Ekologiczna czyli jaka?
Wigilia już za tydzień. Dla mnie to pora, aby zacząć rozglądać się za choinką. Żywą – jakoś nie mogę się przemóc, aby zdecydować się na sztuczną. Zapach prawdziwej choinki w domu jest tak niepowtarzalny, tak przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, że nie da się go niczym zastąpić. Nawet biorąc pod uwagę, że mieszkanie w bloku i centralne ogrzewanie zdecydowanie skracają pobyt takiej choinki w domu i tak warto.
Czy jest to ekologicznie? Sama się zastanawiam, tym bardziej, ze moda się tu zmienia. Kiedyś ekologiczna była choinka sztuczna. Uzasadnienie było oczywiste: kupując plastikowe, chronimy te prawdziwe, rosnące sobie w lesie. Teraz zdecydowanie więcej zwolenników ma teoria, że ekologiczne są żywe choinki. Są sadzone w specjalnych szkółkach, więc środowisko leśne wcale nie ubożeje przez ich wycinkę. Po świętach trafiają na kompost, gdzie w naturalny ekologiczny sposób się rozkładają. W przypadku plastikowych – trwa to latami…
Jednym słowem – w najbliższych dniach muszę kupić choinkę. Na szczęście na osiedlu jest miejsce, gdzie co roku jest wiele punktów sprzedaży choinek. Nie wiem jeszcze jaka jest tegoroczna cena – w sumie dobrze byłoby mieć choinkę ładną, świeżą, pachnącą, wyższą od mojego osobistego syna (to podobno warunek konieczny) i przy okazji nie zbankrutować. Na jodłę kaukaska nie będzie mnie stać, ale świerk wprawdzie krócej postoi, za to piękniej pachnie.