Oszczędzanie czasu

Czas to pieniądz – stwierdzenie banalne, ale wcale nie pozbawione sensu. Na brak czasu narzekamy chyba jeszcze częściej niż na brak pieniędzy. Tempo naszej codzienności to ciągła gonitwa i zabieganie. Każdy sam wie, jak wiele rzeczy i spraw odkłada się na później, co w wielu przypadkach kończy się wiecznym nigdy. Taka samoanaliza może być dobrym przyczynkiem do przewartościowania własnych potrzeb, aspiracji i tego – co naprawdę jest dla nas istotne….
Skoro jednak czasu mamy mało – to może wykorzystujmy go przynajmniej efektywnie? Nie marnujmy cennych minut – one już nigdy do nas nie wrócą, za to w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca potrafią sie uzbierać w całkiem znaczącą lukę czasową, ktora umknęła nam nie wiadomo jak i kiedy.

Na własny użytek mam kilka wypróbowanych sposobów wydajnego wykorzystania czasu:

  •  do i z pracy dojeżdżam komunikacją miejską. Rano zajmuje mi to ok.25 minut, w drodze powrotnej, łacznie z czekaniem na przystankach – ok.45 minut (cóż, korki w Gdańsku to rzecz normalna). Daje mi to co najmniej godzinę dziennie, którą wykorzystuję na czytanie. Zawsze w siatce mam albo “Newsweeka” albo jakąś książkę. Zimą jest trochę trudniej z uwagi na krótki dzień, ale już teraz  nie mam problemu z czytaniem na przystanku – słoneczko wystarczajaco świeci.
    Przy okazji oszczędzam też nerwy wywołane zniecierpliwieniem długim oczekiwaniem na autobus. Zaczytana – nawet nie zauważam jak długo czekam.
  • podobno największym złodziejem czasu jest telewizja. Nigdy nie miałam zwyczaju siedzenia przed telewizorem i przerzucania kanałów w poszukiwaniu czegoś do obejrzenia. Problem w tym, że nawet gdy coś ciekawego było  – to najczęściej o porze bardzo mało mi odpowiadającej. Teraz mam prosciej. Korzystam z dekodera wraz z nagrywarką telewizji kablowej UPC. Raz w tygodniu siadam i dokładnie przeglądam program na następny tydzień (kupuję “To i owo” – kosztuje 1,90zł), od razu programując nagrywanie. W ten sposób wybieram nie tylko co, ale i kiedy oglądam, zawsze przy okazji robiąc jeszcze coś. Na przykład przy prasowaniu zajęte mam praktycznie tylko ręce – ogladam więc to, co wczesniej nagrałam. Czasami siadam przed telewizorem z robótką na drutach. Da się? Pewnie, że tak.
  • kuchnia generalnie nie jest miejscem, w którym czuję się szczęśliwa. Coś jednak jeść trzeba. Nauczyłam się doskonale np. obierać ziemniaki czytając. Wprawdzie nie książki tylko gazetę (mam prenumeratę “Gazety Wyborczej”) – mniejsza strata przy ewentualnym ochlapaniu.

A jakie są Wasze sposoby na oszczędzanie (a właściwie- niemarnowanie) czasu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d