Zapomniana premia za oszczędzanie

Jeszcze w czasach poprzedniego rządu, przy wysokiej inflacji i wysokich cenach prądu, premier Morawiecki obiecywał różne elementy osłonowe dla odbiorców indywidualnych. Były wówczas wyznaczone limity i obiecana premia w rachunkach za energię elektryczną dla tych, którzy się zmieszczą w tym limicie. Oprócz tego jednak była mowa także o tym, że odbiorcy, których zużycie energii spadnie o co najmniej 10% w stosunku do roku poprzedniego, dostaną także dodatkową premię.
Nie wiem dlaczego, ale o tej drugiej premii jakoś mało się mówiło i już nawet na kilka miesięcy przed ubiegłorocznymi wyborami w ogóle się nie wspominało.

Ja jednak starałam się oszczędzać – głównie dlatego, żeby mniej płacić za bieżące rachunki. Codziennie spisuję stan licznika (mam licznik radiowy, więc codzienne odczyty są w internecie) i analizuję zużycie.
Na wiosnę bieżącego roku faktycznie kolejny rachunek został zmniejszony o ok.125zł – to premia za nieprzekroczenie limitu. Kilka miesięcy później pojawiła się jeszcze jakaś faktura korygująca z tym związana. W ostatnich dniach listopada br. dostałam kolejny rachunek – 245zł, do zapłaty do 10 grudnia.  Wszystko w normie.
Jednak 2 dni później przyszedł kolejny rachunek na kwotę ujemną – ok.200zł. Byłam pewna, że to jakaś kolejna korekta wynikająca z dopasowania dokumentów księgowych Energi i również nie ma wpływu na wysokość kwoty, którą muszę zapłacić. Jednak zalogowałam się na konto w Energa24 i okazało się, że mam do zapłacenia w sumie ok.45zł – czyli różnicę tych 2 faktur. Odczekałam kilka dni, dziś ponownie to sprawdziłam -bez zmian. No więc zadzwoniłam do Energi i okazało się, ze wszystko w porządku i chodzi tu właśnie o tę zapomnianą premię za oszczędności.
W sumie więc – mam teraz do zapłacenia o 200zł mniej niż się spodziewałam. Całkiem fajny prezent na Mikołajki.

 

Oszczędzanie prądu

Od listopada ubiegłego roku życie zaczęło mnie zmuszać do sukcesywnej wymiany sprzętu domowego. Najpierw padła mi zmywarka – kupiłam nową. Niedługo później – zaczęła szwankować pralka, też wymieniłam. Gdy w marcu finalnie zepsuła się lodówka, też kupiłam nową. Tak naprawdę to moim zdaniem i zmywarkę i pralkę powinno się jeszcze dać naprawić, do wymiany nadawała się faktycznie tylko lodówka (16 lat nie było z nią problemu, ale czas robi swoje). Niestety, żyjemy w czasach, gdy nie opłaca się naprawiać, taniej wychodzi zakup nowego sprzętu. 
Od maja tego roku zaczęłam się przyglądać telewizorowi – też zaczął powoli szwankować. Póki jednak działał, zawsze były jakieś pilniejsze wydatki. W połowie lipca przestał. Też miał już kilkanaście lat, a w dodatku była to plazma, więc bardzo energochłonna. Cóż…

Przy wyborze każdego z tych urządzeń zwracałam uwagę przede wszystkim na klasę energetyczną. Codziennie spisuję z internetu stan licznika (Energa, licznik zdalnego odczytu) i oceniam na bieżąco zużycie. Przez ostatnie pół roku trochę spadło, ale od 2 tygodni jestem naprawdę w szoku.  Stary telewizor padł mi w połowie lipca, nowy dotarł do mnie tydzień później. Dzienne zużycie energii elektrycznej obecnie jest mniejsze o ok.2,5 kWh. Dostałam już rachunek za m-ce czerwiec-lipiec – mimo podwyżki cen, niższy o 20zł. Cóż, nawet nie chce mi się liczyć ile pieniędzy straciłam przez to, że kilkanaście lat temu wybrałam plazmę, a nie LCD.
Teraz chyba już w ogóle nie są produkowane?