Jasno, oszczędnie i ekologicznie

Niedawno weszła w życie dyrektywa unijna wycofująca z użycia żarówki o mocy 100 watów. Przy okazji sporo było narzekania, krytyki, sprzeciwów i szumnych haseł. Z jednej strony prawo do wolności, walka z lobbingiem, z drugiej – ekologia i walka z globalnym ociepleniem. Przemawiają do mnie argumenty obydwu stron, ale o moim wyborze zadecydowała opcja trzecia i to już dawno temu: cięcie kosztów.
Świetlówki energooszczędne mam w domu już od kilku lat. Kiedyś tam zainwestowałam (cóż, tak to już jest – często wpierw trzeba ponieść koszty, aby móc zaoszczędzić) i kupiłam jedną. Po roku otrzymałam rozliczenie zużycia energii i okazało się, ze mam nadpłatę. Wykorzystałam ją na zakup kolejnej świetlówki. Potem – dwie kolejne. Tym sposobem – wymieniłam je wszystkie. Warto było – płacę za prąd mniej, niz płaciłabym mając zwykłe żarówki. No i teraz miałabym problem, gdyż rzeczywiście wszędzie korzystam z “setek” (teraz ich odpowiedników). Do światła z świetlówek już się przyzwyczaiłam, ale fakt, że nie korzystam z dostępnych na rynku tanich świetlówek. Kiedyś taką jedną kupiłam – kosztowała coś ok. 3 zł. Padła po miesiącu i dodatkowo miałam problem z jej wykręceniem, gdyz pękła. Zasada, że jestem za biedna, zeby kupować byle co – sprawdziła się po raz kolejny. Preferuję świetlówki firmy Osram, dodatkowo oznaczone “warm light” – czyli ciepłe światło. Naprawdę nie widać wielkiej różnicy w barwie światła. Choć nie należą do najtańszych – odpowiednik 100W kosztuje powyżej 20 zł.

A tak w ogóle – to prąd warto oszczędzać. Kupując jakikolwiek sprzęt – sprawdzajmy klasę energetyczną. Mniejsze zużycie – mniejsze koszty. Względy ekologiczne też są trudne do pominięcia. A to oznacza, ze wszędzie wokół wyłączam wszystko to co niepotrzebnie zużywa energię. Nie tylko w domu, ale także na klatce schodowej, czy w pracy.
Tylko ciągle nie mogę upilnować lodówki – co do niej zajrzę – światło się pali…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d