Co dalej z naszymi emeryturami?

Wskaźniki demograficzne w naszym kraju są jakie są, na pewno nie nastrajają optymistycznie, szczególnie w kontekście systemu emerytalnego. Wiadomo już, że nasze dzieci i wnuki nie będą w stanie zarobić i na siebie i na nasze emerytury. O własną emeryturę musimy zadbać sami – ta mantra jest powtarzana już od dłuższego czasu. Tylko jak to zrobić w praktyce?
ZUS się nie liczy – to będą grosze oparte głównie na budżetowej kroplówie (słowo kroplówka nie odzwierciedla skali). II filar OFE? Wizja emerytury pod palmami to już przeszłość. Z jednej strony politycy już się przymierzają do skoku na kasę, a z drugiej strony – okazuje się, że same OFE trochę inaczej widzą nasze emerytury niż my sami. Przede wszystkim – okazuje się, że pod słowem ubezpieczeniem mogą kryć się różne pojęcia. Zawsze wydawało mi się, że przy ubezpieczeniu – obie strony ponoszą ryzyko. Jestem ubezpieczona, płacę składki, a nigdy nie doszło do żadnej szkody, więc tylko wkładając – płacę. Z drugiej strony – jeżeli po zapłaceniu np. 2 składek na ubezpieczenie mieszkania – spali się – traci ubezpieczyciel, a ja jestem na plusie, gdyż dostałam więcej niż wpłaciłam. Czy tak samo mogłyby działać również OFE? Teoretycznie tak – przechodząc na emeryturę jej wysokość jest obliczana jako teoretyczna liczba miesięcy jej pobierania. Mogę umrzeć po 3 miesiącach, a mogę po 20 latach – emeryturę z OFE dostanę. Jest tylko jeden problem: dziedziczenie środków. Aspekt ten jest często pokazywany jako wielki plus OFE, ale w gruncie rzeczy podważa ideę ubezpieczenia. Przecież przeprowadzając się czy zmieniając samochód – też nikt mi nie zwraca składek. Emerytura z pewnością musi być dożywotnia, gdyż za chwilę może się okazać, że istotnym elementem naszego systemu emerytalnego będą zasiłki z MOPS-u. Czy na pewno o to chodzi?

Nie da się ukryć, że system emerytalny jest u nas sprawą bardzo polityczną. Wprowadziliśmy pierwszy krok reformy, ale potem kolejne rządy jej nie dokończyły, nie sprecyzowały zasad i mamy to, co mamy. Problem jest coraz poważniejszy i coraz pilniejszy. Teraz już nie da się uciec. Znając życie – mam poważne obawy, że czeka nas jednak mniej lub bardziej jawny “skok na kasę”. ZUS na chwilę może złapie oddech, ale potem będzie tylko gorzej. Dla każdego przyszłego emeryta oznacza to jednak to, że myśląc o emeryturze nieco większej niż głodowa, na państwo nie można liczyć. Trzeba się samemu o to zatroszczyć. Tylko jak to zrobić? Czasy ciężkie, ledwo starcza na bieżące potrzeby i nie ma z czego odkładać. A jednak chyba nie ma na co czekać…

Osobną kwestią pozostaje kwestia – gdzie oszczędzać? W III filar chyba już nikt nie wierzy. IKE czy IKZE mogą stać się takim samym łupem jak II filar. Najprościej pewnie byłoby odkładać na koncie oszczędnościowym w banku, ciułając po trochu z myślą o starości. Przy odpowiedniej samodyscyplinie miałoby to sens. Przynajmniej do momentu, gdy nie zobaczyliśmy, co zrobiono z oszczędnościami w bankach na Cyprze. Zaufanie do banków spadło. Tu też pozostaje skarpeta?
Wygląda na to, że standardowe życzenia 100 lat! wcale nie muszą być tak radosne i pełne optymizmu.



 

 

%d