Netto, tara, brutto

Kilka dni temu w lokalnym markecie kupowałam borówki. Stoisko samoobsługowe, można samemu nałożyć do woreczka foliowego lub papierowej torebki. Wybieram torebkę papierową – dużą, grubą. Moim zdaniem w ten sposób borówki nie zaparzą się i dłużej będzie można je przechować. Pani przy kasie zważyła, zeskanowała pozostałe zakupy, zapłaciłam i poszłam.

Po drodze naszła mnie taka refleksja: kiedyś (dawno, dawno temu) w sklepach były naklejki na wagach „Towar sprzedajemy według wagi netto”.  Na dominujących w sklepach starych wagach na jednej szalce kładło się pustą torebkę, na drugiej – towar w torebce. Dziś to już zdecydowanie przeżytek, nikt sobie w ogóle nie zawraca tym głowy. Choć teoretycznie można by położyć pustą torebkę na wadze, wyzerować wskazanie i dopiero położyć pełną torebkę.  Tylko po co? Pomijam już fakt, że większość osób wybiera jednak woreczki plastikowe. 
Dla mnie w zasadzie to też tylko ciekawostka jak zmienia się świat. W domu zważyłam samą torebkę – 15g, można przeżyć.

A ponieważ obawiam się, że „gimby nie znają” to:

    • netto – waga towaru bez opakowania
    • tara – waga opakowania
    • brutto – waga towaru z opakowaniem

netto + tara = brutto

Oszczędzanie prądu

Od listopada ubiegłego roku życie zaczęło mnie zmuszać do sukcesywnej wymiany sprzętu domowego. Najpierw padła mi zmywarka – kupiłam nową. Niedługo później – zaczęła szwankować pralka, też wymieniłam. Gdy w marcu finalnie zepsuła się lodówka, też kupiłam nową. Tak naprawdę to moim zdaniem i zmywarkę i pralkę powinno się jeszcze dać naprawić, do wymiany nadawała się faktycznie tylko lodówka (16 lat nie było z nią problemu, ale czas robi swoje). Niestety, żyjemy w czasach, gdy nie opłaca się naprawiać, taniej wychodzi zakup nowego sprzętu. 
Od maja tego roku zaczęłam się przyglądać telewizorowi – też zaczął powoli szwankować. Póki jednak działał, zawsze były jakieś pilniejsze wydatki. W połowie lipca przestał. Też miał już kilkanaście lat, a w dodatku była to plazma, więc bardzo energochłonna. Cóż…

Przy wyborze każdego z tych urządzeń zwracałam uwagę przede wszystkim na klasę energetyczną. Codziennie spisuję z internetu stan licznika (Energa, licznik zdalnego odczytu) i oceniam na bieżąco zużycie. Przez ostatnie pół roku trochę spadło, ale od 2 tygodni jestem naprawdę w szoku.  Stary telewizor padł mi w połowie lipca, nowy dotarł do mnie tydzień później. Dzienne zużycie energii elektrycznej obecnie jest mniejsze o ok.2,5 kWh. Dostałam już rachunek za m-ce czerwiec-lipiec – mimo podwyżki cen, niższy o 20zł. Cóż, nawet nie chce mi się liczyć ile pieniędzy straciłam przez to, że kilkanaście lat temu wybrałam plazmę, a nie LCD.
Teraz chyba już w ogóle nie są produkowane?

 


Kolejny mail z oszustwem?

Dostałam dziś takiego maila:

kliknij, aby powiększyć
Kliknij, aby powiększyć

Obrazek podzieliłam na 2 części, żeby zmieścił się i nagłówek i treść. Patrząc chociażby na adres mailowy nadawcy – wygląda to na  kolejny mail próbujący wyłudzić jakieś dane i to raczej w mało szlachetnym celu.

Owszem, jestem klientką EURO RTV AGD i dostaję od nich maile. Wszystkie przychodzą z domeny eurocom.pl, a nie z takiej dziwnej jak widać w nagłówku wiadomości.
No i ten termin – mail przyszedł dziś tj. 27 grudnia – skoro termin na darmową nagrodę minął 23 października, to chyba nie ma już sensu wchodzić i wypełniać ankiety pod bardzo długim i dziwnym adresem mailowym? 
Tym bardziej, że tydzień temu dostałam takiego maila:

kliknij, aby powiększyć

Tan sam nadawca. Tu w ogóle nie miałam wątpliwości – nie korzystam z Media Expert.

Cóż, robię się coraz bardziej nieufna i zawsze staram się sprawdzać, gdzie i na jakie linki klikam.


Firmy kurierskie – UPS

Tak się ostatnio złożyło, że jedna z moich przesyłek została wysłana do mnie poprzez firmę UPS. Nie była to moja decyzja, nie miałam tu wpływu – dowiedziałam się o tym drogą mailową, po prosu podano mi numer przesyłki. Nie pamiętam, czy już kiedyś korzystałam z ich usług, ale raczej nie miałam żadnych złych skojarzeń. Wkrótce po mailu od nadawcy (w ostatni poniedziałek)  dostałam również  maila od UPS z informacją, że mają dla mnie przesyłkę i dostarczą mi ją w środę w godz.:8:30 – 12:30. Wprawdzie weszłam na  stronę UPS i chciałam sprawdzić dokładnie jej drogę i ewentualne możliwości przekierowania, ale zrezygnowałam nie chcąc zakładać sobie konta na portalu, z którego nie korzystam. Ponieważ tego dnia nie planowałam żadnych wyjść – stwierdziłam, że żaden problem, będę w domu.  We wtorek o godz.9:56 (czyli dzień przed planowanym doręczeniem) przyszedł kolejny mail, tym razem o zmianie terminu doręczenia na wtorek godz.8:30 -12:30. Cóż, byłam w domu, czekałam. Kurier nie dotarł. Ponieważ widziałam, że muszę później wyjść – ponownie weszłam na stronę i zaczęłam szukać możliwości przekierowania. Próbowałam znaleźć jakąś mapkę/listę punktów odbioru. Niestety, nie udało mi się. Być może po dłuższych poszukiwaniach udałoby mi się, ale strona chyba raczej nie jest zbyt intuicyjna.
Za to o godz.14:06 przyszedł kolejny mail:

Cóż, byłam już prawie ubrana, musiałam koniecznie wyjść. Doczekałam do godz.14:30, po wyjściu z bloku jeszcze rozglądałam się – nic.
Następny mail był o 16:06 – że przesyłka trafiła do punktu w sklepie w sąsiedniej dzielnicy. Wybrałam się tam następnego dnia – sprawdzono mi dowód osobisty i otrzymałam informację, że skoro nie mam od nich SMS-a – to wątpliwe, aby przesyłka jednak była u nich. Ekspedientki nie przekonywało, że ani nadawca ani więc tym bardziej UPS nie znają mojego numeru telefonu i komunikowali się ze mną tylko drogą mailową. Na szczęście udało się znaleźć paczkę i odebrałam moją przesyłkę.

Generalnie jednak nie jestem zachwycona UPS-em. W bliskiej okolicy jest wiele różnych punktów mających umowy z różnymi firmami kurierskimi. Nie wiem, czy na pewno nie było nic bliżej niż sąsiednie osiedle? Mieszkam w dużej dzielnicy mieszkaniowej Gdańska, ludzie dostają różne przesyłki, część również przez UPS i nie wydaje mi się, że zawsze wszyscy siedzą w domu i czekają na kuriera. Zapotrzebowanie na punkty odbioru  z pewnością jest.

Kalendarz Adwentowy – uczy, bawi, wychowuje

Ten wpis po raz pierwszy pojawił się na moim blogu w 2009 roku. jeszcze na Bloxie.

Mamy grudzień, a to świetna okazja, aby rozpocząć zabawę z Kalendarzem Adwentowym. Oczywiście pod warunkiem, że w domu są małe dzieci.
Mój syn już dawno z tego wyrósł, a w wieku przedszkolnym co roku kupowałam mu Kalendarz Adwentowy. Jest ich teraz wszędzie pełno i nie są drogie, więc warto. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę wszystkie możliwości do wykorzystania. Sprawdziłam doświadczalnie – pozwala w prosty sposób nauczyć dziecko liczenia. A także rozpoznawania cyfr – na zasadzie: poszukaj takiego samego znaczka. W pewien sposób też wychowuje, gdyż rozkłada przyjemność na kolejne dni oczekiwania na Boże Narodzenie. W żadnym wypadku nie pozwalajmy dzieciom wyjeść wszystkich czekoladek od razu!
Najfajniejsze są takie kalendarze, gdy w poszczególnych okienkach nie są proste kostki czekolady, a małe figurki np. saneczki, krasnal, piłka itp.itd. Ja od razu nawiązywałam do tematu i rozmawialiśmy np. o tym, że jak spadnie śnieg – to pójdziemy na sanki lub – spróbujmy policzyć ile piłek znajdziemy w domu.
Może brzmi to nieco infantylnie, ale więzi buduje się w dużej części na drobiazgach, właśnie w takich codziennych wspólnych przeżyciach.
Naprawdę polecam. Koszt nieduży, a odpowiednio celebrowane wspólne przeżycia – bezcenne. I nie zapłaci się za nie żadną kartą, VISA też nie pomoże.

Wracam do niego, gdyż temat kalendarza adwentowego jest u mnie znowu aktualny. Moja wnuczka ma 2,5 roku i też odkrywa te uroki. Akurat tak się złożyło, że ostatnie dni znowu nie chodzi do żłobka, codziennie ja do niej biegam, więc i odkrywanie kolejnych okienek kalendarza jest moim udziałem. Choć teraz to wygląda zupełnie inaczej. Cóż, dziecko od początku wychowywane na diecie bezcukrowej i bezsolnej (takie czasy, szanuję prawo syna i synowej do ustalania reguł), więc kalendarz adwentowy z czekoladkami na każdy dzień odpada. Choć kalendarz adwentowy ma – 24 pudełeczka z różnymi związanymi z Bożym Narodzeniem elementami. Utrwalamy więc znajomość cyferek, odszukujemy pudełeczko na dany dzień i wyjmujemy kolejną dekorację. Robi się z tego mały rytuał, co mnie akurat cieszy. Mam nadzieję, że zapamięta te chwile na długo.

Zmywarka Bosch

  • Tak jak pisałam w poprzedniej notce – padła mi zmywarka. Odczekałam trochę i w ramach zakupowego szaleństwa na Black Friday – kupiłam nową.

Wybrałam Boscha, a dokładnie rzecz biorąc:
Zmywarka Bosch SPS2HKI58E 45cm
Zdecydowało o tym porównanie parametrów technicznych, klasa energetyczna, a także rady rodziny i znajomych.

Kupowałam w sklepie internetowym Euro RTV AGD – korzystam od dawna i jestem zadowolona.  Przy okazji – wykupiłam od razu wniesienie i montaż. Nie skorzystałam z rat, choć akurat teraz są atrakcyjne warunki. Nie wykupiłam też dodatkowego ubezpieczenia – to jednak przeszło 600zł. 
Dostawa była wczoraj. Poszło szybko i sprawnie.  jestem już po pierwszych testach. Oczywiście z instrukcją w ręku. Przy okazji – jak przystało na XXI wiek – zainstalowałam sobie na smartfonie ze sklepu Play firmową aplikację Home Connect.

Wprawdzie, jak to opisałam kilka miesięcy temu w notce 
Nasze życie cyfrowe
nie lubię uzależniać się od jednego urządzenia (nic nie jest wieczne,
a różne sprzęty lubią się psuć), ale przecież zmywarką nadal mogę sterować ręcznie, a dzięki temu uzyskałam dostęp do kilku ciekawych i przydatnych programów pozwalających na sparametryzowanie opcji zmywania. Warto, polecam.

Mam nadzieję, że nowa zmywarka trochę  mi posłuży. A póki co – to ciężki miesiąc przede mną. Ten wydatek nie był planowany, a grudzień i tak jest dla mnie trudnym miesiącem. Nie tylko święta (na szczęście prezenty, choć skromne już mam), ale też roczna opłata za serwer i domenę internetową. Łatwo nie będzie. A jeszcze pół roku temu planowałam zakup czytnika ebooków…

 

 

Uszkodzona zmywarka

Od dawna jestem fanką urządzeń AGD Elektroluxa. Mam kuchenkę, zmywarkę, pralkę. Rok temu kupiłam nową pralkę – poprzednia tej firmy służyła mi przeszło 10 lat. Zawsze byłam zadowoloną klientką i polecałam też innym. Kilka miesięcy temu namówiłam też sąsiadkę, która kupowała zmywarkę. Niestety, miała pecha – bardzo szybko się zepsuła. Owszem, na gwarancji to nie problem, ale okazało się, że serwisant jakoś mało się przyłożył, twierdząc, że wszystko jest w porządku i po kilku dniach trzeba było ponownie wzywać, żeby ostatecznie awaria została usunięta.
Dwa tygodnie temu niestety padał moja zmywarka. Działała bez problemu przez prawie 7 lat, zdaję sobie sprawę, że nic nie jest wieczne. Zmywarka teoretycznie działa – wszystkie programy przechodzą cały cykl – problem w tym, że w ogóle nie jest podgrzewana woda, wszystko zimną, więc wiadomo jaki efekt. Zakładałam, że to grzałka, więc nie powinno być większego problemu. Szukając fachowca do naprawy, popytałam na osiedlowej grupie na Facebooku. I wcale mi się to nie spodobały odpowiedzi. Namiary dostałam, ale dowiedziałam się, że to wcale nie musi być grzałka (jeśli tak – koszt ok.300zł). Gorzej, jeżeli to panel sterowania – tu już koszt wynosi 1300zł. Skojarzyłam, że u sąsiadki były podobne objawy i faktycznie finalnie wymieniono panel.  Pogooglałam i okazało się, że to wcale nie taka rzadka przyczyna i to w zmywarkach różnych firm. Cóż, zajrzałam na stronę Elektroluxu. Mogę wezwać serwis – koszt samej diagnozy to 349zł. Jeżeli to panel sterowania to zapłacę jeszcze 1300zł. I to już przestaje mieć sens, lepiej kupić nową. Zrezygnowałam z naprawy i zaczęłam szukać nowej, polując na promocje. Zaczęłam od Elektroluxa, ale waham się. Mniej więcej w tej samej cenie są zmywarki np.Boscha, ale mają wyższą klasę energetyczną, więc w sumie w eksploatacji wyjdą taniej. W rankingu 10 najlepszych zmywarek w EURO RTV AGD nie ma żadnej Elektroluxu, Bosch jest.
Jeszcze się zastanawiam, w piątek mam zamiar sfinalizować zakup.

Allegro Box One, zielony automat

Znaczna część moich zakupów i to od wielu lat to zakupy w internecie. Szybko, łatwo i wygodnie.Najczęściej korzystam z dostawy do paczkomatu i siłą rzeczy na pierwsze miejsce wysuwa się tu InPost. W zasadzie jestem zadowolona, choć zdarzały mi się przypadki, gdy okazywało się, że mój paczkomat jest tak popularny, że przesyłka trafiała do innego, dużo dalej ode mnie. Czasami dobierałam, czasami czekałam 2 dni i odbierałam z pierwotnej lokalizacji.
Sporo zakupów internetowych robię na platformie Allegro. Ucieszyłam się więc, gdy bardzo blisko mojego domu pojawił się paczkomat Allegro Box:

Fajnie, będę miała bliżej. Poza tym jest szansa, że ruch do paczkomatów w mojej nieco się przez to rozładuje. Przed nami Black Friday, Boże Narodzenia – to generuje jednak duży paczek.

Pierwszy raz skorzystałam 2 tygodnie temu. Szybko i sprawnie.
W ostatnią niedzielę zamówiłam 2 nowe przesyłki, też do zielonego automatu Allegro. Dziś przed południem dostałam info, że obie przesyłki już czekają i mogę  je odebrać. Poszłam po ok.5 godzinach. Nie było tu znanej z InPostu multiskrytki, każda przesyłka była w oddzielnej skrytce, ale zdenerwowałam się już przy pierwszej. Owszem, otworzyła się szybko i sprawnie, paczka była w środku, ale niestety porządnie zmoczona. Owszem, dzisiejszy dzień był deszczowy, ale była to raczej mżawka, a nie ulewa, poza tym były też przejaśnienia.
Nie wiem, czy to nieszczelny paczkomat, czy jakieś problemy
w trakcie dostawy, ale z mojego punktu widzenia – wyszło fatalnie. Przemoczony karton, a w środku książki (na Mikołajki dla mojej 2-letniej wnuczki). Zabrałam paczkę do domu, rozpakowałam ją. Na szczęście okazało się, że książki w środku były dodatkowo owinięte w gruby papier pakowy, który skutecznie je zabezpieczył. Nie będę ich odsyłać, choć jutro od rana  pomyślę nad reklamację – dla zasady. Oczywiście nie u sprzedawcy (wysoko oceniłam i podziękowałam za ten dodatkowy papier), ale na dostawę.
Podejrzewam, że ta notka będzie miała swój ciąg dalszy.

Rachunki SSP

Każdy z nas ma całą długą listę rachunków do płacenia. Większość to rachunki stałe, cykliczne – czynsz, prąd, gaz, telefon, internet itp.itd. Kiedy powinniśmy je płacić? Oczywiście nie po terminie, ale ile dni przed?
Ja od dłuższego czasu mam zasadę, że większość rachunków płacę dokładnie w ostatnim dniu, ani pół dnia wcześniej. Owszem, robię wyjątki, ale nie w stosunku do spółek skarbu państwa,podatków czy ZUS-u. Cóż, tu jestem radykalna. Wprawdzie raz w miesiącu siadam i zlecam przelewy w banku, blokuję kwotę przelewu, ale termin wykonania zawsze ustawiam na dzień widoczny na fakturze.

Mój dostawca prądu to Energa czyli Obajtek. Gaz – PGNiG czyli też Obajtek. Widzę, jak źle są zarządzane i jak marnotrawione są tam pieniądze. Płacę wysokie rachunki za prąd i szlag mnie trafia widząc, że moje pieniądze również trafiają na finansowanie różnych przedsięwzięć mających uzasadnienie nie finansowe czy choćby ekologiczne, a ściśle polityczne. W ostatnich latach w Enerdze było już bodajże 12 prezesów. stracono olbrzymie środki w górnictwo,  całkowicie chybiony projekt elektrowni w Ostrołęce czy pensje licznych nominatów politycznych, w tym członków rodzin.. Na inwestycje w infrastrukturę czy choćby prawidłową obsługę klienta już nie starczyło środków:
Fatalna obsługa klienta w Enerdze
PGNiG, należące do tej samej grupy kapitałowej Orlen też mnie irytuje. Rachunek i rozliczenie dostaję raz w roku, mam małe zużycie, więc można to przeżyć. Dostaję go w formie papierowej i bez problemu mogłabym zrezygnować na rzecz e-faktury, oszczędność papieru zdecydowanie do mnie przemawia. Zdecydowałabym się, gdy nie otrzymywane od nich kilka razy w roku listy (imienne, nie bezadresowe) informujące mnie o wspaniałym rządzie dbającym o to, aby rachunki były mniejsze. Na to nie żal im papieru? W dodatku odchodząca władza przez 8 lat nie miała skrupułów w wręcz rabunkowym wycinaniu lasów.

Cóż, mam wrażenie, że jestem jakoś uczulona na punkcie całego Orlenu i wszystkich powiązanych spółek. Jestem z Gdańska i na pewno duży wpływ na to ma przejęcie kiedyś gdańskiej Energi i zniszczenie gdańskiego Lotosu, ale nie tylko to. Tak upolitycznionej monopolistycznej spółki nie było chyba nawet w PRL-u.
Co wspólnego z branżą paliw ma prasa lokalna? Efekt jest prosty: do „Dziennika Bałtyckiego” nie zaglądam nawet na stronę z nekrologami… Paczkomaty? W pobliżu mojego domu są 2 orlenowskie. Często robię zakupy w sieci i faktycznie zawsze korzystam z paczkomatów, ale tylko InPostu lub Allegro One Box.

To wszystko to chyba taki mój mały bojkot konsumencki. Mam nadzieję, że nowa władza to uporządkuje. I przede wszystkim zatrudni fachowców, a nie nominatów politycznych.

Fatalna obsługa klienta w Enerdze

Gdy kilka dni temu wróciłam ok.godz.15:00 do domu, już po wejściu na klatkę schodową zauważyłam, że nie ma prądu. W mieszkaniu oczywiście też nie. Nie było mnie w domu od rana, zrobiłam szybki wywiad wśród sąsiadów – prądu nie było od godz.10:00. I to na całej ulicy- więc co najmniej kilka dużych bloków na dużym gdańskim osiedlu. Sąsiadka dzwoniła na Pogotowie Energetyczne Energi – jej komentarz po tym zgłoszeniu nadaje się tylko do wypikania dźwięku i gwiazdek w tekście pisanym. Inny sąsiad też dzwonił, odesłano go do spółdzielni mieszkaniowej, gdzie dowiedział się, że jest jakaś większa awaria (w Enerdze, nie na odcinku zarządzanym przez SM)
i prąd powinien wrócić o 13:30 czyli 1,5 godziny wcześniej…
Sprawdziłam w  internecie – na stronach Energi brak informacji o braku prądu na moim osiedlu – to duża dzielnica w Gdańsku. Dziwne, po 5 godzinach awarii jednak spodziewałam się, że coś tam jednak będzie. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na Pogotowie Energetyczne.

Dłuższą chwilę i sporo klikania w klawiaturę telefonu, aż w końcu zgłosił się żywy człowiek. Powiedziałam skąd dzwonię i spytałam o awarię na osiedlu. Pan stwierdził, że nic nie widzi, aby była w tej okolicy jakaś awaria, a w ogóle to jeżeli nie jestem administratorem budynku – to nie przyjmie ode mnie zgłoszenia. Zwróciłam mu uwagę, że mam informacje, że administrator zgłosił awarię już dużo wcześniej, prąd miał być przywrócony o 13:30 czyli dwie godziny temu i nadal nie ma. I w odpowiedzi usłyszałam, że nie przyjmie ode mnie zgłoszenia, jeżeli nie jestem administratorem budynku. Błędne koło, naprawdę miałam wrażenie, że rozmawiam z botem.
W końcu udało mi się dowiedzieć, że jest tu sporo zgłoszeń, jest w trakcie realizacji. Przy okazji wspomniał, że to chyba prace planowe. Zaczęłam dociekać – gdzie i kiedy byłą o tym informacja i usłyszałam „u mnie w systemie” jest dziś od ósmej rano. Przy czym okazało  się, że dotyczy to zupełnie innej dzielnicy Gdańska.

Prąd wrócił ok. 16:00 czyli po sześciu godzinach. Jestem jednak całkowicie zdegustowana sposobem załatwiania klientów przez Energę. Pracownik Pogotowia Energetycznego kompletnie nie potrafił odpowiedzieć na proste pytania, nic nie wie i ciągle jak mantrę powtarzał „czy jest pani administratorem budynku”.
Gdy 2 dni później opowiadałam to siostrze, podniosłam jej tylko ciśnienie. Mieszka pod miastem, a własny dom, jest więc administratorem budynku. Kilka miesięcy temu próbowała zgłosić awarię (prądu nie było w połowie wsi), skończyło się rzuceniem słuchawki, zresztą po wcześniejszych pytaniach typu „czy sprawdziła pani bezpieczniki” itp.
Nie wiem z czego to wynika, ale w czasach, gdy Energa była Energą, a nie częścią imperium Obajtka – wyglądało to zupełnie inaczej. Już po wybraniu numeru można było usłyszeć prosty komunikat: jakie dzielnice są objęte awarią i orientacyjny czas usunięcia. Wystarczyło. A teraz? Zupełna porażka – nie tylko brak info na stronie internetowej, ale nawet połączenie z obsługą – niczego nie wyjaśnia.
Wchłonięcie Energi przez Orlen nie powiodło się, wyraźnie szwankuje zarządzanie.
A ja cały czas pamiętam, że umowę na dostarczanie energii elektrycznej mam podpisaną  z Energą, a nie z administracją mojej spółdzielni mieszkaniowej. Rachunki za prąd też dostaję nie w ramach czynszu, tylko w formie faktur otrzymywanych od Energi.