Szkolenia unijne

W ramach środków pomocowych z UE, trochę przez przypadek trafiłam na dwumiesięczny kurs pozyskiwania i rozliczania funduszy unijnych. A ponieważ Unia płaci – to i wymaga. Do rozliczenia tego naszego szkolenia (10 uczestniczek) potrzebne są takie sterty papieru, że na pewno jest jedna z nzajbardziej znaczących pozycji kosztorysu. Unijna biurokracja jest nieubłagana i w dodatku bardzo konserwatywna. Technologia elektroniczna w ogóle nie wchodzi w rachubę, musi byc papier – podpisany i z pieczątkami.
Inne uwarunkowania są może bardziej przyjemne, ale moim zdaniem – zupełnie niepotrzebnie i tylko podnoszące koszty. Zajęcia są codziennie od poniedziałku do piątku, w godzinach 8-14. Za uczestnictwo w kursie dostajemy stypendium szkoleniowe. Wprawdzie niewiele – 3zł z groszami za godzinę, ale zawsze wydawało mi się, że samo zdobywanie wiedzy leży w moim interesie i dziwne wydaje mi się takie dodatkowe motywowanie. No, ale Unia wymaga… W ramach 6-godzinnych zajęć dostajemy codziennie obiad. Ciekawe, dlaczego nie ma takiego wymagania w kodeksie pracy? W końcu 8 godzin pracy to z pewnością znacznie większy wysiłek niż 6 godzin szkolenia. Dodatkowo – zwracane są nam wszystkie koszty codziennych dojazdów – wszystkie jesteśmy z Gdańska…

Fajnie, że płyną do nas pieniadze za UE, ale chwilami mam wrażenie, że jakaś ich część jest wydawana jakby nieco rozrzutnie. Gdyby obciąć te wszystkie dodatki – to szkolenie mogłoby przejść nie 10, a znacznie więcej osób. Czy mimo wszystko nie byłoby to bardziej racjonalne?  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d