Szkoła życia w własnej firmie

Pracując na etacie – wydawało mi się, że jestem zabiegana i mam za mało czasu na wszystko. Teraz widzę, że wówczas miałam przynajmniej wolne weekendy, a teraz jako właścicielka firmy – całkowicie zawiesiłam Kodeks Pracy. Nie stać mnie na to, a poza tym – mam za dużo rzeczy na głowie.
Przede wszystkim – cały poprzedni miesiąc poświęciłam na naukę rachunkowości. Oszczędzam, więc zrezygnowałam z wynajęcia firmy do prowadzenia ksiegowości. Na szczęscie mam jednak blisko siebie fachowców, którzy chętnie odpowiadają na wszystkie dręczące mnie pytania, które teraz już umiem zadawać. To postęp , gdyż wcześniej nie znając problemu – nawet nie wiedziałam o co i jak pytać. Wiedzę zdobywam różnymi kanałami. Jestem obłożona książkami. Nieustannie polecam: “Jak prowadzić księgę przychodów i rozchodów” – wiele praktycznych przykładów, ułatwiajacych zrozumienie problemu.



Zaglądam też na portale związane z biznesem i gospodarką. Tu polecam portal eGospodarka.pl – korzystanie jest bezpłatne. Wystarczy się zarejestrować, aby otrzymac dostęp np. do wzorów druków itp. Przydatne.
Na bieżąco śledzę też poświęcone prawu i podatkom grupy dyskusyjne w Usenecie. Owszem, to internet i każdy może tam wpisywać dowolne bzdury, ale przeważają tam jednak sensowne wypowiedzi. Poza tym i tak staram się sprawdzać różne rady w innych źródłach. Własnie tu zdobyłam wiedzę, która dotknęła mnie osobiście. W sowich planach miałam skorzystanie z podmiotowego zwolnienia z VAT, ale okazało się to niestety niemożliwe. Zasada jest prosta: jeżeli w ramach PKD prowadzonej działalności mamy jakiekolwiek doradztwo (ja mam) – z automatu stajemy się podatnikiem VAT. Na szczęście nie zdążyłam wystawić żadnej faktury,  złożyłam VAT-R i póki co – jestem w zgodzie z obowiązującymi przepisami, a pzrynajmniej mam taka nadzieję. Mimo wszystko jednak szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej.
Niezależnie od tego – na co dzień wymieniam się uwagami z moimi koleżankami, które też na poczatku roku założyły DG, choć w zupełnie innych dziedzinach. Takie wspólne opisywanie swoich problemów też się przydaje.

A aktualnie tworzę dla własnych potrzeb aplikację w stylu 5w1. Opartą o Accessa aplikację służącą do wystawiania i rejestracji faktur wychodzących i otrzymywanych, będącą jednocześnie księgą przychodów i rozchodów, rejestrem VAT oraz wyliczającą należny podatek. I to jest najlepsza szkoła własnego biznesu. Żeby zaimplementować jakieś rozwiązanie w ramach aplikacji – muszę wpierw sprawdzić dokładnie – co mówią przepisy. Ostatnio tak szukałam zasad zaokrąglania kwot oraz tego, czy w przypadku sumowania zakrąglonych kwot na fakturze VAT – ważniejsze są liczby w pionie czy poziomie.

Tych, którzy planują założenie własnej firmy – zachęcam do śledzenia moich notek w katalogu Moja Firma.

 

Zakładanie DG czyli urząd da się lubić

Myśląc wcześniej o założeniu własnej działalności gospodarczej byłam przekonana, że czekają mnie cieżkie i długie godziny spędzone w urzędach. Życie pokazało, że się myliłam – to wszystko stereotypy. Nie wiem, czy to tylko gdańska specyfika, ale naprawdę jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem funkcjonowania administracji, zarówno samorządowej jak i państwowej. Szybko, sprawnie, kompetentnie.
Idąc w środę do ZUS-u byłam pewna, że będzie to wyjątek potwierdzajacy regułę i dopiero tam się zacznie. I znowu pudło. Nie miałam z sobą wypełnionego żadnego druczku, poszłam tam na zasadzie – “w ciągu 7 dni od rozpoczęcia DG miałam się zgłosić, proszę mi powiedzieć – co mam wypełnić”. Urzędniczka usłyszawszy to mile się uśmiechnęła, wyciągnęła odpowiednie formularze i od razu na miejscu, korzystając z jej uwag – wypełniłam je. I już – to wszystko. Od wejścia do wyjścia z budynku minęło 30 minut. Wyszłam ubezpieczona i ja i moje osobiste dziecko. Jak tu narzekać?
Dla zainteresowanych – aktualna wysokość składek jest tu:
Serwis ZUS – Składki
Ja na starcie korzystam z preferencyjnych warunków. Na pewno na początek, aby się rozkręcić – ma to duże znaczenie.

Zimny prysznic za to czekał na mnie w salonie operatora komórkowego. Najpierw 40 mnut oczekiwania w kolejce, a potem…  Wydawało się, że niby nic skomplikowanego: przepisanie numeru z prywatnego na firmę, zmniejszenie na nim limitu na komórkę i zakup modemu ze zdalnym dostępem do internetu. System chodził tak jak chodził – po każdym kliknięciu był czas na wypicie kawy (skąd ja to znam?). Tony papieru, wielki chrzest bojowy mojej firmowej pieczątki i w końcu się udało. Prawie. System nie pozwolił na dopisanie internetu do istniejącego konta abonenckiego. Będę dostawać osobne faktury i to z różnymi okresami rozliczeniowymi.
Wyszłam stamtąd po 2,5 godzinie i to z bólem głowy.

Zdecydowanie bardziej wolę urzędy 🙂

DG i wybór sposobu opodatkowania

Podatki każdy musi płacić – to oczywista oczywistość. Zakładając własną działalność gospodarczą – mamy jednak większy wybór, gdyż sami możemy wybrać formę opodatkowania z jakiej chcemy skorzystać. Mozliwości są takie:

  • zasady ogólne czyli opodatkowanie wg skali podatkowej z dwiema stawkami podatkowymi 18% i 32%
  • podatek liniowy ze stawką 19%
  • ryczałt ewidencjonowany
  • karta podatkowa

Deklarację o naszym wyborze składamy w Urzędzie Skarbowym, jeszcze przed rozpoczęciem działalności. Nie jest to decyzja nieodwracalna. Co roku, w terminie do 20 stycznia możemy zmienić sposób opodatkowania na dany rok. Ja sama wybrałam opodatkowanie na zasadach ogólnych. Jest to jedyna forma opodatkowania, która umożliwia rozliczenie wspólne z współmałżonkiem. Wszystkie inne pozbawiają nas tej możliwości. Z mojego punktu widzenia, jako matki samotnie wychowującej dziecko – nie mam więc wyboru.
Ponieważ moja firma dopiero startuje, zaistnienie w sieci wymaga czasu – kokosów się nie spodziewam. Mam więc zamiar skorzystać z podmiotowego zwolnienia VAT. I wszystko co robię – zapisywać w Podatkowej Księdze Przychodów i Rozchodów.

I tak naprawdę – moja wiedza na temat rachunkowości jest tak mizerna, że aż strach się bać. Staram się jednak nie poddawać, choć ból głowy to powoduje. Moja ulubioną lekturą jest aktualnie książka, która polecam każdemu rozpoczynającemu działalność gospodarczą. W prosty sposób wyjaśnia materię bardzo skomplikowaną:



 

Tajemnice druku EDG-1

Formularz EDG-1 czyli “Wniosek o wpis do ewidencji działalności gospodarczej” to jedyny druk, który wypełniamy przy zakładaniu działalności gospodarczej. Ponieważ stanowi on typowe 3 w 1 – składamy go w jednym okienku. Wzór można znaleźć w wielu miejscach. Jest też tu:
EDG-1
Wypełnienie też nie jest żadną filozofią, ale może kilka uwag komuś się przyda?

  • 01 Rodzaj wniosku
    Druk jest uniwersalny – do założenia, zmiany, zawieszenia czy likwidacji DG. Znaczkiem X w odpowiednim polu zaznaczamy nasz wybór.
  • 02 Nazwa i adres organu ewidencyjnego
    W zależności od miejsca rejestracji – prezydent miasta, burmistrz lub wójt. Koniecznie z adresem.
  • 03 Właściwy naczelnik Urzędu Skarbowego
    Nasz US.
  • 04 Urząd Statystyczny
    W moim przypadku jest to Urzad Statystyczny w Gdańsku.
  • 05 Nazwa i adres jednostki ubezpieczeń społecznych
    Tu istotny jest podział terytorialny, odnoszący sie do adresu zakładu głównego czyli siedziby firmy.

Cała część I formularza – to dane osobiste osoby zakładającej działalnośc gospodarczą.

W części II

  • 10 Oznaczenie przedsiębiorcy, którego wniosek dotyczy
    Nazwa firmy to obowiązkowo imię i nazwisko właściciela – to podstawa. Wszystkie inne nazwy są tylko dodatkiem np. Dekoracje Okienne “Zazdroska” – Matylda Nowak
  • 11 Nazwa skrócona
    Tu już wpisujemy nazwę marketingową. Odnosząc się do poprzedniego przykładu mogłoby to być np. Dekoracje Okienne “Zazdroska”
  • 12 Data rozpoczęcia działalności
    Dzień, z jakim chcemy wystartować. Ja rejestrowałam firmę 28 grudnia, działalność rozpoczynam z dniem 3 stycznia
  • 13 Rodzaje działalności gospodarczej
    Druk już częściowo nieaktualny. Obecnie nie ma już obowiązku wpisywania starych symboli PKD 2004.
    Praktyka wskazuje, że warto wpisywać szeroki zakres rodzajów działaności. Nigdy nie wiadomo jak nam się firma rozwinie, a po co bawić się w skąłdanie druków aktualizujących, skoro można od razu? Jak wyszukać potrzebne nam symbole PKD 2007? Najprościej skorzystać  z wyszukiwarki:
    Wyszukiwarka klasyfikacji

 wyszukiwarka PKD

 Wpisując szukaną frazę w pole formularza – domyślnie pojawia się lista zawierająca wpisywany ciąg znaków:

wyszukiwarka PKD 2007 

Gdy wybierzemy któryś z tematów, wystarczy nacisnąć przycisk Szukaj i pojawią się odpowiadające im numery PKD.

 wyszukiwarka PKD 2007

Szczegółowy opis danej klasyfikacji zobaczymy po wybraniu linku znajdujacego sie pod numerem PKD.

  • 17 Przewidywana liczba pracujących
    Właściciel firmy to też osoba pracująca, więc musi być co najmniej 1.

Pozostałe punkty są już raczej proste, żadnej filozofii. Problematyczny może byc tylko sposób opodatkowania, ale to już temat na osobną notkę.

Zakładanie własnej firmy – jedno okienko w praktyce

Od czasów wprowadzenia jednego okienka zakładanie własnej działalności gospodarczej podobno jest dużo łatwiejsze. Wierzę na słowo nie mając bladego pojęcia jak wygladało to wcześniej.
W każdym razie dziś rano zjawiłam się w Gdańskim Urzędzie Miasta. Jak na metropolię przystało – “jednych okienek” było więcej, kolejki żadnej. Złożyłam wypełniony wniosek EDG-1 i miła pani wklepała do komputera co trzeba. Dostałam zaświadczenie o zarejestrowaniu działalności gospodarczej oraz płytę DVD “Asystent gdańskiego przedsiębiorcy” (każdy rejestrujacy ją dostaje). A na końcu dowiedziałam się, że jeszcze przed rozpoczęciem działalności gospodarczej muszę zgłosić się w Urzędzie Skarbowym, a w ciągu 7 dni od rozpoczęcia – w ZUS-ie. Zdaje się, że to jedno okienko zrozumiałam zbyt doslownie.
Od razu widzę też, że zapętlę się czasowo. Działalność rozpoczynam od 3 stycznia 2011 – czyli najbliższego poniedziałku. Do skarbówki zdążę dojść – wybieram się jutro rano. Jeżeli do ZUS-u muszę się zgłosić w przeciągu 7 dni od rozpoczęcia działalności – pozostaje mi tylko przyszły tydzień (i to krótszy, gdyż czwartek jest dniem wolnym). Problem jednak w tym, że idąc do ZUS-u nie będę mieć jeszcze firmowego rachunku bankowego. A do banku nie mogę pójść zanim nie dostanę numeru REGON – standardowo pocztą po 14 dniach od zgłoszenia (wysyłanego przez UM po rejestracji).  Wyraźnie widać, że mści się teraz ten stracony przez bank Millennium miesiąc.  
Cóż, jako początkująca biznewomen – jakoś sobie z tym pewnie poradzę. W najgorszym przypadku – podam numer mojego konta osobistego, a za 2 tygodnie go zaktualizuję.
Na firmowe zakupy w tym tygodniu też się jeszcze nie wybieram. Wprawdzie stracę przez wyższą stawkę VAT (a póki co – nie chcę byc płatnikiem) , ale podobno różne urzędy skarbowe w różny sposób patrzą na wydatki księgowane przed data rozpoczęcia działalności. Może załapię się za to na jakieś poświąteczne promocje? A wolny czas wykorzystam na opisywanie swoich doświadczeń związanych z zakładaniem firmy? Następna notka będzie o wypełnianiu zgłoszenia rejestracji firmy EDG-1.

Potęga czwartej władzy

Podobno wszystko dobre, co się dobrze kończy, ale nerwy i tak to zżera. W dodatku zupełnie niepotrzebnie. W poprzedniej notce opisywałam jakie problemy miałam z ustanowieniem blokady na lokacie w banki Millennium:
Bank centralnie sterowany
Gdy tydzień temu poszłam do banku po potwierdzenie tej blokady okazało się, że niestety nadal go nie ma. Od podpisania umowy z Urzędem Pracy mijał prawie miesiąc i za chwilę miałabym duże szanse na utratę dotacji. “Moja” zaprzyjaźniona już pani z oddziału Millennium od rana już wydzwaniała i pisała maile do Warszawy, wiec gdy przyszłam – pozostało mi tylko stwierdzić, że wszystkie inne sprawy są dla mnie mniej ważne, spokojnie poczekam. Szczerze mówiąc żal mi jej było – świecić oczami za bank i jego zatory, w dodatku nie mając na to żadnego wpływu. A Ważna Pani w Bardzo Ważnym Departamencie banku w pewnym momencie zaczęła rzucać słuchawką i przestała odczytywać maile. Niestety, tłumaczenie, że są tylko 2 osoby obsługujące te blokady na całą Polskę (pracy tyle, że nie ma czasu na załadowanie taczek) nie przekonało mnie jako klientki banku. Załatwianie mojej sprawy trwało prawie miesiąc, a to oznacza, że nie jest to nagła, losowa i trudna do przewidzenia sytuacja. Jeżeli jakaś komórka sobie nie radzi – można było już zdecydowanie wcześniej wdrożyć procedury naprawcze. Czy naprawdę duży bank w XXI wieku nie potrafi sobie z tym poradzić?
Stojąc przy bankowym okienku, całkowicie zdesperowana rzuciłam myśl, że zwrócę się o pomoc do prasy. Pomyślałam o dziennikarzu GW Macieju Samciku, który na swoim blogu Subiektywnie o finansach (czytam regularnie) wielokrotnie opisywał problemy klientów z różnymi bankami. “Moja pani” od razu podchwyciła myśl i w kolejnym mailu (wysyłanym także DW kolejnych przełożonych) dołożyła kilka innych tytułów prasowych, którymi straszy klientka. I stał się cud – media u nas są jednak potęgą i działają na wyobraźnię każdego. Po 10 minutach drukarka drukowała już skan potwierdzenia, na miejscu przybito mi jeszcze kilka pieczątek stwierdzających zgodność z oryginałem i wyszłam z kwitem w ręku.
Następnego dnia o świcie byłam już w Urzędzie Pracy. A tu już aż do bólu życzliwie i sprawnie i to wcale nie dlatego, że jestem aktualną rekordzistką w potwierdzaniu blokady na swoich własnych środkach zabezpieczających przyznaną dotację. Zmiana numeru konta lokaty wymagała aneksu do umowy (szybko i sprawnie) i następnego dnia miałam juz dotację na koncie 🙂
A ponieważ minął już miesiąc od podpisania umowy, zgodnie z którą do 23 stycznia muszę pokazać faktury potwierdzające na co wydałam pieniądze – przyjazny Urząd Pracy zaoferował mi pomoc. Gdybym widziała, że nie jestem w stanie wyrobić się w tym terminie – mogę się zgłosić i poprosić o aneks wydłużający termin rozliczenia. Czy tak nie powinno być w każdym banku? W Millennium na pewno.

Moja zaprzyjaźniona pani z oddziału Millennium dzwoniła do mnie upewnić się, czy wszystko w porządku i czy urząd przjął mi to potwierdzenie. Miło z jej strony. Najmniej w tym wszystkim zawiniła, nie ma na to wpływu, a musiała się tłumaczyć i przepraszać za funkcjonowanie banku. Skojarzenia z moja dawną firmą, też opierajacą się na tworzeniu nowych Bardzo Ważnych Departamentów, zabierających dla siebie coraz więcej uprawnień i coraz bardziej niewydolnych w codziennym załatwianiu spraw klientów nasuwają mi się same.
Cóż, jak widać są instytucje, w których jedynym czynnikiem motywującym jest zainteresowanie mediów. Kłania się Bareja…

Bank centralnie sterowany

Teoretycznie rzecz biorąc czasy centralnego sterowania to atrybut czasów słusznie minionych. W praktyce jednak w wielu różnych instytucjach i korporacjach widać na co dzień, że wszelkie decyzje “góra” rezerwuje dla siebie. To co w terenie moze coraz mniej, za to w centrali powstaje coraz więcej departamentów i biur, które jako jedyne mają prawo wydawania decyzji. I może nawet byłoby to skuteczne, gdyby do takiego modelu zarządzania wykorzystywano nowoczesne środki komunikacji wewnętrznej. W XXI wieku nie powinno być to trudne, a jednak stwarza problemy. Widziałam to doskonale w swoej własnej firmie, a teraz zderzyłam się jako klientka banku Millennium.

W kategorii Moja firma tego blogu opisuję swoje kolejne kroki przy tworzeniu własnej firmy. Od miesiąca praktycznie nie mam o czym tam pisać – stanęłam w miejscu i to nie z winy urzędu, a właśnie banku.
O przyznaniu dotacji z Urzędu Pracy dowiedziałam się 19 listopada. Dzień później byłam w urzędzie i dowiedziałam się, jakie formalności muszę dalej wypełnić. Zabezpieczeniem przyznanych funduszy może być albo poręczenie żyranta, albo blokada środków na rachunku. Ja wybrałam tę drugą opcję. Przez weekend próbowałam dowiedzieć jak to zrobić na infolinii Millennium, ale jakoś nie miałam szczęścia, aby trafić na kompetentnego konsultanta. Cóż, zdarza się. W poniedziałek 22 listopada udałam się więc do oddziału banku. Sprawa wydawała się raczej mało skomplikowana: chiałam założyć lokatę, na której przez rok przybyłoby mi kilka groszy i dostać pełen numer bankowy tej lokaty, aby móc ją zablokować. Trafiłam na bardzo sympatyczną obsługę. Pani była bardzo miła, uprzejma i życzliwa. Przy okazji nawet trochę porozmawiałyśmy o pracy w korporacjach, o moich planach i o życiu. Z banku wyszłam z założoną lokatą, mając na piśmie jej numer bankowy. Kilka dni póżniej podpisywałam już umowę w Urzędzie Pracy. W umowie jest wpisana dokładnie ta lokata. Dodatkowo wyszłam też z pismem do banku, w którym jest prośba o założenie blokady. Udałam się do tego samego oddziału, wypełniłam odpowiednie druczki i umówiłam się z prawie już zaprzyjaźnioną panią, że jak tylko przyjdzie potwierdzenie z centrali w Warszawie – od razu do mnie zadzwoni. Czekałam cierpliwie, cały czas chodząc na to szkolenie z funduszy unijnych. Dwa tygodnie później – 9 grudnia moja zaprzyjaźniona pani zadzwoniła, choć z informacjami mało pozytywnymi. Okazało się, że na tej lokacie blokady nie można założyć, podobno ze względów podatkowych. Szczerze mówiąc – nie wiem dlaczego. Owszem, lokata była “antybelkowa”, odsetki codzinnie były dopisywane do rachunku, ale jakie ma to znaczenie? Kapitał początkowy wynosił 120% kwoty dotacji. Nawet gdyby UP wystaił po te pieniadze – to i tak nie wziąłby więcej. Przede wszystkim jednak – nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego centrala Millennium czekała dwa tygodnie, aby stwierdzić, że czegoś nie zrobi? Nie można było wcześniej? Czy może w Warszawie czas płynie inaczej niż w Gdańsku? Godzinę później byłam już w Urzędzie Pracy. Na szczęście urzędnicy nie wpadli na pomysł wymyślania dodatkowych trudności. Wprawdzie w umowie jest wpisany numer lokaty, ale zmianę numeru bankowego można bez problemu załatwić aneksem. Znowu bank, zerwanie tamtej lokaty, założenie nowej, nowa prośba o ustanowienie blokady. I znowu czekam. Tylko, że tym razem coraz bardziej się denerwując. Za kilka dni minie miesiąc od podpisania umowy z Urzędem Pracy. Miesiąc stracony. Czy naprawdę tak wielkim problemem jest założenie blokady – na moją prośbę, na moich własnych pieniądzach? Moja koleżanka identyczną sprawę załatwiała w Polbanku. Weszła do oddziału i pół godziny później wyszła z odpowiednim potwierdzeniem w ręku. Dlaczego bank Millennium ma z tym problem? Aż boję się pomyśleć – jak wyglądają i ile trwają procedury w sytuacji, gdy naprawdę sprawa jest poważna i wymaga podjęcia jakiejś trudnej decyzji np. kredytowej. Zawsze do tej pory byłam zadowolona z usług tego banku, ale teraz czuję się zawiedziona. Żółta kartka za przepływ informacji wewnętrznych, szybkie i skuteczne załatwianie spraw.

Byłam wczoraj w banku z prośbą o interwencję. Muszę mieć to poświadczenie jak najszybciej, gdyż za chwilę przepadnie mi dotacja. I kto będzie winien?
Podobno będzie to w poniedziałek ……

Koniec z aktywizacją bezrobotnych?

Nasza polska gospodarka powoli, ale jednak rośnie. Ciągle ocieramy się o konstytucyjny próg ostrożnościowy deficytu budżetowego, dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie, ale podobno damy radę. Optymizm jest tak wielki, że i walkę z bezrobociem odkładamy do lamusa. Wprawdzie wskaźnik w październiku wyniósł 11,5% (w październiku 2009 – 11,1%), ale minister Rostowski uważa, że nie jest to wielki problem i zapowiada cięcia funduszy na aktywizację osób bezrobotnych.
Rząd tyłem do bezrobocia
Urzędnicy alarmują (moim zdaniem słusznie), że spowoduje to tylko wzrost wydatków na pomoc społeczną. W skali globalnej oszczędności więc nie będzie wcale, a gospodarce służą raczej ci, którzy są aktywni na rynku pracy, a nie ci, którzy wyciągają ręce tylko po zasiłek. Czy nie lepiej dawać wędkę niż finansować rybę?

Wygląda na to, że ja sama załapałam się rzutem na taśmę i korzystam z funduszy aktywizujących bezrobotnych jako jedna z ostatnich. Chodzę na kurs “Pozyskiwanie i rozliczanie funduszy europejskich”, mam już przyznaną dotację z Urzędu Pracy, umowa podpisana, w przyszłym tygodniu pieniądze powinny być już na moim koncie. Jednocześnie jestem świadkiem jak z takiej możliwości korzystają też inni i jakie przynosi to rezultaty. Moim zdaniem – nie są to wyrzucone pieniądze. Mimo wszystko mam więc nadzieję, że ministerstwo wycofa się z tego pomysłu i pieniądze na aktywizację bezrobotnych jednak będą.
Na wszelki wypadek jednak – wszystkim zainteresowanym radziłabym się pospieszyć. W tym miesiącu pieniadze jeszcze są, a co będzie w przyszlym? Może lepiej nie ryzykować? W gdańskim Urzędzie Pracy termin składania wniosków o dofinansowanie rozpoczęcia działalności gospodarczej jest do 10-go każdego miesiąca. Oznacza to, że na te grudniowe został jeszcze tylko tydzień czasu. A jeszcze trzeba umówić się z doradcą…
Moje doświadczenia z kontaktów z Urzędem Pracy przy zakładaniu własnej firmy opisuję na tym blogu, w kategorii Moja firma.  
Może komuś się przyda, zapraszam.

Formalności czas rozpocząć

Wyglada na to, że moje “wakacje” dobiegają końca. Wprawdzie były bardzo pracowite, cały czas jeszcze chodzę na kurs pozyskiwania i rozliczania środków unijnych, ale wygląda na to, że już wkrótce pożegnam się ze statusem osoby bezrobotnej. Jak już pisałam wcześniej – na początku października składałam wniosek do Urzędu Pracy o dofinansowanie rozpoczęcia działalności gospodarczej:
Szkolenie z urzędologii czyli zadawanie głupich pytań
W ubiegłym tygodniu otrzymałam informację, że przyznano mi dotację. Mam już założoną specjalną lokatę w banku jako zabezpieczenie (alternatywa w stosunku do poręczenia osoby fizycznej) . To na wypadek, gdybym nie wytrzymała przez rok. W tym tygodniu umowa ma być gotowa do podpisu. Potem jeszcze oczekiwanie na potwierdzenie blokady przez bank (w Millennium podobno trwa to tydzień i przyznane środki trafią na moje konto. W tym momencie tracę status osoby bezrobotnej (choć szkolenie będę mogła dokończyć). I dopiero wtedy będę mogła zacząć rejestrację DG w urzędach.
Już się boję, ale zaczynam tworzyć harmonogram tego, co i w jakiej kolejności muszę zrobić. I trzymam kciuki sama za siebie.

Szkolenia unijne

W ramach środków pomocowych z UE, trochę przez przypadek trafiłam na dwumiesięczny kurs pozyskiwania i rozliczania funduszy unijnych. A ponieważ Unia płaci – to i wymaga. Do rozliczenia tego naszego szkolenia (10 uczestniczek) potrzebne są takie sterty papieru, że na pewno jest jedna z nzajbardziej znaczących pozycji kosztorysu. Unijna biurokracja jest nieubłagana i w dodatku bardzo konserwatywna. Technologia elektroniczna w ogóle nie wchodzi w rachubę, musi byc papier – podpisany i z pieczątkami.
Inne uwarunkowania są może bardziej przyjemne, ale moim zdaniem – zupełnie niepotrzebnie i tylko podnoszące koszty. Zajęcia są codziennie od poniedziałku do piątku, w godzinach 8-14. Za uczestnictwo w kursie dostajemy stypendium szkoleniowe. Wprawdzie niewiele – 3zł z groszami za godzinę, ale zawsze wydawało mi się, że samo zdobywanie wiedzy leży w moim interesie i dziwne wydaje mi się takie dodatkowe motywowanie. No, ale Unia wymaga… W ramach 6-godzinnych zajęć dostajemy codziennie obiad. Ciekawe, dlaczego nie ma takiego wymagania w kodeksie pracy? W końcu 8 godzin pracy to z pewnością znacznie większy wysiłek niż 6 godzin szkolenia. Dodatkowo – zwracane są nam wszystkie koszty codziennych dojazdów – wszystkie jesteśmy z Gdańska…

Fajnie, że płyną do nas pieniadze za UE, ale chwilami mam wrażenie, że jakaś ich część jest wydawana jakby nieco rozrzutnie. Gdyby obciąć te wszystkie dodatki – to szkolenie mogłoby przejść nie 10, a znacznie więcej osób. Czy mimo wszystko nie byłoby to bardziej racjonalne?  

%d