Patriotyzm na zakupach

Czy współczesny patriotyzm gospodarczy powinien polegać na tym, że zaczynamy kupować polskie produkty? 

Kupuj polskie. W obronie gospodarczego szowinizmu.

Problem takiego podejścia jest znany i dyskutowany od dawna, sama też wielokrotnie uczestniczylam w takich debatach. Zawsze do tej pory wydawało mi się, że takie podejście nie ma sensu, gdyż nawet trudno odróżnić – co to znaczy polskie? Czy w tej kategorii mieszczą się również produkty z fabryki zagranicznej, ale działającej w Polsce? Najprościej byłoby chyba przyjąć kryterium – polski to taki, który powstał na polskim miejscu pracy, czyli dał zatrudnienie komuś w naszym kraju. Czy mozna to jednak rozgraniczyć? Świat globalnej gospodarki jakoś działa ponad wszelkimi granicami, w dodatku każdy produkt ma w sobie wiele komponentów i składników, które w mniejszym lub większym stopniu i tak pochodzą z Chin.
Czy to oznacza, że i tak nie warto? Moim zdaniem – mimo wszystko tak. Idąc na zakupy i wrzucając do koszyka różne towary, część z nich w sposób oczywisty jest (a przynajmniej wydaje się) pochodzenia krajowego. Kupując je – może dajemy w ten sposób pracę sąsiadce? A ona z kolei idąc na swoje zakupy uratuje nasze własne miejsce pracy?
Brzmi to pięknie, choć idealistycznie, może nawet w pewien spośób naiwnie. Tym bardziej, że w sytuacji kryzysowej i tak wybieramy produkt tańszy, sprawę kraju pochodzenia pozostawiając jednak na drugim miejscu. Dobrze jednak, gdy da się to pogodzić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d