Firmy kurierskie – UPS

Tak się ostatnio złożyło, że jedna z moich przesyłek została wysłana do mnie poprzez firmę UPS. Nie była to moja decyzja, nie miałam tu wpływu – dowiedziałam się o tym drogą mailową, po prosu podano mi numer przesyłki. Nie pamiętam, czy już kiedyś korzystałam z ich usług, ale raczej nie miałam żadnych złych skojarzeń. Wkrótce po mailu od nadawcy (w ostatni poniedziałek)  dostałam również  maila od UPS z informacją, że mają dla mnie przesyłkę i dostarczą mi ją w środę w godz.:8:30 – 12:30. Wprawdzie weszłam na  stronę UPS i chciałam sprawdzić dokładnie jej drogę i ewentualne możliwości przekierowania, ale zrezygnowałam nie chcąc zakładać sobie konta na portalu, z którego nie korzystam. Ponieważ tego dnia nie planowałam żadnych wyjść – stwierdziłam, że żaden problem, będę w domu.  We wtorek o godz.9:56 (czyli dzień przed planowanym doręczeniem) przyszedł kolejny mail, tym razem o zmianie terminu doręczenia na wtorek godz.8:30 -12:30. Cóż, byłam w domu, czekałam. Kurier nie dotarł. Ponieważ widziałam, że muszę później wyjść – ponownie weszłam na stronę i zaczęłam szukać możliwości przekierowania. Próbowałam znaleźć jakąś mapkę/listę punktów odbioru. Niestety, nie udało mi się. Być może po dłuższych poszukiwaniach udałoby mi się, ale strona chyba raczej nie jest zbyt intuicyjna.
Za to o godz.14:06 przyszedł kolejny mail:

Cóż, byłam już prawie ubrana, musiałam koniecznie wyjść. Doczekałam do godz.14:30, po wyjściu z bloku jeszcze rozglądałam się – nic.
Następny mail był o 16:06 – że przesyłka trafiła do punktu w sklepie w sąsiedniej dzielnicy. Wybrałam się tam następnego dnia – sprawdzono mi dowód osobisty i otrzymałam informację, że skoro nie mam od nich SMS-a – to wątpliwe, aby przesyłka jednak była u nich. Ekspedientki nie przekonywało, że ani nadawca ani więc tym bardziej UPS nie znają mojego numeru telefonu i komunikowali się ze mną tylko drogą mailową. Na szczęście udało się znaleźć paczkę i odebrałam moją przesyłkę.

Generalnie jednak nie jestem zachwycona UPS-em. W bliskiej okolicy jest wiele różnych punktów mających umowy z różnymi firmami kurierskimi. Nie wiem, czy na pewno nie było nic bliżej niż sąsiednie osiedle? Mieszkam w dużej dzielnicy mieszkaniowej Gdańska, ludzie dostają różne przesyłki, część również przez UPS i nie wydaje mi się, że zawsze wszyscy siedzą w domu i czekają na kuriera. Zapotrzebowanie na punkty odbioru  z pewnością jest.

Uszkodzona zmywarka

Od dawna jestem fanką urządzeń AGD Elektroluxa. Mam kuchenkę, zmywarkę, pralkę. Rok temu kupiłam nową pralkę – poprzednia tej firmy służyła mi przeszło 10 lat. Zawsze byłam zadowoloną klientką i polecałam też innym. Kilka miesięcy temu namówiłam też sąsiadkę, która kupowała zmywarkę. Niestety, miała pecha – bardzo szybko się zepsuła. Owszem, na gwarancji to nie problem, ale okazało się, że serwisant jakoś mało się przyłożył, twierdząc, że wszystko jest w porządku i po kilku dniach trzeba było ponownie wzywać, żeby ostatecznie awaria została usunięta.
Dwa tygodnie temu niestety padał moja zmywarka. Działała bez problemu przez prawie 7 lat, zdaję sobie sprawę, że nic nie jest wieczne. Zmywarka teoretycznie działa – wszystkie programy przechodzą cały cykl – problem w tym, że w ogóle nie jest podgrzewana woda, wszystko zimną, więc wiadomo jaki efekt. Zakładałam, że to grzałka, więc nie powinno być większego problemu. Szukając fachowca do naprawy, popytałam na osiedlowej grupie na Facebooku. I wcale mi się to nie spodobały odpowiedzi. Namiary dostałam, ale dowiedziałam się, że to wcale nie musi być grzałka (jeśli tak – koszt ok.300zł). Gorzej, jeżeli to panel sterowania – tu już koszt wynosi 1300zł. Skojarzyłam, że u sąsiadki były podobne objawy i faktycznie finalnie wymieniono panel.  Pogooglałam i okazało się, że to wcale nie taka rzadka przyczyna i to w zmywarkach różnych firm. Cóż, zajrzałam na stronę Elektroluxu. Mogę wezwać serwis – koszt samej diagnozy to 349zł. Jeżeli to panel sterowania to zapłacę jeszcze 1300zł. I to już przestaje mieć sens, lepiej kupić nową. Zrezygnowałam z naprawy i zaczęłam szukać nowej, polując na promocje. Zaczęłam od Elektroluxa, ale waham się. Mniej więcej w tej samej cenie są zmywarki np.Boscha, ale mają wyższą klasę energetyczną, więc w sumie w eksploatacji wyjdą taniej. W rankingu 10 najlepszych zmywarek w EURO RTV AGD nie ma żadnej Elektroluxu, Bosch jest.
Jeszcze się zastanawiam, w piątek mam zamiar sfinalizować zakup.

Rachunki SSP

Każdy z nas ma całą długą listę rachunków do płacenia. Większość to rachunki stałe, cykliczne – czynsz, prąd, gaz, telefon, internet itp.itd. Kiedy powinniśmy je płacić? Oczywiście nie po terminie, ale ile dni przed?
Ja od dłuższego czasu mam zasadę, że większość rachunków płacę dokładnie w ostatnim dniu, ani pół dnia wcześniej. Owszem, robię wyjątki, ale nie w stosunku do spółek skarbu państwa,podatków czy ZUS-u. Cóż, tu jestem radykalna. Wprawdzie raz w miesiącu siadam i zlecam przelewy w banku, blokuję kwotę przelewu, ale termin wykonania zawsze ustawiam na dzień widoczny na fakturze.

Mój dostawca prądu to Energa czyli Obajtek. Gaz – PGNiG czyli też Obajtek. Widzę, jak źle są zarządzane i jak marnotrawione są tam pieniądze. Płacę wysokie rachunki za prąd i szlag mnie trafia widząc, że moje pieniądze również trafiają na finansowanie różnych przedsięwzięć mających uzasadnienie nie finansowe czy choćby ekologiczne, a ściśle polityczne. W ostatnich latach w Enerdze było już bodajże 12 prezesów. stracono olbrzymie środki w górnictwo,  całkowicie chybiony projekt elektrowni w Ostrołęce czy pensje licznych nominatów politycznych, w tym członków rodzin.. Na inwestycje w infrastrukturę czy choćby prawidłową obsługę klienta już nie starczyło środków:
Fatalna obsługa klienta w Enerdze
PGNiG, należące do tej samej grupy kapitałowej Orlen też mnie irytuje. Rachunek i rozliczenie dostaję raz w roku, mam małe zużycie, więc można to przeżyć. Dostaję go w formie papierowej i bez problemu mogłabym zrezygnować na rzecz e-faktury, oszczędność papieru zdecydowanie do mnie przemawia. Zdecydowałabym się, gdy nie otrzymywane od nich kilka razy w roku listy (imienne, nie bezadresowe) informujące mnie o wspaniałym rządzie dbającym o to, aby rachunki były mniejsze. Na to nie żal im papieru? W dodatku odchodząca władza przez 8 lat nie miała skrupułów w wręcz rabunkowym wycinaniu lasów.

Cóż, mam wrażenie, że jestem jakoś uczulona na punkcie całego Orlenu i wszystkich powiązanych spółek. Jestem z Gdańska i na pewno duży wpływ na to ma przejęcie kiedyś gdańskiej Energi i zniszczenie gdańskiego Lotosu, ale nie tylko to. Tak upolitycznionej monopolistycznej spółki nie było chyba nawet w PRL-u.
Co wspólnego z branżą paliw ma prasa lokalna? Efekt jest prosty: do “Dziennika Bałtyckiego” nie zaglądam nawet na stronę z nekrologami… Paczkomaty? W pobliżu mojego domu są 2 orlenowskie. Często robię zakupy w sieci i faktycznie zawsze korzystam z paczkomatów, ale tylko InPostu lub Allegro One Box.

To wszystko to chyba taki mój mały bojkot konsumencki. Mam nadzieję, że nowa władza to uporządkuje. I przede wszystkim zatrudni fachowców, a nie nominatów politycznych.

Fatalna obsługa klienta w Enerdze

Gdy kilka dni temu wróciłam ok.godz.15:00 do domu, już po wejściu na klatkę schodową zauważyłam, że nie ma prądu. W mieszkaniu oczywiście też nie. Nie było mnie w domu od rana, zrobiłam szybki wywiad wśród sąsiadów – prądu nie było od godz.10:00. I to na całej ulicy- więc co najmniej kilka dużych bloków na dużym gdańskim osiedlu. Sąsiadka dzwoniła na Pogotowie Energetyczne Energi – jej komentarz po tym zgłoszeniu nadaje się tylko do wypikania dźwięku i gwiazdek w tekście pisanym. Inny sąsiad też dzwonił, odesłano go do spółdzielni mieszkaniowej, gdzie dowiedział się, że jest jakaś większa awaria (w Enerdze, nie na odcinku zarządzanym przez SM)
i prąd powinien wrócić o 13:30 czyli 1,5 godziny wcześniej…
Sprawdziłam w  internecie – na stronach Energi brak informacji o braku prądu na moim osiedlu – to duża dzielnica w Gdańsku. Dziwne, po 5 godzinach awarii jednak spodziewałam się, że coś tam jednak będzie. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam na Pogotowie Energetyczne.

Dłuższą chwilę i sporo klikania w klawiaturę telefonu, aż w końcu zgłosił się żywy człowiek. Powiedziałam skąd dzwonię i spytałam o awarię na osiedlu. Pan stwierdził, że nic nie widzi, aby była w tej okolicy jakaś awaria, a w ogóle to jeżeli nie jestem administratorem budynku – to nie przyjmie ode mnie zgłoszenia. Zwróciłam mu uwagę, że mam informacje, że administrator zgłosił awarię już dużo wcześniej, prąd miał być przywrócony o 13:30 czyli dwie godziny temu i nadal nie ma. I w odpowiedzi usłyszałam, że nie przyjmie ode mnie zgłoszenia, jeżeli nie jestem administratorem budynku. Błędne koło, naprawdę miałam wrażenie, że rozmawiam z botem.
W końcu udało mi się dowiedzieć, że jest tu sporo zgłoszeń, jest w trakcie realizacji. Przy okazji wspomniał, że to chyba prace planowe. Zaczęłam dociekać – gdzie i kiedy byłą o tym informacja i usłyszałam “u mnie w systemie” jest dziś od ósmej rano. Przy czym okazało  się, że dotyczy to zupełnie innej dzielnicy Gdańska.

Prąd wrócił ok. 16:00 czyli po sześciu godzinach. Jestem jednak całkowicie zdegustowana sposobem załatwiania klientów przez Energę. Pracownik Pogotowia Energetycznego kompletnie nie potrafił odpowiedzieć na proste pytania, nic nie wie i ciągle jak mantrę powtarzał “czy jest pani administratorem budynku”.
Gdy 2 dni później opowiadałam to siostrze, podniosłam jej tylko ciśnienie. Mieszka pod miastem, a własny dom, jest więc administratorem budynku. Kilka miesięcy temu próbowała zgłosić awarię (prądu nie było w połowie wsi), skończyło się rzuceniem słuchawki, zresztą po wcześniejszych pytaniach typu “czy sprawdziła pani bezpieczniki” itp.
Nie wiem z czego to wynika, ale w czasach, gdy Energa była Energą, a nie częścią imperium Obajtka – wyglądało to zupełnie inaczej. Już po wybraniu numeru można było usłyszeć prosty komunikat: jakie dzielnice są objęte awarią i orientacyjny czas usunięcia. Wystarczyło. A teraz? Zupełna porażka – nie tylko brak info na stronie internetowej, ale nawet połączenie z obsługą – niczego nie wyjaśnia.
Wchłonięcie Energi przez Orlen nie powiodło się, wyraźnie szwankuje zarządzanie.
A ja cały czas pamiętam, że umowę na dostarczanie energii elektrycznej mam podpisaną  z Energą, a nie z administracją mojej spółdzielni mieszkaniowej. Rachunki za prąd też dostaję nie w ramach czynszu, tylko w formie faktur otrzymywanych od Energi.

Jak zgłosić awarię w UPC? – Korekta

Notka ta jest obdarzona poważnym błędem. To mój błąd i nie zamierzam udawać, że jest inaczej. Numer UPC dostępny dla telefonów stacjonarnych istnieje nadal i jest czynny. W trakcie awarii, próbując się dodzwonić, dzwoniłam na błędny numer – przestawiłam 2 cyfry. Pisząc notkę – numer przepisałam z telefonu
i powieliłam ten błąd.
Prawidłowy numer na infolinię UPC to:  32 49 4
9 480
Całą reszta – bez zmian. Przepraszam.

Wykrakałam sobie. Kilka dni temu pisałam notkę o uzależnieniu od cyfrowego życia:
Nasze życie cyfrowe
Dziś zostało to zweryfikowane. O godz.12:45 padły mi wszystkie usługi UPC: telewizja, internet i telefon stacjonarny. Cóż, zdarza się.  pracowałam wiele raz w TP SA i znam to z własnego doświadczenia. Klientem UPC jestem już wiele lat, w ciągu których kilka razy się zdarzyły awarie. Dawno już nie było, więc nie mam pretensji.

Sprawdziłam u sąsiadki – też głucho. Spytałam na Twitterze – odezwali się ludzie z innych dzielnic Gdańska – to samo.  Włączyłam sobie HotSpot z komórki (działało) i normalnie pracowałam na komputerze. Po godzinie postanowiłam jednak sprawdzić – jak długo to może  i trwać i spróbowałam zadzwonić do UPC. Wykorzystałam znany od wielu lat numer dostępny z telefonów komórkowych czyli 32 94 94 480 – nie ma takiego numeru – do korekty!!!.  Sprawdziłam ostatnią fakturę i wpisane tam kontakty i spróbowałam zadzwonić na numer 813 813 813 – oczywiście z komórki niedostępny. Weszłam na stronę UPC – Przepraszamy, trwa konserwacja  systemu…

I co? Gdyby awaria była tylko u mnie – jak mogłabym ją zgłosić?
Gdy po 3 godzinach usługi wróciły, postanowiłam to sprawdzić. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć. Zalogowałam się do Eboku i wysłałam kilka pytań do wirtualnego asystenta – jak kamień
w wodę. Z telefonu stacjonarnego zadzwoniłam na 813 813 813, a tam też tylko wirtualna asystentka, zero reakcji na  moje pytania, tylko szablon odpowiedzi i wskazówek, zupełnie niepasujących do mojego pytania – na jaki numer telefonu dostępny z telefonu komórkowego mogę zadzwonić, gdy następnym razem wystąpi awaria?

Za czasów UPC – gdy w takiej sytuacji dzwoniłam, system komputerowy miał zapisany mój numer telefonu i od razu mnie identyfikował. Gdy kiedyś była podobna awaria – na starcie zamiast muzyczki od razu usłyszałam, że w mojej okolicy jest awaria i trwają prace nad jej usuwaniem. Nawet nie czekałam na połączenie z konsultantem – wiedziałam już wszystko.
A teraz? Zero możliwości uzyskania kontaktu.

W ramach treningu jutro spróbuję skorzystać z jednej z usług – telefonu stacjonarnego. I tak właściwie z niego nie korzystam. Ładnych parę  lat temu dostałam go od UPC za 5 zł wraz  z  aplikacją na telefon komórkowy, która była połączona z tym numerem. Mogłam korzystać przy połączeniu z siecią WIFI, było tam 60 darmowych minut. Potem aplikację zlikwidowano, wyciągnęłam stary aparat telefoniczny i bardzo, bardzo rzadko korzystałam. Wprawdzie nadal płacę tylko 5zł, a to nie majątek, ale mam zamiar poćwiczyć kontakt z UPC.
W każdym razie moim osobistym zdaniem – to przejęcie UPC przez Play zdecydowanie kiepsko wpłynęło na poziom obsługi klienta.

Było Shopee, nie ma Shopee

Zdaje się, że to dość gwałtowna decyzja, w zasadzie od zaraz. Owszem, kilka miesięcy temu były doniesienia, że wycofują się z kilku krajów europejskich, ale Shopee.pl podobno było bezpieczne i miało pozostać. Jak jednak widać – nie.

Cóż, właściwie to się ne dziwię. Tak irytujących reklam telewizyjnych dawno nie było widać, mnie to skutecznie odstraszało. Choć raz się złamałam, weszłam, założyłam konto i złożyłam zamówienie. Dostawa szybka i sprawna, wszystko poszło naprawdę sprawnie. Zdziwiło mnie natomiast to, że kilka dni po otrzymaniu przesyłki otrzymałam maila, w którym musiałam potwierdzić dostawę, żeby wysyłający paczkę sklep otrzymał płatność.  Zrobiłam to oczywiście, dałam też dobrą ocenę transakcji, ale wydało mi się to dziwne. Owszem, wiele firm online prosi o recenzje, czasem je daję, ale w większości przypadków raczej omijam takie maile, odkładając je na później czyli nigdy. Pewnie nie jestem jedyna, więc takie dodatkowe opóźnienie płatności za zrealizowaną dostawę mogło być uciążliwe dla sprzedawców.
Cóż, teraz pozostaje Allegro. Mają zdecydowanie lepsze reklamy. Dźwięk tego “Shope pi pi pi” tak mnie irytował, że do tej pory go pamiętam i nie tęsknię.

 

Prezenty last minute czyli paczkomaty górą

Święta już za tydzień, a to oznacza, że najbliższe dni dla większości z nas charakteryzować się  będą gwałtownym poszukiwaniem ostatnich prezentów pod choinkę. Można oczywiście w realu, choć wiąże się to z bieganiem wśród tłumu podobnych do nas desperatów i z pewnością zabierze sporo czasu. Zdecydowanie łatwiej i szybciej zrobimy to w internecie, kupując prezenty online. Pozostaje kwestia dostawy, co w tym tygodniu wcale nie jest już takie proste i oczywiste.

Ja swoje zakupy robiłam już na przełomie listopada i grudnia. W jednym przypadku skorzystałam z dostawy kurierem DPD. Jestem umiarkowanie zadowolona, przesyłka dotarła do mnie szybko i bez problemu, ale chyba zawiódł tu system informacji. SMS-a z informacją, że kurier dotrze do mnie w godzinach 10.00 – 14.00 dotarł do mnie tego samego dnia o godz.10.50 (!). Trochę  późno, prawda? Na szczęście pracując głównie w domu, byłam i mogłam bez problemu odebrać. Kilka dni później moja sąsiadka miała mniej szczęścia – dowiedziała się o przesyłce, gdy kurier DPD stał pod jej drzwiami. W dodatku nie mogła odebrać telefonu, więc dopiero po kilku godzinach mogła umówić się na kolejny dzień – znowu padło na mnie, w końcu trudno brać urlop tylko po to, aby czekać na kuriera. Na szczęście się udało, choć 4-godzinne sloty czasowe są dość niewygodne dla odbiorców. Za to z pewnością można pochwalić samych kurierów – mili, sympatyczni i życzliwi. To duży plus.

Pozostałe przesyłki zamawiałam z opcją dostawy do paczkomatów InPost. Dużą przewagą jest nie tylko szybkość dostawy – przesyłki docierały do mnie w czasie do 24 godzin od wysyłki, ale także to, że do paczkomatu mogę podejść w dowolnym momencie, bez uciążliwego oczekiwania na kuriera. Ja odbierałam szybko wychodząc z założenia, że w gorącym okresie wzmożonego ruchu im więcej wolnych skrytek, tym więcej paczek dojdzie w takim terminie, że znajdą się pod choinką. Mała rzecz, ale dla kogoś może mieć kluczowe znaczenie.
W sumie więc z pełną świadomością mogę każdemu polecić korzystanie z takiej formy dostawy. I to mimo tego, że InPost przy ostatniej mojej paczce zaliczył małą wpadkę. Przesyłka wysłana, na stronie aktualne informacje gdzie się znajduje. Wieczorem otrzymuje SMS-a, że kurierzy dowożą paczki do paczkomatów do późnych godzin nocnych i być może jeszcze tego dnia tam dotrze. Następnego dnia rano, kilka minut przed godziną ósmą otrzymałam maila, że paczka została odebrana. Taka sama informacja widniała także na stronie śledzenia przesyłek. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do InPostu. Miła pani odszukała informacje i stwierdziła, że faktycznie coś jest nie tak, wygląda na to, że kurier się pomylił. Obiecała od razu złożyć reklamację w oddziale. Miałam trochę złych przeczuć, ale niespełna 3 godziny później dotarł do mnie SMS z danymi do odbioru przesyłki. Oczywiście od razu pobiegłam do paczkomatu – wszystko było w porządku, moja paczka czekała na mnie.
Podobno nie myli się ten, kto nic nie robi. Błędy zawsze mogą się zdarzyć, istotne są procedury, które pozwalają je naprawić.


Prezent od UPC

W ostatnim dniu czerwca otrzymałam maila od UPC.

internet UPC

Niby fajnie, do tej pory miałam i płacę za 30Mb/s, teraz jest dwukrotnie więcej. I faktycznie jest – sprawdziłam. Jakoś jednak jestem nieufna i zastanawiam się, gdzie tkwi haczyk? Lub co ewentualnie ma zrekompensować? A może za kilka miesięcy się okaże, że był to prezent ograniczony czasowo? I nastąpi powrót do prędkości 30Mb/s? Oczywiście z możliwością pozostawienia obecnej prędkości, za odpowiednią (oczywiście promocyjną) opłatą?

Miesiąc wcześniej też dostałam maila od UPC. Wówczas była to informacja o likwidacji aplikacji UPC Phone. Jako przyczynę podano zmniejszającą się liczbę klientów korzystających z aplikacji oraz obniżenie opłat roamingowych na terenie UE. To akurat mnie trochę dotknęło – korzystałam z tej aplikacji. Sam telefon UPC dostałam ostatnio w pakiecie promocyjnym i skoro już miałam, to wykorzystywałam na smartfonie. Tym bardziej, że klasycznego stacjonarnego aparatu telefonicznego nie mam. Cóż, muszę sprawdzić kiedy będę mogła zrezygnować z tej usługi.

W każdym razie moje zadowolenie z usług UPC nie wzrosło, a jedynie zrekompensowało wcześniejszy spadek. Na pewno wiem, że muszę dokładnie przyglądać się otrzymywanym powiadomieniom od UPC, żeby nie przegapić jakiejś kolejnej ważnej zmiany.


Paczkomaty InPost

paczkomat

Dobry rok temu na tym blogu opublikowałam notkę porównującą kilka firm dostarczających przesyłki:

Firmy kurierskie

W tamtym zestawieniu kiepsko wypadł InPost, byłam mało zadowolona. Choć muszę przyznać, ze odezwał się do mnie rzecznik prasowy tej firmy i wyjaśniał, dlaczego moja przesyłka dotarła z takim opóźnieniem. Przy okazji zachęcał mnie do skorzystania z dostawy do paczkomatu.

W ostatnią środę kupowałam w jednej z księgarni internetowych książkę. Wśród dostępnych opcji dostawy był także InPost. Paczkomat mam blisko domu, więc postanowiłam przetestować. Książkę zamówiłam ok. godziny ósmej rano w środę, w południe została wysłana. Pierwszy mail z informacją, że paczka jest w drodze otrzymałam tego samego dnia pod wieczór. Strona internetowa śledzenia przesyłki działała sprawnie i na bieżąco pokazywała, gdzie jest moja paczka. SMS i mail z informacją, że jest już w paczkomacie i mogę ją odebrać dotarły do mnie dzień później, kilka minut po dziesiątej rano. Oznacza to, że została dostarczona w czasie 22 godzin z minutami. W południe, szybko i sprawnie odebrałam ją z paczkomatu.

Podoba mi się to. Faktycznie wygląda na to, że paczkomaty to bardzo szybka i sprawna forma dostawy. Tym razem – duży plus dla InPostu. I jako zadowolona klientka – pewnie będę korzystać ponownie.


Zareklamować się nie da….

Euro RTV AGD to mój ulubiony sklep i to od dawna. Lubię robić tu zakupy (i to zarówno w internecie, jak i w sklepach stacjonarnych) i raczej rzadko narzekam na (choć zdarzyło mi się trafić na mało kompetentną obsługę). Tym bardziej poczułam się jednak rozczarowana swoim ostatnim zakupem…
W ramach poremontowego wyposażania kuchni, w ubiegłym tygodniu kupiłam nową kuchenkę oraz zmywarkę. Oczywiście w Euro RTV AGD, w sklepie stacjonarnym. Przywieziono je w poniedziałek, rozpakowano i wypoziomowano. Wszytko szybko, miło i kompetentnie. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń. Zdegustowana poczułam się zdecydowanie mniejszym zakupem – pakietem środków do zmywarki.

Zestaw Finish

Rozpakowałam dziś i okazało się, że w zestawie brakuje nabłyszczacza oraz zawieszki zapachowej. Czyli zamiast 5 pozycji były tylko 3. Procentowo – dość duży brak. Cały zestaw kosztował 99zł, te brakujące środki to gdzieś około 30zł. Pudełko nie było w żaden sposób zaklejone taśmą, ale też nie nosiło widocznych śladów otwierania. Gdzie i kiedy mogły zniknąć brakujące preparaty? Czy jakiś sprytny klient dobrał się do nich? Bo chyba nie obsługa? Teoretycznie jest też możliwe, że jakaś feralna seria wyszła z fabryki lub zniknęła po drodze.

Nie lubię takich sytuacji. Nawet zareklamować nie mogę – jak mam udowodnić czego brakowało w pudełku? Cóż, moja strata. I nauczka na przyszłość – takie zestawy trzeba sprawdzać od razu w sklepie. Albo kupować nie w zestawie, tylko wszystko oddzielnie. Choć to raczej już nie w Euro RTV AGD, Biedronka ma niższe ceny na produkty Finish.



%d