Co na obiad czyli nie marnujmy jedzenia

Często zdarza mi się zadawać pytanie: co ugotować na obiad? Kuchnia nie jest miejscem, w którym chętnie przebywam, realizuję się i osiągam satysfakcję, ale póki co – jeszcze nikogo nie otrułam. To też sukces, prawda?
Obiad jadamy najczęściej ok. osiemnastej. I codziennie mam dylemat – co ugotować, aby było zdrowiej niż to co jada mój syn w stołówce na uczelni czy w pobliskim Macdonaldzie. A ponieważ moje finanse są bardzo ograniczone – to musi to być jeszcze tanio. Pomysłów szukam przede wszystkim w lodówce – sprawdzam co tam jest. I gdy znajdzie się np. trochę pieczarek czy kawałek sera – kombinuję, co dołożyć, żeby wyszło coś jadalnego. Może tosty? Nie lubię, gdy marnuje się jedzenie. Jednocześnie jednak data przydatności do spożycia jest dla mnie święta. Wszystkie “podejrzane” artykuły spożywcze wyrzucam od razu. Choć podobno lepiej się pochorować niz  ma się zmarnować – to ja wolę nie narażać swojego zdrowia.
Dziś piątek. Wprawdzie mam w zamrażalniku pangę, ale znalazlam w lodówce także  kawałek  sera, który jakoś mi nie pasuje. Zamiast go wyrzucać – zetrę na wiórki, zapiekę z makaronem (plus majeranek i śmietana) , do tego sadzone jajka i mam obiad. Ryba będzie innego dnia.
Jakoś trzeba sobie radzić. Szczególnie na niecały miesiąc przed świętami zawsze generującymi dodatkowe wydatki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d