Prezenty last minute czyli paczkomaty górą

Święta już za tydzień, a to oznacza, że najbliższe dni dla większości z nas charakteryzować się  będą gwałtownym poszukiwaniem ostatnich prezentów pod choinkę. Można oczywiście w realu, choć wiąże się to z bieganiem wśród tłumu podobnych do nas desperatów i z pewnością zabierze sporo czasu. Zdecydowanie łatwiej i szybciej zrobimy to w internecie, kupując prezenty online. Pozostaje kwestia dostawy, co w tym tygodniu wcale nie jest już takie proste i oczywiste.

Ja swoje zakupy robiłam już na przełomie listopada i grudnia. W jednym przypadku skorzystałam z dostawy kurierem DPD. Jestem umiarkowanie zadowolona, przesyłka dotarła do mnie szybko i bez problemu, ale chyba zawiódł tu system informacji. SMS-a z informacją, że kurier dotrze do mnie w godzinach 10.00 – 14.00 dotarł do mnie tego samego dnia o godz.10.50 (!). Trochę  późno, prawda? Na szczęście pracując głównie w domu, byłam i mogłam bez problemu odebrać. Kilka dni później moja sąsiadka miała mniej szczęścia – dowiedziała się o przesyłce, gdy kurier DPD stał pod jej drzwiami. W dodatku nie mogła odebrać telefonu, więc dopiero po kilku godzinach mogła umówić się na kolejny dzień – znowu padło na mnie, w końcu trudno brać urlop tylko po to, aby czekać na kuriera. Na szczęście się udało, choć 4-godzinne sloty czasowe są dość niewygodne dla odbiorców. Za to z pewnością można pochwalić samych kurierów – mili, sympatyczni i życzliwi. To duży plus.

Pozostałe przesyłki zamawiałam z opcją dostawy do paczkomatów InPost. Dużą przewagą jest nie tylko szybkość dostawy – przesyłki docierały do mnie w czasie do 24 godzin od wysyłki, ale także to, że do paczkomatu mogę podejść w dowolnym momencie, bez uciążliwego oczekiwania na kuriera. Ja odbierałam szybko wychodząc z założenia, że w gorącym okresie wzmożonego ruchu im więcej wolnych skrytek, tym więcej paczek dojdzie w takim terminie, że znajdą się pod choinką. Mała rzecz, ale dla kogoś może mieć kluczowe znaczenie.
W sumie więc z pełną świadomością mogę każdemu polecić korzystanie z takiej formy dostawy. I to mimo tego, że InPost przy ostatniej mojej paczce zaliczył małą wpadkę. Przesyłka wysłana, na stronie aktualne informacje gdzie się znajduje. Wieczorem otrzymuje SMS-a, że kurierzy dowożą paczki do paczkomatów do późnych godzin nocnych i być może jeszcze tego dnia tam dotrze. Następnego dnia rano, kilka minut przed godziną ósmą otrzymałam maila, że paczka została odebrana. Taka sama informacja widniała także na stronie śledzenia przesyłek. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do InPostu. Miła pani odszukała informacje i stwierdziła, że faktycznie coś jest nie tak, wygląda na to, że kurier się pomylił. Obiecała od razu złożyć reklamację w oddziale. Miałam trochę złych przeczuć, ale niespełna 3 godziny później dotarł do mnie SMS z danymi do odbioru przesyłki. Oczywiście od razu pobiegłam do paczkomatu – wszystko było w porządku, moja paczka czekała na mnie.
Podobno nie myli się ten, kto nic nie robi. Błędy zawsze mogą się zdarzyć, istotne są procedury, które pozwalają je naprawić.


Black Friday czyli biegniemy na zakupy

Black Friday

 

Black Friday czyli Czarny Piątek. Dzień wielkich wyprzedaży, mający swoją wieloletnią tradycję – przede wszystkim w USA. Przypada w piątek po Świecie Dziękczynienia i formalnie rozpoczyna sezon zakupów przed Bożym Narodzeniem.

Współczesny świat to globalna wioska, lubimy też powielać amerykańskie zwyczaje i tradycje, więc i u nas od kilku lat Black Friday zyskuje na popularności. Oznacza to, że w piątek 24-go listopada warto wybrać się na zakupy po bardzo atrakcyjnych cenach. Oczywiście jak zwykle – nie dajmy się zwariować. Przede wszystkim – nie  kupujmy nic niepotrzebnego, tylko dlatego, że cena jest znacznie obniżona. No i podchodźmy z rezerwą do tych wielkich przekreślonych cen – bardzo często wcale nie odzwierciedlają ceny sprzed wyprzedaży, a tym samym obniżka wcale nie taka porażająca. Zdrowy rozsądek i dystans do “jedynych najwspanialszych okazji” na pewno jest wskazany.


Dzień Księgowego

Każdy prowadzący własną firmę wie doskonale, jak ważny jest księgowy/księgowa. Nasz system podatkowy nie jest niestety ani prosty ani oczywisty ani przyjazny dla podatnika. Prowadząc rozliczenia finansowe firmy trzeba mieć naprawdę dużą wiedzę i to ciągle uzupełnianą i aktualizowaną.
Ja sama nie korzystam z usług żadnego biura rachunkowego, sama prowadzę swoją rachunkowość, ale w moim przypadku nie jest to zbyt skomplikowane. KPiR, tylko podstawowa stawka VAT i działalność daleka od zakresu objętego np. odwróconym VAT-em. Gdy zaczynałam – byłam obłożona książkami, korzystałam też z porad sąsiadki (księgowej z wieloletnim stażem). Sama zrobiłam też program do rachunkowości (aplikacja Access), co też wymusiło poznanie zasad. No i cały cas, również teraz – zaglądam na specjalistyczne portale i grupy dyskusyjne. Póki co – daje radę, choć z pewnością nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie

16 lipca (czyli w najbliższą niedzielę) obchodzimy Dzień Księgowego.

Dzień Ksiegowego


Prezent od UPC

W ostatnim dniu czerwca otrzymałam maila od UPC.

internet UPC

Niby fajnie, do tej pory miałam i płacę za 30Mb/s, teraz jest dwukrotnie więcej. I faktycznie jest – sprawdziłam. Jakoś jednak jestem nieufna i zastanawiam się, gdzie tkwi haczyk? Lub co ewentualnie ma zrekompensować? A może za kilka miesięcy się okaże, że był to prezent ograniczony czasowo? I nastąpi powrót do prędkości 30Mb/s? Oczywiście z możliwością pozostawienia obecnej prędkości, za odpowiednią (oczywiście promocyjną) opłatą?

Miesiąc wcześniej też dostałam maila od UPC. Wówczas była to informacja o likwidacji aplikacji UPC Phone. Jako przyczynę podano zmniejszającą się liczbę klientów korzystających z aplikacji oraz obniżenie opłat roamingowych na terenie UE. To akurat mnie trochę dotknęło – korzystałam z tej aplikacji. Sam telefon UPC dostałam ostatnio w pakiecie promocyjnym i skoro już miałam, to wykorzystywałam na smartfonie. Tym bardziej, że klasycznego stacjonarnego aparatu telefonicznego nie mam. Cóż, muszę sprawdzić kiedy będę mogła zrezygnować z tej usługi.

W każdym razie moje zadowolenie z usług UPC nie wzrosło, a jedynie zrekompensowało wcześniejszy spadek. Na pewno wiem, że muszę dokładnie przyglądać się otrzymywanym powiadomieniom od UPC, żeby nie przegapić jakiejś kolejnej ważnej zmiany.


Handel przeterminowanymi długami

Konieczność płacenia różnych rachunków jest sprawą raczej oczywistą. Jak długo jednak powinniśmy przechowywać dowody wpłat? Czasem może się okazać, że najbezpieczniej trzymać je bardzo, bardzo długo. Sprawa jest prostsza, gdy jest to rachunek na przykład za prąd, gaz czy telefon – tu operatorzy mogą łatwo i szybko odciąć nas od usług, a ponowne podłączenie następuje po uregulowaniu zaległości. W takim przypadku z reguły trudno mówić o możliwości “hodowania” długów. A jak to wygląda w innych przypadkach?

Wczoraj w skrzynce pocztowej znalazłam list. Zwykły, nie polecony. Adresowany nie do mnie, a do mojego męża. Otworzyłam i przeczytałam. Jakaś spółka A. z Szwajcarii informuje, ze wykupiła od jakiejś innej spółki I. dług mojego męża. Ten dług nie jest wysoki – niespełna 50zł, z odsetkami – 170zł. Tytuł zobowiązania: “Twój komputer bez tajemnic” z 2003 roku. Nie mam bladego pojęcia o co chodzi, ale możliwe, że po tylu latach po prostu zawodzi mnie pamięć. Nie kojarzę też żadnych upomnień, listów od spółki I. No i na pewno nie mam żadnych potwierdzeń zapłaty z 2003r. Nie mam zamiaru płacić ani nawet dzwonić (podany jest numer telefonu we Wrocławiu) i wyjaśniać sprawy.
W kwietniu minęło 11 lat od śmierci mojego męża. Może gdyby żył – coś by pamiętał? Choć wątpię, aby trzymał jeszcze potwierdzenie wpłaty. A jeżeli płacił drogą elektroniczną – to pewnie w ogóle wydruku nie miał.

W tym wszystkim zastanawia mnie to jak po tak długim czasie można udowodnić swoją niewinność? Niepokoi mnie też to, że informacja o cesji wierzytelności przyszła od spółki A., a nie od spółki I. Skąd mam pewność, że taka cesja na pewno miała miejsce, a nie jest to jakiś przekręt? Poza tym, czy przypadkiem nie byłoby tak, że nawet mając dowód zapłaty i pokazując go spółce A. i tak niczego by to nie zmieniło? Ewentualny bałagan w dokumentacji spółki I. raczej nie jest problemem spółki A. Kupili dług i wzywają do zapłaty, oczywiście grożąc sądem.
Ciekawe, co będzie dalej.



Energia elektryczna. Ile i za co płacimy?

 oszczędzanie energii 

O tym, że trzeba oszczędzać prąd wiedzą wszyscy. Argumentów jest sporo, głównie ekologicznych. Dbając o środowisko, wyłączamy niepotrzebne urządzenia, zwracamy uwagę na klasę energetyczną eksploatowanych urządzeń itp.itd. To wszystko z pewnością jest bardzo ważne, ale nie mam złudzeń, że najważniejszym czynnikiem motywującym do oszczędzania energii elektrycznej jest jej koszt. A to oznacza, że warto się przyjrzeć dokładnie rachunkom.

Moim dostawcą energii jest Energa SA. Mieszkam w Gdańsku, więc jest to lokalnie uzasadnione. Nigdy nie szukałam też innego dostawcy – z czasów pracy w TP SA za dobrze pamiętam problemy i nieporozumienia wynikające z częściowego uwolnienia pętli abonenckiej. Mieszkam w bloku, nie mam dostępu do licznika elektrycznego – wszystkie są w zamkniętym pomieszczeniu w piwnicy. Co 2 miesiące przychodzi pracownik Energi i spisuje ich stan. A potem dostaję fakturę. Przyjrzałam się ostatniej.

 rachunek za prąd

kliknij obrazek, aby go powiększyć

W punkcie 1 jest opłata za energię. Zużyłam 476 kWh x 0,2414zł = 114,91zł netto.
To jest dla mnie proste i oczywiste. Wątpliwości mam patrząc na kolejne pozycje czyli pkt2. Opłata abonamentowa – da się też jakoś przełknąć, ale kolejne pozycje są już mniej oczywiste:

  • opłata sieciowa stała
    odzwierciedla ponoszone przez operatora systemu dystrybucyjnego koszty utrzymania urządzeń energetycznych. Jej wysokość zależy od rodzaju układu pomiarowego zainstalowanego u klienta (jednofazowego lub trójfazowego),
    – opłata za dzierżawę licznika elektrycznego? Czy jeszcze coś innego?
  • opłata sieciowa zmienna całodobowa
    pochodna ilości zużytej energii, odzwierciedlająca koszty przesyłu energii za pomocą sieci elektroenergetycznej, w tym bilansowanie zapotrzebowania.  
    – wartość też uzależniona od zużytych kWh. Dlaczego jest wykazana osobno? No chyba, że podpisałabym umowę z innym dostawcą energii i ten punkt musiałabym i tak opłacać na fakturze z Energi?
  • opłata jakościowa
    pochodna ilości zużytej energii, odzwierciedlająca utrzymywanie standardów jakości dostawy. Jej wysokość ustala operator systemu przesyłowego – Polskie Sieci Elektroenergetyczne SA; .  
    – to już dla mnie kompletny absurd. Płacę dodatkowo za to, że Energa spełnia jakieś warunki wynikające z umowy z inną spółką? A co mnie to obchodzi? Idąc do sklepu po masło interesuje mnie to, czy jest świeże, a nie do jakiej temperatury w lodówce zobowiązał się sklep wobec mleczarni.
  • opłata OZE
    na stronach Energi brak informacji, ale z tego co wiem, to jest opłata za konieczność zakupu energii wytwarzanej przez Odnawialne Źródła Energii.Wygląda na to, że przerzucana na klientów….
  • opłata przejściowa
    jest to opłata niezwiązana w jakikolwiek sposób z funkcjonowaniem przedsiębiorstwa dystrybucyjnego i najogólniej mówiąc stanowi przychód wytwórców (elektrowni) mający na celu pokrycie kosztów rozwiązanych kredytów bankowych zaciągniętych wcześniej na rozbudowę mocy wytwórczych. Wyznacza ją Urząd Regulacji Energetyki na podstawie ustawy o zasadach pokrywania kosztów powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych sprzedaży mocy i energii elektrycznej.  
    – czyli elektrownia wzięła kredyt, a ja go spłacam?
    

W tym wszystkim brakuje mi już tylko opłaty za ratowanie nierentownych kopalń.

Czy tak wyglądają tylko rachunki Energi czy także innych dostawców energii elektrycznej?


Paczkomaty InPost

paczkomat

Dobry rok temu na tym blogu opublikowałam notkę porównującą kilka firm dostarczających przesyłki:

Firmy kurierskie

W tamtym zestawieniu kiepsko wypadł InPost, byłam mało zadowolona. Choć muszę przyznać, ze odezwał się do mnie rzecznik prasowy tej firmy i wyjaśniał, dlaczego moja przesyłka dotarła z takim opóźnieniem. Przy okazji zachęcał mnie do skorzystania z dostawy do paczkomatu.

W ostatnią środę kupowałam w jednej z księgarni internetowych książkę. Wśród dostępnych opcji dostawy był także InPost. Paczkomat mam blisko domu, więc postanowiłam przetestować. Książkę zamówiłam ok. godziny ósmej rano w środę, w południe została wysłana. Pierwszy mail z informacją, że paczka jest w drodze otrzymałam tego samego dnia pod wieczór. Strona internetowa śledzenia przesyłki działała sprawnie i na bieżąco pokazywała, gdzie jest moja paczka. SMS i mail z informacją, że jest już w paczkomacie i mogę ją odebrać dotarły do mnie dzień później, kilka minut po dziesiątej rano. Oznacza to, że została dostarczona w czasie 22 godzin z minutami. W południe, szybko i sprawnie odebrałam ją z paczkomatu.

Podoba mi się to. Faktycznie wygląda na to, że paczkomaty to bardzo szybka i sprawna forma dostawy. Tym razem – duży plus dla InPostu. I jako zadowolona klientka – pewnie będę korzystać ponownie.


Zareklamować się nie da….

Euro RTV AGD to mój ulubiony sklep i to od dawna. Lubię robić tu zakupy (i to zarówno w internecie, jak i w sklepach stacjonarnych) i raczej rzadko narzekam na (choć zdarzyło mi się trafić na mało kompetentną obsługę). Tym bardziej poczułam się jednak rozczarowana swoim ostatnim zakupem…
W ramach poremontowego wyposażania kuchni, w ubiegłym tygodniu kupiłam nową kuchenkę oraz zmywarkę. Oczywiście w Euro RTV AGD, w sklepie stacjonarnym. Przywieziono je w poniedziałek, rozpakowano i wypoziomowano. Wszytko szybko, miło i kompetentnie. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń. Zdegustowana poczułam się zdecydowanie mniejszym zakupem – pakietem środków do zmywarki.

Zestaw Finish

Rozpakowałam dziś i okazało się, że w zestawie brakuje nabłyszczacza oraz zawieszki zapachowej. Czyli zamiast 5 pozycji były tylko 3. Procentowo – dość duży brak. Cały zestaw kosztował 99zł, te brakujące środki to gdzieś około 30zł. Pudełko nie było w żaden sposób zaklejone taśmą, ale też nie nosiło widocznych śladów otwierania. Gdzie i kiedy mogły zniknąć brakujące preparaty? Czy jakiś sprytny klient dobrał się do nich? Bo chyba nie obsługa? Teoretycznie jest też możliwe, że jakaś feralna seria wyszła z fabryki lub zniknęła po drodze.

Nie lubię takich sytuacji. Nawet zareklamować nie mogę – jak mam udowodnić czego brakowało w pudełku? Cóż, moja strata. I nauczka na przyszłość – takie zestawy trzeba sprawdzać od razu w sklepie. Albo kupować nie w zestawie, tylko wszystko oddzielnie. Choć to raczej już nie w Euro RTV AGD, Biedronka ma niższe ceny na produkty Finish.



Kursy video w świątecznej promocji

Videopoint.pl to księgarnia internetowa z naprawdę wartościowymi kursami video. Dominują tu kursy związane z informatyką, ale coraz bardziej rozbudowują się także inne działy.

Biznes i ekonomia

Rozwój osobisty

Warto tam zajrzeć, można naprawdę znaleźć dobre i ciekawe kursy i to w bardzo popularnej formie video.

A w dodatku, w dniach 10 do 12 kwietnia 2017r. na wszystkie kursy video wraz z przypisanymi do nich ebookami trwa świąteczna promocja.

Wielkanocna promocja

Szczegóły promocji są tu:

Wielkanocna promocja na kursy video




Profil Zaufany – ważna zmiana w autoryzacji

Z profilu zaufanego na portalu ePUAP korzystam już od ładnych kilku lat. O swoich doświadczeniach pisałam także na tym blogu:

notki z tagiem ePUAP

Naprawdę polecam, w ten sposób można załatwić naprawdę wiele spraw urzędowych i to tylko za pomocą podłączonego do internetu komputera. Oszczędzamy czas i nerwy – warto.

Do tej pory autoryzowałam wszystkie sprawy mailem tzn. po wysłaniu jakiegoś zgłoszenia, na przypisany do mojego PZ adres mailowy otrzymywałam hasło, które wpisywałam w odpowiednie miejsce na portalu. Szybko i wygodnie. Mniej więcej 2 tygodnie temu otrzymałam maila z adresu powiadomienie.epuap@epuap.gov.pl?. Temat wiadomości: Wyłączenie autoryzacji przy użyciu poczty elektronicznej?.
Sam mail nie trafił do folderu SPAM, ale mój program pocztowy (Microsoft Outlook) zablokował go i wyświetlił info o potencjalnie niebezpiecznej i wyłudzającej informacje wiadomości. Doszłam do wniosku, że to kolejna jakaś próba oszustwa, ale na wszelki wypadek postanowiłam sprawdzić. Weszłam na portal (oczywiście nie klikając w żaden link w mailu) i zdziwiłam się widząc taki komunikat na dole strony:

epuap 

Cóż, w takiej sytuacji nie miałam wyjścia. Wszystko wskazywało, że to nie żaden phishing, tylko faktyczna zmiana w sposobie autoryzacji. Zalogowałam się, uzupełniłam numer telefonu w swoim profilu. Po chwili otrzymałam SMS z hasłem. Wpisałam i zaraz potem otrzymałam drugie hasło, tym razem mailowo. Profil Zaufany mam więc aktualny.

Zastanawiam się jednak co takiego było w tym mailu, że został zablokowany? I ile osób mogło go przez to zignorować? Czasu na zmianę autoryzacji jest mało – 7 kwietnia to już w tym tygodniu.
Sama zmiana weryfikacji z maila na SMS wcale nie jest taka zła. Może nawet będzie bezpieczniej? Oszust mailowych jest chyba jednak zdecydowanie więcej niż SMS-owych.


%d bloggers like this: