Philips i ja czyli konkurs z nagrodami.

Święta już za 10 dni. Oznacza to, że właśnie rozlega się ostatni dzwonek na zakup świątecznych prezentów. Pora wpadać w panikę? Spróbujmy sobie pomóc nawzajem i podzielić własnymi doświadczeniami. Żeby jednak było ciekawiej – zróbmy to w formie konkursu i to z nagrodami. 
Sponsorem konkursu i dystrybutorem nagród jest firma Philips.

Philips rozdaje prezenty

Konkurs to odpowiedź na hasło:

“Philips i ja”

Każdy chętny w krótkiej formie opisuje swoje doświadczenia z użytkowania dowolnego produktu firmy Philips (na szczęście wybór jest naprawdę bardzo bogaty).  Coś, co naprawdę warto polecić innym. Może znajdzie się to pod czyjąś choinką? Każda wypowiedź konkursowa znajdzie się na specjalnej konkursowej  podstronie tego blogu “Philips i ja“.

Pozostałe zasady są też proste:

  • na wszystkie wypowiedzi czekam do godz.24.00 dnia 21 grudnia 2009r.
  • teksty konkursowe proszę przesyłać na adres mailowy:
    marzatela@gazeta.pl ,umieszczając w temacie maila “Philips i ja”
  • trzy naciekawsze wypowiedzi zostana nagrodzone
  • ogłoszenie wyników konkursu w dniu 22 grudnia – na moim blogu
  • autorzy nagrodzonych wypowiedzi zostaną oczywiście powiadomieni także drogą mailową.

Ufundowane przez firmę Philips nagrody to zestawy głosników do laptopa. Dokładnie takie jak na zdjęciu i pod linkiem:

Na wszelkie pytania – chętnie odpowiem.
A więc do dzieła – Philps i ja to….

Choinka. Żywa czy sztuczna?

Jaka choinka – żywa czy sztuczna? Zdania są podzielone i to również biorąc pod uwagę aspekt ekologiczny. Z jednej strony – wyrzucony na śmietnik plastik rozkłada sie przez wiele, wiele lat, z drugiej – co roku wycinamy żywe drzewko. Można się więc spierać co do racji i podjąć decyzję na podstawie innych aspektów. Co wychodzi taniej? Oczywiście świeże drzewko. Ładna, porównywalnej wielkości sztuczna choinka jest co najmniej kilkakrotnie droższa. Dużym plusem jest jednak to, że płacimy raz i mamy spokój na ładnych kilka lat. Większy wydatek jednorazowy w rozliczeniu długofalowym okazuje się więc ekonomicznie bardziej racjonalny. Warto więc zainwestować.
Ja sama mam z tym jednak problem. W moim domu rodzinnym choinka zawsze była żywa. Ten niepowtarzalny zapach nie da się niczym zastapić. Fakt, że kiedyś sztuczne choinki były naprawdę bardzo sztuczne, sztywne – po prostu brzydkie i kiczowate. Teraz można dostać już naprawdę ładne. Kilka lat temu chciałam się już złamać i kupić, ale zaprotestował mój syn. Cóż, to moja wina. “Od maleńkości” przyzwyczaiłam go, że wszystko co związane z choinką – jest u nas celebrowane. Musiał być zawsze przy zakupie i decydował, która mu się najbardziej podoba. Choinka jest ustawiana i ubierana zawsze w Wigilię rano – nigdy wcześniej. Żadnego sztucznego śniegu – na gałązkach rozciągam watę, świetnie imitującą śnieg. Sztucznego zapachu nie potrzebuję – jest naturalny. I może na  tym właśnie polega problem? Sztucznych kwiatów też nie cierpię…
Jednym słowem – choinka tylko żywa. Świerk. Podobają mi się jodły i świerki kaukaskie, ale jak na moją kieszeń – trochę za drogie. Tym bardziej, że mimo stojaka z wodą – w moim mieszkaniu nie ma dobrego klimatu i choinka szybko zaczyna gubić igły.

A na zakończenie – mała historyjka. Mam psa boksera. Kilka lat temu, gdy był szczeniakiem – szybko i pojętnie nauczył się, że wszelkie sprawy fizjologiczne załatwia się na zewnątrz, nigdy w domu. Wiedział to doskonale i na jego pierwsze Boże Narodzenie mieliśmy tylko obawy, czy nie będzie skakać na choinkę. Okazało się jednak, że skoro w domu pojawiło się drzewko – to wiadomo po co. Siłą odciągnęłiśmy go od oznaczania swojego terenu…. Wprawdzie nigdy więcej tego juz nie zrobił, ale co roku patrzę na niego podejrzliwie.

Mroczna strona świątecznych kredytów

Sezon wielkich świątecznych zakupów trwa w najlepsze. O kupowaniu prezentów pisałam tu:
Planowanie światecznych zakupów
Koszty oczywiście rosną, tym bardziej, że trudno oprzeć się wszechobecnym pokusom i okazjom. Czy to jednak problem? Kiedy kończa się pieniądze – z pomoća przychodzą banki i rózne instytucje finansowe. Superpromocje świątecznych kredytów, raty 0% itp. itd. – do wyboru i koloru. Słuchając reklam – chwilami mam wrażenie, że banki dużo dopłacają do tego, żebyśmy mogli spełnić wszystkie swoje zachcianki i sfinansować nasze mniejsze i większe potrzeby. Prawda jest jednak niestety bardziej brutalna – banki nie tylko nie dopłacają, ale całkiem nieźle na nas zarabiają. Banalnym stwierdzeniem wydaje się przypominanie o dokładnym czytaniu umowy, szczególnie tego – co drobnym druczkiem i z gwiazdkami, przezorności nigdy jednak dość. Warto tez pamiętać, że szybkie formalności kredytowe – na dowód i w ciągu 15 minut tak naprawdę działa przeciwko nam. Zawsze lepiej to przespać i decyzję podjąć na chłodno i z namysłem, bez kolorowych nęcących światełek i nastrojowych kolęd w tle. Nie dawajmy sie ponieść chwili, za którą potem trzeba będzie przez wiele chwil płacić.
Jednym słowem – myśląc o świętach – nie zapominajmy o 18 stycznia 2010r. Tego właśnie dnia wypada trzeci poniedziałek stycznia – najbardziej depresyjny dzień roku. O świętach już zapomnieliśmy, postanowienia noworoczne już zdążyły się okazać nie takie łatwe i proste do wykonania, a przede wszystkim – dociera do nas rata kredytów, które własnie musimy zacząć spłacać.
Jeszcze teraz możemy tego uniknąć. Tym bardziej, że ciepła, bliskości i rodzinnego nastroju pod choinką i tak nie da się kupić ani za gotówkę, ani na raty.

Gdzie na zakupy?

Pierwszy weekend grudniowy to moment, gdy wielu z nas rzuci się do sklepów na zakupy. Szczególnie, że w niedzielę Mikołajki, a tradycja zobowiązuje. Poza tym to dobry moment, żeby zrobić po prostu świąteczne zakupy. Owszem, na karpia i owoce jeszcze za wcześnie, ale mak, cukier czy groszek konserwowy nie zestarzeją się przez 3 tygodnie. Najprościej i najtaniej zrobimy to.. No właśnie, gdzie? “Polityka” opublikowała kilka dni temu ranking hipermarketów:
Ranking hipermarketów
Pod uwagę wzięto wysokość cen, kolejki do kas, porządek na półkach. Pierwsze miejsca w zestawieniu zajmuje Auchan i Real. Co ciekawe – również ceny okazały się tam niższe niż np. w Biedronce czy Lidlu. Czyżby sklepy dyskontowe miały tylko opinię “taniości”, niekoniecznie znajdujacą pokrycie w rzeczywistości?

Mieszkając w Gdańsku mam dostęp do sklepów wielu sieci handlowych. A ponieważ aktualnie nie mam samochodu i skazana jestem na komunikację miejską – dla mnie dodatkowym czynnikiem decydującym o tym, gdzie wybiorę się na zakupy jest równiez odległość. Do Auchan raczej się nie wybiorę, gdyż musiałabym przejechać na drugi koniec miasta. Za to do Reala mam klika przystanków tramwajem. W ten weekend sieć Real ma jeszcze dodatkową promocję: za każde wydane 100zł – bon na 10zł. Oznacza to, że w prosty sposób możemy wyciągnąc do 10% bonifikaty. Opłaca się, prawda?
Jak przygotowac się do zakupów opisywałam tu:
Idziemy na zakupy
Na pewno warto jednak wstać wcześniej i być w sklepie już rano. Mniejsze kolejki, towary na półkach jeszcze poukładane, a więc spokojnie możemy się porozglądać i kupic to co chcemy, a nie to – co nam wpadło w rękę. 

A pamiętając o tych, którym na te święta i nie tylko nie udaje się zupełenie związać końca z końcem – zwróćmy uwagę na wolontariuszy, którzy będą zbierać towary dla tych najbardziej potrzebujących.  Banki żywności zapowiedziały  swoje akcje w całej Polsce.

Żeby bilans nie wychodził na zero….

Czy bilans zawsze powinien wychodzić na zero? Jeśli chodzi o moje finanse – wolałabym, aby wychodził bardziej na plus. Cóż, póki jednak nie uda mi się defintywnie rozliczyć zaszłości, nie mam szans. Tnę więc wydatki, ale ponieważ i tak nie jest łatwo – szukam też możliwości zwiększenia przychodów. Kiedyś było z tym łatwiej. Miałam sporo mozliiwości udziału w różnych projektach, dodatkowo opłacanych. Od kilku lat już nie, zresztą nieco zmieniły się zasady i moja firma nie jest już tak chętna do podsuwania własnym podwykonawcom pracowników. Ostatnią propozycję dostałam na wiosnę tego roku, ale z powodów etycznych musiałam ją odrzucić. Mimo wszystko jednak wolę spac spokojnie, choć życie pokazało, że gdybym ja to zrobiła – byłoby to zrobione porządnie,  a tak są spore straty. O szczegółach pisałam kiedyś tu:
Konflikt interesów
W pracy zdarza mi się czasem pisać małe programiki, które owocują dodatkową premią, ale nie jest to regularne, więc trudno liczyć na takie dochody. Jak więc dorobic? W dodatku chałupniczo, gdyż w domu też czasem trzeba pomieszkać. Nie jest to proste ani łatwe, szczególnie w dobie kryzysu. Szukam i próbuję.
Od września zaczęłam bawić się w reklamę. Włączyłam na swoich blogach reklamy Google oraz AdTaily. Czasem ktoś tam kliknie i jakieś groszaki mi się zbierają. Póki co – wirtualne, gdyż są limity minimalnych wypłat, ale co mi tam. Powoli zbieram na waciki 🙂
A jak Wy sobie radzicie?

%d