Pakiet antygrypowy

Epidemia grypy u naszych wschodnich sąsiadów trwa. Coraz więcej przypadków pojawia się także u nas. Zasada, że lepiej zapobiegać niż leczyć pasuje tu idealnie, powoli dojrzewam więc do zaszczepienia się przed grypą. W poniedziałęk sprawdzę jakie możliwości oferuje Luxmed (moja firma wykupiła tam pakiet zdrowotny dla pracowników) – może nie wyjdzie tak drogo? Z tego co można znaleźć w sieci – koszt szczepionki na grype sezonową to ok.25 zł, nie jest to więc cena powalająca. Koszty leków na ewentualne powikłania pogrypowe z pewnością będą wyższe.
Niezależnie od tego – kilka dni temu byłam w aptece i kupiłam podstawowe leki zwalczające skutki grypy i przeziębienia. Wzrost zachorowań takze u nas może spowodować jeśli nie wzrost cen, to chociażby kolejki w aptekach. Działam więc wyprzedzająco, gdyż szanse na przetrwanie jesieni i zimy bez kataru są raczej niewielkie.
Oprócz tego mam słoik miodu lipowego (kupiony okazyjnie bezpośrednio od zaufanego producenta). Herbatę z cytryną pijam codziennie. Czosnku nie znoszę w żadnej postaci (moja wątroba odchorowuje nawet niewielką ilość), psychicznie jestem uczulona na sam zapach. Chyba brakuje mi jeszcze soku malinowego – muszę poszukać jakiejś promocji. 

A w ramach popularyzacji wiedzy o świńskiej (A/H1N1, nowej, kalifornijskiej, meksykańskiej) grypie – zapraszam tu:
Oswajanie świńskiej grypy
Wiedzy nigdy dość, a skoro można uczyć się za pomocą gry komputerowej – to forma dosyć atrakcyjna, prawda?

Idziemy na zakupy

Lodówka pusta, trzeba…

Lodówka pusta, trzeba uzupełnić zapasy – wybieramy się więc na zakupy. Czym się kierować? Na co zwracać uwagę? Moje rady to:

  • przed wyjściem warto sporządzić listę produktów, które zamierzamy kupić. Podkreślamy te, które są nam niezbędne na już.
  • przeglądamy gazetki, stronę intenetową sklepu i szukamy ciekawych promocji i okazji cenowych. W domu zrobimy to na spokojnie, nie poddając się psychozie licznych naklejek i afiszy w stylu “superpormocja”, “najniższa cena” itp. , które wcale nie są żadnymi rewelacjami i w innym sklepie kupimy je taniej
  • zjadamy cokolwiek, aby nie wychodzić z domu z pustym żołądkiem. Zakupów nigdy nie powinno się robić będąc głodnym. Kupimy dużo więcej niż chcemy i potrzebujemy i to najczęściej artykułów o krótkim okresie przydatnosci do spożycia.
  • zakładamy maksymalną kwotę, jaka przeznaczamy na zakupy i wrzucając kolejne produkty do koszyka – pilnujemy sumy, która juz w nim jest
  • nie wierzymy w słowo pisane i każdy produkt sprawdzamy na skanerze. Tylko wówczas mamy pewność, że cena na półce będzie tą samą, którą później zobaczymy na praragonie. Po co nam niemile niespodzianki? A upilnować to przy kasie jest już znacznie trudniej i mamy za mało czasu.
  • jeżeli dany produkt występuje w kilku róznych wagowo/ilościowo opakowaniach – przeliczamy wszystko na jednostkę i w ten sposób porównujemy ceny.
    Tu pochwała dla “Rossmanna” – na wielkim regale z różnego rodzaju opakowaniami podpasek – przy cenie paczki była dodatkowa informacja o cenie 1 sztuki. Nie wiem, czy tak jest wszędzie (a powinno być w każdym sklepie), ale na gdańskiej Zaspie tak.
    I jakos wcale mnie zaskoczyło, ze oferta promocyjna okazała się droższa.
    Ponieważ bywa tak rzadko – ćwiczymy liczenie w pamięci lub chodzimy z kalkulatorem.
  • sprawdzajmy datę ważności na towarach. Warto przy tym pamiętać, że towar świeższy, później wyłożony jest z reguły układany z tyłu lub na dnie. Warto poszperać.
  • nawet nie kupując czegoś z podstawowych artykułów – sprawdzajmy ceny. Wiedza, w którym sklepie jest najtańszy olej, a w którym cukier czy proszek do prania moze nam się przydac następnym razem.
  • wykładając towary na taśmę – grupujmy je “tematycznie” – tak jak będziemy je pakować. Wrzucenie kubków z śmietaną na dno, a mąki na wierzch – może się źle skończyć.

Tyle na dziś. Zasady te stosuję sama i sprawdzają się. W ciągu miesiąca może sie uzbierać całkiem pokaźna kwota. Grosz do grosza, a kilka ładnych złotówek może się przydać. Szczególnie, gdy budżet napięty, ciagle na coś brakuje i trudno jest cokolwiek odłożyć.

Październik miesiącem oszczędności czyli startuję…

Kiedyś październik był ogłaszany miesiącem oszczędności. Może to więc dobry moment na założenie nowego blogu? Poświęconego temu, co robię praktycznie codziennie – zakupom. Nie mam tu na myśli biegania po centrach handlowych w poszukiwaniu np. modnych ciuchów. Cóż, moje zycie jest bardziej prozaiczne, a do domu na co dzień przynoszę mleko, masło, bułki itp. Czy będzie to ciekawe dla innych? Cóż, zakładam, że nie wszyscy są rekinami biznesu, a kwestia jak powiązać koniec z końcem wypełnia znaczną część życia znacznej części społeczeństwa. Skoro na wszystko nie starcza – to wyjścia są dwa: zwiększyć przychody lub obciąć koszty. W dobie kryzysu niestety jest tak, że utrzymanie dochodów na bieżącym poziomie może już być sukcesem, trzeba się więc skoncentrować na tym, jak wydawać mniej. I o tym ma być ten blog…

%d