Ile kosztuje (nie)życzliwość?

Czy opłaca się być życzliwym? Czy można w ogóle wymiernie to ocenić? Przeliczyć na złotówki bycie miłym? Czy prawdziwa szczera życzliwość nie jest niejako z definicji bezinteresowna?
Swego czasu głośna medialnie była sprawa sprzedawców Empiku, którzy do płacących kartą klientów zwracali się po imieniu.  Może w założeniach wyglądało to nawet sympatycznie, gdy zamiast zdawkowej formy bezosobowej słyszymy np. pani Kasiu, to pani paragon, zapraszamy ponownie. W praktyce jednak zdecydowanie się nie sprawdziło. Może anonimowość tłumu ma jednak swoje zalety? Nie każdy lubi być z tego tłumu wywoływany po imieniu? Poza tym jednak wyczuwało się sztuczność takiej sytuacji i wcale nie wywoływało wrażenia, że obsługa jest życzliwa i uprzejma.
A może to ja jestem zbyt podejrzliwa? Dwa lata temu kupowałam nową pralkę. Idąc do sklepu byłam przygotowana – byłąm w kilku sklepach, szukałam w internecie, na forach dyskusyjnych – wiedziałam dokładnie jaki model i w jakiej cenie chcę kupić. Mimo, że byłam zdecydowana i poprosiłam o dokładnie taką, obsługująca mnie ekspedientka skoncentrowała się na zachwalaniu pralki zupełnie innej firmy, wyraźnie próbując zmienić moją decyzję. Dlaczego? Nie wiem do dziś i jedyne co przychodzi mi do głowy – to jakaś dodatkowa premia/prowizja od sprzedaży tamtej firmy. A może się mylę? Była bardzo miła i może wynikało to po prostu z życzliwości? Problem w tym, że ja jestem inżynier, a to oznacza, że przede wszystkim patrzę na parametry techniczne i funkcjonalność użyteczną dla mnie. A na gruncie takich konkretów – sprzedawczyni nie wykazała się znajomością tematu i chyba nie bardzo nawet wiedziała, gdzie poszukać informacji. Decyzji nie zmieniłam, kupiłam tę pralkę, po którą przyszłam. Może więc uprzejmością chciała ukryć brak swoich kompetencji?

A czy brak fachowych kompetencji można maskować dla odmiany nieżyczliwością? Życie pokazuje, że tak. Ostatnio dwukrotnie wpadkę zaliczyli pracownicy Eurobanku. Nagłośnione w mediach rozmowy z klientami pokazały, że na pytanie: Co jeszcze możemy dla Ciebie zrobić? – najlepszą odpowiedzią jest : zniknąć mi z oczu i telefonu na zawsze! Cóż, tak to już jest, ze jeden niezadowolony klient jest znacznie głośniejszy i nośniejszy w przekazie niż 10 zadowolonych. Marketingowo – straszny samobój. Z pewnością okaże się długotrwały i kosztowny w skutkach. A przecież stanowczość wcale nie wyklucza życzliwości. Czy na pewno zestresowanie i wdeptanie w ziemię jest lepsze niz zyczliwe podsuwanie różnych rozwiązań wyjścia z trudnej sytuacji?
Niezależnie od tego, że w życiu wszystko do nas wraca, a nigdy nie wiadomo, kiedy my sami będziemy potrzebować czyjejś życzliwości.

Życzliwość nic nie kosztuje, a może sprawić, że czyjeś życie będzie łatwiejsze. W ciężkich czasach ludzie powinni być w stosunku do siebie przyjaźni, życzliwi i nawzajem sobie pomagać. Brzmi banalnie? Oczywiście. Problem w tym, że ten banał jest ciągle aktualny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d