Dobra klawiatura

Tym razem coś dla tych, którzy dużo czasu spędzają przy komputerze.

KLAWIATURA PODŚWIETLANA BIUROWA DO BIURA LED LOW PROFILE SLIM CICHA

Kupiłam sobie kilka miesięcy temu i jestem naprawdę bardzo zadowolona. Pracuję na laptopie, dość już wysłużonym. Ostatnio zaczęły się problemy, gdyż niektóre klawisze zaczęły się lekko zacinać. Podłączyłam dodatkową klawiaturę, ale strasznie mnie irytowała – wysokie, głośne klawisze, nie czułam się komfortowo. Zaczęłam szukać czegoś innego i udało mi się. Znalazłam dokładnie to, czego potrzebuję. Klawisze niskie, lekko się wciskają. Klawiatura podświetlona – super! Podświetlenie białe, nie żadne kolorki. No i bardzo duży plus z mojego widzenia: klawisz Print Break. To akurat rzadkość (na laptopie nie mam). Nieoceniony przy testowaniu kodu VBA, szczególnie, gdy coś się zapętli.
Polecam.

 

 

Puzzle dla przedszkolaka

Tym razem prezent dla przedszkolaka czyli puzzle z Bluey

TREFL Puzzle 4w1 Bluey i jego świat

oraz

TREFL Puzzle Wesoły Bluey

Moja wnuczka ma 3,5 roku, chodzi do przedszkola. Puzzle uwielbia, Bluey też ogląda (kanał Disney Junior). Taki komplet jak powyżej dostała na Mikołajki i bardzo się ucieszyła.
Polecam.

 

 

Mała rzecz, a jak przydatna

Tak, wiem, że żyjemy w czasach cyfrowych, ale czasem wystarczy awaria prądu i okazuje się jak bardzo sobie nie radzimy. Mimo wszystko – analogowa wersja zapasowa czasem może się przydać.
Każdy z nas ma z pewnością mnóstwo loginów i powiązanych z nimi haseł. Można je oczywiście zapisywać w komputerze, ale w życiu różnie się zdarza. Gdy stracimy dostęp do komputera – możemy stracić też dostęp do tych danych. Owszem, niby wiadomo, że trzeba robić kopie zapasowe tego, co najważniejsze, ale …
Ja od dawna mam zwyczaj, że loginy i hasła zapisuję w małym notesiku. Dla każdego konta/portalu/strony – jedna kartka. Gdy coś staje się nieaktualne – po prostu wyrywam kartkę, dlatego preferuję kołonotatnik.

Ostatnio stwierdziłam, że pora wymienić ten mój notesik – ma już swoje lata. Zaczęłam szukać na Allegro i znalazłam. Przy okazji – kupiłam ich więcej i to różnych, wybór jest całkiem duży:

Podręczny notes

Notatnik z gumką

Teraz za drobne pieniądze mam prezenciki do dorzucenia pod choinką.
I to moja kolejna polecajka.

 

 

Pomysł na prezent: świece zapachowe

O tym, że dużo kupuję w sieci, pisałam tu już kilka razy. Najczęściej na Allegro, choć nie tylko. Gdy uda mi się trafić na coś ciekawego, często dzielę się tym z rodziną czy znajomymi. Zresztą na samym Allegro też z reguły wystawiam oceny, a w niektórych przypadkach – wpisuję też recenzję w komentarzu.
Może warto więc też zrobić to na blogu? Tak, dołączyłam do programu Allegro Share, ale naprawdę wszystko to, co znajdzie się w nowej kategorii Moje polecajki – sprawdziłam i z czystym sumieniem polecam.

Na początek coś, co już jest moim stałym zakupem:

Świece zapachowe o zapachu kwiatowym

Pierwszy raz trafiłam na nie przypadkowo i bardzo mi się spodobały. Kilka miesięcy później powtórzyłam zakup, a później jeszcze na prezenty imieninowe. Naprawdę są świetne. Przyjemny, delikatny zapach – nic mdlącego czy duszącego. Palą się ładnym, czystym płomieniem, wypalają do końca. Naprawdę warte polecenia.
Jest też zestaw świąteczny:

Świece zapachowe świąteczne

Też wyglądają ciekawie, nawet są ciut tańsze, ale jeszcze ich nie wypróbowałam. Jakoś za każdym razem kupuję te kwiatowe, pasują m te zapachy.
W każdym zestawie jest 6 świec.
Naprawdę polecam.

Zapomniana premia za oszczędzanie

Jeszcze w czasach poprzedniego rządu, przy wysokiej inflacji i wysokich cenach prądu, premier Morawiecki obiecywał różne elementy osłonowe dla odbiorców indywidualnych. Były wówczas wyznaczone limity i obiecana premia w rachunkach za energię elektryczną dla tych, którzy się zmieszczą w tym limicie. Oprócz tego jednak była mowa także o tym, że odbiorcy, których zużycie energii spadnie o co najmniej 10% w stosunku do roku poprzedniego, dostaną także dodatkową premię.
Nie wiem dlaczego, ale o tej drugiej premii jakoś mało się mówiło i już nawet na kilka miesięcy przed ubiegłorocznymi wyborami w ogóle się nie wspominało.

Ja jednak starałam się oszczędzać – głównie dlatego, żeby mniej płacić za bieżące rachunki. Codziennie spisuję stan licznika (mam licznik radiowy, więc codzienne odczyty są w internecie) i analizuję zużycie.
Na wiosnę bieżącego roku faktycznie kolejny rachunek został zmniejszony o ok.125zł – to premia za nieprzekroczenie limitu. Kilka miesięcy później pojawiła się jeszcze jakaś faktura korygująca z tym związana. W ostatnich dniach listopada br. dostałam kolejny rachunek – 245zł, do zapłaty do 10 grudnia.  Wszystko w normie.
Jednak 2 dni później przyszedł kolejny rachunek na kwotę ujemną – ok.200zł. Byłam pewna, że to jakaś kolejna korekta wynikająca z dopasowania dokumentów księgowych Energi i również nie ma wpływu na wysokość kwoty, którą muszę zapłacić. Jednak zalogowałam się na konto w Energa24 i okazało się, że mam do zapłacenia w sumie ok.45zł – czyli różnicę tych 2 faktur. Odczekałam kilka dni, dziś ponownie to sprawdziłam -bez zmian. No więc zadzwoniłam do Energi i okazało się, ze wszystko w porządku i chodzi tu właśnie o tę zapomnianą premię za oszczędności.
W sumie więc – mam teraz do zapłacenia o 200zł mniej niż się spodziewałam. Całkiem fajny prezent na Mikołajki.

 

Centrum życia w telefonie

Jakiś czas temu umieściłam na tym blogu notkę o uzależnieniu od telefonów komórkowych, a dokładnie rzecz biorąc – smartfonów:

Nasze życie cyfrowe

Ostatnio uświadomiłam sobie, że jest coraz gorzej – na ekranie telefonu mam coraz więcej aplikacji i to pomimo tego, że staram się być tu bardzo asertywna. Nadal nie mam mObywatela ani aplikacji banku.  Za to już zmywarkę uruchamiam tylko telefonem – zdecydowanie łatwiej i prościej mogę ustalić parametry mycia w stosunku do aktualnej zawartości zmywarki – Bosch ma naprawdę bardzo przyjazną aplikację. Gdy w lipcu kupiłam nowy telewizor – też zainstalowałam aplikację, choć nie korzystam, wolę pilota i to pomimo tego, że mój telewizor bardziej przypomina komputer niż tradycyjne urządzenie do oglądania programu telewizyjnego. Oczywiście jest podłączony do internetu.
Drukarka też ma swoją apkę, choć zablokowałam możliwość zdalnego zakupu tonerów – wolę kontrolować swoje wydatki.
Na telefonie nie mam Facebooka, ale już X i Bluesky – tak. Oczywiście WhatsApp – korzystam codziennie i to głównie właśnie na telefonie (choć na laptopie również).
Dużo zakupów robię w sieci, więc także mam apki Inpostu i Allegro.
Z aplikacji sklepów mam od dłuższego czasu Intermarche, ostatnio się złamałam i zainstalowałam także Lidla (skusiły mnie kupony na tańsze masło).
A tak naprawdę kluczowe dla mnie i dostępne tylko na telefonie jest oprogramowanie LibreLink, zbierające na bieżąco dane z sensora FreeStyle Libre 2 do monitorowania poziomu glikemii. Tu rzeczywiście jest to niezbędne.  Wolę sobie nie wyobrażać, co byłoby gdybym telefon straciła….

W takich chwilach od razu przypominam sobie, jak gdzieś z kilkanaście? dwadzieścia? lat temu słuchałam kultowej audycji radiowej Janusza Weissa : „Dzwonię do pani pana w bardzo nietypowej sprawie…”. Tematem audycji było poszukiwanie telefonu komórkowego do rozmów telefonicznych: dla starszej osoby z dużymi klawiszami i służący tylko do rozmów, bez apek, grafik i różnych innych wodotrysków. Już wtedy okazało się to niemożliwe.
W jakim kierunku się to będzie rozwijać?


Kurs Podstawy bezpieczeństwa w Internecie dla każdego

Rynek klientów czy kurierów?

Ostatnio chyba robię za dużo zakupów online. Wprawdzie większość z nich z dostawą do paczkomatów, ale z różnych powodów część jest dostarczana przez kurierów.
W poprzedniej notce opisałam swoje przykre doświadczenia z DPD:
DPD – zdecydowanie nie polecam
Gdy niedługo potem musiałam ponownie skorzystać z usług tej firmy – byłam pewna obaw. Tym bardziej, że tym razem chodziło o wyroby medyczne i to refundowane przez NFZ. Gdyby ta przesyłka nie dotarła do mnie w terminie – zostałabym bez sensorów do pomiaru glikemii i to byłby już poważny problem. Owszem, można je kupić od ręki u producenta, ale różnica w cenie jest duża – ok.500zł miesięcznie. W dodatku NFZ bardzo skrupulatnie pilnuje tu zleceń i ich realizacji – następne mogę dostać dopiero w marcu przyszłego roku. Na szczęście tym razem się udało, przesyłka dotarła.

Za to podpadł mi DHL. Tym razem przesyłka z Amazona – również przekierowana na Żabkę. W dniu planowanej dostawy, nagle wieczorem SMS, że przesyłka zostanie zwrócona do nadawcy, gdyż klient odmówił jej przyjęcia. Przede wszystkim – wielkie zdziwienie, gdyż akurat od kilku godzin wcześniej byłam w domu i żaden kurier się nie zjawił, a poza tym – powinna być do odbioru w pobliskiej Żabce. Od razu telefon do DHL, obiecali wyjaśnienie sprawy i cofnięcie przesyłki. Miała zostać doręczona następnego dnia, na adres domowy. Syn przeszedł się też do Żabki, aby spytać, dlaczego nie przyjęli i dowiedział się, że podobno była za duża paczka i nie mieli już miejsca. Cóż, moim zdaniem paczka wcale nie była taka duża, choć być może, że biorąc pod uwagę, że różne firmy kurierskie współpracujące z Żabką – miejsca na składowanie przesyłek zaczyna brakować.
Szkoda tylko, że w takiej sytuacji kurier nie próbował się skontaktować ze mną, tylko od razu trafiła na zwrot. Tym bardziej, że mimo zapewnień infolinii DHL – nie udało się jej cofnąć i wróciła do Amazona.

Handel online staje się u nas coraz popularniejszy, coraz więcej zakupów wykonujemy właśnie w sieci. Zapychają się paczkomaty i punkty odbioru. Mało kto ma czas, aby godzinami siedzieć w domu i czekać na kuriera. Gdzie te czasy, gdy przychodzi SMS z podanym
2-godzinnym interwałem czasowym i kontaktem do kuriera .
A właśnie mamy Black Week, przed nami święta Bożego Narodzenia – coroczne żniwa w handlu. Oznacza to, że coraz więcej przesyłek trafi też do firm kurierskich. Ciekawe, jaki procent z nich zostanie zwróconych do nadawcy?

 

DPD – zdecydowanie nie polecam

Przykro mi to pisać, ale zdecydowanie odradzam korzystanie z usług DPD. Kiedyś było całkiem nieźle, ostatnio jest fatalnie i nie jest to jednostkowy przypadek. Nie chodzi mi nawet o samych kurierów, ale o obsługę klienta – strona internetowa i infolinia. Jeszcze zgrzytam zębami. 
W poniedziałek zostały nadane do mnie 2 przesyłki ze sklepu internetowego EURO RTV AGD. Jedno zamówienie, ale 2 paczki, każda dostała własny numer przesyłki. Dostałam maila i SMS z DPD, że przesyłka zostanie doręczona we wtorek. Wprawdzie był tam tylko jeden numer przesyłki, ale właściwie to zignorowałam to. Ramy czasowe obejmowały cały dzień, ale trudno, siedziałam w domu i czekałam. Kurier pojawił się o siedemnastej. Dopiero później zorientowałam się, że doszła tylko jedna paczka. W środę rano sprawdziłam śledzenie przesyłek DPD – jedna doręczona, druga – umówiona na inny termin.

Nie wiem, kto  z kim się umawiał, ale założyłam, że kurier coś przeoczył, nie zależało mi na tym, aby robić problemy. Zadzwoniłam, zgłosił się i umówiłam się, że zawiezie do najbliższego punktu DPD Pickup, a mi prześle tylko kod odbioru. Niestety, nic nie dostałam. Za to wieczorem na stronie śledzenia przesyłek pojawiło się takie info:

Cóż, mogło mnie nie być. Podobnie jak dziś rano o godz.6:51 – po dziś pojawiło się info o ni9eobecności odbiorcy.
Zadzwoniłam na infolinię, powalczyłam trochę z botem i w końcu udało mi się połączyć z konsultantem. Nawet próbował się skontaktować z kurierem – bezskutecznie. Dowiedziałam się w zasadzie tylko tego, że przesyłka pewnie zostanie zwrócona do nadawcy.  Sama też próbowałam dodzwonić się do kuriera – nie zgłasza się.
Złożyłam oficjalną reklamację w EURO RTV AGD i zobaczymy co dalej. Jeżeli do nich wróci, oddadzą mi pieniądze i wystawią fakturę korygującą (kupowałam na firmę), a ja mogę ponownie zakupić ten towar. A jeżeli nie wróci? …

Mieszkam w Gdańsku (u nas powodzi nie ma!), wokół mnie jest sporo różnych paczkomatów,a także kilka Żabek, gdzie też można odebrać przesyłki, również DPD. Ta pierwsza, dostarczona paczka była dość duża i ciężka, wolałam więc jej nie przekierowywać. Tej drugiej już nie mogłam. Gdy przed chwilą zajrzałam na stronę śledzenia – mam już info, że przesyłka o takim numerze nie istnieje.
A ja już wiem, że będę omijać DPD szerokim łukiem.
Najgorsze jest to, że kilka razy w roku zamawiam w internecie środki medyczne (sensory FSL2) – nie można ich zamówić do paczkomatu, a jedyna dostępna firma kurierska to niestety DPD. 2 tygodnie temu również miałam taką przesyłkę. Wysłana została w piątek, w sobotę rano przekierowałam ją do punktu odbioru, a w poniedziałek kurier pojawił się u mnie i mi ją dostarczył. Na pytanie – dlaczego nie zadziałało przekierowanie – nie potrafił mi odpowiedzieć. Przy okazji jednak zostawił u mnie paczkę także sąsiadów, Oczywiście oddałam im, choć nie spytałam, czy w ogóle dostali jakąś informację, że jest u sąsiadki. 

Wartość tej przesyłki to 110zł – dla mnie nie jest to kwota, na którą machnę ręką. Również dla zasady.
Podsumowując – omijać DPD.

Netto, tara, brutto

Kilka dni temu w lokalnym markecie kupowałam borówki. Stoisko samoobsługowe, można samemu nałożyć do woreczka foliowego lub papierowej torebki. Wybieram torebkę papierową – dużą, grubą. Moim zdaniem w ten sposób borówki nie zaparzą się i dłużej będzie można je przechować. Pani przy kasie zważyła, zeskanowała pozostałe zakupy, zapłaciłam i poszłam.

Po drodze naszła mnie taka refleksja: kiedyś (dawno, dawno temu) w sklepach były naklejki na wagach „Towar sprzedajemy według wagi netto”.  Na dominujących w sklepach starych wagach na jednej szalce kładło się pustą torebkę, na drugiej – towar w torebce. Dziś to już zdecydowanie przeżytek, nikt sobie w ogóle nie zawraca tym głowy. Choć teoretycznie można by położyć pustą torebkę na wadze, wyzerować wskazanie i dopiero położyć pełną torebkę.  Tylko po co? Pomijam już fakt, że większość osób wybiera jednak woreczki plastikowe. 
Dla mnie w zasadzie to też tylko ciekawostka jak zmienia się świat. W domu zważyłam samą torebkę – 15g, można przeżyć.

A ponieważ obawiam się, że „gimby nie znają” to:

    • netto – waga towaru bez opakowania
    • tara – waga opakowania
    • brutto – waga towaru z opakowaniem

netto + tara = brutto

Oszczędzanie prądu

Od listopada ubiegłego roku życie zaczęło mnie zmuszać do sukcesywnej wymiany sprzętu domowego. Najpierw padła mi zmywarka – kupiłam nową. Niedługo później – zaczęła szwankować pralka, też wymieniłam. Gdy w marcu finalnie zepsuła się lodówka, też kupiłam nową. Tak naprawdę to moim zdaniem i zmywarkę i pralkę powinno się jeszcze dać naprawić, do wymiany nadawała się faktycznie tylko lodówka (16 lat nie było z nią problemu, ale czas robi swoje). Niestety, żyjemy w czasach, gdy nie opłaca się naprawiać, taniej wychodzi zakup nowego sprzętu. 
Od maja tego roku zaczęłam się przyglądać telewizorowi – też zaczął powoli szwankować. Póki jednak działał, zawsze były jakieś pilniejsze wydatki. W połowie lipca przestał. Też miał już kilkanaście lat, a w dodatku była to plazma, więc bardzo energochłonna. Cóż…

Przy wyborze każdego z tych urządzeń zwracałam uwagę przede wszystkim na klasę energetyczną. Codziennie spisuję z internetu stan licznika (Energa, licznik zdalnego odczytu) i oceniam na bieżąco zużycie. Przez ostatnie pół roku trochę spadło, ale od 2 tygodni jestem naprawdę w szoku.  Stary telewizor padł mi w połowie lipca, nowy dotarł do mnie tydzień później. Dzienne zużycie energii elektrycznej obecnie jest mniejsze o ok.2,5 kWh. Dostałam już rachunek za m-ce czerwiec-lipiec – mimo podwyżki cen, niższy o 20zł. Cóż, nawet nie chce mi się liczyć ile pieniędzy straciłam przez to, że kilkanaście lat temu wybrałam plazmę, a nie LCD.
Teraz chyba już w ogóle nie są produkowane?