Promocja warta uwagi

Lato to okres masowych wyprzedaży w wielu sklepach. Czasami trafiają się wyprzedaże, na których można naprawdę za grosze można zaszaleć.
Ja wczoraj byłam na zakupach w sklepie Vabbi – ulubiony sklep mojego syna, dla którego metka na ubraniach ma znaczenie. Vabbi to outlet reklamujący się hasłem “Wielkie marki w niskich cenach”. Za ceny znacznie niższe niż w typowych sklepach firmowych można tam kupić oryginalne produkty firm Adidas, Nike, Kappa i wielu innych. Warto zajrzeć i poszukać czegoś dla siebie. Ponieważ jeden z takich sklepów mam w pobliżu – bywamy tam często. Syn ma nawet kartę rabatową – juz trzecią z kolei – może tym razem utrzyma się dłużej i nie będzie wymieniana na nowszą, z innym systemem rabatowym?
Aktualnie w sklepach Vabbi trwa promocja “Drugi ciuch za 1 zł”. Zasada jest banalnie prosta – kupuję 2 rzeczy, za droższą płacąc cenę z metki, za tańszą – 1zł. Moje dziecko znalazło dla siebie 2 T-shirty Nike, każdy po 49,99zł – zapłacił 50,99zł czyli wychodzi po 25zł z groszami za jedną. Ja też zaszalałam (raz nie zawsze) i wyszłam z 2 bluzeczkami Adidasa po 69,99zł – czyli skutecznie każda po 35zł. Moim zdaniem – ceny bardzo atrakcyjne. Tym bardziej, że za markę się płaci, ale jakościowo jednak też są zdecydowanie lepsze niż to, co można dostać na bazarach.
Vabbi ma też swoją stronę w sieci – vabbi.pl 
Tam nie zauważyłam tej promocji – może obowiązuje tylko w sklepach tradycyjnych? Niestety, na stronie ma wykazu sklepów, trzeba szukać w google.

Factory outlet Vabbi

Kolejne konto w tym samym banku. Po co?

Od wielu już lat mam konto osobiste w banku Millennium. Zakładałam je jeszcze w czasach, gdy był to Bank Gdański. Przyzwyczaiłam się i mimo, że obecnie na rynku jest wiele atrakcyjniejszych ofert – jakoś nie planuję zmiany.
Z usług banku korzystam najczęściej przez internet. Ostatnio zauważyłam, że pojawiła się tam nowa opcja – propozycja otwarcia konta internetowego. Z początku ją zignorowałam – korzystając z Millenetu i tak wszystkie przelewy robię drogą elektroniczną. Wydawało mi się, że mam już konto internetowe, ale może się myliłam? Ostatnio bank drogą elektroniczną poinformował mnie, że na koniec lipca kończy się moja promocja bezpłatnego korzystania z konta i zachęcają do założenia konta internetowego. Rzeczywiście, w ubiegłym roku przyznano mi taką promocję – w nagrodę za aktywne korzystanie z obsługi internetowej.
W tej sytuacji zainteresowałam się kontem internetowym i zaczęłam sprawdzać szczegóły.

konto internetowe Millennium

  

Oferta wygląda zachęcająco, ale przecież ja już mam konto. Zadzwoniłam więc na infolinię banku w poszukiwaniu tego, co drobnym druczkiem. Znalazłam? Przede wszystkim dowiedziałam się, że to nowe konto internetowe będzie osobnym, niezależnym kontem.  Mogę wystąpić o powiązanie mojej karty kredytowej z tym nowym kontem, ale bank nie musi się zgodzić i raczej takich zgód nie wydaje.
Co jednak mogłabym zyskać? Przelewy miałabym za darmo, teraz płacę 50 gr za każdy przelew. Od sierpnia zacznę też płacić za prowadzenie konta – 7zł miesięcznie. Problem jednak w tym, że i tak będę płacić, nawet po założeniu tego konta internetowego. Nie mogę zrezygnować z konta obecnego ze względu na kartę kredytową, a poza tym – w zbyt wielu miejscach musiałabym podawać zmianę numeru konta. Wszystkie pozostałe opcje konta mam już obecnie. Jednym słowem – zupełnie mi się to nie opłaca i nie skorzystam z oferty. Po co mi kolejne konto bankowe, tak naprawde niewiele rózniące się od tego – co już mam?
Ciekawe, jak ta akcja banku Millennium wypadnie w statystykach. Ile osób da się skusić? Wystarczy tylko kliknąć i już. Wskaźniki ilości założonych kont z pewnością wzrosną – będzie można pochwalić się sukcesem. Tylko czy wciskanie klientom takich kont ma głębszy sens?

Ciekawa promocja Philipsa

Ostatnio dużo biegam po sklepach. W sklepach RTV Euro AGD natknęlam się na ciekawą promocję Philipsa.

promocjs Philipsa

Szczegóły promocji – link pod obrazkiem.
Skorzystałam z tej promocji i kupiłam maszynkę dla syna – model HQ8200. Załapałam się na podwójnie. W najnowszej gazetce Euro RTV AGD jest “przeceniona” z 499 zł do 339 zł, ale jest to trochę naciągane. Ceneo pokazuje rozrzut cen 318 zł – 435 zł. Po uwzględnieniu promocji Philipsa – zapłaciłam 289 zł. Cena całkiem korzystna.
Zdziwiło mnie tylko, że byliśmy w tym sklepie pierwszymi klientami korzystającymi z tej promocji. Akcja jest za słabo nagłośniona? Przecież biorą w niej udział znane i popularne sieci – wykaz na stronie Philipsa, na stronie promocji:
Przynieś starą golarkę!

A sama golarka? Mój syn twierdzi, że jest dobra. Poprzednio miał podobnego typu i sprawdzała się. A zarost ma twardy – próby ogolenia się innego typu maszynkami bywały mało skuteczne.

Philips i ja – rozstrzygnięcie konkursu

Zgodnie z zapowiedziami – konkurs “Philips i ja” został zakończony. 
Wszystkie nadesłane zgłoszenia można przeczytać tu:
Strona 1
Strona 2

Zwykle w takich przypadkach mówi się, że wszystkie przysłane prace są ciekawe i godne nagrody. Brzmi to banalnie, ale jak to powiedzieć inaczej? Dylemat naprawdę miałam poważny. Jak wybrać 3 z 11 zgłoszeń konkursowych? Skoro wszystkie są ciekawe, pomysłowe? Decyzję trzeba jednak podjąć – do Philipsa mogę przekazać dane tylko 3 osób. Choć kto wie,  czy ktoś się nie zainteresuje także innymi?

W konkursie “Philips i ja”, trzy równorzędne nagrody w postaci głośników do laptopa otrzymują:

(tu oczywiście dźwięk fanfar)

kopciuszek – za opis laktatora (zgłoszenie nr 1). Mnie przekonuje i nie kupię go teraz tylko dlatego, że nie potrzebuję. Zapamiętam jednak wybierając na prezent dla młodej mamy.
Janek– za opis blendera (zgłoszenie nr 5). Faktycznie, kuchnia wcale nie jest tylko dla kobiet. Ja sama tam szczęścia raczej nie szukam. Blendera nie mam, chyba muszę się za nim rozejrzeć.
Daria– za opis prostownicy (zgłoszenie nr 6). Dziewczyny mają ciężkie życie, prawda?

Kopciuszka i Darię muszę jeszcze poprosić w mailu o adres, zeby przesłać do Philpsa.
Wszystkim dziękuję 🙂

Philips i ja – ostatnie godziny

Konkurs “Philips i ja” zbliza sie do finiszu. Na prace konkursowe czekam juz tylko do północy. Wszystkie dotychczas przysłane są na stronie konkursowej:
Philips i ja – strona konkursu
A tych, którzy rzutem na taśmę chcieliby wziąć udział zapraszam tu:
Philips i ja czyli konkurs z nagrodami

Zachęcam do udziału 🙂

Ogłoszenie wyników jutro.

Philips i ja czyli konkurs z nagrodami.

Święta już za 10 dni. Oznacza to, że właśnie rozlega się ostatni dzwonek na zakup świątecznych prezentów. Pora wpadać w panikę? Spróbujmy sobie pomóc nawzajem i podzielić własnymi doświadczeniami. Żeby jednak było ciekawiej – zróbmy to w formie konkursu i to z nagrodami. 
Sponsorem konkursu i dystrybutorem nagród jest firma Philips.

Philips rozdaje prezenty

Konkurs to odpowiedź na hasło:

“Philips i ja”

Każdy chętny w krótkiej formie opisuje swoje doświadczenia z użytkowania dowolnego produktu firmy Philips (na szczęście wybór jest naprawdę bardzo bogaty).  Coś, co naprawdę warto polecić innym. Może znajdzie się to pod czyjąś choinką? Każda wypowiedź konkursowa znajdzie się na specjalnej konkursowej  podstronie tego blogu “Philips i ja“.

Pozostałe zasady są też proste:

  • na wszystkie wypowiedzi czekam do godz.24.00 dnia 21 grudnia 2009r.
  • teksty konkursowe proszę przesyłać na adres mailowy:
    marzatela@gazeta.pl ,umieszczając w temacie maila “Philips i ja”
  • trzy naciekawsze wypowiedzi zostana nagrodzone
  • ogłoszenie wyników konkursu w dniu 22 grudnia – na moim blogu
  • autorzy nagrodzonych wypowiedzi zostaną oczywiście powiadomieni także drogą mailową.

Ufundowane przez firmę Philips nagrody to zestawy głosników do laptopa. Dokładnie takie jak na zdjęciu i pod linkiem:

Na wszelkie pytania – chętnie odpowiem.
A więc do dzieła – Philps i ja to….

Gdzie na zakupy?

Pierwszy weekend grudniowy to moment, gdy wielu z nas rzuci się do sklepów na zakupy. Szczególnie, że w niedzielę Mikołajki, a tradycja zobowiązuje. Poza tym to dobry moment, żeby zrobić po prostu świąteczne zakupy. Owszem, na karpia i owoce jeszcze za wcześnie, ale mak, cukier czy groszek konserwowy nie zestarzeją się przez 3 tygodnie. Najprościej i najtaniej zrobimy to.. No właśnie, gdzie? “Polityka” opublikowała kilka dni temu ranking hipermarketów:
Ranking hipermarketów
Pod uwagę wzięto wysokość cen, kolejki do kas, porządek na półkach. Pierwsze miejsca w zestawieniu zajmuje Auchan i Real. Co ciekawe – również ceny okazały się tam niższe niż np. w Biedronce czy Lidlu. Czyżby sklepy dyskontowe miały tylko opinię “taniości”, niekoniecznie znajdujacą pokrycie w rzeczywistości?

Mieszkając w Gdańsku mam dostęp do sklepów wielu sieci handlowych. A ponieważ aktualnie nie mam samochodu i skazana jestem na komunikację miejską – dla mnie dodatkowym czynnikiem decydującym o tym, gdzie wybiorę się na zakupy jest równiez odległość. Do Auchan raczej się nie wybiorę, gdyż musiałabym przejechać na drugi koniec miasta. Za to do Reala mam klika przystanków tramwajem. W ten weekend sieć Real ma jeszcze dodatkową promocję: za każde wydane 100zł – bon na 10zł. Oznacza to, że w prosty sposób możemy wyciągnąc do 10% bonifikaty. Opłaca się, prawda?
Jak przygotowac się do zakupów opisywałam tu:
Idziemy na zakupy
Na pewno warto jednak wstać wcześniej i być w sklepie już rano. Mniejsze kolejki, towary na półkach jeszcze poukładane, a więc spokojnie możemy się porozglądać i kupic to co chcemy, a nie to – co nam wpadło w rękę. 

A pamiętając o tych, którym na te święta i nie tylko nie udaje się zupełenie związać końca z końcem – zwróćmy uwagę na wolontariuszy, którzy będą zbierać towary dla tych najbardziej potrzebujących.  Banki żywności zapowiedziały  swoje akcje w całej Polsce.

Zbieramy punkty czyli karty rabatowe

karty rabatowe

Karty rabatowe znaleźć można w portfelu pewnie każdego z nas. Ich głównym zadaniem jest przywiązanie nas do zakupów w danej sieci. Czy skutecznym? Cóż, wszystko zależy od naszej podatności na łapanie każdej okazji, bez względu na jej rzeczywistą atrakcyjność. A z kartami różnie bywa. Może warto zrobić więc przegląd i sprawdzić – co i ile jest warte? Co taka karta daje nam, konsumentom?

W mojej portmonetce są karty typowo rabatowe tzn. Bomi, Lewiatan, Zatoka. Z tej ostatniej korzystam juz bardzo rzadko – najbliższy sklep tej sieci jest mi mało po drodze. Sklep Lewiatana mam prawie na podwórku, do Bomi – tez niedaleko. Zasada działania jest prosta – pokazuję kartę przy kasie, kasjerka skanuje i automatycznie rachunek zostaje pomniejszony o 3%. Prawda, ze proste? Szczegółnei widać to w sklepach sieci Bomi, gdyż tam na paragonie rabat nie jest odliczany od całego rachunku, a zmniejszona jest cena każdej poszczegółnej pozycji – widać dokładnie, ile co kosztuje. Szkoda tylko, że nie działa na papierosy – przydałoby się 🙁  Nie jestem też pewna alkoholu, ale zdaje się, ze też jest wyłączony. W każdym razie – karty nic nie kosztują, a pozwalają zaoszczędzić parę groszy.

Zupełnie innym typem kart są te, dzięki którym zbieramy punkty, które póżniej można wymieniać na nagrody. Mam taką z sieci aptek “Dbam o zdrowie”. Zbyt często z niej nie korzystam, więc szanse na cokolwiek mam raczej niewielkie, ale jak już kupuję – to kartę podaję. Tym bardziej, ze sieć tych aptek należy raczej do tych tańszych (przynajmniej te w których bywam i porównuję).
Podobny program przez ostatnich kilka lat prowadził także Real. Na kartę programu Dziesiątka zbierało się punkty, które potem można było wymieniać na nagrody. Tu akurat byłam bardzo przyziemna i zbierając punkty – wymieniałam je od razu na bony Real po 50 zł (miały najkorzystniejszy przelicznik). W ciągu kilku lat zdobyłam w ten kilka takich bonów i to był mój realny zysk z przywiązania do sklepu. Teraz program znika, a jego miejsce zajmuje Payback. Cóż, kartę mam i narazie się przyglądam. Teoretycznie udział kilku partnerów powinien zwiększyć jego atrakcyjność, ale czy tak będzie? Pierwsze przymiarki nie wyglądają zbyt zachęcająco. Zbyt dużo trzeba wydać, aby dostać nagrodę. Jeśłi nie jest ona w realnym zasięgu ręki – to po co się starać? Ciekawą analizę programu przedstawił w jednym z ostatnich numerów “Newsweek”:
Punkty dla jeleni
Zobaczymy, co z tego dalej wyniknie.

%d