie, ale większość ma całkiem przyzwoite ceny.

 

%d